Rok temu poddałem się eksperymentowi paleo. Zrezygnowałem z wszelkich mydeł, szamponów. Ostatnio zainteresowały mnie też pozytywne skutki zimnych pryszniców, które aż uzależniają. Lubię nowe rzeczy. Po prostu jestem otwarty na ciekawostki i pokonywanie siebie samego.

Stąd przydałoby się jakieś mydełko. Nie sądzę też, by ludzie z paleolitu czekali na ciepłą wodę w rzece.

Zastanawiam się również nad płynem do płukania prania. Czy styl paleo mówi coś w tej sprawie?
Jeśli chodzi o pastę do zębów, to raczej wrócę do tubek sklepowych. Sporządzanie porcji z oleju kokosowego, sody i olejków eterycznych już mnie męczy i nie przynosi dla mnie dobrych efektów. Świeżość oddechu jest chwilowa. Możecie się wypowiedzieć w tych sprawach? Zastanawiam się najbardziej nad dwoma rzeczami:
Czy w zimnej wodzie mogę używać białego jelenia albo innego szarego mydła?
Czy powszechna dwustronna gąbka jest dobra do mycia, czy jednak lepiej jak będę używał tej bawełnianej szmatki, o której mowa w artykule?