W sklepach możemy spotkać czasem jajka, na opakowaniu których rzucają się w oczy informacje o kwasach tłuszczowych omega-3. Czasem możemy przeczytać o kurach jedzących specjalną paszę, dzięki której ich jaja mają być specjalnie bogate w tłuszcze omega-3. Czy to rzeczywiście prawda? Czy jajka omega-3 są rzeczywiście zdrowsze, czy to sztuczka marketingowa?
Nienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 i omega-6 są niezbędne dla naszego zdrowia, niestety współczesna dieta dostarcza zdecydowanie za mało omega-3, a za dużo omega-6, a ta nierównowaga jest przyczyną wielu problemów zdrowotnych. Z tłuszczów omega-3 możemy wyróżnić powszechnie dostępny ALA i pochodzące tylko od zwierząt DHA i EPA. Niektóre pokarmy zawierają dużo tłuszczów ALA, ale ich konwersja w naszych organizmach na DHA i EPA jest niewielka, mniej więcej 5% (czytaj więcej: Kwasy tłuszczowe omega-3, -6 i -9). Czytaj dalej Jajka omega-3 – zdrowie czy marketing?→
Miesiąc temu The New York Times opublikował artykuł, według którego, pomimo ujadania tysięcy lekarzy i dietetyków wykształconych w poprzedniej epoce, zaczynamy jeść lepiej. Pokazywane dane odnoszą się do krajów anglosaskich, ale udało mi się znaleźć też trochę statystyk dotyczący Polski. Czy rzeczywiście jemy lepiej, jemy zdrowiej?
Zanim omówimy Polskę sprawdźmy, z czego się cieszą Amerykanie. Przez dziesięciolecia zakłamana machina propagandowa starała się nam wmówić, że używane od tysięcy lat tłuszcze zwierzęce stały się nagle niezdrowe, a produkowane przez wielkie koncerny przy użyciu skomplikowanych procesów technologicznych oleje roślinne są dużo lepsze. Ta sama machina mówiła, że mamy jeść zboża od rana do wieczora. Czytaj dalej Jemy zdrowiej?→
Tatar (albo inaczej: befsztyk tatarski) – surowe mięso i surowe żółtko, czyli w sam raz posiłek dla jaskiniowca – czy rzeczywiście? Według angielskiej Wikipedii tatar jako danie z surowej wołowiny i żółtka ma zaledwie stuletnią historię. Ogniem posługiwał się już Homo Erectus przed milionem lat i według wielu to właśnie obróbka termiczna żywności pozwoliła mu na szybki rozwój. Czy powinniśmy więc jeść surowe mięso? Czy to zdrowe i bezpieczne?
Mięso poddane obróbce termicznej (pieczone, gotowane…) ma dużo zalet, ale też kilka wad, np. gorszą dostępność niektórych aminokwasów i znacznie mniejszą zawartość witamin B6 i C. We wszystkich kulturach świata istnieją dania zawierające surowe mięso (tatar lub carpaccio w Europie, sushi w Azji…) i pomimo opanowania ognia od tysiącleci wciąż część mięsa jadamy na surowo. Dokładnie to samo zresztą robią także żyjące współcześnie prymitywne plemiona.
Tatar (befsztyk wołowy) – tradycyjne europejskie danie z surowej wołowiny – przepis: Czytaj dalej Tatar→
Nowocześni jaskiniowcy podróżują, także samolotem na duże odległości. Do samolotu możemy wziąć dużo własnego jedzenia (czytaj więcej:Podróż samolotem), ale warto pamiętać, że w lotach przez ocean mamy do wyboru posiłek bezglutenowy, choć niedawno pokazaliśmy, że może on zawierać gluten (zobacz: Posiłek bezglutenowy w samolocie – część 1). Tym razem bardziej pozytywny przykład: jak wygląda bezglutenowy posiłek w samolocie?
Na powrót z USA także miałem zamówione jedzenie bezglutenowe (GFML). Lot także odbywał się wieczorem i przez noc, podano nam kolację i śniadanie. Powyżej zdjęcie kolejnej bezglutenowej kolacji w samolocie.
Smalec jest doskonałym tłuszczem do smażenia, szczególnie do potraw, do których słodki posmak oleju kokosowego albo goryczka oliwy z oliwek niezbyt by pasowały. Czysty smalec ma dość wysoki punkt dymienia, a zdecydowana większość kwasów tłuszczowych smalcu jest zdrowa (czytaj więcej: Czy smalec jest paleo?).
Smalec uzyskujemy z wytopu tłuszczu wieprzowego – najczęściej słoniny, choć można też użyć podgardla i bardzo tłustego boczku. Smalec może być czysty (uniwersalny do zastosowań kuchennych) albo ze skwarkami (i cebulą, jabłkiem itp) – taki smalec świetnie smakuje na chlebie paleo.
Mimo iż sam smalec ma wyraźny smak i zapach, to w wielu potrawach jest on niewyczuwalny – na smalcu można nawet przyrządzać ciasta i słodkie potrawy, w tradycyjnej polskiej kuchni kruche ciasto i pączki były właśnie na smalcu).
Dawni jaskiniowcy rzadko kiedy oddalali się na znaczną odległość od swojej siedziby. My jednak jesteśmy nowoczesnymi jaskiniowcami, a to oznacza czasem podróże nawet do najodleglejszych zakątków naszej planety. O ile do samolotu możemy wziąć dużo swojego jedzenia, w cenie biletu przez ocean mamy też posiłek. Niestety nie ma możliwości wyboru posiłku paleo ani niskowęglowodanowego, nie można wybrania też jedzenia bez glutenu i bez nabiału (czytaj więcej:Podróż samolotem). Jak wygląda bezglutenowy posiłek w samolocie i z czego się składa?
Nie tak dawno temu miałem okazję polecieć do USA i przy kupnie biletu zaznaczyłem posiłek bezglutenowy (GFML). Już wtedy unikałem nabiału, ale ponieważ nie można było wybrać jedzenia jednocześnie bez nabiału i glutenu, uznałem, że ważniejsze jest wybrać posiłek bezglutenowy.
Lot odbywał się wieczorem i przez część nocy, w samolocie podano nam kolację jako główny posiłek (na zdjęciu powyżej) oraz lekkie śniadanie. Spodziewałem się bezglutenowego, choć maksymalnie sztucznego i przetworzonego „jedzenia” z fabryki, pełnego węglowodanów, ale i tak spotkała mnie niespodzianka. Czytaj dalej Posiłek bezglutenowy w samolocie – część 1→
Kontynuując cykl comiesięcznych jadłospisów paleo, zamierzałem dziś napisać kolejny, ale akurat rano zobaczyłem, że Anita z bloga Alpacasquare opublikowała przykładowy jadłospis na cały tydzień na protokole autoimmunologicznym (AKTUALIZACJA: wpis usunięty z internetu). Ja całe szczęście nie muszę mieć aż tak restrykcyjnej diety jak protokół autoimmunologiczny, ale tak zainspirowany uznałem, że mogę też pokazać swoją wersję jadłospisu paleo/AIP na jeden dzień.
Żywienie paleo jest w miarę proste, kiedy stosujemy się do ustalonej rutyny i jadamy głównie w domu albo w miejscach, gdzie możemy dostać coś zbliżonego do paleo. Wszystko jednak się komplikuje, gdy jesteśmy w podróży, a szczególnie gdy lecimy samolotem. Jak pogodzić podróż lotniczą z byciem nowoczesnym jaskiniowcem?
Nie ma chyba nic bardziej nienaturalnego dla ludzi, niż bycie stłoczonym godzinami w ciasnej metalowej puszce poruszającej się 11 km nad ziemią z prędkością 850 km/h. Dodajmy do tego często zarwany sen i stres związany z pośpiechem i upokarzającym nieludzkim traktowaniu nas przy kontrolach bezpieczeństwa. Podróż samolotem jednak da się jednak przetrwać, a jedzenie okazuje się nie być tak poważnym problemem. Czytaj dalej Podróż samolotem→
Dwa tygodnie temu ogłosiłem na stronie PaleoSMAK na Facebooku rozpoczęcie eksperymentu polegającego na codziennym piciu szklanki mleka koziego. Zanim poinformuję o wyniku, myślę, że warto wcześniej wyjaśnić, czemu w ogóle sprawdzałem swoją reakcję na mleko, a w szczególności – dlaczego kozie?
Kilka lat temu zorientowałem się, że jestem nadwrażliwy na gluten (nie piszę uczulony, bo testy skórne niczego nie wykazały) i dzięki rezygnacji z jedzenia zbóż znacznie poprawiłem kondycję swojej skóry. Wciąż jednak jadłem nabiał, choć niezbyt dużo, bo nigdy nie byłem miłośnikiem mleka i serów. Skóra była dużo lepsza, lecz nie idealna, więc zacząłem szukać innych poza glutenem przyczyn. Czytaj dalej Mój eksperyment z kozim mlekiem→
Dziś pierwszy gościnny przepis podesłany przez Michała. Pamiętajcie – możecie przysyłać swoje przepisy do opublikowania na stronie. Michał zaczął od bardzo smacznego boczku z batatami i borówkami (zdjęcie poniżej jest właśnie jego autorstwa).