Dzień dobry wszystkim. Zakończyłam mój 30-dniowy test, a oto moje spostrzeżenia:
- Samopoczucie idealne, problemy trawienne występuję u mnie jeszcze sporadycznie, gdy przesadzę z ilością tłuszczu. Zastosowałam się do Waszych uwag i większość warzyw jadłam w postaci ugotowanej lub wręcz zmiksowanej, np. zupy-kremy, co bardzo wyciszyło moje jelita.
- Zachcianki na słodkie pojawiają się jeszcze- nie powiem, że nie... Panuję jednak nad sytuacją
- W ogóle ne jadam pieczywa! Nawet nie bardzo mi go brakuje.
- Moja dieta przez ostatnie 30 dni nie była idealnie "czysta", ale wynikało to tylko i wyłącznie ze względów praktyczno-technicznych, tzn. np. jedzenie w towarzystwie na proszonym obiedzie, całodniowa wycieczka i brak możliwości odpowiedniego prowiantu itd... Takich sytuacji nie było jednak wiele.
- Mam olbrzymi problem ze zdobyciem naturalnego pożywienia, dobrych jajek, pastwiskowego mięsa, dlatego moje paleo nie będzie na razie takim wzorcowym, ale do jedzenia przetworzonego jedzenia raczej nie wrócę.
- Jeżeli chodzi, o kwestię poruszaną przez Martę odnoście kosztowności paleo-diety, to zapewne jest w tym dużo racji, choć zależy właśnie gdzie się meszka. Np. u mnie jajka z wolnego wybiegu, ale takie ze sklepu, kosztują prawie 3 razy tyle, co te zwykłe, przy czym mają one tyle wspólnego z "prawdziwymi" jajkami, co nic... Kury są karmione ziarnem w 70%, niby wzbogaconym omega 3 i jeszcze dumnie zawiera się takie informacje na opakowaniu... Do "prawdziwych" jaj od grzebiących, nie pasionych zbożem kur, dostęp jest tu zerowy, gdyż Francja święcie wierzy potęgę pełnego ziarna.
Ja jednak zostaję przy paleo, które nie będzie zapewne idealne, ale zawsze o niebo lepsze, niż jedzenie w dotychczasowy sposób.