Twój drugi mózg – recenzja

Książka Emerana Mayera Twój drugi mózg porusza temat, który jeszcze do niedawna był całkowicie negowany w nauce – komunikacja umysł-jelita. Tekst na okładce „Jak zależność mózg-jelita wpływa na nasz nastrój, decyzje i stan zdrowia” 10-15 lat temu był herezją, a teraz jest to dziedzina najnowszych odkryć naukowych.

Twój drugi mózg

Od samego początku lektura Twojego drugiego mózgu dostarczyła mi wiele przyjemności. Autor sprawnie porusza się po jednym z najnowszych poletek nauki, choć sam przyznaje, że obecnie dopiero zaczynamy poznawać skomplikowane zależności bakterie-jelita-mózg.

Poszczególne rozdziały opisują wpływ mózgu na jelita oraz jelit na mózg, później do gry wkraczają zamieszkujące jelita miliardy bakterii. Emeran Mayer opisuje, jak i dlaczego mikroby wpływają na nasze humor, nastrój i zachcianki.

Teorię uzupełnia praktyka z bogatego doświadczenia lekarskiego autora, jeden z rozdziałów ma tytuł: „Człowiek, który nie mógł przestać rzygać„.

Powinniśmy jednak pamiętać, że sporo podanych w książce informacji to przypuszczenia autora. Emeran Mayer snuje domysły i nieuważny czytelnik może nie zauważyć subtelnej różnicy pomiędzy faktami a hipotezami.

Gdy autor nawiązuje do chorób i schorzeń, to w większości przypadków pojawia się zespół jelita drażliwego, choć stwierdzenia, że za prawie każdym przypadkiem ZJD kryje się jakaś trauma z dzieciństwa są dla mnie nieco na wyrost.

Są też przykłady wpływu jelit na choroby i problemy umysłowe, jak np. depresja. Ciekawe też są wzmianki o tym, co toksoplazmoza czyni z naszymi mózgami.

Emeran Mayer słusznie zauważa, że większość lekarzy nie leczy, tylko łagodzi objawy chorób przewlekłych. Podoba mi się, że autor w swojej praktyce próbuje pomóc pacjentom, stosując nie tylko dietę, ale też lekarstwa i psychoterapię.

Jest to ważne, bo obecnie lekarz najczęściej tylko przepisuje pigułki, dietetyk rozpisuje posiłki, a psychoterapeuta prowadzi terapię na leżance. Bardzo brakuje lekarzy, którzy potrafiliby spojrzeć holistycznie i pomóc pacjentowi z różnych stron równocześnie.

Zawsze, gdy czytam książkę, którą zamierzam opisać na stronie, prowadzę notatki, głównie zapisując potknięcia i stwierdzenia, do których zamierzam się przyczepić.

Gdy dotarłem do połowy książki, ze zdziwieniem spostrzegłem, że miałem zapisaną tylko jedną uwagę – o tym, że autor boi się dietetycznego cholesterolu, choć nawet taki beton jak oficjalne rządowe instytucje dietetyczne same już przyznają, że cholesterol w pożywieniu nijak się ma do cholesterolu w krwi.

Później jednak notatki się posypały. O ile pierwsze ⅔ książki są rzeczywiście fascynującą lekturą, to końcówka rozczarowuje. W jednym z rozdziałów autor całkiem dobrze opisuje przypuszczalną dietę naszych przodków z paleolitu, słusznie zauważając, że im dalej szliśmy od równika, tym mniej roślin, a więcej mięsa jadaliśmy.

Potem opisuje, jakie to zdrowe są plemiona pierwotne z lasów równikowych, jak mało mięsa jedzą i każdemu zaleca jedzenie tego samego, zapominając, że wielu z jego czytelników (w tym np. wszyscy Polacy) mieszkają bliżej bieguna niż równika.

Emeran Mayer na każdym kroku podkreśla, że problemem jest „tłusta dieta” i tłuszcz zwierzęcy, czasem nawet ocierając się o absurd, jak rozdział, gdzie wylicza, jak to cukier wpływa na mózg, i kończy stwierdzeniem, że powinniśmy ograniczyć tłuszcz zwierzęcy 🙂

Nie rozumiem, jak autor może twierdzić, że gluten szkodzi tylko 1% społeczeństwa z celiakią, a wszyscy inni, którzy stosują dietę bezglutenową, ulegli histerycznej modzie napędzanej przez koncerny i bezmyślnie wierzą w głupoty z internetu.

Autor też poleca niskotłuszczowy nabiał i twierdzi, że błonnik jest w złożonych węglowodanach – można dojść do wniosku, że o owocach, cebuli, porze, kapuście, kalafiorze i brokułach nie słyszał.

No ale czego oczekiwać od kogoś, kto uważa, że ser nie zawiera tłuszczu zwierzęcego tylko roślinny. O ile wiedza autora o jelitach i zamieszkujących je mikrobach jest imponująca, to o jedzeniu wie tyle, co pani dietetyk z telewizji śniadaniowej. Albo i mniej.

Nawet gdybym wierzył w to, że zboża są zdrowe, a tłuszcz zwierzęcy szkodzi, to końcówka książki dałaby niedosyt. Emeran Mayer stara się podpowiedzieć, jak możemy zadbać o tryliony drobnych przyjaciół zamieszkujących w nas, ale tak naprawdę tych rad jest niewiele.

Autor poleca kiszonki i probiotyki, choć słusznie zauważa, że ich skuteczność nie jest duża. Jest kilka wzmianek o prebiotykach, w tym skrobi opornej, a na pochwałę zasługuje też wymienienie medytacji i głodówek.

Emeran Mayer dobrze buduje napięcie i stopniuje informacje o tym, jak ważny wpływ ma na nas mikrobiom jelitowy. Potem jednak czeka nas rozczarowanie, bo informacje o tym, jak zadbać i bakterie są powierzchowne i nie ma w tak naprawdę nich nic nowego.

Pomimo niedorzecznych rad dietetycznych jest to naprawdę niezbędna lektura dla każdego zainteresowanego interakcjami mózg-jelita. Mimo że część z podanych przez autora informacji to hipotezy, to nie wątpię, ma on dobrą intuicję i sporo z nich okaże się prawdziwych.

Choć podczas lektury przedostatniego rozdziału sarkałem i przewracałem oczami, to Twój drugi mózg dostarczył mi bardzo dużo ciekawej wiedzy o interakcji i komunikacji bakterie-jelita-mózg.

Cieszę się, że przeczytałem tę książkę i nie mogę się doczekać podobnych lektur w przyszłości, uzupełnionych o odkrycia naukowe, które się dokonują właśnie teraz.

Książka jest wciąż w sprzedaży (sprawdź ceny).


Chcesz dostawać informacje na maila o nowych postach na stronie PaleoSMAK? Nie spamujemy, szanujemy prywatność i zawsze możesz się wypisać.

Czytaj więcej: Dieta paleo | Paleo dla początkujących | Efekty diety paleo | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Paleo dla dzieci? | Styl życia paleo

Dodaj komentarz przez Facebooka poniżej albo formularzem na dole strony:

Dodaj komentarz

Twój adres nie zostanie opublikowany. Pola wymagane są oznaczone symbolem *