Internet pełen jest porad, jak i kiedy wprowadzać gluten w żywieniu niemowlaka. Poszczególne strony różnią się tylko tym, kiedy dawać dziecku gluten, wszystkie milcząco zakładają, że dziecko musi jeść gluten i zboża. Rodzice nie wiedzą niestety, że karmiąc dziecko kaszkami wyrządzają tylko dziecku krzywdę. Nie powinniśmy dawać dzieciom glutenu ani żadnych kaszek. Zboża szkodzą dorosłym, a tym bardziej niemowlętom, których układ pokarmowy się dopiero kształtuje.
Nie ma żadnego znanego nauce powodu, dla którego dzieci, w szczególności niemowlęta, miałyby jeść zboża. Wręcz przeciwnie, mamy mnóstwo dowodów na szkodliwość zbóż (czytaj więcej: Zboża szkodzą). Co prawda pojawiły sie badania sugerujące, że wczesny kontakt z glutenem miałby być korzystny dla niemowląt, jednak szybko okazało się, że były one błędne. Zboża to sam cukier, są pozbawione witamin i innych składników odżywczych i przez to są zbędne w diecie dziecka.
Gluten nie ma dla ludzi żadnych wartości odżywczych, a wielu z nas szkodzi. Gluten występuje w produktach zbożowych, które poza nim zawierają wiele innych szkodliwych substancji. Około 1% ludzi cierpi na celiakię, chorobę jelit wywoływaną obecnością glutenu w pożywieniu, ale wielokrotnie więcej z nas (30%-40%) jest uczulonych na gluten i jego spożywanie prowadzi do osłabienia organizmu i wyniszczających go permanentnych stanów zapalnych (czytaj więcej: Gluten – nie tylko celiakia). Zboża stymulują stany zapalne i choroby autoimmunologiczne, w tym cukrzycę typu 1 i dzięki temu dzieci chore na celiakię, czyli wrażliwe na gluten, chorują 10x częściej na cukrzycę typu 1.
Kaszki dla niemowląt nie tylko zawierają gluten, ale jeszcze są naładowane węglowodanami – ich skład bardzo odbiega od kompozycji mleka matki, która jest idealna dla niemowląt. Natura wie najlepiej, ile dziecko ma jeść tłuszczu, ile białka i ile węglowodanów. Człowiek to zmienia karmiąc niemowlęta głównie węglowodanami. Takie niemowlęta wyrastają na narkomanów cukrowych, później mają nadwagę, cukrzycę, zepsute zęby i szybko zapadają na choroby cywilizacyjne (czytaj wiecej: Kaszki – początek nałogu).
Naładowane cukrem pokarmy szkodzą zdrowiu i wpływają na zachowanie dziecka. Dzieci jedzące głównie węglowodany częściej chorują i są niegrzeczne (czytaj więcej: Jedzenie i zachowanie). Gluten oraz węglowodany także nasilają objawy autyzmu i zespołu Aspergera.
Pamiętaj, możesz wychować niemowlę na prawdziwej naturalnej żywności, do której nasze organizmy są w pełni przystosowane i która da dziecku pełnię zdrowia. To największy dar, jaki możesz dać dziecku – wychować je zdrowe i wolne od nałogu cukrowego, karmiąc pokarmami z natury, a nie z fabryk koncernów żywieniowych. Nawyki żywieniowe, które praktycznie determinują, co jemy przez całe życie, kształtują się przez pierwsze kilka lat. Jakie nawyki żywieniowe chcesz podarować dziecku? Nałóg cukrowy i jedzenie zbożowych śmieci z fabryki? Czy może prawdziwe i zdrowe jedzenie z natury?
Czytaj więcej o żywieniu dzieci: Paleo dla dzieci? | Ciąża | Niemowlęta | Kaszki – początek nałogu | Pierwsze pokarmy | Dodaj tłuszcz do posiłku niemowlaka | Autyzm i zespół Aspergera
Czytaj więcej o diecie paleo: Co to jest dieta paleo? | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Skąd wziął się mit o szkodliwości tłuszczu? | Zboża szkodzą | Styl życia paleo
Panie Grzegorzu, nie jestem specjalistą w zakresie żywienia tylko mam obserwacje praktyczne i widzę że córka, która pije codziennie nawet zwykłe przemysłowe mleko ma uzębienie w doskonałym stanie, a ta która nie pi je – w fatalnym. Z tego co przeczytałam, zawartość wapnia w mięsie wynosi 6 mg na 100 gram, wobec 130 mg w 100 gramach mleka. Zawartość zaś wapnia w rosole wynosi 187 mg czyli dużo więcej niż w mleku i jest to dobry trop, zwłaszcza że codziennie gotuję zupy na wywarach kolagenowych. Zastanawiam się, czy córka, jedząc mało warzyw nie ma zaburzonej gospodarki kwasowo – zasadowej.
Bardzo dziękuję za ten wpis. Jestem od 5 miesięcy na diecie bez zbóż i bez nabiału i mam 9-miesięczną córeczkę, której nie wprowadziłam do diety glutenu. Karmię ją piersią, ekologicznymi warzywami, ekologicznymi owocami i ekologicznym mięsem i suplementuję witaminą D3. Ciągle mam wątpliwości, czy dobrze robię. Rodzina powtarza, że robię dziecku krzywdę, ponieważ ona pójdzie do przedszkola i nie będzie nauczona jedzenia glutenu i jak coś zje to od razu jej zaszkodzi i będzie miała poważne problemy zdrowotne. Doszło do tego, że jak spuszczę ją na chwilę z oka, to dają jej bułki, czy kawałki ciasta, albo makarony, czy ser biały. Czy ich obawy są słuszne?
Dodam jeszcze, że próbowałam w 6 miesiącu życia dawać jej kaszki kilka razy ale nie chciała ich jeść, zaciskała zęby, płakała i wypluwała to co jej wsunęłam, więc zaprzestałam tych praktyk.
Czy może Pan polecić jakąś książkę na temat zdrowego żywienia niemowląt i małych dzieci?
Monika, wiem, że przedszkolu i szkole będzie jadła syf i niewiele na to poradzisz, ale rodzinę powinnaś wychować. Jak córka dobrze toleruje nabiał, to nie powinnaś jej go nie dawać, dzieci szczególnie potrzebują białka i tłuszczu i nabiał może być dobrym ich źródłem.
Co do żywienia dzieci – Twoja córka będzie najlepszą nauczycielką, zobacz:
https://paleosmak.pl/dzieci-wiedza-lepiej-co-jesc/
Mam spore wątpliwości co do nabiału. Przeczytałam książkę Pani Bożeny Przyjemskiej pt. Z daleka od mleka, w której autorka wyraźnie jest zdania, żeby nie spożywać (szczególnie dzieci) żadnego mleka zwierzęcego i jego przetworów.
Zwróć uwagę, że dzieci rodzaju Homo spożywają mleko od milionów lat. I to mleko zwierzęce (ludzkie). Jako ssaki pijemy mleko od dziesiątków milionów lat.
W prymitywnych społecznościach ludzkich niemowlęta polegają tylko na mleku przez pierwsze kilka miesięcy, ale dzieci spożywają mleko mniej więcej do wieku 5-6 lat (oczywiście z biegiem czasu mniej i mniej). Pokrywa się to mniej więcej z czasem, kiedy przestajemy produkować laktazę.
O ile nie ma alergii/nietolerancji na mleko, to spożywanie tłustego mleka i jego prostych i tłustych przetworów (masło, jogurt, kefir) nie wydaje się mieć negatywnego wpływu na małe dzieci, a ma kilka pozytywnych efektów (przyspieszenie wzrostu itp, dobre źródło białka i tłuszczu).
Moje dzieci jedzą nabiał – mleko kozie (4%) i jogurt krowi (10% tłuszczu). Jak dojdą do wieku 7 lat, to zaczniemy się zastanawiać, czy ma sens, żeby jadły wciąż nabiał, ale prawie na pewno zostawimy masło i być może też tłusty jogurt, jak będzie im wciąż smakował.
Pamiętaj, że mówię o prawdziwym nabiale, naturalnym – z dużą ilością tłuszczu i bez cukru, a to, co jest w sklepach, to głównie na odwrót – tona cukru i odrobina tłuszczu. Nie możemy ich wrzucać do jednego worka.
Wołanie, żeby wszystkie dzieci unikały jakiegokolwiek mleka jest działaniem wbrew naturze. Jesteśmy przecież ssakami i na początku życia pijemy mleko. Oczywiście mleko krowie czy kozie różni się od ludzkiego, ale sporo dzieci je bardzo dobrze toleruje i mogą dużo na nim zyskać.
Panie Grzegorzu, bardzo cenię Pana ogromną wiedzę na temat zdrowego żywienia oraz dziękuję za prowadzenie tak świetnego bloga, jednak w tej kwestii sądzę, że nie ma Pan do końca racji. Nie czuję się na siłach, aby z Panem o tym dyskutować, ponieważ jestem dopiero na etapie poszerzania swojej wiedzy, niemniej jednak sugerując się wiedzą i doświadczeniem Pani Bożeny Przyjemskiej, która jest naturoterapeutką – praktykiem od 30 lat, nie mogę się z Panem zgodzić. Bardzo polecam Panu przeczytanie tej książki, chętnie poznałabym Pana opinię na jej temat.
Wg informacji autorki spożywanie mleka zwierzęcego pojawiło sie w neolicie, czyli 10 tysięcy lat temu, w tym samym czasie co udomowienie traw, rozwój rolnictwa, i hodowla zwierząt, czyli stosunkowo niedawno. Ponadto nie bez znaczenia jest fakt, że istnieje ogromna różnica w składzie mleka poszczególnych ssaków i własnie dlatego każdy ssak powinien spożywać mleko tylko swojego gatunku, oczywiście do określonego wieku. Pani Bożena pokazuje badania i publikacje naukowe, które udowadniają, że spożycie przez ludzi mleka i przetworów zwierzęcych powoduje bardzo dużo różnych chorób, szczególnie u dzieci. Są to choroby, których nikt by nawet nie podejrzewał, że ich przyczyną może być nabiał. Z jej opiniami zgadza się nawet dr Ewa Dąbrowska.
Szkopuł w tym, że trudno znaleźć ekwiwalent, bo ileż dziecko może zjeść migdałów czy też brokułów żeby dostarczyć odpowiednią ilość wapnia potrzebnego dla rozwijającego się organizmu. U mnie niestety w przypadku córki, która nie lubi mleka ale także niestety warzyw (je sporo orzechów), zaowocowało to kompletnym zniszczeniem 8 trzonowych mlecznych zębów. Muszę suplementować wapń córce.
Natomiast młodsza córka, która codziennie rano i wieczorem pije koktail składający się ze szklanki przemysłowego mleka, 1 żółtka, 1 łyżeczki miodu i łyżeczki naturalnego masła, nie ma w wieku 7 lat ani jednego ubytku pomimo, że jada słodycze i pieczywo a zęby myje jak się jej przypomni. Poza tym ma doskonały stan zdrowia (trenuje akrobatykę)
A dlaczego brokuły? Jednym z najlepszych źródeł wapnia jest mięso oraz rosół.
Z tym przedszkolem to nie musi być prawda. Wiele przedszkoli i punktów respektuje to, że mama przynosi dziecku jedzenie. Np moja córka chodzi teraz bezpłatnie do klubu malucha przy Ogrodzie Jordanowskim w Warszawie i tam w ogóle nie ma posiłków tylko rodzice przynoszą własne.
Ponadto w żłobku córki był realizowany program "zdrowo jem zdrowo rosnę" i naprawdę jedzenie było niezłe, na obiad gluten podawano sporadycznie i tylko w postaci kasz, mięso tylko duszone ewentualnie pieczone, zawsze jarzynka i surówka do drugiego dania, codziennie owoce na drugie śniadanie…fakt że na śniadanie były nieśmiertelne kanapeczki i zupa mleczna
Córka je mięso i zupy na wywarach kolagenowych .