Niedawno ukazały się nowe zmodyfikowane zalecenia żywieniowe rządu USA na lata 2020-2025. Co nas obchodzą Amerykanie? W sumie nic, ale wiele innych krajów bezmyślnie kopiuje wzorce zza oceanu, więc warto im się przyjrzeć.
Co ciekawe, na samym początku tych oficjalnych zaleceń pojawia się sformułowanie, że są dla zdrowych ludzi, co w USA przekłada się na mniej niż 40% społeczeństwa. Co ma jeść reszta? Nie wiadomo 🙂
Drugą ciekawostką jest to, że po raz pierwszy dietetyka rządu USA jest skierowana do wszystkich grup wiekowych – teraz mamy zalecenia nawet dla niemowląt, które wcześniej były pomijane.
Nowe zalecenia dietetyczne mają teoretycznie 4 najważniejsze zasady:
- jedz zdrowo przez całe życie (zamiast chwilowych diet)
- jedz zróżnicowane pożywienie o wysokich wartościach odżywczych
- zaspokajaj potrzeby na określone składniki pokarmowe jedzeniem bogatym w wartości odżywcze
- unikaj pokarmów i napojów z dużą zawartością cukru, tłuszczów nasyconych, sodu i alkoholu
Pod pierwszymi trzema sam bym się podpisał, ale ten bełkot o tłuszczach i sodzie jest zdecydowanie antynaukowy. Niestety dalsza lektura pokazuje, że te powyższe zasady są głównie na pokaz, bo szczegóły im przeczą.
Nawet w najnowszej wersji zaleca się masom, żeby 45-65% energii pobierały w postaci węglowodanów. Producenci leków na cukrzycę zadbali o to, by wyżywieniem mas były wciąż węglowodany.
Zalecania zawierają 5 typów diet, które można stosować, dwie z nich są wegetariańskie, co zdecydowanie kłóci się z główną zasadą o pokarmach o wysokich wartościach odżywczych.
Ważne jest to, że wyraźnie napisano, że w przypadku diety wegetariańskiej niezbędna jest suplementacja. Tylko co to za zdrowa dieta, co wymaga codziennie pełnej garści suplementów? Jak można ją komukolwiek zalecać?
Już w poprzednich latach odchodzono od straszenia cholesterolem, a w tej edycji zaleceń dietetycznych napisano, że „cholesterol w pożywieniu nie jest żadnym problemem i nie należy się nim przejmować”.
Brawo! Tylko czemu tak późno? Od samego początku było wiadomo, że cholesterol w pożywieniu nie wpływa negatywnie na nasze zdrowie.
Wciąż utrzymywane jest kłamstwo o tłuszczach nasyconych. I choć autorzy zaleceń dietetycznych jasno piszą, że głównym źródłem tłuszczów nasyconych jest wysoko-przetworzony syf (lody, czipsy, krakersy i inne słodkie i słone przekąski), to zamiast rady „nie jedz syfu” jest za to „unikaj tłuszczów nasyconych”.
Bardzo logiczne. Ciekawe, czy producenci tego syfu byli zaangażowani w formułowanie tych zaleceń.
Myślę, że koncerny żywieniowe i farmaceutyczne są bardzo zadowolone z zaleceń dietetycznych rządu USA na lata 2020-2025. Wciąż według rządu mamy jeść syf i chorować.
Widać powoli zachodzące zmiany – odchodzi się od kłamania o cholesterolu żywieniowym (bo wciąż się promuje kłamstwa o cholesterolu w krwi), a w przypadku tłuszczów nasyconych mówi się o tym, że pochodzą głównie z syfu.
Myślę, że przez następne 10-15 lat w kolejnych edycjach zaleceń będziemy widzieć stopniowe odchodzenie od straszenia tłuszczami nasyconymi.
Zmiany zachodzą w dobrą stronę, ale bardzo, bardzo powoli. Na razie zmarnowano szansę poprawy zdrowia ludzi na następne 5 lat.
Wszyscy widzą, do czego prowadzą istniejące zalecenia dietetyczne – większość Amerykanów na coś choruje, a wielu z nich ma kilka przewlekłych chorób.
Są monstrualnie grubi, a pomimo największych na świecie wydatków na służbę zdrowia ich przewidywana długość życia się konsekwentnie kurczy.
Pamiętaj – masz tylko jedno życie i zdrowie. Możesz zaufać rządowi i jeść syfny cukier z fabryki. Albo możesz zaufać naturze i swojemu organizmowi – co wybierzesz?
Czytaj więcej: Dieta paleo | Paleo dla początkujących | Efekty diety paleo | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Paleo dla dzieci? | Styl życia paleo
Jak zawsze garść dobrych informacji. Dziękuję.
A tak przy okazji….Od roku zmierzam w stronę odżywiania się zgodnie z zasadami paleo, i po 5 miesiącach nie jedzenia zbóż, większości nabiału, bazując w dużej mierze na jajkach, warzywach, zdrowych tłuszczach i mięsie wiadomego pochodzenia – dostalam zapalenia żołądka i refluksu.
Zawsze unikałam jedzenia śmieciowego, odżywiałam się w sposób tradycyjny, jak najbardziej prosty bazując na w miarę ekologicznych produktach – bo swojskich. Odstawienie zbóż, nawet jeśli jakiś stan zapalny gdzieś tam się czaił, powinno zażegnać pożar, a mimo to objawy były i są coraz bardziej dokuczliwe, do tego stopnia, że z bezsilności wobec stosowania środków naturalnych, poddałam się i przyjmuję od jakiegoś czasu ipp, by móc funkcjonować.
Musiałam też częściowo odstąpić od zasad paleo, gdyż mam wrażenie, że potęguje dolegliwości.
Byłam zafascynowana tym stylem życia, odżywiania, i nadal jestem, bo uważam, że im prościej tym lepiej, ale teraz pogubiłam się już. Nie wiem dlaczego czuję się lepiej, gdy np zjem bułkę pszenną niż np kromkę chleba paleo z mąki migdałowej który sama upiekę. Ciągle mam żywieniowe wyrzuty sumienia i źle mi z tym.
Czy miałby Pan jakąś radę Panie Grzegorzu?
Ja nie jestem lekarzem i nie mogę doradzać w sprawie zdrowia. Ale dla mnie to wygląda jak problemy z pokarmami FODMAP i gdybym miał podobny problem, to bym je ograniczył z diet na jakiś czas, by sprawdzić, czy to pomoże: https://paleosmak.pl/dieta-fodmap/