Węglowodany a hormony

Na pozór układ pokarmowy nie ma wiele wspólnego z hormonami w naszym organizmie. Trawienie białek i tłuszczów z reguły nie wymaga żadnych hormonów, jednak przyswajanie węglowodanów, a dokładniej dominującej w nich glukozy, wiąże się z produkcją hormonu insuliny. Trzustka zaczyna produkować insulinę, jak tylko wykryje podwyższony poziom glukozy w krwi, po posiłku obfitym w węglowodany. Pod wpływem insuliny wątroba przekształca glukozę w trójglicerydy, które następnie wędrują z krwią do tkanki tłuszczowej, gdzie odkładają się jako rezerwa energetyczna (czytaj więcej: Węglowodany tuczą, a nie tłuszcz).

Wszystkie reakcje i przemiany chemiczne w organizmie żywym nazywamy metabolizmem, który możemy podzielić na anabolizm (budowanie) i katabolizm (rozkład). W naszym organizmie intensywność tych procesów jest regulowana hormonami, tak więc mamy hormony anaboliczne odpowiedzialne za budowanie, czyli wzrost masy mięśniowej, szkieletu, włosów, paznokci czy też tkanki tłuszczowej, razem z hormonami płciowymi odpowiedzialnymi za produkcję komórek rozrodczych oraz hormonami sterującymi systemem odpornościowym; mamy także hormony kataboliczne odpowiedzialne za rozkład i działania odwrotne do wzrostu. W wieku dziecięcym przeważa anabolizm, na starość górę bierze katabolizm, jednak organizm przez cały czas stara się zachować delikatną równowagę pomiędzy tymi grupami hormonów.

Po posiłku bogatym w węglowodany wydziela się hormon anaboliczny insulina, która buduje tkankę tłuszczową. Jest także hormon kataboliczny o działaniu przeciwnym do glukozy – glukagon. Po jakimś czasie od posiłku powinien wystąpić okres głodu i kiedy poziom glukozy w krwi spadnie, wydziela się glukagon, który ma za zadanie rozłożyć tkankę tłuszczową. Jednakże głód nam nie grozi, jemy często i do syta posiłki bogate w węglowodany, przez co produkujemy coraz więcej i więcej tkanki tłuszczowej. Po jakimś czasie nasze ciało uodparnia się na insulinę, więc trzustka produkuje jej jeszcze więcej (czytaj więcej: Cukrzyca).

Rezultatem jest zaburzona gospodarka hormonalna i przewaga hormonów anabolicznych. Nasze ciało jednak próbuje zachować równowagę pomiędzy anabolizmem i katabolizmem i może to robić na dwa sposoby: albo ogranicza pozostałe hormony anaboliczne, w tym hormon wzrostu, hormony płciowe albo hormony sterujące wzrostem paznokci, skóry i włosów, czy też hormony związane z systemem odpornościowym, albo zwiększa produkcję hormonów katabolicznych, czego efektem jest szybsze starzenie się, brzydka skóra, słabe włosy, obniżona płodność i kiepska odporność. Niezależnie od tego, które rozwiązanie wybierze nasz organizm, efekt będzie jeden – insulina przysłoni inne hormony anaboliczne i doprowadzi do wzrostu procesów katabolicznych. Za dużo węglowodanów w diecie prowadzi do wolnego wzrostu włosów i paznokci, wolniejszej regeneracji skóry, problemów z płodnością i częstych chorób.

Ciekawym zjawiskiem jest kondycja skóry, bo na diecie bogatej w węglowodany szybciej się ona starzeje, traci na elastyczności i szybko pojawiłyby się zmarszczki, gdyby nie tkanka tłuszczowa, która gromadząc się pod spodem naciąga skórę i maskuje te efekty.

Wydzielanie insuliny po cukrowym posiłku skutkuje zwiększonym wydzielaniem innego hormonu – serotoniny – hormonu przyjemności, tak nasz mózg dostaje nagrodę za słodkie. U niektórych ludzi po cukrowym „haju” serotonina spada za bardzo i tak zaczyna się depresja. Powstanie depresji ma ścisły związek z wahaniami poziomu glukozy w krwi, czyli z żywnością bogatą w węglowodany.

Po ograniczeniu węglowodanów wydzielanie się insuliny znacznie maleje i nasz układ hormonalny może wrócić do zdrowej równowagi. Większość ludzi wkrótce po przejściu na dietę paleo odnotowuje wzrost masy mięśniowej, znacznie polepszenie kondycji skóry, a także szybszy wzrost mocniejszych paznokci i włosów. W dłuższej perspektywie czasowej można zaobserwować znaczną poprawę odporności organizmu i koniec częstych przeziębień czy grypy, a niektórzy też właśnie wtedy mogą wreszcie doczekać się tak upragnionego dziecka. Płodność jednakże jest bardzo skomplikowanym zjawiskiem, a węglowodany są tylko jedną z bardzo wielu rzeczy, które mogą ją upośledzić, więc dieta paleo nie powinna być postrzegana jako recepta na wyleczenie niepłodności.

Nasze ciała są bardzo skomplikowane, poza insuliną kilka innych hormonów reguluje poziom glukozy w krwi i nasz apetyt. Powyższy model jest dość uproszczony, ale w dobry sposób pokazuje, jak węglowodany w pożywieniu rozregulowują nasz układ hormonalny.

Niestety współczesna medycyna pod dyktando wielkich koncernów farmaceutycznych odrzuca proste i tanie rozwiązania problemów zdrowotnych skupiając się na zaleczaniu ich drogimi lekami, które często trzeba przyjmować latami, a czasem nawet przez całe życie. Znaczne ograniczenie węglowodanów jest kluczem do przywrócenia zdrowego balansu hormonów w organizmie, prowadząc do skutecznego wyleczenia wielu przypadłości zdrowotnych, z którymi współczesna komercyjna medycyna niezbyt dobrze sobie radzi. Wzmocnienie anabolizmu i ograniczenie katabolizmu to dłuższa młodość w zdrowym ciele, czyż nie tego wszyscy chcemy?


Chcesz dostawać informacje na maila o nowych postach na stronie PaleoSMAK? Nie spamujemy, szanujemy prywatność i zawsze możesz się wypisać.

Czytaj więcej: Co to jest dieta paleo? | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Węglowodany tuczą a nie tłuszcz | Rak żywi się cukrem | Depresja | Cukrzyca | Dieta paleo a płodność | Nabiał – jeść czy nie jeść? | Paleo dla dzieci? | Styl życia paleo

Dodaj komentarz przez Facebooka poniżej albo formularzem na dole strony:

14 komentarzy do “Węglowodany a hormony”

  1. To ile tych węgli zostawić 50-100-200-300g?
    Artykuł pokazuje tylko jedną stronę, węgle nie są złe i tak naprawdę potrzebne jak każdy inny składnik.

    1. Węglowodany nie są niezbędne i można bez nich żyć w zdrowiu długie dziesięciolecia. To, przy jakiej ich ilości się najlepiej czujesz, jest bardzo osobnicze – u jednej osoby jest to 30 g, u innej 80, a u jeszcze innej 150 g i więcej – sprawdź na sobie. Zobacz też:
      https://paleosmak.pl/weglowodany/

      1. Na węgle winny zwracać uwagę głównie kobiety, u których brak węgli lub niski ich poziom może się przyczynić do „zajechania” tarczycy, czy wypalenia nadnerczy.
        U nietrenującej kobiety 150g węgli jest punktem wyjścia. Ilość 80g na dobę i mniejsza może być niebezpieczna, no chyba że mamy ostrą insulinooporność wtedy na jakiś czas musimy zmniejszyć ilość węgli, ale nie ryzykowałbym mniej niż 60g przy siedzącym trybie życia i braku aktywności fizycznej.
        Wszystkie składnik są potrzebne, a najzdrowsza jest zbilansowana dieta, bez odchyleń w jedną czy drugą stronę.
        Mężczyźni nie są tak wrażliwi na mniejsze ilości tego składnika.

        1. Sorry bardzo ale nie zgadzam sie z Toba ostatnio moj endokrynolog kazał ograniczyc a najlepiej wykluczyc z diety węglowodany i cukier bo nigdy sie nie wylecze jestes lekarzem?

          1. Marta, proszę Cię… koneser ma rację. Sama byłam na diecie ketogenicznej, za sprawą entuzjazmu wielu znajomych facetów, którym ta dieta wyraźnie służyła. Nie przekraczałam 30g węgli dziennie. Przez rok trzymałam taką dietę – najpierw gwałtownie schudłam w miesiąc (!) z 62kg do 47kg, jedząc 3000 kcal dziennie – tylko i wyłącznie za sprawą wyrzucenia z diety węgli. Ale jeszcze przy wadze ok 57kg, już na samym początku wprowadzenia do diety (po samym zrezygnowabiu z chleba, słodyczy i piwa), ale jeszcze jedząc tyle węgli z innych źródeł, ile chcę (owoce, orzechy, otręby, nasiona itd.), zatrzymał mi się okres. Tylko i wyłącznie po zrezygbowaniu z tych najbardziej niezdrowych węgli! Potem w jednym momencie dobiłam do 47kg, dieta cały czas ta sama, bo liczyłam każdy makroskładnik wszędzie, a tu nagle, po 2 (?) miesiącach tej samej diety i aktywności fizycznej bez zmian – staję na wagę, a tu 58kg! Twarz cała napuchnięta, ciało też, okresu jak nie było, dalej brak, a co najbardziej mnie zaczęło irytować – rano wstaję, straszna hipoglikemia, po każdej wypitej kawie – od razu hipoglikemia, po 2h od każdego posiłku – trzęsę się, jestem maksymalnie osłabiona, dostaję jakichś lęków, kręci mi się w głowie, mam mgłę przed oczami i nie rozumiem, co się do mnie mówi i co się wokół mnie dzieje – a wszystjo mija po zjedzeniu posiłku i tak do następnej hipoglikemii wiele razy dziennie.
            A dlaczego przy trzymaniu tej samej diety miałam takie wahania wagi?
            Wystartowałam ze sprawnie działającą tarczycą -> obcięcie węgli -> błyskawiczny spadek wagi nawet przy zwiększonej kaloryczności i braku ćwiczeń (bo akurat wtedy musiałam z powodu kontuzji zawiesić bieganie).
            Potem ta sama dieta i nagle powrót prawie do wagi początkowej -> popsuta tarczyca z powodu małej ilości węgli, tak, jak koneser wspomniał.
            Do tego totalny brak libido z powodu braku okresu i owulacji.
            W końcu zmniejszyłam te mega ilości tłuszczu i przestałam liczyć węgle – słowem – z diety ketogenicznej przeszłam na paleo. Jem podobne produkty, tylko bez skrupulatnego liczenia węgli, np. włączyłam bardzo dużą ilość owoców.
            Okres od razu wrócił, libido też, hipoglikemie się zmniejszyły, a co najbardziej mnie dziwi i wkurza zarazem – jak jadłam te 3000 kcal na początku, to ważyłam przy wzroście 159cm – 47kg, a teraz już bie przesadzam tak z tłuszczem, jak wtedy na konto węgli z owoców i orzechów, wychodzi koło 1800 kcal i już mój organizm nie zejdzie poniżej 58kg – przez to, że przez tę zbyt niską ilość węgli rozpieprzyłam sobie tarczycę.

            Więc to, że lekarz powiedział to i to, to nie znaczy, że trzeba przyjąć ten fakt jako prawdę absolutną, bo powiedział to „autorytet w białym kitlu”, bez jakiejkolwiek weryfikacji jego teorii.
            Najbardziej mnie śmieszą takie argumenty, tak jak ten zwrócony do konesera, że „jak możesz się bez papierka ukończenia studiów medycznych spierać z LEKARZEM!?” Co to, w ogóle, za argument ad persona? Nie powinno nas interesować, kto mówi dany argument, ale sam sens i tego argumentu.
            Jak trafisz na kłótnię żula spod monopolowego z jakimś profesorem, gdzie ten drugi będzie mówił, że ziemia jest płaska, to powiesz do menela, że jak on, pijaczek z marginesu społecznego, może się uważać za mądrzejszego od profesora po studiach i że nie może mieć w tej kwestii racji?

          2. Agata chwalisz sie czy.zalisz ze przez wlasna glupote zajechalas tarczyce?jak czytam Twoja wypowiedz to chwytam sie za glowe ze moza byc.az tak!bezmyslnym zeby.odchudzac sie z wagi 62 i doprowadzic sie do stanu ketozy…no gratuluje
            W przeciwienstwie.do Ciebie ja waze ok 90kg przy wzroscie 165 mam pcos i niedoczynnosc tarczycy czyli zaburzenia hormonalne wiec ograniczenie weglowodanow.i cukrow jest jak najbardziej wskazane tylko ze ja jjem wegle(ziemniaki ryz kasza płatki owsiane)

          3. Marta, mój wzrost to 159 cm. Policz sobie BMI dla wagi 62kg. Uważasz, że nie wolno mi było przy takiej wadze przechodzić na jakąkolwiek dietę? Poza tym – dieta to ogólnie sposób odżywiania, a nie musi prowadzić do schudnięcia. Ja chciałam mieć przede wszystkim wysoki poziom energii, wyostrzony umysł i ogólnie wyeliminować węglowodany dla zdrowia. To nazywasz głupotą?
            Po drugie – co jest w tym bezmyślnego, że przeszłam na dietę ketogeniczną?
            Przeczytałam o niej wiele, ale nigdzie nie było wspomniane o wpływie na tarczycę u kobiet – dopiero, jak zobaczyłam skutki na sobie, to zorientowałam się, że źle ona wpływa na tarczycę i dlatego zmieniłam tę dietę. I to nazywasz głupotą i bezmyślnością?

            Poza tym – koneser zwrócił uwagę na to, że kobiety, przy zbyt restrykcyjnym obcięciu węgli, mogą mieć problemy z tarczycą i z hormonami płciowymi.
            Ty mówisz, że to nieprawda, nie podając żadnego argumentu, oprócz tego, że „lekarz wie lepiej. bo twierdzi inaczej”.
            Ja, natomiast, chciałam Ci podać na swoim przykładzie, że jednak w tym przypadku Twój lekarz nie musi mieć racji i sama mi przyznałaś tutaj rację, że „jestem bezmyślna, bo obcięłam za bardzo węgle i zajechałam tarczycę” – więc o to mi chodziło, żebyś zrozumiała, jakie mogą być tego konsekwencje dla kobiety.

          4. Agato, idiotyczne w tym co zrobiłaś było to, że kontynuowałaś dietę po tym, jak przestałaś mieć okres i tak źle się czułaś 🙂 Zawsze trzeba dopasować dietę do osoby, nikt Ci nie powie że keto jest dobre dla wszystkich. Co jest dobre dla kogo można przekonać się tylko próbując i reagując na złe objawy. I właśnie takie bezmyślne osoby, które nie reagują na poważne reakcje ze strony swojego organizmu póki nie jest za późno, piszą potem bzdury w stylu "keto to zło, szkodzi itd". Tymczasem do wszystkiego trzeba podejść z głową.

  2. A co z tarczycą? Czy są jakieś wskazania odnośnie niedoczynności tarczycy a spożycia węgli? I ew których węgli trzymać sie przy potrzebie zachowania minimum – owoców czy gryczanej?

    1. Karolina, problem jest w tym, że objawy insulinooporności (i oporności na leptynę, co za tym idzie) są czasem bardzo podobne do niedoczynności tarczycy.
      Oto cytat z książki „Pierwotne ciało, pierwotny umysł – poza paleo” (bardzo polecam przeczytać): „Nadmiar tłuszczu wytwarzany przez insulinę [z węglowodanów] i kortyzol powoduje większe wydzielanie enzymów stymulujących […] zbyt intensywną konwersję estrogenu w toksyczny testosteron DHT u kobiet, co bardzo utrudnia […] schudnięcie i naśladuje dodatkowo wiele symptomów zwyczajowo przypisywanych niedoczynności tarczycy.”
      Większość lekarzy będzie faszerować kobietę tabletkami na tarczycę, zamiast dotrzeć do źródła problemu, którym jest nadużywanie węglowodanów. A co do Twojego pytania – nie ma minimum spożycia węglowodanów, nie potrzebujemy ich w ogóle, choć większość ludzi czuje się lepiej jedząc pewne niewielkie ilości. Jak masz już je spożywać, to zdecydowanie z warzyw takich jak marchewka, pasternak, pietruszka, buraki itp oraz nie za dużych ilości owoców.

      1. Grzegorz, też tak do niedawna myślałam, jak Ty, ale z węglami i tarczycą to jest tak, że Ty, jako facet, możesz czuć się świetnie i mieć zdrową tarczycę bez dostarczania jakichkolwiek węgli i przy metabolizmie nastawionym nie na pozyskiwanie energii z glukozy, tylko z ketonów – ale u kobiet sprawa wygląda zupełbie inaczej
        Ilu znam facetów na niskowęglowodanowych dietach – każdy się świetnie na nich czuł, umysł wyostrzony, nic się w organizmie nie psuje, masa energii.
        Z iloma kobietami rozmawiałam (i ja też tak mam) – na keto praktycznie wszystkim się zaburza cykl miesiączkowy, a hormony płciowe są ściśle połączone z funkcjonowaniem tarczycy; do tego – kobieta potrzebuje większej ilości jodu, żeby zachować sprawną tarczycę i, generalnie, tarczyca bardziej jest wrażliwa na wszelkie zmiany.
        Najpierw to zaobserwowałam u siebie, potem resztę przeczytałam na tłusteżycie i się wszystko potwierdziło, bo autorka też przechodziła to samo.
        Ty jesteś facet, to się ciesz, że takich skutków zdrowotnych z tymi węglami nie masz.
        Ja się przyzwyczaiłam psychicznie do jedzenia małej ilości węgli, ale, jak jednego dniam np. zjem zbyt małą ilość głupich jabłek, to już następnego dnia od samego rana jest mi strasznie słabo, bez energii i się czuję strasznie źle, co przekłada się też potem na libido.
        U kobiet granica jest bardzo cienka i już takie minimalne zmiany dają dużo złych skutków.
        Pozdrawiam

        1. Moja dziewczyna jest na diecie ketogenicznej i czuje się świetnie. Jest wiele kobiet na tej diecie, które czują się świetnie, więc nie siej kłamstw. To, że Tobie nie służyła nie znaczy, że innym nie musi. Być może błędem było zrobienie tego nagle – jak ćpun nagle rzuca narkotyk to też może mieć pewne objawy. Ale są i inne możliwe powody – dużo ludzi je za dużo białka i przez to nigdy nie są na diecie ketogenicznej myśląc, ze są. Za dużo białka może powodować zatrucie amoniakiem i inne konsekwencje. Mogło być też za mało witamin lub innych minerałów.

          Swoją drogą – wyczytałem w Twoim innym poście, ze masz wzrost 159 i jadłaś 3000kcal… To nic dziwnego, że znowu przytyłaś. Dziwne tylko, ze na pierwszym miejscu schudłaś. Jestem facetem, wzrost 183, ćwiczę mało, ale jednak coś tam z rana robię, ale rzadko kiedy jem tyle. Obżerasz się to nie miej pretensji, ze waga nie jest taka jaka chcesz.

Dodaj komentarz

Twój adres nie zostanie opublikowany. Pola wymagane są oznaczone symbolem *

Dieta paleo po polsku i styl życia dla dzieci i dorosłych