Węglowodanowo-insulinowy model otyłości

Od dziesiątków już lat w mediach obowiązuje tylko jedna przyczyna otyłości – ludzie są grubi, bo za dużo jedzą. Szczególnie mądre media jeszcze podkreślą, że otyłość bierze się z jedzenia tłuszczu i mięsa 🙂 Całe szczęście nawet popularna nauka zaczyna dostrzegać, że to wszystko się kupy nie trzyma.

otyłość, piwo

Powszechnie obowiązujący model otyłości bazujący na bilansie energii jest prosty – twoje ciało potrzebuje X kalorii, a jak jesz więcej, to tyjesz. To model wyjątkowo prosty i wywodzący się z fizyki, według której spalenie grama cukru daje dokładnie tyle i tyle energii.

Skoro ten model jest taki prosty i słuszny, to dlaczego on nie działa? Każdego dnia miliony ludzi liczą kalorie i wciąż tyją. Ilość otyłych tylko się zwiększa. Gdzie jest błąd?

Odpowiedź też jest prosta – człowiek nie jest piecem, który bezmyślnie spala wszystko, co zjada. Człowiek jest skomplikowaną biochemiczną maszynerią, w której to, co jemy, wpływa na to, jak ta maszyneria działa.

Ktokolwiek próbował odchudzania i jedzenia na różne sposoby może potwierdzić to, czego lekarze i większość naukowców wydają się kompletnie nie rozumieć.

Możemy jeść dużo kalorii pod postacią tłuszczu i białka i chudnąć. Jesteśmy wtedy syci, zadowoleni i szczęśliwi z życia. Możemy też jeść mało kalorii pod postacią cukru (węglowodanów) i tyć, żyjąc cały czas w głodzie, depresji i nieszczęściu.

To naprawdę takie proste i jak mi nie wierzysz, czytelniczko i czytelniku, to spróbuj sama – przez miesiąc jedz głównie białko i tłuszcz i zero cukru, a przez kolejny miesiąc głównie cukier i znikome ilości tłuszczu i białka. Zobaczysz, który miesiąc będzie łatwiejszy.

Całe szczęście do naukowców zaczyna docierać, że ten dogmat (jesteś gruba, bo jesz za dużo, każdy to wie) przypomina wiele podobnych sytuacji z przeszłości: każdy przecież wiedział, że Słońce krąży wokół Ziemi albo że Ziemia jest płaska, prawda?

Kilka tygodni temu pojawiła się ciekawa publikacja {1}, która podważa model bilansu energetycznego i w zamian za to proponuje węglowodanowo-insulinowy model otyłości.

Co to zmienia? Do tej pory medycyna zakładała, że człowiek o takiej wadze ciała i takiej aktywności potrzebuje tyle i tyle kalorii dziennie. Zjadanie więcej prowadzi do otyłości.

Naukowcy zaczynają jednak zauważać to, o czym zwykli ludzie mogli przekonać się sami od dawna – nasze zużycie energii zależy także od tego, co jemy.

Według węglowodanowo-insulinowego modelu otyłości nie ma większego znaczenia to, ile kalorii ma jedzenie, ale to, ile ma węglowodanów i jaki ma wpływ na insulinę. Insulina steruje tym, co robimy z dostarczoną właśnie energią i pośrednio ma wpływ na to, kiedy znów będziemy głodni.

Gdy jemy białko i tłuszcz, to w naszym organizmie nie zachodzą znaczne zmiany w poziomie hormonów albo cukru w krwi. Zobacz mój przykładowy dzień, kiedy mierzyłem sobie cały czas poziom glukozy w krwi: Dieta paleo i dobowy profil glikemii.

Choć zjadłem posiłek, który pływał w tłuszczu i był prawdziwą bombą energetyczną, to mój poziom cukru w krwi po nim praktycznie nie drgnął, a przez to nie było wyrzutu insuliny,

Zupełnie inne zjawiska zachodzą w organizmie, gdy jemy cukier. Po posiłku bogatym w węglowodany (nie ma znaczenia czy proste, czy złożone) poziom cukru w krwi skacze do góry – czasem dwukrotnie i więcej. Za tym idzie też nagły i znaczny wzrost poziomu insuliny.

Insulina jest hormonem, a co to są hormony? Według (uproszczonej) encyklopedycznej definicji hormony to substancje wydzielane przez nasz organizm celem regulacji czynności niektórych bądź wszystkich tkanek organizmu.

Nie trzeba być geniuszem medycznym, by zobaczyć to, czego lekarze i naukowcy nie zauważają od dziesięcioleci – nasze jedzenie wpływa na to, jak działa cały organizm!

Ja naprawdę nie rozumiem, jak dietetycy i inne „mądre głowy” potrafią tak długo nie zauważać prostych i oczywistych rzeczy.

Jak lekarz albo dietetyk może powiedzieć, że 500 kcal z cukru i 500 kcal z tłuszczu działają tak samo na organizm? Jak tak mówi, to powinien mieć zakaz wykonywania zawodu za takie bzdury.

Czytając i oglądając popularne media, można dojść do wniosku, że lekarz może być ukarany tylko za wykonanie aborcji, negowanie potrzeby szczepień i drakońskich restrykcji na koronawirusa albo zostawienie chusty w brzuchu pacjenta. Za wmawianie ludziom kłamstw żadnych kar nie ma.

Właśnie dlatego wspomniana wcześniej publikacja jest tak ważna, bo pokazuje, że do popularnej i sponsorowanej przez koncerny nauki zaczyna powoli docierać, że bilans energetyczny to ślepa uliczka, a główną przyczyną prawie każdego przypadku otyłości jest cukier.

To dopiero początki i minie wiele lat, zanim do powszechnej świadomości trafi to, że nie chodzi o kalorie, a o cukier.

Od lat widzimy, że liczenie kalorii nie działa, a limitowanie jedzenia (opartego głównie na cukrze) jest niemożliwe do wytrzymania. A mimo to jest to jedyna rada dla ludzi zmagających się z nadwagą (poza ruszaniem się więcej).

Myślę, że następne lata przyniosą nam wiele nowych badań na temat węglowodanowo-insulinowego modelu otyłości.

Możemy także być pewni, że te publikacje przyniosą nowe pytania i nowe wątpliwości – nasz organizm jest niezwykle skomplikowany i wciąż nie znamy wielu procesów, które w nim zachodzą.

Mam nadzieję, że powoli zacznie docierać do mediów, że kalorie nie mają wiele wspólnego z otyłością. Będzie to trudne, bo media utrzymują się w sporej mierze właśnie z reklam cukru.

Węglowodanowo-insulinowy model otyłości doskonale komponuje się z hipotezą dźwigni białkowej i wydaje się, że obie teorie dość dobrze pokazują procesy prowadzące do nadwagi.

Pamiętaj – lansowany od dziesięcioleci model bilansu energetycznego jako wyjaśnienie otyłości i oparte na nim zalecenia kompletnie nie działają – ilość otyłych jest z roku na rok coraz większa.

Nie możemy powiedzieć, że wiemy dokładnie, jakie procesy i zjawiska prowadzą do otyłości. Hipoteza dźwigni białkowej, węglowodanowo-insulinowy model otyłości i biologia ewolucyjna dostarczają części odpowiedzi, ale być może to nie wszystko.

Możemy za to powiedzieć, że bilans energetyczny jako wyjaśnienie otyłości to ślepa uliczka. To, ile jemy kalorii nie ma większego wpływu na naszą wagę. Ważne jest to, skąd te kalorie pochodzą.


Chcesz dostawać informacje na maila o nowych postach na stronie PaleoSMAK? Nie spamujemy, szanujemy prywatność i zawsze możesz się wypisać.

Czytaj więcej: Dieta paleo | Paleo dla początkujących | Efekty diety paleo | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Paleo dla dzieci? | Styl życia paleo

Źródła:
  1. Ludwig DS, Aronne LJ, Astrup A, de Cabo R, Cantley LC, Friedman MI, Heymsfield SB, Johnson JD, King JC, Krauss RM, Lieberman DE, Taubes G, Volek JS, Westman EC, Willett WC, Yancy WS, Ebbeling CB. The carbohydrate-insulin model: a physiological perspective on the obesity pandemic. Am J Clin Nutr. 2021 Sep 13:nqab270.
    DOI/Crossref: 10.1093/ajcn/nqab270 [PubMed] [Google Scholar]
Dodaj komentarz przez Facebooka poniżej albo formularzem na dole strony:

14 komentarzy do “Węglowodanowo-insulinowy model otyłości”

  1. No cóż, mity o tyciu przez tłuszcze trzymają się mocno. Bo łatwiej jest kogoś oszukać niż przekonać go, że został oszukany – tak zdaje się powiedział Mark Twain.

  2. Model bilansu energetycznego i mit kalorii już dawno został obalony i szokuje mnie że ktoś nadal tego nie wie! Przecież napisał o tym książkę Jonathan Bailor pt. "Mit Kalorii" gdzie wszystko zostało ładnie wytłumaczone. Do tego już od kilkudziesięciu lat wiadomo że to hormony decydują o naszym tyciu czy nie i że tym najważniejszym jest insulina a innymi grelina i leptyna. Kto jeszcze dzisiaj tego nie wie, tego mi żal i wiem że jest to ktoś ubogi intelektualnie. Jeśli dla kogoś 300 kalorii z chipsów ma taką samą wartość jak 300 kalorii z migdałów to taki ktoś jest po prostu idiotą.

  3. To jak działa 500 kcal z cukru a jak z tłuszczu, pomijając insulinę ? Czy należy rozumieć że jedząc tłuszcze i białko nie da się przytyć ? Co staje się z nadwyżką energetyczną z przemian tych składników odżywczych ?

    1. To proste. Spróbuj zjeść 500 g cukru pod postacią słodkiego napoju. Spokojnie to zrobisz w kilka godzin. Cały cukier odłożysz w tkance tłuszczowej. A potem spróbuj zjeść 500 g masła (dwie kostki) – będzie to niemożliwe, bo dokończenie jednej kostki będzie trudne, a co dopiero dwie. Ale jeśli jakimś cudem zjesz te 500 g masła bez porzygania się, to dostaniesz biegunki tłuszczowej i większość tłuszczu zostawisz w ubikacji bez trawienia.
      Tak w skrócie działa na organizm zjedzenie 500 g cukru i 500 g tłuszczu jednorazowo 🙂

      1. Autor pisał o 500kcal a nie gramach… 500 kcal z tłuszczu to 55g, tyle to "ścigam nosem" bez problemu…

        1. Racja, pomyliło mi się wszystko 🙂 Niemniej tłuszcz czyni nas sytymi, a jego nadmiar wydalimy w toalecie. Cukier czyni nas głodnymi i mamy prawie nieograniczone możliwości jego jedzenia i przyswajania.

          1. Tutaj przyznam racje. Staram się trzymać okno żywieniowe tak 5-6. Zdarza mi się, iż przesadzę z tłuszczem, czy to w sałatce czy w ogóle. Na efekt krytyczny nie muszę długo czekać. Bezpiecznik działa.

          2. To dziwne, bo na high FAT mam problem z uzyskaniem sytości nawet przy 4500kcal dziennie, nawet przy pojedynczym posiłku 1500 kcal mam uczucie niedojedzenia, gdzie na carb days przy 3200 kcal jestem najedzony i każdy posiłek nawet ok 600 kcal jest w stanie być sycący.

          3. Na pewno jesz wystarczająco dużo białka? To wygląda jak typowe działanie dźwigni białkowej.

          4. Jem 2,5-2,8g białka na kg beztłuszczowej masy ciała, więc raczej wystarczająco

  4. Dr Jason Fung wyjaśnia to od lat na swoim kanale na yt i na blogu i ma takie same spostrzeżenia jak Ty. Polecam również przeczytać jego artykuł- co lekarze robią sami żeby zrzucić wagę a co polecają swoim pacjentom. Moim zdaniem utrata prawa do wykonywania zawodu to najmniejszy wymiar kary za to co robią.
    Pozdrawiam

    1. Racja, też napisał świetną książkę "Kod otyłości" którą każdy powinien znać. Inaczej nie będzie świadom co się stało w USA a potem przeniosło na cały świat.

Dodaj komentarz

Twój adres nie zostanie opublikowany. Pola wymagane są oznaczone symbolem *