Kochany przez nasze babcie, znienawidzony przez nasze mamy, symbol biedy i zacofania, praktycznie wyparty z naszej kuchni – smalec – tłuszcz powstały z wytopu tkanki tłuszczowej ptaków i ssaków, najczęściej świni. Czy smalec jest zdrowy, czy smalec jest paleo?
Smalec to prawie czysty tłuszcz (99% tłuszcz i 1% cholesterol), lecz wbrew powszechnemu przekonaniu tłuszczów nasyconych jest w nim tylko około 40% (więcej tłuszczów nasyconych ma np. mleko matki). Pamiętaj, że cholesterol wcale nie jest zły, a jego źródła pokarmowe nie wpływają nijak na jego stężenie w krwi (czytaj więcej: Cholesterol – fakty i mity). Czy tłuszcze ze smalcu są zdrowe?
Profil tłuszczowy smalcu wieprzowego – na zielono tłuszcze zdrowe, na czerwono niezdrowe, procenty liczone od całości:
- kwasy tłuszczowe nasycone – 38-43%:
- kwas palmitynowy – 25-28%
- kwas stearynowy – 12-14%
- kwas mirystynowy – 1%
- kwasy tłuszczowe jednonienasycone – 47-50%:
- kwas oleinowy – 46-47%
- kwas oleopalmitynowy – 3%
- kwasy tłuszczowe wielonienasycone:
- kwas linolowy – 6-10%
90-94% tłuszczów ze smalcu jest zdrowych, te problematyczne 6-10% to kwas linolowy, który tak jak inne tłuszcze omega-6, jest niezbędny dla naszego zdrowia, jednak praktycznie wszyscy jemy ich więcej niż powinniśmy (w proporcji do spożywanych tłuszczów omega-3, czytaj więcej: Kwasy tłuszczowe omega-3, -6 i -9). Tłuszcze omega-6 stymulują stany zapalne i działają niekorzystnie na nasze zdrowie.
Wiecie, jaki inni popularny tłuszcz kuchenny ma profil tłuszczu zbliżony do smalcu? Oliwa z oliwek! Zawiera ona mniej tłuszczów nasyconych, więcej jednonienasyconych, a kwasu linolowego ma 15%, czyli o połowę więcej niż smalec.
Współczesna medycyna jest pełna paradoksów, jednym z nich jest chwalenie oliwy z oliwek i ganienie smalcu, mimo iż ich profil tłuszczowy jest bardzo podobny 🙂 Dietetycy także zalecają olej słonecznikowy, który nawet w 3/4 może składać się ze szkodliwego tłuszczu linolowego.
Smalec jest paleo i jest zdrowy. Musimy jednak pamiętać, żeby jeść go w rozsądnych ilościach i neutralizować tłuszcze omega-6 ze smalcu, jedząc także ryby, owoce morza, masło (Nabiał – jeść czy nie jeść?) oraz mięso zwierząt niekarmionych zbożami i/lub suplementując.
Smalec jest bardzo przydatny w kuchni, ma dość wysoką temperaturę dymienia (nawet do 200°) i nie przypala się tak łatwo. Mimo iż sam smalec ma dość wyraźny smak i zapach, to przygotowywane na nim potrawy są bardzo delikatne i lekkie i ciężko wyczuć w nich ten smak. Smalec przydaje się nawet do przygotowywania ciast!
Do smażenia i wypieków używamy czystego smalcu, ale w kuchni paleo możemy także znaleźć smalec ze skwarkami, mięsem lub kiełbasą – jest przepyszny na chlebie paleo (na przykład: Chleb paleo z warzyw, niskowęglowodanowy) i niezastąpiony do przygotowania jajecznicy.
Zobacz też: Przepis na smalec (czysty)
Mimo iż smalec to czysty tłuszcz, to może on także zawierać substancje rozpuszczalne w tłuszczach, zarówno te pożyteczne (witaminy), jak i szkodliwe (hormony, antybiotyki…). Pamiętaj, żeby w miarę możliwości unikać smalcu przemysłowego i kupować go od kogoś, kto hoduje świnie na małą skalę i karmi je nie tylko zbożami. Czytaj więcej na ten temat: Mięso – zdrowie, pieniądze i sumienie. Możesz też oczywiście kupić słoninę ze „zdrowszych” świń i wytopić smalec samemu.
Czytaj więcej: Dieta paleo | Paleo dla początkujących | Efekty diety paleo | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Paleo dla dzieci? | Styl życia paleo
Pamiętam historię sprzed wielu lat, do której często powracam myślami, gdy zaczynam czuć się gorzej. Otóż, której zimy zeszłego stulecia, tato przywiózł ćwiartkę świni ze świniobicia. Trzeba było "obrobić" ten gigantyczny kawał mięsa, rodzice zatem rozbili obóz masarski w kuchni na dobry tydzień. Zapeklowali większość mięsa, zrobili ileś tam kiełbas, a cały boczek przetopili na pyszny smalec.
Z takim zapasem mięsa i smalcu spadła nam mocno konsumpcja masła i serów, do zera spadło zużycie margaryn do pieczenia ciast. Mięso i smalczyk wyglądały na nas ze wszystkich kredensów, więc siłą rzeczy przejadaliśmy się nimi. I dokładnie pamiętam, że właśnie wtedy cała nasza czwórka, często nękana przez przeziębienia i anginy, zapalenia pęcherza moczowego i alergie, migreny i bóle w stawach, jakoś ozdrowiała. Rodzice mieli z nami córkami spokój, przestałyśmy chorować. Nikt z nas wtedy nie kojarzył tego faktu z jedzeniem wieprzowiny i smalcu, po latach próbowałam znaleźć ten link, ale początki internetu = nagonka na smalec, odrzuciłam zatem tę możliwość i kupiłam oliwę 😉
A co z toksynami? Wiadomo, że wiele toksyn odkłada się u człowieka i zwierząt właśnie w tłuszczu i będzie ich dużo w smalcu.
Dlatego właśnie staramy się jeść tłuszcz od „lepszych” zwierząt – powinien zawierać mniej szkodliwych substancji. Dla wielu z nas jednak jedzenie tłuszczu daje więcej korzyści niż szkody w porównaniu do węglowodanów.
Niestety ciezko strasznie o dobry produkt w miastach. Wystarczy wziasc marketowe wolnowybiegane jajka a takie naprawde… Juz na pierwszy rzut oka nasuwa sie odpowiedni komentarz. Warto zaplacic i dwa razy tyle… w koncu my nie musimy jesc tak duzo jak wrglowodanowi, weglowodorowcy maja ten przywilej ze moga zaplacic za jakosc i suma sumarow wyjsc w yej samej kwocie a zazwyczaj znacznie nizszej za doladowanie swojego „konta” organizmalnego.
A co z antybiotykami, hormonami które otrzymują zwierzaki, z których robi się potem smalec? Czy te chemiczne zanieczyszczenia nie magazynują się w tłuszczu? 🙂
Świnie niekoniecznie mają dodawane hormony, a antybiotyki, jak dostają, mogą przejść trochę do smalcu. W tym przypadku najlepszy będzie smalec ze wsi, a nie ze sklepu od świni z fabryki. No niestety, warzywa i owoce też zawierają sporo chemii, w XXI wieku niestety nie uciekniemy od chemikaliów stosowanych w rolnictwie.
Wiesz, najgorsza fabryka może coś nazwać „wiejski” albo „domowy”. Jeśli wędliny mają tam wysokiej jakości, to pewnie smalec też jest dobry, ale jak wędliny to soja napompowana wodą, to smalec najprawdopodobniej nie będzie najlepszy.
Wędlin tam nie sprzedają, raczej samą wieprzowinę.
Mam u siebie taki bazarek i jest tam sklep tylko z wieprzowiną. W sprzedaży jest ” smalec wiejski „. Myśli Pan, że taki nadawałby się do jedzenia i jest lepszy od tego z marketu ? niestety nie mam znajomych, którzy mają własne zwierzęta a moje główne źródło tłuszczu to masło klarowane, chętnie zamieniłabym je na taki smalec;)
Dziękuje Ci bardzo za odpowiedź ! Właśnie masz przede wszystkim racje co do tych kryzysów energetycznych, dotychczas jadłam co godzine i tylko trochę i mnie to denerwowało, a jak nie zjem to mam straszne wahania nastrojów oraz nie mogę nic zrobic. Nie lubię jesc i gotowac i robię to do zaspokojenia tzw pierwszego głodu a potem na nowo. A jak otwieram lodówkę to się okazuję 3/4 nie moge 🙂 Z tym ze nie wiem czy codziennie na sniadanie mogę jesc jajka, zeby sie nie okazało za kilka miesięcy ze mam miazdzyce 🙂
Jajka i tłuszcz NIE powodują miażdżycy. Za miażdżyce odpowiedzialne są węgle. Na ten temat można bez problemu znależć dziesiątki publikacji na necie 🙂
Witam, dopiero zaczynam diete paleo, mam niedowage oraz nie mam najgorszego trądziku. Nie jem cukrów zlozonych a proste sa mocno ograniczone, nie jem w ogole nabiału i z tym nie ma problemu. Problem mam ze zbożem! cięzko mi wymyslic cos na sniadanie co by mi dalo energie oraz zebym byla syta. Problem jest tez jak jadę caly dzien na studia, ostatnio zjadlam 3 bulki kupione bez niabialu co prawda ale nastepnego dnia byly tego efekty od razu. Nic innego niz jajka na sniadanie nie przychodzi mi do glowy. Mozna jesc franktuterki ? i co z ta kasza jaglana? Wszędzie sie mowi ze nie zawiera glutenu to na sniadanie tez nie jest zła opcja.
Jak zjesz wysokotłuszczowe śniadanie z dostateczną ilością białka, to będziesz syta do kolacji, a nie do obiadu. Odróżnij głód od uzależnienia od cukru, bo na początku łatwo pomieszać te odczucia. Polecam na śniadanie np. kawałek kiełbasy i do tego 3 jajka. Staraj się szukać dobrej jakości wędliny – tylko z mięsa, podrobów i przypraw. Unikaj tych z soją, skrobią itp. Kasza jaglana nie zawiera glutenu, racja, ale to głównie węglowodany i nie ma ona zbyt wielu składników odżywczych:
https://paleosmak.pl/wartosci-odzywcze-zboz-kasza-jaglana/
Najważniejsze, żebyś przestawiła swoje ciało ze spalania cukru na spalanie tłuszczu – wtedy nie będziesz mieć kryzysów energetycznych ani napadów głodu.
dziekuje za odpowiedz. wiesz, sama sie zastanawialam jak to jest z tym miesem bezposrednio od rolnika i tak jak kiedys moja babcia byla glownym dystrybutorem bio produktow, he, he, co w tamtych czasach bylo norma, tak teraz przeprowadzilam wywiad srodowiskowy i wujek mi powiedzial, ze taki normalny rolnik nie moze ot tak sobie zabic zwierzecia i komus sprzedac mieso, jak to bywalo dawniej…. czy Ty moze orientujesz sie w temacie szerzej? ja chcialabym za jakies 5, moze 10 lat hodowac wlasne zwierzaki na swoj uzytek ale jeszcze nie wiem jak to wyglada dzisiaj od strony prawnej.
No w sumie sam nie wiem, jak to dokładnie wygląda. Wydaje mi się, że krowy powyżej 6 miesięcy nie można bić w swoim gospodarstwie, a tylko w rzeźni, ale kozy, świnie i cielęta można u siebie. Uboju ma dokonać osoba uprawniona, ale może to zrobić w gospodarstwie właściciela.
Chyba – jeśli ktoś dokładnie wie, to proszę o sprostowanie.
Moi rodzice biją świnie, a masarz przerabia mięso. Taka wedlina jest pyszna i zdrowa i pomimo tego że smalec też mamy jakoś nie mogę się do niego przekonać.
a ja sie zastanawiam skad niby mam brac to mieso od zwierzat karmionych trawa? i czy autor bloga za kazdym razem ma takie prozdrowotne mieso na talerzu? nie w kazdym miescie funkcjonuja sklepy gdzie mozna znalezc napisy na miesie, ze pochodzi ono od zwierzat karmionych trawa. to nie Ameryka, w Polsce przecietny Kowalski ma do dyzspozycji supermarket i tyle…. a tam juz nienwiadomo skad mieso pochodzi, to samo ze sklepami miesnymi…. masakra…. gdzie ja mam szukac dobrego miesa?
W Polsce jest kilka firm, które regionalnie dostarczają mięso dobrej jakości. Można też mieć rodzinę albo znajomych na wsi i zdobyć tam źródła nie tak złych jajek i mięsa.
Nie chodzi o to, że smalec ze słoniny ze sklepu albo wołowina z supermarketu będą trujące, wręcz przeciwnie, będą mieć sporo korzyści zdrowotnych.
Ja nie jem zbóż, mój kot nie je zbóż, staram się, żeby zwierzęta, które jadam, także nie jadały zbóż, przynajmniej nie w 100%. Czasem się udaje, czasem nie.