Dieta wegetariańska

Wegetarianizm jest świadomym wykluczeniem z diety mięsa i czasem też innych produktów pochodzenia zwierzęcego: jajek, nabiału, a nawet miodu. Jak się dieta wegetariańska ma do diety paleo? Czy można je pogodzić? I czy wegetarianizm jest naprawdę zdrowy?

Dieta wegetariańska, Paleo SMAK

Wegetarianizm rozwinął się na subkontynencie indyjskim w II tysiącleciu p.n.e. wyłącznie z pobudek religijnych. Do Europy trafił w VI wieku p.n.e. i to Pitagorejczycy jako pierwszy ruch stawiali nacisk na etyczną stronę wegetarianizmu. Zmierzch kultury antycznej także spowodował nikłe zainteresowanie wegetarianizmem – w średniowieczu tylko mnisi w ramach ascezy odmawiali sobie jedzenia mięsa.

Renesans przyniósł powrót idei unikania jedzenia mięsa, a wegetarianizm powoli rósł w siłę w XIX i XX wieku. Dopiero od kilkudziesięciu lat (od czasu ruchu hippisowskiego w połowie lat 60. i początku lat 70.) wegetarianizm ma poza religijną i etyczną podstawą ma także motywacje zdrowotne, ekonomiczne oraz wynikające z ochrony środowiska naturalnego.

Wegetarianizm powstał kilka tysięcy lat temu z pobudek religijnych. Jakiekolwiek zdrowotne motywy unikania mięsa pojawiły się bardzo niedawno i nie mają więcej niż 60 lat.

Obecnie wegetarianizm jest jednym z najpopularniejszych ruchów dietetycznych. Najwięcej wegetarian jest w Indiach (40% tego licznego kraju), a w Europie we Włoszech – 10%. W Polsce w 2013 roku 3,7% badanych określiło się jako wegetarianie, przyznając się jednak do okazyjnego jedzenia mięsa {1}.

Pojęcie wegetarianizmu jest różnie rozumiane w różnych krajach, najczęściej rozróżniamy następujące odmiany:

  • laktoowowegetarianizm (albo owolaktarianizm) to najczęstsza postać wegetarianizmu – wyklucza mięso (także ryby), ale pozwala jeść jajka, nabiał i miód
  • laktowegetarianizm też jest dość popularny – wyklucza jajka, ale pozwala jeść nabiał
  • owowegetarianizm dla odmiany wyklucza nabiał, a pozwala jeść jajka
  • weganizm – rezygnacja z wszelkich pokarmów pochodzących od zwierząt, czasem nawet miodu
  • frutarianizm (albo fruktarianizm) jest najbardziej restrykcyjny, bo pozwala jeść tylko te części roślin, których zerwanie ich nie uśmierca (czyli marchewka i kapusta nie, ale fasola, jabłko i ogórek tak)

Czasem wyróżnia się też semiwegetarianizm czyli dietę ograniczającą spożycie mięsa, w tym: pollowegetarianizm (odrzucenie czerwonego mięsa, ale przyzwolenie na drób i czasem ryby) oraz pescowegetarianizm (albo ichtiwegetarianizm), czyli wykluczenie czerwonego mięsa i drobiu, a jedzenie ryb. Niektórzy także określają się wegetarianami, bo „mięso jedzą bardzo rzadko”.

Jest wiele różniących się znacznie od siebie odmian wegetarianizmu.

Nie rozumiem myślenia laktoowowegetarian – żeby uzyskać jajka i nabiał nie zabijamy drobiu, ani krów, ale te zwierzęta żyją w potwornych warunkach i cierpią przez całe życie. Kurczak hodowany na mięso żyje i cierpi przez kilka tygodni, kura nioska żyje i cierpi nawet dwa lata, a jak zacznie nieść mniej jajek, to i tak hodowca ją zabije.

Na mięso hoduje się zwierzęta obu płci, a kurczaki samce raz nieśnych są mielone żywcem zaraz po procesie selekcji. Czy wegetarianin jedzący jajka i nabiał, a odmawiający jedzenia mięsa z powodów etycznych, zastanawia się, co się stało z ptactwem i bydłem płci męskiej? Albo co się dzieje z kurą nioska albo krową mleczną, jak już przestaną być użyteczne?

Hodowla roślin nie jest obojętna dla zwierząt – ptaki i owady są zabijane chemikaliami, a traktory rozjeżdżają myszy i zające. Monokultury roślin są całkowicie pozbawione życia zwierzęcego, podczas gdy pastwisko dla bydła jest domem dla wielu owadów, ptaków i drobnych ssaków. Przemysłowi hodowcy warzyw zabijają czyniące im szkodę gryzonie, zające i króliki.

Pora zbiorów pokrywa się z czasem, kiedy wiele gryzoni ma młode ukryte w norach pod ziemią. Matki są zabijane masowo przez kombajny, a ich młode czeka długie cierpienie i śmierć głodowa. Kto jest gorszy – mięsożerca skazujący na zabicie zwierzę, które zostaje ogłuszone i ból nie trwa nawet sekundy, czy wegetarianin, dzięki któremu młode zwierzęta zdychają z głodu cierpiąc wiele dni?

Czy frutarianie kupujący swoje jedzenie w sklepach myślą, że rolnik po zerwaniu ostatniego pomidora albo ogórka pozwala roślinie naturalnie obumrzeć i wciąż się o nią troszczy? Przecież takie rośliny są natychmiast niszczone po zbiorach, żeby zrobić miejsce na nowe uprawy.

Pobudki etyczne wegetarianizmu opierającego się na żywności sklepowej są dyskusyjne.

Wegetarianie podnoszą argument o powierzchni ziemi, jaka idzie na hodowlę bydła, tylko zapominają, że pastwiska to ziemia najgorszej jakości, na której warzywa ani zboża nie urosną. Dużo zwierząt hoduje się w krajach Afryki i Ameryki południowej, gdzie ze względu na klimat warzyw nie da się uprawiać.

Ssaki roślinożerne są niezbędne do utrzymania wielu obszarów trawiastych – bez hodowli czeka je erozja, susza, co doprowadzi do śmierci większości ptaków i drobnych zwierząt tam żyjących.

Wegetarianie lubują się w cytowaniu badań potwierdzających zdrowotne aspekty ich diety. O ile nie jest to kłamstwo, to jest to manipulacja. Tak, niektóre badania rzeczywiście pokazuje, że wegetarianizm jest nieco zdrowszy niż współczesne odżywianie pełne wysoko przetworzonej żywności o bardzo kiepskiej jakości.

Jednak wegetarianizm nie jest lepszy nawet od „zdrowej” diety w powszechnym fałszywym tego rozumieniu (piramida żywieniowa). Nie ma ani jednego badania, które by pokazywało wyższość wegetarianizmu nad dietą paleo.

Naukowcy udowadniają za to, że nawet w porównaniu do zwykłych mięsożerców wegetarianie częściej chorują i mają obniżoną jakość życia. Wegetarianie mają dwa razy więcej alergii, prawie trzykrotnie częściej zapadają na raka, także częściej chorują na choroby układu krążenia, astmę, cukrzycę, osteoporozę i podobne choroby. Wegetarianie mają więcej problemów psychicznych: dwukrotnie częściej cierpią na depresję i stany lękowe, częściej mają zaburzenia łaknienia, a także częściej chodzą do lekarza {2}.

Są też inne badania pokazujące, że wegetarianie żyją tak samo długo, jak „wszystkożerni” {3}, że niejedzenie mięsa nawet całe życie nijak nie zmniejsza ryzyka raka piersi {4} ani prostaty lub jelita grubego {5} – albo że mężczyźni wegetarianie i weganie mają o 30% mniej plemników (i mniej ruchliwych) w porównaniu do mięsożerców {6}. Nauka też dowodzi, że mózg potrzebuje mięsa {7}.

O ile niektóre badania pokazują wyższość wegetarianizmu nad współczesnym „śmieciowym” jedzeniem, to według innych wegetarianie częściej chorują na raka, choroby układu krążenia i mają więcej problemów psychicznych od mięsożerców.

Sprzeczności zapewne wynikają z tego, kogo porównujemy do kogo. Są różne odmiany wegetarianizmu, a wiele badań wrzuca do jednego worka wegan i laktoowowegetarian. Ważne jest też, jaka jest baza do porównań. W porównaniu do ludzi jedzących czipsy na kanapie przed telewizorem od rana do wieczora rzeczywiście wegetarianie będą zdrowsi. Ale gdy bierzemy pod uwagę mięsożerne osoby, które mają choć niewielką ilość ruchu i świadomość zdrowia, to wegetarianie wyraźnie do nich tracą.

Zobacz też: Warzywa, owoce i pestycydy.

Dlaczego wegetarianizm jest niezdrowy? Jeśli znajomy wegetarianin (a szczególnie weganin) powie, że jego pożywienie dostarcza wszystkich potrzebnych do życia substancji, to albo jest niedouczony, albo kłamie. Świadomych i mądrych wegetarian poznasz po tym, że poza zaletami znają wady swojego sposobu odżywiania. Dla mnie przykładem naprawdę mądrego i świadomego weganina jest dr Michael Greger – polecam obejrzeć choćby ten film.

Czego brakuje w diecie wegetariańskiej?

  • kwasy tłuszczowe omega-3 DHA i EPA – występują w większych ilościach tylko w produktach zwierzęcych, głównie rybach i owocach morza. Ważna jest dla nas równowaga tłuszczów wielonienasyconych omega-3 i omega-6 (czytaj więcej: Tłuszcze omega-3, -6), która jest niemożliwa do osiągnięcia na diecie bez mięsa i ryb. Wegetarianie jedzą wielokrotnie więcej wywołujących stany zapalne tłuszczów omega-6, co może tłumaczyć większą zapadalność na depresję (która jest nie tyle chorobą, co reakcją mózgu na stany zapalne organizmu, czytaj więcej: Depresja).
  • witamina B12 – niezbędna do życia, występuje tylko w mięsie i pokarmach pochodzących od zwierząt, szczególnie bogata w nią jest wołowina. Deficyty witaminy B12 są powszechne, nawet wśród mięsożerców, a co dopiero u wegetarian. Wśród objawów braku tej witaminy poza anemią i utratą wagi też są problemy psychiczne (depresja, lęki, zaburzenia autystyczne u dzieci). Badania pokazują, że deficyty B12 ma 68% wegetarian i 83% wegan, a wśród wszystkożerców tylko 5% {8}. Wbrew temu, co niektórzy weganie twierdzą, glony i soja nie zawierają witaminy B12, tylko jej analogi, które jeszcze bardziej zwiększają jej braki {9}. Suplementacja witaminą B12 u wegan ma bardzo niską skuteczność i badania pokazują, że weganie biorący tabletki z B12 mają jeszcze większe niedobory od innych {8}. Jedzenie jajek i nabiału nie pomaga {10}
  • witamina D – jej niedobory w Polsce są powszechne, nie tylko zimą. Jej najlepsze źródła to ryby, wątróbka, jajka. Weganie mają tylko jedno (i to kiepskie) źródło witaminy D3 – porosty. Znacie kogoś, kto je porosty? 🙂
  • witamina A – najlepsze jej źródła to ryby, wątroba i podroby. Rośliny zawierają dużo prowitaminy A (β-karoten), której konwersja w formę aktywną jest dość słaba {11}.
  • wapń – wiele roślin ma dość dużo wapnia, ale mają także fityniany i szczawiany, które blokują jego przyswajanie (czytaj więcej: Kwas fitowy), dlatego też deficyty wapnia u wegetarian są powszechne {12}.
  • żelazo – rośliny zawierają tylko żelazo niehemowe, które jest słabo przez nas przyswajalne. Wiele powszechnie spożywanych pokarmów (kawa, herbata, błonnik) dodatkowo zmniejsza przyswajalność takiej formy żelaza, przez co wegetarianie mają nawet 85% mniej żelaza od wszystkożerców {13}.
  • cynk – jego roślinne źródła mają także fityniany, blokujące jego absorpcję, dlatego wegetarianie przyswajają o 35% cynku mniej od wszystkożerców {13}.
  • kolagen – nie ma roślinnych źródeł kolagenu. Dzięki niedoborom wapnia i kolagenu wegetarianie mają o 9% większe ryzyko złamań, a weganie aż o 43% {14}. Weganom też gorzej goją się rany i mają brzydsze blizny {15}.
  • inne – białko roślinne jest niepełnowartościowe, w pokarmie roślinnym brakuje niektórych aminokwasów; część innych witamin jest także głównie w pokarmach zwierzęcych, np. B3, B4 i B9.

Czego jest za dużo w diecie wegetariańskiej?

  • zboża – są podstawą wyżywienia większości wegetarian, niestety są bardzo niezdrowe (czytaj więcej: Zboża szkodzą).
  • nabiał – o ile niektórzy z nas go dobrze tolerują, to dla innych jest on mniej lub bardziej szkodliwy (czytaj więcej: Nabiał – jeść czy nie jeść?).
  • rośliny strączkowe – główne źródło białka u roślinożerców, niestety nie są one obojętne dla naszego zdrowia (czytaj więcej: Rośliny strączkowe nie takie zdrowe).
  • tłuszcze wielonienasycone – choć dieta wegetariańska nie zawiera zbyt wiele tłuszczu, to dostarcza za dużo prozapalnych wielonienasyconych kwasów tłuszczowych omega-6. Spośród tłuszczów omega-3 rośliny zawierają tylko ALA, którego konwersja do DHA i EPA jest słaba (czytaj więcej: Tłuszcze omega-3, -6).
  • węglowodany – typowa dieta wegetariańska dostarcza dużo węglowodanów, czasem nawet więcej niż typowe współczesne śmieciowe jedzenie. O ile niektórzy dość dobrze tolerują nawet dość wysokie ilości węglowodanów, to dla innych może to być spory problem zdrowotny (czytaj więcej: Węglowodany).
Najlepszym (i często jedynym) źródłem niektórych substancji odżywczych są zwierzęta i pochodzące od nich pokarmy.

Dieta wegańska jest uboga w niezbędne do życia składniki odżywcze. Weganie, chcąc żyć w zdrowiu, muszą łykać wiele suplementów. Laktoowowegetarianie (czyli jedzący jajka i nabiał) mogą być dobrze odżywieni i muszą suplementować tylko tłuszcze omega-3 DHA i EPA. Pescowegetarianie (jedzący jajka, nabiał i ryby) mogą tak ułożyć swoją dietę, żeby być zdrowymi bez suplementów.

Uwaga na dzieci! Do prawidłowego rozwoju potrzebują one mięsa, a nie suplementów. Dzieci karmione tylko roślinami mają niższą inteligencję, gorszy rozwój neurologiczny, słabsze kości, więcej problemów z tarczycą i inne problemy zdrowotne wynikające z braków witamin A, B12, D i E {16}.

Wegetarianizm jest wykluczony przy chorobach autoimmunologicznych, choćby przy zapaleniu tarczycy Hashimoto. Stosowana wtedy bardzo dieta to protokół autoimmunologiczny, czyli restrykcyjna odmiana diety paleo, która całkowicie wyklucza zboża i nabiał, a często także jajka, orzechy i rośliny strączkowe. Alergie albo nadwrażliwości na gluten, jajka albo nabiał także wykluczają wegetarianizm.

najzdrowsze warzywa, Paleo smak

Droga czytelniczko, jeśli jesteś weg(etari)anką, a masz Hashimoto, to masz dylemat moralny przed sobą. Chcąc ratować swoje zdrowie, musisz jeść mięso i tłuszcz zwierząt. Jedząc dalej zboża, nabiał i strączki zniszczysz sobie całkowicie tarczycę, roztyjesz się, a w dłuższym terminie prawdopodobnie dorobisz się też cukrzycy typu 1, zapalenia jelit (np. choroba Leśniowskiego-Crohna) i stawów (reumatyzm) oraz depresji i chorób neurodegeneracyjnych (stwardnienie rozsiane, Parkinson). Jeśli oczywiście dożyjesz do tego czasu. Wiem, bardzo mocno napisane, ale niestety tak jest.

Jeśli dobrze tolerujesz gluten (zboża) i kazeinę (nabiał), to być może zachowasz zdrowie stosując dietę wegetariańską z jajkami i nabiałem. Jest to jednak całkowicie niemożliwe przy chorobach autoimmunologicznych i alergiach.

Przez miliony lat swojej ewolucji ludzie nigdy nie byli wegetarianami. Nasi kuzyni szympansy jedzą głównie pokarmy roślinne, ale czasem polują na inne małpy i zjadają ich mięso. Praktycznie nie ma ssaków żywiących się tylko roślinami, mamy niezliczone dowody na to, że zwierzęta takie jak krowy i jelenie jedzą od czasu do czasu drobne kręgowce, pisklęta ptaków albo padlinę.

Czy natura się pomyliła? Raczej przeciwnie – to właśnie dzięki skoncentrowanej energii z mięsa i szpiku kostnego mogły się rozwinąć nasze mózgi. Pierwsze ludzkie narzędzia służyły do rozłupywania kości zabitych i znalezionych zwierząt (zobacz też: Szpik – masło bogów). Nie znamy ani jednego prymitywnego plemienia, które by nie jadło mięsa (choć niektóre, w tropikach, jedzą go rzeczywiście mało).

Zobacz też: książka o diecie paleo, której autorka była przez 20 lat wegetarianką: Dieta paleo dla początkujących.

Czy można pogodzić wegetarianizm i dietę paleo? Zwróć uwagę, że wegetarianizm to ideologia (wywodząca się z religii), a dieta paleo to sposób odżywiania bazujący na naszej przeszłości ewolucyjnej i badaniach naukowych (czytaj więcej: Dieta paleo). To dwa różne zagadnienia – wiara i wiedza naukowa.

Weganizm i dieta paleo są raczej nie do pogodzenia, ale wegetarianie mogą wdrożyć wiele idei ze świata paleo do swojego życia (gwoli sprawiedliwości należy dodać, że niektóre zalecenia paleo wywodzą się właśnie z dużo starszych od niej nurtów wegetariańskich). Zarówno wegetarianie jak i nowocześni jaskiniowcy mogą starać się jeść zdrowe, odżywcze i nieprzetworzone pokarmy, unikając reklamowanego w telewizji chemicznego pseudojedzenia z fabryki.

Dieta paleo nie polega na jedzeniu tylko i wyłącznie mięsa i ma wiele idei wspólnych z wegetarianizmem. Najzdrowsze dla nas mięso pochodzi od zwierząt, które miały dobre i godne życie i nie cierpiały niepotrzebnie. Przeczytaj koniecznie: Mięso, zdrowie, pieniądze, sumienie.

Przy odrobinie wysiłku można być wegetarianinem i wykluczyć całkowicie gluten ze swojego pożywienia, choć wtedy trzeba uważać na niedobory witamin z grupy B, np. B3, B4, B9 (kwas foliowy). Mąka i wiele produktów zbożowych są sztucznie wzbogacane tymi witaminami, a ich naturalne źródła to głównie pokarmy zwierzęce.

Nie ma za to żadnych problemów, żeby pogodzić styl życia paleo z dietą wegetariańską. Nie musisz jeść mięsa, żeby żyć bliżej natury, odgracić swoje mieszkanie (minimalizm), wyspać się (zdrowy sen), zmniejszyć stres albo stosować zdrową i naturalną higienę.

Podyskutuj o diecie paleo i wegetarianizmie: polskie forum paleo – zadaj pytanie albo podziel się swoimi doświadczeniami i pomóż innym.


Chcesz dostawać informacje na maila o nowych postach na stronie PaleoSMAK? Nie spamujemy, szanujemy prywatność i zawsze możesz się wypisać.

Czytaj też: Co to jest dieta paleo? | Paleo dla początkujących | Efekty diety paleo | Żywieniowe fakty i mity | Paleo higiena | Zboża szkodzą | Nabiał – jeść czy nie jeść? | Rak żywi się cukrem | Paleo dla dzieci?

Źródła:
  1. Wyniki badania Instytutu Badania Opinii Homo Homini dla LightBox, wrzesień 2013, dostęp 2019-10-23. [Link]
  2. University of Graz Study Finds Vegetarians Are Unhealthier, More Mentally Disturbed Than Meat-Lovers, dostęp 2019-10-24. [Link]
  3. Appleby PN, Crowe FL, Bradbury KE, Travis RC, Key TJ. Mortality in vegetarians and comparable nonvegetarians in the United Kingdom. Am J Clin Nutr. 2016 Jan;103(1):218-30.
    DOI/Crossref: 10.3945/ajcn.115.119461 [PubMed] [Google Scholar] [Pełna treść w PMC]
  4. Gathani T, Barnes I, Ali R, Arumugham R, Chacko R, Digumarti R, Jivarajani P, Kannan R, Loknatha D, Malhotra H, Mathew BS; INDOX Cancer Research Network Collaborators. Lifelong vegetarianism and breast cancer risk: a large multicentre case control study in India. BMC Womens Health. 2017 Jan 18;17(1):6.
    DOI/Crossref: 10.1186/s12905-016-0357-8 [PubMed] [Google Scholar] [Pełna treść w PMC]
  5. Godos J, Bella F, Sciacca S, Galvano F, Grosso G. Vegetarianism and breast, colorectal and prostate cancer risk: an overview and meta-analysis of cohort studies. J Hum Nutr Diet. 2017 Jun;30(3):349-359.
    DOI/Crossref: 10.1111/jhn.12426 [PubMed] [Google Scholar]
  6. Vegetarians And Vegans Have Lower Sperm Counts Than Meat Eaters, Research Finds dostęp 2019-10-25. [Link]
  7. Brain food: Clever eating, dostęp 2019-10-25. [Link]
  8. Wolfgang Herrmann, Heike Schorr, Rima Obeid, Jürgen Geisel. Vitamin B-12 status, particularly holotranscobalamin II and methylmalonic acid concentrations, and hyperhomocysteinemia in vegetarians. Am. J. Clin. Nutr., 2003, 131–136.
    DOI/Crossref: 10.1093/ajcn/78.1.131 [PubMed] [Google Scholar]
  9. Watanabe F1, Katsura H, Takenaka S, Fujita T, Abe K, Tamura Y, Nakatsuka T, Nakano Y. Pseudovitamin B(12) is the predominant cobamide of an algal health food, spirulina tablets. J Agric Food Chem. 1999 Nov;47(11):4736-41..
    DOI/Crossref: 10.1021/jf990541b [PubMed] [Google Scholar]
  10. Dinu M, Pagliai G, Cesari F, Giusti B, Gori AM, Marcucci R, Casini A, Sofi F. Effects of a 3-month dietary intervention with a lacto-ovo-vegetarian diet on vitamin B12 levels in a group of omnivores: results from the CARDIVEG study. Br J Nutr. 2018 Dec 26:1-18.
    DOI/Crossref: 10.1017/S0007114518003835 [PubMed] [Google Scholar]
  11. Vitamin A On Trial: Does Vitamin A Cause Osteoporosis?, dostęp 2019-10-24. [Link]
  12. Craig WJ. Nutrition concerns and health effects of vegetarian diets. Nutr Clin Pract. 2010 Dec;25(6):613-20.
    DOI/Crossref: 10.1177/0884533610385707 [PubMed] [Google Scholar]
  13. Hunt JR1. Bioavailability of iron, zinc, and other trace minerals from vegetarian diets. Am J Clin Nutr. 2003 Sep;78(3 Suppl):633S-639S.
    DOI/Crossref: 10.1093/ajcn/78.3.633S [PubMed] [Google Scholar]
  14. Tong TYN, Appleby PN, Armstrong MEG, Fensom GK, Knuppel A, Papier K, Perez-Cornago A, Travis RC, Key TJ. Vegetarian and vegan diets and risks of total and site-specific fractures: results from the prospective EPIC-Oxford study. BMC Med. 2020 Nov 23;18(1):353.
    DOI/Crossref: 10.1186/s12916-020-01815-3 [PubMed] [Google Scholar] [Pełna treść w PMC]
  15. Fusano M, Fusano I, Galimberti MG, Bencini M, Bencini PL. Comparison of Postsurgical Scars Between Vegan and Omnivore Patients. Dermatol Surg. 2020 Dec;46(12):1572-1576.
    DOI/Crossref: 10.1097/DSS.0000000000002553 [PubMed] [Google Scholar]
  16. Do Your Kids Need to Eat Meat to Thrive? dostęp 2019-10-25. [Link]
Dodaj komentarz przez Facebooka poniżej albo formularzem na dole strony:

29 komentarzy do “Dieta wegetariańska”

  1. Fajne! Ale teraz trzeba by jeszcze zamieszkać w jaskiniach, przestać męczyć i tuczyć zwierzęta, tylko naostrzyć krzemień i iść na dzikiego zwierza! Tylko… dzikich zwierząt już prawie nie ma… wszystkie wybiliśmy.. a i nasza etyka się zmienia i na szczęście człowiek rozwija się duchowo. Nie jem mięsa od 15 lat, od pół roku jestem weganką i nie choruję, jestem szczupła i pełna energii. A o chorobach krążenia, miażdżycy czytałam tylko w odniesieniu do diet wysokotłuszczowych. Dieta naturalna, fajnie, jestem za, za prowadzeniem własnego ogródka, ale na ptaki z parapetu już nie będę polować. Mam co jeść.

    1. "Tylko… dzikich zwierząt już prawie nie ma…"
      Dziczyzny jest pełno na łąkach i w lasach.

      "nie choruję"
      Wszystko przed Panią…

      "na ptaki z parapetu już nie będę polować"
      WTF?

    2. Ja jestem weganinem od 30 lat.
      Poczekaj jeszcze trochę. Za parę lat poczujesz, że weganizm ma więcej wad niż zalet.

  2. Ja jesrem cukrzykiem, po posiłkach mięsnych jak i po węglach nawet złożonych (jedzonych nawet osobno), rano mam efekt brzasku czyli wysoki cukier, tego nie mam, gdy jem warzywa.

    A tu ranking diet. Sprawdźcie jak daleko jest paleo…:

    https://www.szugarfrik.pl/2017/03/24/10-diet-najlepszych-dla-diabetyka/

    Nota bene czytam dużo i coraz głośniej mówi się, że cukrzycę można wyleczyć (tak, wyleczyć) dietą roślinną. I jest to poparte badaniami.

    Nie jestem przeciwnikiem paleo, jestem poszukiwaczem najlepszej drogi dla mnie i jak na razie duzo głosów opartych na badaniach mnie zachęca do odstawienia mięsa.

    1. Węglowodany i cukier są tylko w roślinach. Jeśli jakiś pokarm szkodzi, to są to głównie rośliny: gluten, zboża, strączki, psiankowate itp itd. Mięso po prostu jesz i się dobrze czujesz.
      A co do tego rankingu diet – wiesz, jak to jest – każdą nowość najpierw się ignoruje, potem neguje, a dopiero później jest pełna akceptacja. Tak było choćby z odkryciami tego, że ziemia jest okrągła i krąży wokół słońca itp. Tak jest teraz z dietami paleo, niskowęglowodanową i podobnymi. Jest cały przemysł propagandowy napędzany przez koncerny, żeby zdyskredytować prawdziwe jedzenie i wmawiać ludziom, że chemiczna papka z fabryki jest dobra.

    2. Grzegorzu, otrzymałam powiadomienie email o Twoim komentarzu jako odpowiedzi na mój.

      Cyt.
      "Komentarz: Węglowodany i cukier są tylko w roślinach. Jeśli jakiś pokarm szkodzi, to są to głównie rośliny: gluten, zboża, strączki, psiankowate itp itd. Mięso po prostu jesz i się dobrze czujesz."

      Na podstawie doświadczenia innych osób, a także mojego, twierdzę, że to co napisałeś, jest zbyt uproszczone, a przez to błędne.

      Po spożyciu pokarmów białkowych dochodzi do glukoneogenezy, czyli procesu enzymatycznego przekształcania niecukrowcowych prekursorów, np. aminokwasów, glicerolu czy mleczanów w glukozę.

      Więc po białkach cukier podwyższony może występować nawet po wielu godzinach od spożycia.

      "A co do tego rankingu diet – wiesz, jak to jest – każdą nowość najpierw się ignoruje, potem neguje, a dopiero później jest pełna akceptacja. Tak było choćby z odkryciami tego, że ziemia jest okrągła i krąży wokół słońca itp. Tak jest teraz z dietami paleo, niskowęglowodanową i podobnymi. Jest cały przemysł propagandowy napędzany przez koncerny, żeby zdyskredytować prawdziwe jedzenie i wmawiać ludziom, że chemiczna papka z fabryki jest dobra."

      Jedzenie roślin nie jest papką. Na pewno łatwiej ocenić dietę w przypadku cukrzyków i własnie paleo zajmuje bardzo dalekie miejsce. Więc jest to zastanawiające dlaczego. Tak czy inaczej w swojej wypowiedzi pominąłeś moje własne doświadczenia ze spożyciem białka tym samym podważając fakty. Trochę mi przykro…. Natomiast wypowiedzią "Mięso po prostu jesz i się dobrze czujesz" okazałeś swoją niewiedzę.

      U mnie po odstawieniu węglowodanów wzrosły ketony, co u cukrzyków jest niebezpieczne.

      1. Proponuję poduczenie się. W glukozę możemy zamienić _nadmiar_ białka. Kluczem więc jest jedzenie tyle, ile potrzebujesz, a nie więcej, co podkreślam wielokrotnie na tej stronie.
        A ostatnie zdanie jest nieprawdziwe. Ketony w krwi to nasz naturalny stan i możemy tak żyć z latami, obojętne, czy się ma cukrzycę, czy nie. Niebezpieczny jest stan, gdy się ma w krwi dużo ketonów i _jednocześnie_ bardzo dużo glukozy. Jeśli się ma dużo ketonów i normalny poziom glukozy, jest to prawidłowy stan energetyczny organizmu.
        Naprawdę proponuję, żebyś poduczyła się, zanim będziesz komentarze wypisywać, chyba że chcesz, żebyśmy się pośmiali 🙂

        1. A ja proponuję aby czytać ze zrozumieniem. Pisałam o moim wysokim poziomie cukru. A także o mojej reakcji ma białko. I nie miałam na myśli zjedzenia pół swini…

      2. Dzisiaj tak gdybalismy z moim starym kolegą nad tym wszystkim i rzuciliśmy okiem na ten ranking diet i kilka jeszcze innych i co nas zaskoczyło, że procentowo te statystyki odpowiadają statystykom posiadaczy "luksusowych" samochodów, ja jeżdżę Ferrari a mój kumpel Porshe…. Wystarczyło odwrócić wyniki, żeby wszystko stało się jasne, nie wszystkich po prostu na to stać. Niewielki % to zawsze elita, czy to finansowa czy intelektualna 😉

    3. Uwazam, ze dieta najlepsza to taka, ktara sie czuje, ze jest dobra dla nas. Dla mnie dobre jest to co nie zaburza pracy hormonalnej. Cukrzyca to wlasnie takie zaburzenie. Jak z niego wyjsc, to juz kazdy musi zdac sie na wlasna intuicje, co wybrac.

  3. Cześć Grzesiu,
    już od kilku lat jestem na paleo (nie zamierzam tego zmieniać) i ostatnio prowadziłem dyskusję z moja znajomą na temat wege i paleo, poczęstowałem ja w/w artykułem, bo byłem ciekaw co na to odpowie, tekst w "" poniżej.
    Ciekaw jestem co byś jej odpisał, gdybyś oczywiście chciał poświęcić na to swój czas.
    Pozdrawiam,
    Grzesiek.

    "dobra, to tak wyrywkowo odpowiem, bo artykuł mnie rozbawił, sporo czasu straciłam na zapoznawanie się ze źródłami, które okazały się być kiepskie…
    artykuł jest tendencyjny, napisany, żeby wyśmiać dietę wegetariańską a poprzeć dietę paleo. przede wszystkim, każdy stosujący jakiś sposób odżywiania, który jest dla niego ważny, będzie go bronił i każdy podaje badania naukowe, które można przeważnie zbić innymi. bardzo często są wyrwane z kontekstu, np. ktoś sobie bierze jeden cytat, podaje we własnym artykule, ale nie wspomni dlaczego tak a nie inaczej, czego przykłady podam niżej.

    o suplach pisaliśmy ostatnio i tak jak wspominałam, nie tylko wegetarianie muszą stosować suplementację. osoby jedzące mięso również mają niedobory. poza tym, co z tego, że trzeba brać suplementy? co, one szkodzą, czy co? 😉 ja nie mam z tym problemu, że muszę brać b12.
    poza tym badanie, które było podane w artykule, jest sprzed 15 lat, a drugie sprzed 19, no to sorry, o czym my tu mamy dyskutować, jak ktoś podaje tak stare badania naukowe?
    dodam jeszcze, że po 9 latach bez mięsa, nie mam niedoboru witaminy b12.

    z tą depresją to też ściema, w Twoim artykule nikt nie raczył wspomnieć, że wegetarianizm jako DIETA, jedzenie roślinne samo w sobie, nie sprawia, że ludzie zapadają w depresję, a STYL ŻYCIA, wrażliwość, empatia osoby, która przechodzi na wegetarianizm = osoba jest bardziej podatna. chyba nie powiesz mi, że koleś jedzący codziennie bezrefleksyjnie kotleta schabowego, bo po prostu lubi, a nie dlatego, że podobno zdrowie mu nakazuje, ma jakąkolwiek wrażliwość na życie drugiej istoty? 😉 o to chodziło w tamtych badaniach.

    poza tym naukowcy nie robią badań po to, żeby wykazać, że jakaś dieta jest lepsza czy gorsza od innej. naukowcy robiąc badania wykazują, że pewne diety mają lepszy wpływ na ogólny stan zdrowia niż inne diety.

    polecam Ci przeczytać źródła, które są podane w Twoim artykule, szczególnie te, które były podane w akapicie o tym, że wegetarianie są mniej zdrowi. przeanalizowałam to, bo ten fragment mi się najbardziej spodobał. z tego badania wcale to nie wynika, znów mamy przykład tego, że ktoś wybrał sobie jedno zdanie, trzyma się go, ale nie wyjaśni zależności, nie opisze badania dokładnie, wniosków itd. owszem, ten cytat jest zgodny z badaniem, ale nie ma napisane dlaczego, a jest to kluczowe. to nie jest nawet badanie medyczne, tylko badanie na zasadzie wywiadu, przeprowadzania rozmów. osoby biorące udział w badaniu odpowiadały na pytania, a ich odpowiedzi wcale nie musiały być zgodne ze stanem faktycznym.
    nie można stwierdzić czy gorsze zdrowie wegetarian jest wynikiem ich dietetycznych nawyków czy tego, że z powodu złego zdrowia zmienili nawyki żywieniowe, czyli wykluczyli mięso. nie stwierdzili czy istnieje związek między dietą wegetariańską a złym stanem zdrowia. potrzebne są długoterminowe badania, żeby stwierdzić faktyczny związek pomiędzy dietą a "śmiertelnością"- sami naukowcy to stwierdzają, że potrzebne są kolejne badania.
    kolejnym ograniczeniem badaniem było to, że nie brano pod uwagę szczegółowych informacji dotyczących składników odżywczych, np. poziomu cholesterolu we krwi, czyli, bardzo możliwe, że ci ludzie nie mieli nawet podstawowych badań krwi.

    zgadzam się, że są choroby, które wykluczają dietę wegańską, ale przy diecie wegetariańskiej wiele chorób można utrzymać w ryzach. znam osobę, która ma hashimoto, jest wegetarianką od 20 lat i trzyma się dobrze, a nawet niedawno zdrowe dziecko urodziła. także, znów – zależy.

    w artykule jest trochę badań, które są stare, np. z 2008 roku (które odnoszą się do jeszcze wcześniejszych, z przełomu wieku! :D) lub są krótkoterminowe, czyli przeprowadzone na przestrzeni np. trzech miesięcy, a nie kilku-kilkunastu lat. z tego co pamiętam było jedno tylko badanie z 2014 czy 2016 roku, a takto wiele odnośników do dużo starszych badań. i tutaj kolejna kwestia, bardzo ważna: jeśli ktoś chce udowodnić swoją hipotezę, odnosi się najczęściej do badań, które jemu pasują, ale nie znaczy to, że te badania nie zostały obalone lub przeprowadzone kolejne, które zmieniają wynik poprzednich. i w sumie tyle w temacie 🙂 dla mnie ten artykuł jest po prostu nierzetelny i po odniesieniu się do niektórych kwestii, po zapoznaniu się ze źródłami, trochę ciężko mi o tym dyskutować, bo jaki jest tego sens?

    poza tym jak można mówić, że paleo to nauka, a wege wiara? czytając ten artykuł to co mnie się nasunęło to… fanatyzm 🙂 wszędzie się tacy znajdą. mnie fanatazym w każdej postaci razi.

    teraz Ty możesz napisać co sądzisz.

    to z Afryką to odjebali już totalnie w artykule i jest trochę więcej takich "kwiatków" "

    1. No jak dziewczyna narzeka, że badania są z roku 2008, no to ja nic nie poradzę. Nie ma ani jednego rzeczowego argumentu, to czepia się dat i sformułowań. Niech ona rzuci jakimiś badaniami z 2018, że ten wege jest taki zdrowy, to pogadamy.

      1. Jej odpowiedź, ale już ostatnia, bo więcej nie zamierzam rozmawiać w tym temacie 😀

        "nie czytam komentarzy. jeśli chcesz podyskutować proszę o odnośniki do badań na pubmedzie, po co mam czytać kolejny artykuł i szukać źródeł, żeby potem okazało się, że są sprzed 20 lat? nie chce mi się tracić czasu. nie do końca zgodzę się, że postrzegamy inaczej ten problem. to znaczy, inaczej chyba patrzymy na źródła naukowe. po prostu Ty wolisz czytać artykuły na jakiejś stronce, a ja wolę szukać u źródeł. nie odniosłeś się w ogóle do moich zarzutów co do rzetelności poprzedniego artykułu. czy Ty w ogóle zadałeś sobie trud, żeby przeczytać źródła, o których wyżej wspomniałam? z których wcale nie wynikało to, co było w artykule? jak mamy dyskutować, skoro ja spędziłam od cholery czasu, żeby porównać artykuł ze źródłami, odniosłam się do poszczególnych punktów, a Ty nawet nic na ten temat? po tym jednym artykule wcale nie mam ochoty czytać nic na tej stronie, bo po prostu widzę, że tam jest brak rzetelności. ok, jak mu ta dieta służy to niech się tak żywi, ale niech nie podaje swojego przykładu, ze zdrowymi wynikami, jako prawdy ogólnej; niech zajmie się badaniami i je przeprowadzi. ja też mam dobre wyniki i co z tego?
        poza tym nie wstawię własnych badań, bo nie jestem naukowcem 🙂
        a także nie mam misji, żeby przekonywać cały świat jaki wegetarianizm jest dobry, jeśli chcesz poczytać badania naukowe, możesz sobie je znaleźć na pubmedzie.
        przyznam szczerze, że po Twojej odpowiedzi średnio mam ochotę na dyskusję na ten temat. bo ja podeszłam do sprawy poważnie, przeczytałam to co mi wysłałeś i żeby móc się do tego odnieść, zapoznałam się dokładnie ze źródłami, spędziłam nad tym czas, który mogłam poświęcić na czytanie rzeczy, które mnie ciekawią, a Ty olałeś moją odpowiedź. i tyle 🙂 "

        Grzesiu, więc Twoje wyniki badań krwi i cokolwiek umieścisz na internetach są nieważne, bo:
        1) nie jesteś naukowcem
        2)nie zamieszczasz tego na pubmedzie
        3)wegetarianie wiedzą zawsze lepiej

        Jakiekolwiek badania muszą być aktualne, ze względu na błyskawiczną szybkość ewolucji wegetarian.

        Poza tematem, to kiedyś sam próbowałem "żyć bez mięsa", ale wyciągnąłem wnioski i teraz jestem paleo.
        Paleo to jakość życia, paleo to styl i otwarty umysł.

        Po tym co czytam o wegetarianach, jak i ich wypowiedzi w internecie i tym jaki wpływ miała ich dieta na moje zdrowie doszedłem kiedyś do wniosku, że oni są jakimś kultem szatana, którego wyznawcy okaleczają własne ciała, ale to tylko moje obserwacje, moje wnioski i moje zdanie.

        Pozdrawiam wszystkich ludzi o otwartych umysłach.

  4. Przez dwa lata byłam wegetarianką, czy wręcz weganką i powiem tak: nigdy więcej! Po około dwóch miesiącach od przejścia na weganizm zaczęły się u mnie pojawiać bóle serca, najpierw rzadko, później coraz częściej, nasilające się przy stresie, nawet stosunkowo niewielkim. Po niecałych dwóch latach bóle serca pojawiały się już codziennie. Do tego wzrost ciśnienia i zawroty głowy pojawiające się głównie przy wstawaniu, nasilające się podczas upałów. Miałam nerwice, z powodu tych objawów wydawało mi się, że zaraz dostanę zawału lub udaru mózgu. W ogóle nie wiązałam tego z dietą, tyle się nasłuchałam jaki to weganizm zdrowy, że to ostatnia rzecz jaka przyszłaby mi do głowy. Dodam że przed przejściem na weganizm jadłam dużo mięsa, jajek i serów i to głównie pochodzące z małych hodowli i czułam się wyśmienicie! Miałam dużo energii, dobry nastrój, mocne serce. Myślę, że jeszcze z rok weganizmu a przypłaciłabym to życiem. Kiedy powróciłam do jedzenia mięsa, ryb, jajek mój stan zaczął się poprawiać, a po kilku miesiącach wszystko wróciło do normy. Teraz jestem w trakcie przejścia na paleo, ponieważ zależy mi na zbudowaniu szczupłej zdrowej sylwetki. Tylko nie bardzo mam pomysł, z czym łączyć mięso, żeby smakowało (samo bez dodatków jakoś mi nie pasuje), czy tylko warzywa czy coś jeszcze?

    1. A ja nie wierze. A jeżeli to prawda to byłaś tak strata , organizm zaczął się oczyszczać z toksyn i tak Ci się stało . Wege jestem 21 lat. Moi ponad 60 letni rodzice od 9. Nikomu nic się nie działo . Mało tego rodzice są zdrowsi i maja rewelacyjne wyniki badań. Wystarczy spojrzeć na twórców i promotorów diet roślinnych – 95 letnia córkę Gersona , dr Campbella czy dr Ornisha – szczupli i zdrowi , a jaki jest twórca Paleo – gruby i chory. Wnioski można wyciągnąć samemu. Badania naukowe potwierdzają ze wege żyją przeciętnie 10 lat dłużej – mamy mniejsze zasnę zachorować na raka, cukrzyce czy choroby układu krążenia. Ludzie z chorym sercem odstawiają mięso i ich organizm się regeneruje, a stan zdrowia w krótkim czasie poprawia. Jak chcecie wspierać koncerny i promować Paleo to spoko tylko nie szkalujcie uznana już nawet przez WHO najzdrowsze diety czyli diety roślinnej.

      1. Niby z jakiego powodu miałabym kłamać? Organizm nie oczyszczał się, tylko był niedożywiony, a wydawało mi się, że jem dobrze, miałam urozmaiconą dietę, starałam się jeść wszystko co wegańskie w odpowiednich proporcjach. Może innym weganizm służy, dla mnie z pewnością nie. Teraz jem normalnie, ale też nie nadużywam mięsa i jak już wspomniałam staram się kupować od rolnika a nie w supermarkecie i czuję się dobrze. W dodatku z pewnego powodu nie mogę jeść nadmiaru węglowodanów bo strasznie od nich tyję, nie od białka a nawet nie od tłuszczu tylko od węglowodanów właśnie. Na diecie wege nie straciłam tkanki tłuszczowej tylko mięśnie. A koncerny wspiera się również kupując produkty roślinne 😉 Myślisz, że producent taniego oleju rzepakowego czy wysoko przetworzonych sojowych zamienników mięsa troszczy się o Twoje zdrowie? (dodam że soja jak dla mnie smakuje ohydnie). I jak już wspomniałam kupuję u rolnika, więc nie wspieram koncernów. I nie zniechęcam do weganizmu, jak ktoś się czuje dobrze to niech będzie tym weganinem. Ale są tacy (nie mówię o nikim konkretnym) co po prostu nie mogą ścierpieć, że ktoś je mięso, bo najbardziej szkoda im zabijanych zwierząt, wiem bo sama taka byłam, to chyba z niedożywienia 😉 Jasne, szkoda mi zwierząt, ale jeszcze bardziej szkoda mi własnego zdrowia. A najlepsze dla środowiska to kupować żywność organiczną/z małych gospodarstw.

      2. Agata – możesz zacytować te badania? Bo według badań, które opisałem powyżej, to weganie i wegetarianie mają dużo większe ryzyko cukrzycy i chorób układu krążenia. Czekam na odnośniki do badań.
        Pomijam już fakt, że nie ma takiego czegoś jak "twórca diety paleo".

        1. Na cukrzycapolska też widziałam przewagę wege nad paleo w jakiś badaniach.
          Gorzej, gdy występują cukrzyca i podwyższony kwas moczowy czy dna moczanowa. Niestety mamy taki kłopot i nie wiem już co jeść, bo sporo rzeczy wykluczonych 🙁

  5. To ja pogodzę obie strony!
    Do potopu ludzie byli wegetarianami po potopie mogli spożywać mięso ze zwierząt.
    Zachorowałam na RZS (reumatoidalne zapalenie stawów) choroba z autoagresji (organizm atakuje siebie u mnie zaatakował stawy!)
    Nie pogodziłam się z diagnozą medycyny konwencjonalnej, że to choroba "nieuleczalna". Kilka lat mnie "leczyli" zniszczone oba stawy biodrowe (mam endoprotezy). Dwa lata szukałam wiedzy w internecie wszystko co uznałam za sensowne – stosowałam.
    Dieta warzywno-owocowa dr Ewy Dąbrowskiej co pól roku (4 razy),
    robilam lewaty z uryny (jelito oczyscilo sie z kamieni kalowych i patogenow). Wspaniale oczyścił się organizm, ustąpiły wszystkie bóle ALE najmniejszy "okruszek" czegoś nietolerowanego powodował rzut choroby. Już miałam wiedzę o nieszczelności jelit ale główną przyczynę GLUTEN (wszystkie zboża i kasze pochodne traw) odstawiłam już co najmniej rok.
    Dedukcja: nie zregenerowały się jelita! Z pomocą przyszedł internet.
    KOLAGEN rosoly gotowane na kosciach. https://tipy.interia.pl/artykul_21689,wlasciwosci-zdrowotne-rosolu-na-kosciach.html
    I to było to! Przez dwa tygodnie piłam codziennie taki rosół. Rozpuściły się kamienie i złogi przewodów żółciowych (nigdy nie powtórzyło się zapalenie pęcherza) i nie mam już rzutów RZS.
    W mojej chorobie obie diety zdały egzamin na 6.
    Jedna oczyściła organizm druga zregenerowała tkanki łączne uszczelniła jelita. (Definicja chorób autoimmunologicznych oraz raka jest: CHOROBA TKANKI ŁĄCZNEJ!!!)
    Doktor Robert O. Young jest uznawany za twórcę i głównego propagatora diety zasadowej na świecie "Cud pH" leczy z raka i wszelkich chorób, wspomniana dr Ewa Dąbrowska, terapia Gersona i wielu innych.
    Fakt niezaprzeczalny, ze zatruty toksynami, bakteriami organizm szybciej zrobi porządki na w/w dietach. AUTOFAGIA (nobel z medycyny) sprzątanie komórek następuje na głodówce i pól głodówce.
    Ale zregeneruje się np. na Paleo.
    Od niedawna odkryłam Paleo wcześniej zgłębiałam wiedzę o diecie optymalnej dr Jana Kwaśniewskiego na której wiele osób wracało do zdrowia np z cukrzycy typu I (choroby autoimmunologicznej), RZS itd.
    Ale 40 lat temu zwierzęta nie były karmione paszami GMO, niestety teraz mięso ze zwierząt hodowanych przemysłowo jest szkodliwe zmienia GENom. Podobnie norweski łosoś film "Cala prawda o rybach" https://www.youtube.com/watch?v=2l1bHFWimmY
    Ja stosowałam w formie unowocześnionej: baranina, jagnięcina, wiejski kurczak, kura, kaczka i wszystko co trawkę skubało. Ryby tylko złowione przez męża. Jajka eco, warzywa, owoce. Kefir robiony na grzybku tybetańskim, napój z kombuchy (na grzybku herbacianym).
    Kiszonki: kapusta, ogórki, czerwony burak – sezonowo.
    Suplementuje Wit. D3, C, uwodniony krzem, kąpiele w siarczanie magnezu.
    Po 4 latach moich zmian nie choruje na nic. Unormowało się ciśnienie 120/80, zniknęła zarostowa miażdżyca dolnych kończyn, uczulenie na słonce, nikiel, egzema, depresja i RZS. Nie choruje na grypę, nie przeziębiam się.
    PS. w mojej rodzinie chora na raka piersi (czerwona chemia), zmieniła żywienie, warzywa tylko eco, owoce, jedno- dwa jajka w tygodniu, chleb razowy żytni pieczony w domu, płatki owsiane, mleko kozie, sery kozie , miód. Nie tykała mięsa, tłuszczu. Przez 5 lat, wychudła bardzo, po trzech godz. od zjedzenia mdlała z głodu. Po 5 latach przerzut do mózgu i rdzenia kręgowego, w/g procedur operacja i chemioterapia. I pożegnanie z życiem.
    Oczyścić organizm roślinami i zregenerować wartościowa żywnością.

    1. Piękne świadectwo, zgadzam się z tym. Post Dąbrowskiej z resztą tak na dobrą sprawę też jest paleo, i to z 2 powodów 🙂

  6. Przypadkiem trafiłem na tę stronę i muszę powiedzieć, że jestem nawet pozytywnie zaskoczony wysokim poziomem zamieszczonych tu treści, choćby na temat hodowli zwierząt na mięso, jajka i nabiał.
    Z częścią rzeczy jednak nie sposób się zgodzić.
    Choćby z tym – co już padło w poprzednim komentarzu – że roślinożercy są odpowiedzialni za szkody powodowane uprawami roślin, tj. śmierć gryzoni, ptaków, owadów, zanieczyszczenie chemią, a mięsożercy jakoby mogą się do tej odpowiedzialności nie poczuwać, bo oni odpowiadają "tylko" za ubój zwierząt. Otóż niestety zwierzęta hodowane na ubój też muszą coś jeść i przeważnie są to rośliny pochodzące z upraw o charakterze monokultury. Przy czym w dodatku są to uprawy roślin o gorszej jakości niż te przeznaczone bezpośrednio dla ludzi, bardziej szkodliwe dla środowiska, nierzadko modyfikowane genetycznie. Więc niestety, ale o ile roślinożercy odpowiadają tylko za szkody wynikające z uprawy roślin, to mięsożercy odpowiadają i za nie (w dodatku w większej skali, bo zwierzę w ciągu swojego nawet krótkiego życia w hodowli zje dużo więcej niż zjadłby człowiek zastępujący mięso z tego jednego zwierzęcia choćby najbardziej "zasobochłonnym" odpowiednikiem roślinnym) i oczywiście również za ubój. Ja wiem, że ideałem dla zwolenników paleo byłoby wyeliminowanie mięsa pochodzącego z uboju zwierząt żywionych przemysłowo (sama dziczyzna albo wolno pasące się bydło) i to rzeczywiście byłby jakiś tam postęp. Ale w praktyce to mało realne założenie (poza nielicznymi ludami żyjącymi na obrzeżach cywilizacji). Zna ktoś wszystkożercę, który jadłby tylko mięso zwierząt żywiących się bez roślin z upraw, tak "samodzielnie"? Bo ja nie. Może tacy istnieją, ale w ilości statystycznie pomijalnej. A weganie istnieją, żyją, jest ich coraz więcej i dobrze się mają 🙂
    Kolejna rzecz, to kwestia zdrowia i niedoborów składników odżywczych. Nie mam zamiaru wdawać się tu w przerzucanie się wynikami badań (są od tego lepsi, a ja naukowcem ani dietetykiem nie jestem, i wcale zresztą nie muszę być, żeby być weganinem) poprzestanę tylko na ogólnym stwierdzeniu, że obecnie w nauce o żywieniu człowieka przyjęty i ugruntowany jest pogląd, że diety roślinne mogą być odpowiednie, tzn. zdrowe i pełnowartościowe na każdym etapie życia człowieka, choć rzeczywiście przy pewnym niewielkim uzupełnieniu suplementacją. Najlepiej dowodzi tego fakt, że zdrowych i dobrze się mających wegan jest dużo, coraz więcej, w niektórych krajach ich udział w liczbie ludności dochodzi już do kilku procent.
    Oczywiście, samo odrzucenie produktów zwierzęcych i żywienie się frytkami, colą, sztucznymi zupkami itp. zdrowia raczej nie zapewni., ale wystarczy trochę wiedzy i uwagi, żeby skompletować zdrową dietę.
    Suplementacja rzeczywiście jest potrzebna, ale wcale nie w jakichś potężnych ilościach – bezwzględnie konieczna jest jedynie suplementacja witaminą B12, niekiedy również EPA i DHA z alg (choć też nie zawsze! –konwersja potrafi być istotnie znacząca, ale to jeszcze nie do końca zbadane) no i w naszym klimacie witaminą D.
    Z tym że – i tu najważniejsza sprawa – nie wiem dlaczego konieczność pewnej suplementacji miałaby być jakimś rozstrzygającym kryterium przy wyborze sposobu żywienia. Szukanie jakiejś idealnej, jedynej właściwiej i pierwotnie naturalnej diety jest moim zdaniem bezcelowe. Warunki, w jakich ludzie żyli i żyją są bardzo różne, zmieniają się w czasie i przestrzeni, do tej zmienności powinien być też dostosowany sposób żywienia. Umiejętność adaptacji do zmiennych warunków jest zresztą zasadniczym czynnikiem przetrwania i ewolucyjnego sukcesu gatunku, a niewątpliwe homo sapiens taki sukces odniósł (choć może ze szkodą dla reszty planety, ale to już inna kwestia…). Dieta paleo zapewne była adekwatna w czasach i warunkach paleo, na pewnym etapie historii ludzkości, ale obecnie przecież nie odtworzymy ani warunków tamtej epoki ani tamtej diety (nawet gdybyśmy wiedzieli, jaka ona dokładnie była i gdyby istniał jakiś jeden niezmienny, trwały punkt odniesienia pt. "paleo"). Nikt dziś, w naszej cywilizacji nie będzie się przecież mięsem dziko żyjących gdzieś na sawannach zwierząt z niewielkim dodatkiem padliny, mięczaków czy owadów (chociaż to ostatnie z etycznego i środowiskowego punktu widzenia nie byłoby akurat takie głupie). Oczywiście, można próbować zmierzać do tego typu diety, pojawia się tylko zasadnicze pytanie – po co? Dlaczego najistotniejszym kryterium wyboru diety miałaby być jej zgodność z jakimś – mniej lub bardziej znanym albo hipotetycznym – sposobem żywienia z pewnego momentu w historii ludzkości (odległym i takim, kiedy ludzi było jeszcze bardzo mało)? Gdzieś potem w określonych warunkach ludzie wpadli na pomysł uprawy zbóż, pozyskiwania mleka zwierząt, pewnie było to jakoś sensowne, dziś może jest, może nie (w pewnych warunkach może tak, w innych nie). Z dorobku ludzkości trzeba wybierać to, co najlepsze i odpowiednie do aktualnych warunków, wiedzy czy poziomu etyki.
    Według mnie podstawowe kryteria są takie, że sposób żywienia być zdrowy i pełnowartościowy oraz etyczny, przy czym to ostatnie rozumiem dość szeroko, co oznacza, że powinien w miarę możliwości jak najmniej przyczyniać się do zabijania i cierpienia zwierząt, eksploatacji, niszczenia i zanieczyszczania środowiska, głodu i biedy ludzi oraz utrwalania i powstawania między nimi nierówności w dostępie do jedzenia i zdrowia.
    Te kryteria spełnia w możliwie największym stopniu weganizm. I wcale nie musi oznaczać konfliktu między zdrowiem, pieniędzmi a sumieniem. Można żywić się zdrowo i etycznie. Oczywiście wszystko w miarę możliwości – skoro, jemy, żyjemy, oddychamy, poruszamy się itp. zawsze zostawimy po sobie jakiś ślad, zawsze jakąś tam "szkodę" reszcie planety wyrządzimy, ale weganizm pozwala na nieosiągalne w innych sposobach żywienia zminimalizowanie tych szkód (zabijania, cierpienia, dewastacji środowiska, biedy i nierówności). Zresztą nawet, jeśli w jakimś momencie życia (wypadek, choroba, leczenie, zagrożona ciąża itp.) ktoś podejmie decyzję, że wspomoże sie produktem zwierzęcym, to i tak o klasę lepsze i bardziej etyczne niż regularne jedzenie mięsa.
    I naprawdę nie rozumiem, dlaczego jakimkolwiek argumentem za jedzeniem mięsa miałoby być to, że ludzie nigdy wcześniej w historii nie byli weganami czy wegetarianami (choć jednostki czy jakieś małe populacje pewnie by się znalazły, ale to nie o to chodzi). Przecież tak samo nigdy dotąd ludzie nie żyli masowo tak długo, jak w naszej cywilizacji, nigdy dotąd nie przeżywało tak dużo dzieci (kiedyś śmiertelność niemowląt była potężna, a rzadko które dziecko dożywało dorosłości), ludzie nie robili sobie operacji, nie podróżowali między kontynentami, nie uprawiali sportu, nie chodzili do dentysty, nie latali samolotami, nie zażywali suplementów itp. itd…. Tylko co z tego?
    Potrafimy jako gatunek przystosować się do różnych zmiennych warunków, zmieniać swoje życie, otoczenie, więc rzecz w tym, żeby robić to jak najlepiej. Jeśli chodzi o żywienie to zdrowo i etycznie. Normy etyczne też się zmieniają – wystarczy przypomnieć, jakie jeszcze dwieście lat temu dominowały przekonania na temat niewolnictwa, pańszczyzny, praw kobiet, dzieci, ludzi o innym kolorze skóry, „gorzej” urodzonych, niepełnosprawnych, psychicznie chorych itp. itd.
    Nie wiem, dlaczego konieczność zażycia np. witaminy B12 w formie suplementu miałoby być gorsze niż w ramach mięsnego posiłku. Jedno i drugie powoduje podobne efekty jeśli chodzi o zdrowie, ale suplement jest etyczny, a mięso nie. Dla mnie wybór jest oczywisty.
    Czy bieganie po bieżni jest gorsze niż bieganie po lesie? Pływanie w basenie gorsze niż w jeziorze? Dla zdrowia o to samo (tyle oczywiście w przypadku biegania i pływania nie ma dylematu etycznego).
    Poza tym nie ma takiej możliwości, żeby cała ludzkość, czyli 7,5 miliarda, a niebawem już pewnie 8 miliardów, żywiła się mięsem, a już na pewno nie takim, jakie jest zalecane w diecie paleo. Nie ma takiej możliwości żeby dla wszystkich starczyło mięsa zwierząt żyjących w warunkach względnego dobrostanu lub na dziko. W czasach paleo, kiedy ludzi było tysiące razy mniej, to było możliwe, ale nie dziś. Żeby nikt nie głodował i żeby zapewnić odpowiednie wyżywienie dla całej ludzkości, świat musiałby albo przejść na dietę roślinną właśnie, ewentualnie z niewielką ilością pokarmu zwierzęcego (z owadów np.) albo musi zostać wdrożona masowa produkcja sztucznego mięsa z hodowli tkankowej. To ostatnie jest już zresztą ponoć na dobrej drodze i niedługo koszty produkcji spadną na tyle, że będzie mogło być upowszechnione . I jeśli ktoś już naprawdę musi jeść mięso ) albo uważa, ze musi…), to właśnie to będzie najlepsze rozwiązanie – bez dylematu zdrowie-pieniądze-sumienie…

    1. Dziękuję za wyważony i rzeczowy komentarz. Poruszasz głównie etyczną stronę żywienia, a zapominasz o tym, jak nasze ciała reagują na różne diety. Ja byłem wegetarianinem przez jakiś czas, ale niestety wyniki badań krwi mi się pogarszały dosłownie z miesiąca na miesiąc, czułem się też fatalnie.
      Zapominasz też, że jak są jakieś szkodliwe, uczulające pokarmy, to są to głównie rośliny.
      Poza tym popełniłaś kilka błędów – napisałaś, że kiedyś ludzie nie uprawiali sportu, ale oni ruszali się od rana do wieczora i ciężko fizycznie pracowali. Ten cały nasz sport to jest właśnie próba naśladowania sposobu życia naszych przodków. Inna sprawa, że czujemy się dobrze, gdy się ruszamy.
      A badania naukowe dowodzą, że pomiędzy pływaniem na basenie i w jeziorze jest przepaść. Sport uprawiany pod gołym niebem daje ogromne korzyści psychiczne, których niestety nie osiągniemy trenując pod dachem.
      Wiem, że nie wykarmimy mięsem całej planety. Ale to nie moja wina, że jest za dużo ludzi na świecie – ja mam jedno rodzeństwo i tylko dwójkę dzieci. Mam luksus życia w jednej z najbogatszych części naszej planety, dlatego nie zamierzam pozbawiać się najbardziej odżywczych pokarmów i pogarszać stanu mojego zdrowia tylko dlatego, że kogoś innego na nie nie stać.

      1. A ja właśnie po 5latach paleo przechodzę na wegetarianizm. I ostrzegam wszystkich na diecie paleo przez duże spożycie bialka pochodzącego z mięsawiłam się poważnych problemów z nerkami i osteoporozy

    2. Super komentarz. BARDZO dziękuję. Będę miała parę argumentów w rozmowach z mięsożercami 😉

      1. Należy dodać, że zęby ludziom zaczęły się psuć kilka tysięcy lat temu – wtedy kiedy zaczęli jeść węglowodany.

  7. Ciężko aby badania pokazywały wyższość wegetarianizmu/weganizmu nad paleo, skoro paleo jest dietą prozdrowotną, a większość wegetarian I wegan je tyle niezdrowego jedzenia, co zwyczajny człowiek 😉 po za tym myślę, że każdy powinien jeść to, co mu najbardziej służy, prawda? Mi nie służy mięso, gluten, nabiał I cukier, no więc tego nie jem. Myślę, że nasz organizm to tak skomplikowany system, że promowanie jakiejkowiek diety jako jedynej słusznej jest bardzo szkodliwe.
    A, no i myślę, że raczej każdy wegetarianin zdaje sobie sprawę z tego, że jakieś zwierzę zawsze "przez niego" ucierpi. Chodzi o to, aby to cierpienie zminimalizować. W hodowlach zwierzęta męczą się wiele tygodni, natomiast przykładowo mysz polna przed śmiercią żyje na wolności i ma się raczej dobrze. Ponadto zwierzęta mięsne również muszą coś jeść, więc teoretycznie większymi nabywcami roślin są ludzie paleo, niż roślinożercy.

    1. Okay, po zrobieniu szybkiego researchu już wiem, że mięso z hodowli przemysłowych nie jest do końca paleo.

Dodaj komentarz

Twój adres nie zostanie opublikowany. Pola wymagane są oznaczone symbolem *

Dieta paleo po polsku i styl życia dla dzieci i dorosłych