Tekst zawiera liczne niecenzuralne wyrazy.
Tak, dokładnie!! Ja, eMMa po prawie pięciu latach mam już serdecznie dosyć tej pieprzonej choroby!!
I tak, nie będę udawać, że tak nie jest!! Teraz wiem, dlaczego ludzie z cukrzycą typu I mają tak krótko remisję.
Zapał miałam na początku, taki jak Szczepan. Jak zobaczyłam, że Szczepan ma hemoglobinę glikolowaną na poziomie 5,4, to pomyślałam: kim ja jestem, żeby pisać te teksty?!?!). Szczepan i aaaaq robią świetną robotę na forum.
A ja?!?! A ja cholera jasna mam serdecznie dosyć!!
Zaczęłam pytać swoich znajomych (dalszych i bliższych): ile najdłużej wytrzymali na diecie? Miesiąc, dwa. Ale nikt nie wytrzymał pięciu lat?!?! Nie dziwię się, że alkoholicy na mitingach dostają odznaki za trzeźwość!!
Pięć długich jeb…ch lat na diecie!!!
Tydzień temu, siedząc w restauracji, przyglądałam się pięknie podanej potrawie: pieczony łosoś bez nabiału i zbóż, szpinak, sałata, pomidorki koktajlowe, „wstążki” marchewki i słonecznik.
Moje myśli: czy tej marchewki nie będzie za dużo? Jeden koktajlowy pomidorek będzie OK, ale ten drugi? W sumie dawno nie jadłam pomidorków… No i słonecznik… to już dwa białka dzisiaj. Będą pewnie cukry coś około 150 mg%… A Szczepan pisał, że ma 5,4… Kurde…
I nagle, nie wytrzymałam: wybuchłam płaczem. Rycząc, powiedziałam, że mam już dosyć tej pieprzonej cukrzycy i pilnowania cukrów.
Na co moja mama: Ależ dziecko, myślisz, że ta pyszna pasta z serami wyjdzie mi na zdrowie?
Mamo!!! Ja nie mówię o makaronie i serach, tylko o kawałku marchewki i słoneczniku!!! Kto normalny tak je?!?! Kto normalny tyle wytrzymuje?!
Mam dosyć tego, że muszę planować posiłki, żeby było OK.
Mam dosyć tego, że codziennie rano chodzę na spacer, bo inaczej cukry będą wyższe.
Mam dosyć tego, że jem zdrowe, nieprzetworzone jedzenie, bo inaczej mam cukry w kosmos.
Mam dosyć tego, że przy Wigilijnym stole nie może być jak zawsze tysiąca potraw!! I że już się nie najem do porzygania!!!
I tutaj do mnie doszło: czy dbanie o siebie może się znudzić? Czyżby tego mi brakowało? Naprawdę? Robienia sobie krzywdy? Traktowania swojego organizmu jak śmietnik?!?!
To tak jak z myciem zębów, nie zastanawiam się nad tym, że codziennie rano i wieczorem je myję. Mam wybór: mogę ich nie myć. Każdy z nas zna konsekwencje. Robię to z automatu. Ale jak byłam dzieckiem, rodzice musieli mi przypominać, i pilnować, bo zapominałam, buntowałam się. Teraz jest podobnie. Uczę się od nowa. No bo taki pięciolatek (moja cukrzyca ma pięć lat) nie chce codziennie „myć zębów”.
Dzięki temu, że zaczęłam dbać o siebie, przeprowadziłam się, zmieniłam miejsce pracy, zweryfikowałam znajomych ale również i rodzinę, jestem szczęśliwa. Więc o co chodzi??
Przez tyle lat nienawidziłam się (cukrzyca typu I jest chorobą z autoagresji: Cukrzyca – choroba nie tylko ciała ale i duszy, że przy okazji świąt, przypomniałam sobie, jak to kiedyś wyglądało…
Festiwal żarcia. I umieranie z przejedzenia przez kilka dni.
A w tym roku, przy Wigilijnym stole, wokół mnie był: karp smażony i ogórki. Wszystko to, co mogłoby mnie kusić, było schowane. Właśnie to mi uświadomiło, że spędzam czas z ludźmi mi bliskimi. Kiedy podawałam dziadkowi makowca (ja nie przepadam za makowcami), przez chwilę się zawahałam i pomyślałam: a gdyby tak wydłubać mak, a resztę posmarować masłem i zjeść?
Mój dziadek zauważył, że mam monolog wewnętrzny i powiedział: Co, pewnie leci Ci ślinka?
Chyba nikt nie spodziewał się, że odpowiem: Tak, i to tak bardzo, że chyba zjem kawałek tego ciasta.
W ułamku sekundy talerz z ciastem zniknął z moich rąk, jak i z zasięgu wzroku. Od razu zostałam wyprowadzona na spacer. Czy na pewno mam tego dosyć? Tej troski i miłości?
Jeszcze jakiś czas temu spędziłabym ten czas z częścią rodziny, która by powiedziała: „No to zjedz. Przyniosę Ci jeszcze Nutelli, zawsze lubiłaś. Nie odmawiaj sobie. Są święta.”… Czy aby na pewno tego mi brakuje?
Trzy lata temu usłyszałam od mojej cioci: „Wiesz, zazdroszczę Ci tej cukrzycy. Dzięki niej pilnujesz diety. Ja nie mam takiej silnej woli.”’
Ja właśnie też nie. Moja silna wola powoli się kończy. Ale to nic. Ponieważ dzięki temu, że pilnuję, aby spędzać czas z ludźmi bliskimi, łatwiej mi jest przez ten kryzys przejść. Ich wsparcie jest bezcenne.
Zresztą zawsze mam wybór. Jak podawałam kawałek sernika mojemu kuzynowi, pomyślałam: zjem.
Następna moja myśl, która przyszła w ułamku sekundy: no ale ile tej insuliny mam podać? Jest teraz 18:00. Jak podam za dużo, to będę musiała coś zjeść na noc. Jak podam za mało, to wstyd przed Szczepanem… Dobra, podam sobie 10 jednostek krótkodziałającej. A może od razu długodziałającą? No i co godzinę mam się kłuć i sprawdzać, czy nie za dużo, czy nie za mało? A pieprzę!!! Zjem łyżkę oleju z pestek dyni ze słodzikiem i cynamonem.
O matko!! eMMa Ty to nawet nażreć się nie umiesz, od kiedy masz cukrzycę… Nażreć, czyli potraktować swój organizm jak śmietnik. Totalnie zbezcześcić…
I tak oto spędziłam święta. Otoczona miłością, zrozumieniem, karpiami smażonymi i ogórkami.
I dopiero po napisaniu tego tekstu zdałam sobie sprawę, że właśnie dlatego mam cukrzycę: bo z moją silną wolą to kiepsko.
Nie zmienia to faktu, że nadal mam jej ciut dosyć. Ale coraz bliżej mi do tego, żeby jak Szczepan nazwać cukrzycę moją przyjaciółką. Mam wrażenie, że w moim przypadku bardziej adekwatne będzie: mój ratowniku/wybawco.
Moja domowa wersja obiadu, który zamówiłam w restauracji: 95 gramów łososia i sałata. Bez słonecznika, marchewki, pomidorków koktajlowych. Nie dość, że wygląda apetycznie, to jeszcze trzyma mi cukry.
Z życzeniami niskich cukrów,
eMMa
"Sweet tooth"
lp.pw@htootteewsamme
Czytaj więcej: Dieta paleo | Paleo dla początkujących | Efekty diety paleo | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Paleo dla dzieci? | Styl życia paleo
Nie rozumiem tylko dlaczego Pani uważa, że ma cukrzycę bo miała słabą wolę i pozwalała sobie na niezdrowe czy słodkie jedzenie?
Moja córka zachorowała w wieku 7 lat, od małego dbałam o to co je. Przez pierwsze 2 lata życia nie jadła słodkiej bułki, a może zjadła, ale musiał to być wyjątek. Zawsze domowy obiad. Warzywa jadła bez problemu. Pierwsze lata życia nie dostawała słodyczy. Później już tak, ale rzadko. Myślę, że przez całe swoje życie mogła zjeść tyle słodyczy co inne dzieci jedzą przez miesiąc a niektóre przez tydzień. Ja wiem, że jej cukrzyca nie jest spowodowana złym odżywianiem. Żadna jej słaba wola, ani moja. Nie wiem dlaczego zachorowała. Myślę, że to jednak czynniki psychosomatyczne choć też nie można powiedzieć na pewno, bo jakie czynniki psychosomatyczne powodują, że choruje kilku miesięczne dziecko? Jakoś żyjemy z tą chorobą, ale jej nie rozumiem, jak jest lepiej cukry są super to za chwile przychodzi cios. Wszystko się psuje. Nie cierpię tego przede wszystkim, że choroba ta wychodzi poza moje rozumowanie logiczne. Nieważne jak się staram, jak wszystko liczę i analizuję, dobre cukry kiedyś się kończą.
Myślę, że każda z nas myśli podobnie. Moja córka też nie jadła bzdur! A inne jedzą chipsy już przed 8 rano w szkole i o dziwo nie chorują! Też tego nie rozumiem. Moja miała 12 lat! Ale walczymy już ponad 2 lata. Dietą leczymy organizm, suplementacją, zdrowe organiczne swoje warzywa. Zero produktów mlecznych. Wykluczylismy kilka produktów z nietolerancji. Ponad 2 lata prawie bez insuliny bo w marcu niestety musieliśmy trochę podać ze względu na okres dojrzewania u córki. Teraz ma 14 lat. Spełnia swoje największe Marzenie – nie kłuje się i nie podaje insuliny a cukry w granicach 70 do 120 🙂
Alicjo, dziękuję. Cieszę się, że mogę na Ciebie liczyć, na Twój komentarz. Na Twoje doświadczenie matki nastolatki z cukrzycą.
Mam wrażenie, że właśnie Twoje słowa są najlepszym dowodem na to, że można. Komu jak komu, ale matka matce szybciej zaufa, niż jakieś eMMie 😛
Chyba czas zmienić marzenia, skoro to już się spełniło 😀
Zgadzam się powyżej 💪🏻
My od roku z ct1 córka 4 latka , zdrowe odżywianie wykluczone produkty nietolerancji suplementacja bez insuliny rok ❤️
Wyniki badań prawidłowe .
Cukry od 65-120😍
Można!! trzeba mieć chęci cała rodzina żeby walczyć o lepsze jutro nie iść prosta droga szukać alternatywy próbować 💪🏻
Pozdrawiam
Honorato, dziękuję za ten komentarz. Tak jak napisałam w odpowiedzi Alicji, Twoje doświadczenie matki córeczki z cukrzycą, jest najlepszym dowodem na to, że można. Piękne jest to, że cała rodzina ma chęć, żeby walczyć o lepsze jutro. To jest bardzo ważne.
Pozdrawiam.
Aniu, mamo Julci 8 lat. To jest jeden z wielu moich wpisów, w których poruszam "przyczynę" swojej cukrzycy. Na moją chorobę złożyło się tak wiele rzeczy, o których już pisałam, że w tym krótkim komentarzu jedyne co mogę powtórzyć, to: ja piszę o sobie. Tylko i wyłącznie. O cukrzycy starej baby 😛 Ponieważ zachorowałam jako dorosła kobieta, nie będę się wymądrzać na temat, którego nie doświadczyłam. Jako dziecko przeżyłam wiele okropnych rzeczy, stąd też pewnie los "oszczędził" mi cukrzycy dziecięcej…
Wiele nas łączy. Ja również często miewam wrażenie, że wszystko się psuje. Też nie cierpię tego, że choroba ta wychodzi poza moje rozumowanie logiczne.
Pozdrawiam serdecznie
Emma potrzebuję maila do Gosi z tych komentarzy.
Dzięki
EMMo, jesteś wielka!
Dziękuję Ci za ten wpis, zapisuję w zakładkach…
Gratuluję łososia na sałacie!
Mnie też ch*j strzela nad dietą i wyrzeczeniami i przeliczaniem w głowie, każdą walką z pokusą, a nad Nutellą to już całkiem.
Już wiem, że to działa, ale jeszcze debil ulegam.
Trzymaj się i wszystkiego dobrego EMMo i słodziaki!
Marto, bardzo dziękuję 🙂
A może Emmo za wysoko sobie ten cukier ustawiłaś ? Po 17 minucie: https://www.youtube.com/watch?v=FSPasSCXz3g
Żak, może coś w tym jest…
Jednak wiem, że poziom cukru 80-90/24 godziny na dobę jest realny. Mało tego, wielokrotnie taki miałam.
Ja, osoba z cukrzycą typu 1 insulinozależną, bez insuliny zewnętrznej, będąc syta.
Chciałabym, aby taki poziom był przez lata. To jest nadal mój cel.
Dziękuję za link do filmiku. Pierwszy raz widziałam wykład tego lekarza. Bardzo mnie cieszy, że coraz więcej osób mówi, że cukrzyca typu 1 nie jest wyrokiem dożywotniego kłucia się.
eMMo śledzę Twoje poczynania od ponad roku i mimo, że nie znam Ciebie osobiście to czuję się z Tobą mocno zwiazany przez to co piszesz i jak piszesz. Kryzysy w trzymaniu diety są normalna sprawą. To tylko pokazuje, że jesteś normalną dziewczyną z ludzkimi słabościami. Nie znam nikogo kto potrafi to robić bez przerwy i bez żadnego wysiłku. Jeśli ktoś tak twierdzi moim zdaniem zwyczajnie kłamie. Ja natomiast idę tylko wytyczoną ścieżką(w dużej mierze przez Ciebie 👏). Można poniekąd powiedzieć, że idę jak po górskim szlaku. Nie ma tu innej drogi😀 . Oczywiście nie jest to łatwa droga ale ja lubię wyzwania. Jeżeli moja cukrzyca jest tylko przypadkiem losowym nie wiadomo do końca czym tak naprawdę spowodowanym to nie ma sensu się nią zamiartwiac i z nią walczyć. Przecież będziemy ze sobą do końca życia. Więc żyj eMMo każdym dniem. To jest najcenniejsze. To jest sens naszego bytu. Żyj i każdego dnia ciesz się z życia jakie by ono nie było. Czym jest moja cukrzyca przy innych gorszych chorobach? Czym jest moja cukrzyca przy chorobach małych dzieci, które jeszcze nic nie przeżyły? Można tak wymieniać w nieskończoność. Wierzę, że taka postawa jest słuszna. Szczepan był podobno pierwszym męczennikiem kościoła więc może jest to i moja droga😀 Podobno nasze imię nie jest dziełem przypadku(chociaż nie wierzę że takie zabobony)😁. Wierzę w Ciebie eMMo, wiem że dasz radę. Mam nadzieję, że kiedyś Ci się uda i będziesz zdrowa. Nie zbaczaj z tego szlaku😉 a może cel wcale nie jest tak odległy. Pozdrawiam
Szczepan, BARDZO Ci dziękuję za ten komentarz 🙂
Za każde słowo.
– polecam książki:
Uzdrawianie przez świadomość – Recall Healing – Gilbert Renaud , mega temat do przerobienia , i dalej:
Programy Rodzinne Twoich chorób cz 1,2,3, oraz Ciało Punkt po punkcie – Garard Athias. Właśnie przeczytałam … Są też filmiki na YT.
Zupełnie inne spojrzenie na choroby, i bardzo logiczne wytłumaczenia zaburzeń jakie powstały w organiźmie oraz instrukcje co zrobić aby je rozpuścić i usunąć. Pozdrawiam 🙂
Agnieszko, tematyka ta jest mi bardzo dobrze znana. Temat ten wielokrotnie pojawiał się w komentarzach. Pozdrawiam 🙂
Emmo ,Panie Szczepanie i Grzegorzu a co sadzicie o szczepionce Treg ,ktorą wykonują w Gdańsku ?Prof.Myśliwiec i prof Trzonkowscy?Jest to nowatorska metoda na razie dla dzieci do 18 roku życia.Pobierają krew i namnażają limfocyty T regulatorowe ,a po 2 tygodniach z powrotem wtaczają?Mam syna ,ktory jest prodiabetes i zastanawialam sie nad tą metoda.
Dla mnie osobiście metoda Treg wygląda przekonywująco. Jeżeli można uratować jeszcze w organizmie wyspy produkujące insulinę u młodego człowieka to warto podjąć taką akcję. Utrzymanie jak najdłużej remisji jest kluczowe. Rozmawiałem z kilkoma osobami, które bardzo żałują, że zaprzepaściły swoją remisję nie wiedząc z czym to się tak naprawdę wiąże… Wydaje się więc właściwe pomóc organizmowi w wyciszeniu przeciwciał antygad. Nie jest to kolejny cudowny lek na cukrzycę ale coś co daje przełom i nową możliwość lepszego wyrównania cukrów u osób ze świeżo wykrytą cukrzycą. Wiem jednak, że kolejki są tam podobno bardzo duże, a chętnych więcej niż możliwości przyjęć. Pozdrowienia
Dziekuje Panie Grzegorzu
Nie znam szczegółów, ale bez radykalnej zmiany żywienia i trybu życia, jeśli to pomoże, to pewnie na chwilę, bo to, co wywołało i nasilało ten problem wcześniej, będzie wciąż obecne.
Mario, tak jak Grzegorz uważam, że bez radykalnej zmiany żywienia i trybu życia, jeśli to pomoże, to pewnie na chwilę, bo to, co wywołało i nasilało ten problem wcześniej, będzie wciąż obecne.
Obserwując swój organizm wiem, że można wiele osiągnąć dietą. Czytając liczne maile, nawet po kilkunastu latach intensywnej insulinoterapii udało się paru osobom również odstawić insulinę, zmniejszyć przeciwciała i zregenerować trzustkę.
Prawda jest taka, że nie ważne co my myślimy: jeżeli serce matki czuje, że to jest TO, to idź w to.
Najważniejsze, to się nie zastanawiać, tylko już wprowadzić dietę 😛
Panie Szczepanie rowniez dziekuje!Jestesmy od października na diecie bez laktozy,glutenu.Na razie cukry wyrownane u syna.Tylko ten ciagly strach ,kiedy moze sie to wszystko zburzyc.Pozdrawiam wszystkich ,a w szczegolnosci Naszego Góru Emme ktora dodaje sil I wiare ,ze nie mozliwe moze stac sie mozliwym
Mario, gratuluję wyrównanych cukrów u syna!!
Podejścia do sprawy, wprowadzenia diety.
Dziękuję za pozdrowienia i komplement (onieśmielają mnie takie określenia).
Co do strachu… strach jest złym doradcą. O tym, czym można go zastąpić będzie w kolejnym wpisie.
pozdrawiam serdecznie
Żancia, absolutnie zgadzam się z Twoją mamą. Z jakiegoś powodu mam taką chorobę, a nie inną. Zgadzam się również i z Tobą: czasami, bez kitu: przesrane 😛 Peace and love! :*
eMMo nasze słoneczko kochane😁, nasza nadziejo, nasza inspiracjo😁 każdy ma chwilę słabości i zwątpienia, ale CT1 uczy konsekwencji, wytrwałości i zdrowego stylu życia i wszstko jest po coś jak niejednokrotnie wspominałaś😉 Ja CT1 od 2 lat bez inse, bez ukochanego chleba i mleka, już nawet nie ciągnie mnie w dawną stronę żywienia, bo mam większe pokłady siły i optymizmu niż przed laty. Najważniejsze, że antyGADy spadły i tarczycowe również😁 to podbudowuje. Twoje wyniki z tego co pisałaś również są coraz lepsze. Cieszę się, że jest nas więcej i to dzięki Tobie eMMo…to Ty mi wskazałaś alternatywną drogę leczenia CT1. Pozdrawiam i ślę duuużo pozytywnej energii😉
Gosiu, dziękuję 🙂 Onieśmielają mnie takie komplementy. Jednocześnie dodają mi duuuużo pozytywnej energii, która krąży wśród nas 🙂
Mam pytanie do Was wszystkich co sądzicie o terapii LDN w chorobach autoimmunologicznych? Mając CT1 i wynik antyGADów niemierzalny >2000 po 3 miesiącach terapii przeciwciała spadły do zera jak i również tarczycowe…dla mnie duże zaskoczenie. A co myślicie o diecie ketogenicznej? Znam osoby, które stosują ją przy CT1 szczegónie dzieci i nie są dzięki temu na insulinie. U mnie wystarczyła przewaga warzyw zielonych, surowych, aby cukry się ustabilizowały…. Diety dr Witoszek nigdy nie stosowałam, chylę czoła eMMo, że potrafisz opanować w diecie np. jedno białko dziennie itp. 🙂 i nasuwa mi się pytanie czy nie spróbować po latach innych możliwości, aby posiłki były bardziej urozmaicone i satysfakcjonujące?;-)
"Naltrekson nie jest magicznym i cudownym lekiem. Jeśli zmagasz się z chorobą o podłożu immunologicznym to kluczowym jest odnalezienie przyczyn zaburzeń pracy tego układu. Sam naltrekson może być i jest niezwykle pomocny w opanowaniu objawów oraz poprawie stanu zdrowia, natomiast trwałe wyleczenie wymaga leczenia u podstaw. Jeśli przyczyny zaburzeń nie pozostaną rozwiązane to po odstawieniu naltreksonu choroba najprawdopodobniej z czasem wróci. U chorych, zwykle kwestią czasu jest rozwinięcie się kolejnej lub kolejnych chorób autoimmunologicznych. Niestety tak już jest w przypadku tego typu chorób, dlatego ilekroć mogę to powtarzam – zajmujmy się przyczynami zaburzeń pracy układu odpornościowego, a nie samą walką z objawami, bo na dłuższą metę to tylko walka z wiatrakami. Dbajmy o naszą florę bakteryjną jelit, spożywajmy jedzenie, a nie produkty żywności. Starajmy się nie dostarczać ksenobiotyków (związków obcych) do naszego organizmu. Dbajmy o nasz umysł, bo przewlekłego stresu i życia w nieszczęściu nie zrekompensują żadne środki znane człowiekowi" – koniec cytatu Gosiu☺️
Odnośnie diety ketogenicznej- moim skromnym zdaniem jest to faktycznie wyciszenie choroby, lecz nie wyleczenie. Czytałem o osobach, które po wielu latach stosowania tej diety nadal nie potrzebują insuliny, a jeśli już używają to najczęściej bardzo małe ilości. Pytanie czy jedzenie takich ilości mięsa będzie zdrowe dla Twojego organizmu? i czy o ogóle jeść mięso? Ja się nad tym zastanowił 🤔 pozdrowienia
Dziękuję Szczepan za odpowiedź, jak zwykle ciekawą, wyczerpujacą i trafną😉 Oczywiście zgadzam się z Tobą, że LDN nie jest pigułką szczęścia, dla mnje jest tylko dodatkiem. Jak już we wcześniejszych postach wspominałam, najważniejsze to eliminować stany zapalne w organizmie i przyczyny, dzięki którym sobie zapracowałam na CT1, początki Hashi….i kolejne choroby z autoagresji zapewne byłyby przede de mną….Od tego dwa lata temu zaczęłam i proszę mi wierzyć nazbierało się tego przez ostatnie lata wiele….niska wit.D, B12, podwyższony kortyzol, nieproszone mikroby, candida, nieszczelne jelita i zaczęła się walka o przetrwanie😉 Zrobiłam testy na nietolerancję pokarmowe i po wprowadzeniu diety eliminacyjnej opierającej się na paleo nareszcie odżyłam. Na obecną chwilę sytuacja opanowana i mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. LDN zaproponował mi lekarz dopiero po roku diety eliminacyjnej, po oczyszczaniu organizmu, przy poziomie wit.D ok.100, niskim kortyzolu (joga górą😉) po to aby szybciej wyjść z autoagresji i dać szanse w pełni zregenerować się trzustce. Opieram się nie tylko na literaturze tylko testuję na sobie, dlatego dzięlę się z ta informacją, że są różne alternatywy. Sama jestem ciekawa co pokażą kolejne lata, moje założenie jest jedno nigdy nie wrócić do inse…a dietę paleo mogę stosować już na stałe😉 Pozdrawiam wdzystkich ciepło😁
Witaj Gosiu!
Moja córka prawie 2 lata na diecie i bez insuliny. Dieta różna, również ketogenna, dąbrowskiej. Obecnie jedno białko dziennie lub wcale, córka ma za dużo białka w organiźmie. Zrobiłyśmy testy na nietolerancję i rzeczywiście kilka produktów musimy wyrzucić… Przede wszystkim sery, które przez 12 lat uwielbiała :(, ale wiemy już, że produkty mleczne w ct 1 nie służą. Robię wiele dań dla córki również ketogennych. Smaczne i zdrowe no i cukry ok. Przy tym samopoczucie cudowne i mamy nadzieję, że na zawsze bez insuliny, bo odżywiamy się zdrowo 🙂
Zapraszam na insta jesc_zdrowo_by_zyc_dlugo
Pozdrawiam
Czytam ten wpis i mam mieszane uczucia… Poniekąd się utożsamiam, bo sama mam celiakię i chyba też już od jakichś 5 lat (albo dłużej) staram się nie jeść glutenu – piszę staram, bo moja celiakia jest niskoobjawowa, więc jak coś zjem glutenowego, to nie dostanę ostrej reakcji, więc nie powiem, zdarzało się.
Tak samo, jak autorka, która może sobie przecież podać insulinę. Mam tylko świadomość, że sobie szkodzę.
I wiecie co? Do łba mi by nie przyszło, że moi bliscy mają przy mnie nie jeść glutenu, chować ciasta, etc. Moja mama na wigilię przygotowuje dla mnie rybę bez panierki (za co jestem jej wdzięczna), jak przyjeżdżam dopytuje, jak coś przyrządzić, etc., ale na litość boską! Co, wyjazd na działkę z rodzicami i oni mają nie jeść chleba? Bo ja nie mam silnej woli? Mam się rozpłakać na widok chleba? Paranoja.
Faktycznie, celiakia jest łatwiejsza w obsłudze niż cukrzyca, przy której trzeba się zastanawiać nad marchewką, tutaj przyznaję, że autorka ma przejebane, i rozumiem frustrację. Jednak opór wywołuje we mnie myśl, że miałabym przez chorobę narzucać innym sposób odżywiania. Jest mi cholernie miło, kiedy znajomi specjalnie zrobią dla mnie coś bezglutenowego (znajoma robi pyszne ciasteczka), ale nie przyszłoby mi do głowy, żeby narzucać, że ma nie być glutenu, albo żeby rzeczy glutenowe jedli ukradkiem. A tak właśnie zrozumiałam sytuację z wigilii u autorki. Przykre…
Każdy kto zmaga się z jakąś chorobą miewa okresy załamania. To może przyjść po 5 latach a może dopiero po 10. Tyle robię, tak się staram i nagle.. człowiek ma dość. Nadchodzi zniechęcenie. Moja rada, pozwolić sobie na chwilę słabości. Nie w znaczeniu np. zjedzenia czegoś czego się nie powinno, ale po prostu trochę się na sobą poużalać. Potem się pozbierać i dalej robić swoje, bo nikt inny tego za nas nie zrobi.
Życzę nowej silnej dawki motywacji 🙂
Stefan, masz rację. Ten tekst był właśnie moją chwilą słabości: poużalałam się nad sobą na maxa!! A każdy chyba wie najlepiej, że nikt nie zrozumie drugiego cukrzyka jak: drugi cukrzyk!
Dziękuję na życzenia. Wspaniale jest dostać TYLE nowej silnej dawki motywacji. 🙂
Ja też z celiakią i odczucia mam podobne. Moja najbliższą rodzina, czyli mąż i syn gluten jedzą, sama im przyrządzam czy kupuję 'normalne' jedzenie i nie widzę w tym problemu. To moja choroba, nie ich. Oczywiście przykro mi czasami, że tego czy tamtego nie mogę, a pragnienie takie, że tych ciastek francuskich 10 na raz bym wzięła, ale to mija.
Tak sobie myślę, że może my z celiakią nie do końca rozumiemy, bo te nasze wyrzeczenia są jednak mniejsze. Idziemy do restauracji i dla nas to nie problem by się nażreć bezglutenowego. A tutaj… Bez kitu przesrane.
Ale jak to mówi moja mama 'Dostajemy tyle ile jesteśmy w stanie znieść, nigdy za dużo' 🙂 mi to siedzi w głowie i w 'trudniejszych' chwilach pomaga zebrać się do kupy 🙂
Peace and love!
Żancia i nie masz żadnych problemów z uwagi na wszędobecny gluten w domu? Znam dość sporo historii osób, którym eliminacja glutenu z ich jedzenia niewiele pomogła, jak domownicy wciąż się nim zajadali. Choć nie wiem jak utrzymywali czystość, te okruszki w jakiś magiczny sposób przeskakiwały z talerza na talerz. Objawy ustąpiły dopiero, gdy gluten całkowicie zniknął z domu.
Pomyśl też, że o ile rodzina nie ma celiakii, to też może zyskać na wyrzuceniu bezwartościowego i wysoko przetworzonego jedzenia (chleb).
Ja bym uważała z podjadaniem glutenu, cukrzyca typu 1 jest choroba bardzo często z autoagresji powodowanej celiakią. Jestem mamą 2 celiaczek w tym jednej z cukrzycą. pozostałe dwie córki mają nieceliakalną nadwrażliwość na gluten.