Za kilka tygodni wiosna, a w sklepach wciąż nie ma zbyt wiele polskiej lokalnej zieleniny. Jeszcze 100 lat temu marzec był raczej ciężkim czasem, bo żywność z jesieni mogła się powoli kończyć, a świeżej jeszcze nie było. Teraz całe szczęście mamy sklepy pełne jedzenia.
W ostatnim wpisie informowaliśmy o raporcie wskazującym nowe rekomendacje dietetyczne dla Amerykanów. Omawiany raport ma 600 stron, wychodzi co 5 lat i ma ogromny wpływ na zalecenia dietetyczne rządu USA, które są potem bezmyślnie kopiowane przez inne państwa. Jak myślisz, że nie dotyczą cię nijak oficjalne plany żywieniowe, to się grubo mylisz. Na podstawie rządowych wytycznych działają szkolne stołówki i całe powszechne żywienie, są ustalane normy i przepisy żywieniowe – wpływają one na cały asortyment sklepów spożywczych.
Amerykanie i ich zalecenia są zdecydowanie przeintelektualizowane, bo na setkach stron omawiają węglowodany, tłuszcze takie, siakie i owakie, kalorie, sód, cukier i dziesiątki innych składników. Jest też piramida żywnościowa, o której się uczy w przedszkolach, i która ma status nienaruszalnej świętości i ktokolwiek ją kwestionuje zaraz dostaje łatkę oszołoma. Niestety Polska nie odbiega daleko od USA i u nas też lekarze z uporem maniaka pokazują piramidy ze szkodliwymi zbożami w podstawie i zajmują się maskowaniem objawów, a nie leczeniem chorób.
Beton powoli się kruszy – w miniony czwartek komisja doradcza rządu USA wydała nowe rekomendacje dla tamtejszego departamentu rolnictwa i zdrowia w sprawie zdrowej diety (link, link). Nie dzieje się to zbyt często, poprzednio podobne rekomendacje wydano 5 lat temu. Mimo iż teraz, jak można się spodziewać, nie zaszła żadna rewolucja, to zmiany idą w dobrym kierunku.
Istotne jest, że zalecenia te mają nie tylko na celu nasze zdrowie, ale także ochronę środowiska i możliwości wyżywienia wciąż rosnącej populacji na naszej planecie. Komisja wzywa do „przyjaznej dla środowiska diety bogatej w produkty roślinne i ubogiej w czerwone i wysoko przetworzone mięso”. Zapala mi się tu jednak ostrzegawcze światło (konflikt interesów), bo zaleca się ograniczenie ilości zjadanego mięsa czerwonego z powodu wpływu hodowli na środowisko, więc promowana „zdrowa dieta” tak naprawdę nie musi być zdrowa, ale ma być w stanie wyżywić całą planetę. Czytaj dalej Zmiany zaleceń żywieniowych dla mas→
Ciasto czekoladowe pozostaje zakazanym owocem, do którego się tęskni po przejściu na żywienie paleo. Całe szczęście nie musimy do końca rezygnować z tej rozkoszy dla podniebienia, bo możemy zrobić pyszne ciasto czekoladowe, którego głównym składnikiem są bataty (słodkie ziemniaki). Oto brownie z batatów paleo – ciasto czekoladowe bezglutenowe, bez zbóż, nabiału i orzechów.
Nie ma nic bardziej paleo od jedzenia szpiku – na długo zanim nasi przodkowie nauczyli się polować, szpik kostny ze znalezionej padliny oraz zwierząt upolowanych przez inne drapieżniki był pierwszym łatwo dostępnym źródłem tłuszczu zwierzęcego – bombą energetyczną i witaminową. To właśnie skoncentrowana energia zawarta w szpiku zwierząt pozwoliła nam rozwinąć mózg, zacząć sprawnie myśleć i w końcu polować samodzielnie.
Dwa miliony lat temu malutki Homo Habilis nie był w stanie samodzielnie zabić większości dużych zwierząt. Podpatrując inne drapieżniki i padlinożerców, próbował dostać się do szpiku wewnątrz znalezionych kości. Czytaj dalej Szpik – masło bogów→
Przeczytałem już dość sporo książek o żywieniu i diecie paleo, co na pewno podniosło poprzeczkę dla wszystkich nowych lektur, byłem jednak bardzo pozytywnie zaskoczony książką Mellisy i Dallasa Hartwigów Zdrowie zaczyna się od jedzenia. Z wszystkich książek, jakie czytałem, ta ma najbardziej praktyczne podejście do żywienia paleo.
Dopiero po przeczytaniu Zdrowie zaczyna się od jedzenia zobaczyłem, że większość autorów stara się przekazać jak najwięcej teorii, zostawiając jednak czytelnika z wieloma pytaniami natury praktycznej. Mellisa i Dallas Hartwigowie w swojej książce oczywiście podają podstawy teoretyczne, ale skupiają się głównie na praktyce. Pod tym względem jest to pozycja doskonała, bo nie dość, że jest napisana bardzo łatwym i przystępnym językiem z bardzo obrazowymi porównaniami, to jeszcze podaje bardzo praktyczne rad, dzięki którym nawet najwięksi laicy kuchenni będą mogli łatwo rozpocząć swą przygodę paleo. Czytaj dalej Zdrowie zaczyna się od jedzenia – recenzja książki→
Zima nie jest najlepszym czasem na świeżą zieleninę, a dużo dostępnych warzyw to korzenne, bardzo bogate w węglowodany. Zimą jednak nasze organizmy mają większy wydatek energetyczny na ogrzewanie, dlatego węglowodany jedzone z umiarem nie powinny zaszkodzić.
Czy z warzyw można zrobić chleb? Oczywiście, w dodatku chleb bezglutenowy, bez zbóż, nabiału i niskowęglowodanowy, a także ze zdrowym profilem tłuszczów wielonienasyconych. Chleb, który jest przy tym bardzo smaczny, sycący i szybko się go przygotowuje.
Książka Nory Gedgaudas Pierwotne ciało Pierwotny umysł - Dalej niż dieta paleo jest chyba najlepszą pozycją o żywieniu, jaką czytałem. Jak nie chcesz zagracać biblioteczki wieloma książkami, a chcesz się dowiedzieć dużo o zdrowiu i żywieniu, to jest to jedyna książka, po którą musisz sięgnąć.
Książka ta jest dość unikalna na tle innych pozycji o diecie paleo, ponieważ autorka zajmuje się profesjonalnie zdrowiem psychicznym i jego związkiem z pożywieniem. Wiele książek o diecie paleo zawiera rozdziały o popularnych zaburzeniach psychicznych jak depresja, ADHD, czy wahania nastroju, ale tutaj autorka porusza nawet tematy jąkania się, gadatliwości, depresji poporodowej, okazywania emocji, problemów z pamięcią, czy koordynacją ruchową – Pierwotne ciało Pierwotny umysł to prawdziwe kompendium wiedzy na ten jakże istotny temat.
Żywiąc się paleo, nie musisz do końca rezygnować ze słodyczy i pysznych deserów. Pralinki paleo są bardzo smaczne i łatwe do zrobienia – nie trzeba ich piec, wystarczy tylko blender. Są idealnym bezglutenowym, choć dość słodkim deserem i mimo iż (w umiarkowanych ilościach) są paleo, to zachwycać się nimi będzie każdy, więc świetnie się nadają na poczęstunek dla gości.