Każdego roku 14 listopada obchodzimy Światowy Dzień Cukrzycy. Myślę, że możemy się pokusić o spojrzenie 10 lat wstecz i sprawdzić, co zmieniło się z cukrzycą pomiędzy latami 2013 i 2023.
Posłużę się danymi i dokumentami International Diabetes Federation (IDF, po polsku: Międzynarodowa Federacja Diabetologiczna) – co więc się zmieniło od 2013 roku?
Zmieniła się w niewielkim stopniu definicja cukrzycy. Teraz słowo „glukoza” pojawia się w niej aż 5 razy i przyznano, że praktycznie wszystkie węglowodany pokarmowe trafiają do krwi w postaci glukozy.
Do znanych wcześniej postaci cukrzycy typu I oraz II dodano cukrzycę ciężarnych jako cukrzycę typu III.
Cukrzyca typu I jest chorobą autoimmunologiczną i przez ostatnie 10 lat nie dokonaliśmy żadnego postępu w leczeniu ani zapobieganiu.
Cukrzyca typu II jest najpowszechniejszą jej formą (ponad 90% wszystkich przypadków). W 2023 roku w opisie tej wersji cukrzycy pierwszy raz pojawiło się słowo „insulinooporność”.
Mechanizm działania cukrzycy typu II jest dobrze znany i całkiem dobrze opisany w dokumentach IDF – w tym przypadku nie ma się do czego przyczepić.
Co ciekawe, cukrzyca typu I wciąż czasem bywa nazywana cukrzycą dziecięcą, ponieważ kiedyś pojawiała się najczęściej u dzieci. IDF szacuje, że w 2022 roku na cukrzycę typu I chorowało 9 milionów ludzi, z czego 1,5 mln w wieku 20 lat i mniej.
Cukrzyca typu II była nazywana cukrzycą starszych, bo najczęściej była diagnozowana u osób starszych.
Obecnie wszystko się pomieszało – coraz więcej dorosłych jest diagnozowanych z cukrzycą typu I, a z drugiej strony coraz więcej młodych (nawet dzieci!) ma cukrzycę typu II.
Nowością jest cukrzyca typu III czyli cukrzyca ciężarnych. W czasie ciąży łożysko produkuje hormony, które wpływają na metabolizm u mamy i dlatego wiele normalnie zdrowych kobiet ma zaburzone wyniki pomiarów glukozy w krwi podczas ciąży.
Niewielki wzrost ilości cukru w krwi jest zjawiskiem całkowicie normalnym – tak po prostu działa metabolizm kobiety w ciąży. Niestety u niektórych pań wymyka się to spod kontroli i glukoza osiąga poziomy niebezpieczne dla zdrowia (i życia) mamy i jej nienarodzonego dziecka. I to jest właśnie nowa cukrzyca typu III.
IDF szacuje, że w 2021 roku mieliśmy 21 milionów żywych urodzeń, które podczas ciąży były pod wpływem za wysokiego cukru u mamy.
Powoduje to szereg komplikacji jak np. wzrost ciśnienia krwi u mamy oraz większe rozmiary płodu – to wszystko prowadzi do bardziej skomplikowanych porodów.
Dzieci, które w życiu płodowym były narażone na za wysoki poziom cukru w krwi mamy, częściej są otyłe i częściej same mają cukrzycę (typu II).
Na razie wszystko wygląda dobrze, prawda? Mamy naukowców, którzy badają chorych na cukrzycę i coraz więcej wiedzą o tej chorobie.
Sytuacja się całkowicie zmienia, gdy zerkniemy na liczby. W 2013 roku mieliśmy 371 milionów ludzi z cukrzycą, teraz (2023) choruje 537 milionów, a szacunki na rok 2030 mówią o 643 milionach (i 783 miliony w roku 2045).
W samy roku 2021 aż 6,7 miliona zgonów było bezpośrednio spowodowanych cukrzycą.
Wszystko się wyjaśnia, gdy zerkniemy na zalecenia dietetyczne. Chorym na cukrzycę zaleca się dietę bogatą w pokarmy zbożowe i ubogą w tłuszcz. Tłuszcz jest jedynym sładnikiem odżywczym, który nie wpływa na poziom glukozy w krwi, ale trzeba go ograniczać!
I choć w opisie choroby czytamy, że prawie wszystkie węglowodany pokarmowe trafiają do krwi pod postacią glukozy, a cukrzyca jest zaburzeniem metabolizmu glukozy, to wciąż podstawą diety mają być pokarmy zbożowe, które są czystymi węglowodanami!
Nic dziwnego, że ilość chorych rośnie tak szybko.
Jeśli zobaczyłbyś osobę, które chce zagotować wodę, wpatrując się intensywnie w czajnik, a wszystkie niepowodzenia zwala na to, że nie wpatruje się za bardzo intensywnie, to nazwałbyś ją wariatem.
Tymczasem osobę, która zaleca chorym na cukrzycę jedzenie węglowodanów i unikanie tłuszczu, nazywa się ekspertem, diabetologiem albo dietetykiem!
Wiedza o tym, jak całkowicie wyleczyć cukrzycę (bez lekarstw!) nie jest nowa. Jedna z lepszych publikacji na ten temat to książka Diabetes Solution (wydana w Polsce pod tytułem Sposób na cukrzycę).
Jej autor Richard K. Bernstein został zdiagnozowany z cukrzycą typu I w 1946 roku, gdy miał 12 lat. W 1969 roku, po ponad 20 latach wypełniania oficjalnych zaleceń dietetycznych, był już prawie wrakiem i choroba wyniszczała go coraz bardziej.
Jako inżynier z wykształcenia, postanowił podejść do sprawy metodycznie – kupił glukometr i zaczął sprawdzać, co i w jaki sposób wpływa na poziom cukru. W wieku około 45 lat zostawił całkiem dobrze prosperujący biznes techniczny i poszedł do szkoły medycznej.
Po wielu latach doświadczeń metodą prób i błędów oraz studiowania publikacji naukowych dr Bernstein miał rozwiązanie. Poprzez dietę, aktywność fizyczną i medytację można ustabilizować poziom cukru w krwi.
O ile na początku dr Bernstein skupiał się na swojej cukrzycy typu I, to później odkrył że prawie identyczne zalecenia pomagają też w przypadku cukrzycy typu II oraz podczas komplikacji z glukozą w czasie ciąży.
Książka podsumowująca prawie 30 lat jego badań została wydana w 1997 i zgodnie zignorowana przez „środowiska naukowe”.
Oczywiście nie była to nowość. Od dawna mamy dużo badań i publikacji o skuteczności diet niskowęglowodanowych i ketogenicznych w przypadku cukrzycy. Wystarczy wspomnieć Jana Kwaśniewskiego albo Roberta Atkinsa, którzy wydali swoje książki około 1970 roku.
Jednak „autorytety” pozostają niewzruszone – na cukrzycę mamy jeść chleb i unikać tłuszczu. Nic dziwnego, że taka dieta nikogo jeszcze nie wyleczyła i chorzy muszą całe życie brać insulinę.
Zdecydowana większość insuliny na świecie (do 99%) jest produkowana przez zaledwie 3 firmy: Eli Lilly, Novo Nordisk oraz Sanofi i mają one niewyobrażalne dochody. Insulina dla chorych jest tania albo darmowa, bo większość kosztów ponoszą budżety zdrowotne krajów.
Nie jestem lekarzem, być może po kilku latach studiów medycznych zrozumiałbym magię leczenia cukrzycy cukrem. Nie trzeba mieć jednak wiedzy medycznej, by mieć wrażenie, że wszystko to przypomina jedno wielkie szaleństwo.
Wygląda to tak, jak by oficjalne zalecenia dietetyczne zostały napisane przez koncerny farmaceutyczne, dla których setki milionów ludzi biorących insulinę kilka razy dziennie to żyła złota.
Chorzy chorują, lekarze „leczą”, koncerny zarabiają i biznes się kręci. Chyba o to w tym wszystkim chodzi, bo pacjent wyleczony to klient stracony.
Czytaj więcej: Dieta paleo | Paleo dla początkujących | Efekty diety paleo | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Paleo dla dzieci? | Styl życia paleo
W punkt Panie Grzegorzu!
Na szczęście coraz głośniej się o tym mówi. Szczególnie w środowiskach antysystemowych ma YT.