Wheat Belly to wydana w 2011 roku książka, która od samego początku trafiła na listy bestsellerów. Mimo iż tytuł dosłownie oznacza „pszeniczny/pszenny brzuch”, to polskie wydanie nosi dość nieszczęśliwy moim zdaniem tytuł Dieta bez pszenicy. Książka ta jest o tyle ważna, że została napisana przez lekarza, autor – William Davis – pracuje jako kardiolog i ma wieloletnie doświadczenie w leczeniu wielu chorób cywilizacyjnych.
William Davis wspomina swoje wychowanie w tradycyjnym amerykańskim domu, gdzie od rana do wieczora jedzono produkty zawierające pszenicę. Nic dziwnego, że miał nadwagę, dość pokaźną oponę wokół brzucha, drugi podbródek, cukrzycę, dość niedobre wyniki badań cholesterolu. Co ciekawe, starał się prowadzić zdrowy tryb życia i robił dokładnie to, czego go nauczyły szkoły i co doradzał swoim pacjentom – jadł mało mięsa i tłuszczu, dużo pełnoziarnistych produktów zbożowych i starał się ruszać, prawie każdego dnia przebiegał kilka kilometrów.
Jednak mimo to był gruby, miał cukrzycę i fatalne wyniki badań krwi. Wyobraźcie sobie, jak się czuł, będąc lekarzem i doradzając swoim pacjentom „zdrowy” tryb życia, mimo iż doskonale widział, że to w ogóle nie działa. Całe szczęście William Davis miał odwagę, żeby zakwestionować naukę z uczelni i zaczął szukać prawdy wśród wszechobecnych kłamstw o odżywianiu. Już wkrótce odkrył, że rezygnacja z jedzenia zbóż i wysokowęglowodanowych pokarmów uzdrowiła go całkowicie i poprawiła jego wagę.
Co najbardziej uderzyło autora, to nie jego własna transformacja, ale niezliczone przypadki pacjentów, którym doradził rezygnację z jedzenia zbóż i którzy przez to natychmiast wyleczyli wszystkie trapiące ich przypadłości. Wśród uzdrowionych pacjentów miał kobietę, która miała mieć usunięte jelita, wielu ludzi na wózkach inwalidzkich, którzy nie mogli się poruszać z powodu bólu stawów i wiele, wiele innych frapujących przypadków.
Dowiedz się więcej: Zboża szkodzą oraz Żywieniowe fakty i mity.
Książkę Dieta bez pszenicy, mimo iż napisaną przez lekarza, czyta się łatwo. Jest w niej trochę akapitów z terminami związanych z nauką czy wiedzą medyczną, ale nie powinno to być problemem dla przeciętnego zjadacza chleba. Troszkę razi wyraźnie amerykański punkt widzenia – widać, że książka została napisana przez Amerykanina dla Amerykanów, mi brakowało trochę odnośników do polskiej, czy chociaż europejskiej kuchni.
Autor długo rozpisuje się o współczesnej pszenicy, jak odmienna jest to roślina od swoich przodków, swoim pacjentom doradza także rezygnację z pszenicy (używa słowa „pszenica”, a nie „zboża”). Mimo iż w kilku miejscach w książce wspomniano, że zamiana pszenicy na inne zboża albo wysokowęglowodanowe rośliny nie pomoże, to nieuważny czytelnik może dojść do wniosku, że pszenica to całe zło, a inne zboża (ryż, kukurydza) i cukier są zdrowe.
Oryginalne amerykańskie wydanie zrobiło furorę w Stanach Zjednoczonych, w Polsce książka przeszła bez większego echa, przypuszczam, że po części dzięki temu niezbyt chwytliwemu tytułowi – w końcu polskie wydanie wygląda jak kolejna z setek nudnych i podobnych do siebie książek o odchudzaniu.
Mimo iż autor tak naprawdę proponuje żywienie paleo (wyrzucenie zbóż, ograniczenie węglowodanów, zdrowe tłuszcze…), to tak naprawdę o tym nie wspomina i ani razu nie użył słowa „paleo”. To też zaliczam jako wadę tej książki, bo osoba mało zorientowana może dojść do wniosku, że Dieta bez pszenicy to kolejna oderwana od rzeczywistości (i innych książek) dziwna pozycja o odżywianiu, którą bazuje na taniej sensacji i którą spokojnie można pominąć. Autor także trochę zamyka dociekliwym czytelnikom drogę do zdobycia większej wiedzy poprzez jakikolwiek brak wzmianek o żywieniu, czy stylu życia paleo.
Mimo to gorąco polecam przeczytanie tej książki. Choć autor się do tego nie przyznaje, to jest to bardzo wartościowa pozycja o diecie paleo, która przystępnym językiem wyjaśnia, jakim to potworkiem jest współczesna pszenica i w jak niezliczonej postaci może ona szkodzić naszemu zdrowiu. Pamiętajcie tylko – wszystkie zboża szkodzą, nie tylko pszenica, choć rzeczywiście ona jest najgorsza.
Książka wciąż jest w sprzedaży (sprawdź ceny).
Czytaj więcej: Dieta paleo | Paleo dla początkujących | Efekty diety paleo | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Paleo dla dzieci? | Styl życia paleo
Polecam autorską książkę Pani Ewy Bednarczyk – Witoszek „Dieta Dobrych Produktów” – wydawnictwo KOS Katowice. Uważam, że każdy obowiązkowo powinien mieć ją na półce.
Stosuje się do zasad Wheat Belly od dłuższego czasu… Przyznaję, że zasady są zbliżone do Paleo, jednak sam autor twierdzi, że z Paleo ma ona wspólny mianownik tylko w postaci wykluczenia ziaren. Cała reszta różni się od Paleo: przede wszystkim dozwolony jest nabiał, groch/fasola/soczewica, kontrolowane są ilości węglowodanów dostarczanych w posiłku (jest to jedna z podstaw tej diety), zalecone jest spożycie tłuszczów nasyconych, wykluczone jest stosowanie prostych cukrów tj. syrop klonowy/miód. Różnic jest jeszcze wiele, wiec wada o której piszesz nie ma nic wspólnego ze stanem rzeczywistym. Jednak przychylam się do opinii, że warto przeczytać tę książkę, jak i jej uaktualnienie 'Wheat Belly Health’