To stwierdzenie pojawiało się już wielokrotnie zarówno w moich wcześniejszych wpisach (Jak wyleczyć cukrzycę typu 1 dietą), jak i w komentarzach pod nimi.
Odkryłam to dwa lata temu, jednak nie byłam wtedy gotowa o tym pisać.
Cukrzyca typu 1 jest chorobą z autoagresji, czyli nienawiści do siebie.
W moim przypadku jest efektem tej nienawiści. Mocne słowo, ale nie ma co, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, jeżeli chcemy coś pozytywnego z tym zrobić.
„Leczymy ciała, zapominając o potrzebie uleczenia dusz. Leczymy skutki, a nie przyczyny. Musimy sobie przypomnieć, kim naprawdę jesteśmy. Nasze dusze o tym pamiętają i chcą, aby cała nasza istota była dobra, zdrowa i pełna miłości. A ponieważ tak nie jest, nasze dusze dają nam doświadczenie wewnętrznego zagubienia, bólu i cierpienia, aby zachęcić nas do przemiany i do przebudzenia. Pragną, byśmy stali się tym, kim naprawdę jesteśmy.”
Cytat pochodzi z książki Agnieszki Maciąg „Pełnia życia”, która przynosi mi wiele inspiracji, co widać na poniższym zdjęciu.
Jak to rozumieć, że ktoś się może nienawidzić?
Osobom takim jak ja, ze zdiagnozowaną cukrzycą typu 1, nie ma co tłumaczyć…
Kiedy postanowiłam dietą trzymać cukry na takim poziomie, że insulina zewnętrzna przestała być mi potrzebna, zaczęłam wyraźniej dostrzegać korelację między cukrami a samopoczuciem/duszą.
Skąd mamy wiedzieć, czy to, co sobie robimy, wynika z miłości? Ja wyobraziłam sobie idealną kochającą matkę. Czy taka matka poda dziecku z cukrzycą typu 1 mleczną czekoladę, wiedząc że będzie musiała wykonać zastrzyk z insuliną zewnętrzną? Wiedząc, że ten brzuch już jest i tak pokłuty? Obolały od zastrzyków? Wręcz siny? A opuszki palców wyglądają jak sito? My dla siebie możemy być taką właśnie mądrą i kochającą matką. Zwłaszcza, jeżeli nasza własna do takich nie należała. W ten sposób sami sobie możemy zapewnić miłość, której nie dostaliśmy od naszych rodziców.
Nie znosiłam zastrzyków z insuliną. Mimo że igły są mega cienkie i tak raz na jakiś czas pojawiały się siniaki. Jak tylko odkryłam, że mogę jeść, najadać się i mieć niskie cukry niewymagające insuliny zewnętrznej, poszłam w to.
Długo zastanawiałam się, czy pisać o psychicznej stronie cukrzycy. Bałam się, że nie zostanę zrozumiana.
Podobne obawy towarzyszyły mi, podczas podejmowania decyzji o rozpoczęciu publikowania swojej historii (Ja i moja cukrzyca typu I). Stwierdziłam jednak, że skoro opatrzność sprawiła, że potrafię ujarzmić cukrzycę typu 1 dietą, bez insuliny, to w ramach podziękowania za to chcę pomóc jak największej ilości osób, którym mogłoby się to przydać.
Dlaczego miałam obawy? Bałam się hejtu. Oceniania. O tym, że cukrzyk nie wierzy w siebie, pisze również w swojej książce Ewa Bednarczyk-Witoszek, której cytat dotyczący wystąpienia choroby zamieściłam w Dekalog eMMy część I.
A przecież to, co myślą inni, dotyczy tylko i wyłącznie ich samych. Doszłam do tego po latach.
Dlatego mój styl pisania się zmieniał. Bo i ja się zmieniałam. Zobaczyłam, że czytają mnie osoby, które mają bardzo podobne wątpliwości.
A ci co hejtują… cóż, nauczyłam się, że jak ktoś nie chce, to ma prawo. To jest jego życie, jego czas, jego niepowtarzalna droga. Jedyne co mogę zrobić, to zadbać o siebie, dając w ten sposób przykład. Bo skoro ja dałam radę, to inni też. Już nie ma dla mnie znaczenia, ile osób mi nie uwierzy. Znaczenie ma dla mnie liczba osób, którym pomogłam swoimi wpisami, mailami, komentarzami.
Nie boję się już pisać o swoich porażkach. Z maili wiem, że prawie każdy miał podobne.
Jednak dzięki cukrzycy zaczęłam się naprawiać. Najpierw dieta. Jak odstawiłam insulinę, zdarzały mi się potknięcia i zakręty. Napisałam to w odpowiedzi na komentarz pod wpisem Co podnosi cukier, że upadam, obijam kolana, płaczę. Po jednorazowym ataku na małą mleczną czekoladę, musiałam przez dwa dni się kłuć, żeby wyrównać cukry. Po miesiącu była kolejna czekolada. Niestety wówczas wyrównywanie cukrów trwało dłużej. Stwierdziłam, że nie ma co. To jest bilet w jedną stronę.
„Wielu ludzi miało okazję się przekonać, że ograniczenia, porażka, strata, choroba czy ból w takiej czy innej postaci to najlepszy mistrz. (…) Nabrali dzięki temu głębi, pokory i współczucia. Stali się prawdziwsi.
Ilekroć przytrafia ci się coś negatywnego, ukryta jest w tym głęboka nauka, chociaż niekoniecznie od razu ją dostrzegasz. Nawet krótka choroba lub wypadek może ci pokazać, co w twoim życiu istnieje naprawdę, a co na niby – co w ostatecznym rozrachunku ma znaczenie, a co jest go pozbawione.
Kiedy patrzysz z lotu ptaka, widać, że okoliczności zawsze są pozytywne.”
Eckhard Tolle ”Potęga teraźniejszości”.
Zaczęłam pilnować diety. A za każdym razem, kiedy coś mi jednak z cukrami nie grało, postanawiałam „szukać głębiej”. Zadawać pytania. W tym samym czasie dostawałam coraz więcej maili dotyczących psychicznej strony cukrzycy.
Stąd ten wpis.
Dlaczego zjadłam? Dlaczego, wiedząc że podniesie mi to cukry, chciałam się zniszczyć?
Na te i inne pytania odpowiem w jednym z kolejnych wpisów.
W pewnym momencie zauważyłam, że na moim biurku obok rosnącego stosu książek o cukrzycy i jej alternatywnym leczeniu, rośnie sterta książek związana z rozwojem osobistym.
Cóż, według maksymy:
Okazało się, że zaczęłam uczyć się siebie. W pełnym tego słowa znaczeniu.
Z życzeniami dostrzegania lekcji życia i czerpania z nich garściami,
eMMa
"Sweet tooth"
lp.pw@htootteewsamme
Czytaj więcej: Dieta paleo | Paleo dla początkujących | Efekty diety paleo | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Paleo dla dzieci? | Styl życia paleo
Witajcie od 1.5 roku prowadzę forum CT1 na watsapie jeżeli ktoś wyrazi akces prosze o informacje na maila . Preferuję osoby aktywne społecznie , które będę z siebie też coś dawać nie tylko będą biernymi odbiorcami . Forum trochę zamarło ludziska utkneły w punkcie . Część nie bierze insuliny . Jestem wstanie szybko komuś pomóc wyjaśnić mechanizmy za darmo ale jak widać darmowa wiedza jest jak papier do dupy bo jak ktos nie zaplaci to wpełni z niej nie skorzysta . Pozdrawiam Andrzej jasny2lp@interia.pl Moje wpisy sa pod filmem wrealu24 o wściekłych lekarzach na samej górze jakby ktoś chciał troszkę liznąć mojej wiedzy to zapraszam .
Czytam i czytam…..moja córka od 10 lat choruje. Jej choroba jest z całą pewnością z autoagresji(były badania). Od 5 lat wiemy dzięki chorobie młodszej siostry,że choruje również na celiakię! To ona niszczy jelita i to dzięki niej pojawiła się autoagresja. Jemy niewiele zbóż, nasza dieta przypomina dietę samuraja(takie gdzieś znalazłam określenie). Córka próbowała diety paleo, ale nie odczuła poprawy. Piszę o celiakii, bo to choroba współistniejąca z ct1. I choć w diecie paleo nie ma zbóż, to na pewno są śladowe ilości, absolutnie zakazane przy celiakii. Sporo korzystam z tego bloga, jest dla mnie inspiracja . Dziękuję
Cukrzyca to choroba przewlekła, która wpływa na nasz styl życia, ale także psychikę. Konieczność stosowania insuliny oraz wykonywania pomiarów poziomu glukozy każdemu może wydać się sporym obciążeniem. Warto wtedy pamiętać o pozytywnym nastawieniu, a także ogromnej roli diety. Właściwy model żywienia może zredukować konieczność stosowania leków, a jednocześnie zadbać o kondycję psychiczną.
Może warto spróbować terapia mikrobiologicznej np w instytucie mikroskopowymi w Poznaniu, mój peptyd c wynosi 0 , a po niepełnej terapii z dawek długodziałajacych 12 j zeszłam do 5 , niestety krótko działającej muszę wsiąść tyle ile zjem z korekta na wysiłek, terapia stymuluje il8 , il10. Efekty terapii mogą być różne , w zależności od organizmu , każda dobra interwencja immunologiczna może korzystnie wpłynąć na organizm. U mnie bardzo korzystnie wpłyną wyciąg kory z nadnerczy woła.
Beata, a jest szanasa aby przy tej terapii – całkowicie "odczepić" długodziałającą i zostać tylko przy krótkodziałającej do posiłku??
-a jeżeli chodzi o krótkodziałajacą – to chyba zależy od ilości węglowaodanów??
Witaj eMMo, (przypomnę się tylko, pisałam Ci kiedyś o książce Waltera Lasta Jak wyleczyć się z cukrzycy).
Ja też jakoś czas temu odkryłam , że na moich półkach obok książek o Hashimoto ( to przecież też choroba z autoagresji, która i Ciebie dotknęła) i jego alternatywnym leczeniu, zaczęły pojawiać się coraz częściej książki związane z rozwojem osobistym, odnajdywaniem siebie. U mnie to był proces dochodzenie do określonych wniosków, szukanie odpowiedzi. I w pełni się z Tobą zgadzam, że wszystko w naszym życiu dzieje się po coś, a dzięki odkrywaniu po co, wzrastamy, jesteśmy bardziej świadomi siebie, jesteśmy w drodze do odkrycia prawdziwych siebie. I dla mnie to jest ten piękny, pozytywny aspekt choroby – możliwość odnalezienia swojego prawdziwego " ja". Dziękuję za ten wpis i z niecierpliwością czekam na kolejne i bardzo wspieram Cię całą swoją energią. Bardzo się cieszę że już jesteś gotowa. Wszystkiego dobrego!
Malgonia dziękuję za niesamowite wsparcie. Bardzo się cieszę, że jesteś ze mną 🙂
Witam Cie Emmo prowadze forum pomimo , że nie mam CT1 wszedłem w ten temat na całego . Od 1.5 roku prowadzę na Watsapie forum CT1 . Pozatym zapytałem ludzi i kolega Sławek Ct1 odpowiedział , że jesteś spoko i masz duża wiedze . Wszystko jrst anonimowo . Pozatym jak widze może ty będziesz łatwiej przysfajać wiedzę naukowa niż inni . Napisałem ostatnio w komentarzach pod filmem o wscieķłych lekarzach wrealu24 na samej górze troszeczkę wiedze . Wiem że skromnością nie grzeszę ale zarozumiały nie jestem a przynajmniej mam wielki szacunek do wiedzy jak i Ty w celu odkrywania i poznawania . Pozdrawiam Andrzej mój adres jasny2lp@interia.pl
Andrzej, dziękuję za informację, chętnie bym dołączyła. Nie jestem tylko pewna, czy dobrze zrozumiałam: grupa na WhataApp'ie? Czyli musisz podać numer telefonu, więc w jaki sposób jest anonimowa? Czy mój analfabetyzm komputerowy totalnie coś pomieszał?
A co z matkami, które nie dają czekolady, fast foodów, a dziecko same sobie aplikuje takie rzeczy, kłamiąc, oszukując ??? Jakie jest wyjście dla takich matek ???? które codziennie zmagają się z takimi sytuacjami… może ktoś coś doradzi? dziękuję
Miałam taki okres, kiedy podawałam sobie minimalne dawki insuliny. Wlasciwie żyłam tylko na dlugodziałającej. To był tydzień w górach, bardzo intensywny. Nie mogłam sobie pozwolić na spadki cukru. Było śniadanie rano i obiadokolacja ok 18-19. Nie opanowalabym tego intensywnego czasu podając krotkodziałającą insulinę. Bo chociaż niemal jej nie brałam i tak miałam spadki cukru.
Nie bylabym jednak w stanie tak żyć. To bylo dla mnie duże obciążenie. Cieszę się jednak, że dalam radę pomimo licznych chorób, między innymi astmy i anemii z hemoglobiną 7.
Choruję na cukrzycę 32 lata. Kawał czasu. Zachorowalam jako dziecko. Zaczynałam od szklanych strzykawek z grubymi iglami. Wszystko gotowalo się na maszynce. Insulinowki, to byl szczyt marzeń. Glukometr wielkości książki był dostępny jedynie w szpitalu. Na codzień badało się cukier w moczu, a jak wiadomo pojawia się kiedy przekroczony jest próg nerkowy. Książkowo to 180 mg, dla każdego jednak ta granica jest sprawą indywidualną.
Byłam samotną, zaginioną dziewczynką, której zawalił się świat, a która miała żyć pod pręgierzem kar i wymagań. Bałam się jechać na kontrole. Czułam złość i karcący wzrok Pani Profesor Diabetologii. Kilka dni przed wizytą czułam wielki strach. Byłam dziewczynką od której wymagano heroicznych czynów. Byłam liczbami i cyferkami na papierze. Wzrostem i wagą- nie człowiekiem! Nie dzieckiem!
W każdym razie nie jestem pewna czy dałabym radę bez węglowodanów na całe życie. Jak wiadomo są one rowniez organizmowi potrzebne. Głównie te złożone. Wiem, że czasami organizm wytwarza szczątkowe ilości insuliny. Nie wiem, czy po tylu latach to możliwe w moim przypadku. Być może to jest to możliwe krótko po zachorowaniu…?
Jeśli chodzi o matkę i o czekoladę. Tak, ja bym dała. To coś innego niż orzeszki, gluten. Coś co spowoduje reakcję natychmiastową. Z resztą te rzeczy można zastąpić. Węglowodanów, moim zdaniem, nie można.
Z ciekawością czytam wpisy na Paleo, ten również 🙂 Czytanie wzbogaca. 🙂
Urszulo, z ciekawością, to ja przeczytałam Twój komentarz. Dziękuję. Chylę czoła. Podziwiam.
Emmo , Polecam filmiki na youtube z:
dr n. med. Marzanną Radziszewską – Konopką – może znajdziesz odpowiedź 🙂
Agnieszko, bardzo dziękuję za polecenie tych filmików. Tematyka ta jest mi bardzo dobrze znana. Z maili wiem, że nie tylko mi. Dzięki Twojemu komentarzowi, możliwe, że więcej osób pozna odpowiedź na swoje pytania.
Cześć Ula
Mam pytanie. Czy po tylu latach z cukrzycą jest jeszcze w Tobie wiara w powstanie "super" leku? Wiara w to, że może kiedyś obudzisz się, a "jej" już w Tobie nie będzie? Czy może po prostu z czasem już nie zadajesz Sobie takich pytań?
Ulu, przepraszam że o to pytam ale czy teraz jako dorosła kobieta utuliłaś tą małą dziewczynkę, którą byłaś? Wiesz o czym mówię.
Bardzo dużo do myślenia dał mi Twój wpis. Mam synka chorego na cukrzycę, u nas to już 3 lata. Niezwykle istotne kwestie poruszyłaś w tych kilkunastu zdaniach, jestem Ci za to ogromnie wdzięczna. Powinien to przeczytać każdy rodzic chorego dziecka i przez pryzmat Twoich wspomnień spojrzeć na swoje dziecko. Dziękuję i pisz więcej! Tulę Cie z całego serca!!!!!!
Emmo, to jest wpis jakiego potrzebowałam. MAM narzędzia, wiem jaka dieta mi sprzyja a i tak świadomie idę w złą stronę. Nie wiem czego się boję. Zdrowia? Zadowolenia? Czy to po prostu lenistwo.
Nie zwlekaj z kolejnym wpisem, bo Twoje słowa mają moc!!!
Sabrino, cieszę się, że dla Ciebie moje słowa mają moc 🙂 Lenistwo? Oczywiście, można na to spojrzeć i w ten sposób. Jednak obydwie uważamy inaczej, i coś mam przeczucie, że bardzo podobnie 😛
Napiszę, obiecuję 🙂
Ooo mój Tolle 🙂 Uśmiechnęłam się b. szeroko. Kolejna osoba, która zmieniła żywienie, zmieniła myślenie.
Pisałam komentarz ze dwa raz i pilnie czytam wszystkie wpisy i jestem z Ciebie Emmo b. dumna.
Jak pisałam wcześniej jem niskowęglowodanowo i co jeszcze bardziej ważne pokarmy jak najmniej przetworzone od ponad 6 lat. I kurcze ze zdeklarowanej ateistki, przeistoczyłam się w wyznawczynię energii miłości.
Z czytelniczki Richarda Dawkinsa stałam się czytelniczką Davida Hawkinsa i Eckharta Tolle.
Myślę, że nie są to żadne cuda tylko zaburzona energia przetworzonego jedzenia, wypacza pracę mózgu. Jak się przejdzie na jedzenie pierwotne, bez zbędnych dodatków , obróbki i w miarę możliwości chemii , w głowie też się zmienia.
Zaczynałam od diety Kwaśniewskiego i właściwie mniej więcej jej się trzymam i pamiętam jak autor pisał, że po dłuższym czasie zmienia się praca mózgu, no pomyślałam w duchu: no tutaj to się zagalopował. No i dzisiaj muszę to odszczekać . 🙂
Gorąco Cię Emmo pozdrawiam oraz Twoich czytelników.
Izabelo bardzo dziękuję 🙂 za komentarz, dobre słowo i również gorąco Cię pozdrawiam.
"Ja wyobraziłam sobie idealną kochającą matkę. Czy taka matka poda dziecku z cukrzycą typu 1 mleczną czekoladę, wiedząc że będzie musiała wykonać zastrzyk z insuliną zewnętrzną? Wiedząc, że ten brzuch już jest i tak pokłuty? Obolały od zastrzyków? Wręcz siny? A opuszki palców wyglądają jak sito? "
Tylko tak dużo matek tak postępuje, daje czekoladę, tort, a co tam, najwyżej pójdzie korekta…. jeszcze piętnując matki, które nie dają dziecku czekolady, czy fast food, bo przecież zabierają dzieciństwo….
Całe szczęście jest sporo matek, które również szukają innej drogi niż insulina. Przydałby się wpis z tego właśnie tematu.
Dziękuję za wpisy i pozdrawiam.
Mama, uważam, że każda matka jest najlepszą matką jaką potrafi być. Może nie potrafią inaczej? Nie mi oceniać, ponieważ nie wiem jak to jest być mamą cukrzyka. O małych słodziakach napisałam w "Moje dziecko ma cukrzycę" i "Mama małego cukiereczka", jednak nie będę się wymądrzać na temat, który jest mi obcy, ponieważ jak wielokrotnie podkreślałam, cukrzycę typu 1 zdiagnozowano u mnie jak byłam już dorosła. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie.
Do Anny.
Emmy wpisy czyta się z dużą przyjemnością! Dają one poczucie, że jest jeszcze ktoś na tym świecie kto idzie tą samą drogą. Ktoś kto
czuje to podobnie i Cię rozumie. Ktoś, kto nie podchodzi do tego wszystkiego matrmatycznie. Ktoś kto próbuje odnaleźć prawdę. Emma nie podchodzi do tematu regułkowo! Jeśli szukasz tutaj literatury fachowej, języka doktoranckiego, super leku lub niewiadomo czego to boję się, że to miejsce nie dla Ciebie🤔. Regułki serwowali nam w szpitalu! Ale skoro jesteś tutaj to chyba nie do końca do Ciebie przemówiły 🤔 Mam nadzieję Anno, że zwyczajnie poleciały Ci cukry przy Twoim wpisie i poniosło Cię trochę co każdemu cukrzykowi się zdarza 😉 Jeśli jesteś na insulinie to zmniejsz dawkę, myślę, że to pomoże 😉
Ps. "Mądry człowiek uczy się każdego dnia, głupi wie wszystko" …..
Pozdrawiam
Szczepan, wiem, że komentarz jest do Anny, ale chciałam Ci podziękować za miłe słowa. Cieszę się, że czytasz moje wpisy. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem zielonym dolarem, który się wszystkim podoba, ale konstruktywna krytyka jest zawsze mile widziana. Wszyscy z tego korzystamy. Pozdrawiam.
Witaj!
Dziękuje Ci za ten wpis i wszystkie pozostałe. Od początku czytam każdy Twój wpis i jeszcze bardziej jestem ciekawa następnego. Mamy wiele wspólnego, przede wszystkim jeśli chodzi o próby odstawienia insuliny.
Nigdy nie udzielałam sie na forum, natomiast to o czym piszesz jest mi bardzo bliskie. Moja praca mgr była zbliżona tematycznie. Jako osoba chora na cukrzyce typu 1 nie raz doświadczyłam tego, ze to podstępne schorzenie związane jest z nienawiścią do samego siebie, a literatura to tylko potwierdziła.
Nie przestawaj i pisz dalej!
Pozdrawiam Cię!
Ana, dziękuję. Pozdrawiam.
W myśl stwierdzenia jelita to drugi mózg, to co jemy wpływa na naszą psychikę, a psychika wpływa na to co jemy. Ciężka choroba tej sytuacji nie zmienia, aby poprawić samopoczucie najprostszym sposobem jest zjeść coś co nachmiast poprawi nasze samopoczucie ,bez względu na późniejsze konsekwencje zdrowotne.
"Cukrzyca typu 1 jest chorobą z autoagresji, czyli nienawiści do siebie." – większej bzdury dawno nie przeczytałam… Radzę nie pisać więcej takich kłamstw. Proszę przeczytać sobie wpierw czym jest autoagresja i na czym polega jej przebieg a potem zabierać się za pisanie… Bo cytowany przeze mnie, w/w fragment tekstu to – żeby nie napisać inaczej – idiotyzm.
Anno, nie chciałam narazić Cię na tak nieprzyjemne emocje lekturą tego tekstu, jakie mam wrażenie, wywołałam. To o czym piszę, dotyczy mnie. Nie mam żadnego interesu w tym, żeby pisać kłamstwa. Napisałam o tym szczerze i nadal tak uważam. Szanuję Twoje zdanie. Pozdrawiam serdecznie.
Anno, autoagresja to niszczenie siebie- właśnie. Niestety, to prawda. I cieszę się, że ją odkryłam w różnych książkach.
Pozdrawiam 🙂