Z cukrzycą można wygrać!
„Diabetyczna Rewolucja, plan cudu pH dla ludzi chorych na cukrzycę typu I i II”.
Pozwól, by jedzenie Cię uleczyło!
Dr Robert O. Young i Shelley Redford Young
Część III (zobacz część I i II).
Wciąż myślę o cudzie pH. Pijąc takie ilości płynów, jakie dr Young zaleca w książce, wypłukuje się wszystko z organizmu: zarówno nadmiar cukru, jak i witaminy, mikro- i makroelementy.
Nie podoba mi się również to, że wszędzie podkreślana jest niezbędność zielonego proszku i kropelek pH – codziennie na moją skrzynkę mailową przychodzą reklamy tych „elementów cudu”. Zdaję sobie sprawę, że najlepszą kasę zbija się na tabletkach-cud na odchudzanie, rzucanie palenia, potencję i raka. Do tej listy można dopisać cukrzycę. Ludzi, którzy mają wiele do stracenia, oszukać najłatwiej.
Gdyby nie moja cukrzyca, to nie wiem, czy odnalazłabym dietę paleo.
Wynik cukru u cukrzyka po godzinie od spożycia danego produktu jest dla mnie niesamowitym cudem – testem na nietolerancję, z natychmiastowym wynikiem.
To jest zdrowe! Naukowcy udowodnili, że codziennie trzeba to jeść!
Powyższe słowa nie robią już na mnie żadnego wrażenia. Podobno naukowcy udowodnili, że powierzchnia i budowa skrzydełek bąka nie ma prawa unieść żadnego owada i że bąk nie powinien latać. Dzięki bogu – bąk o tych badaniach nic nie wie, wiec lata nadal.
Zaleceń dr Younga, dotyczących suplementacji, jest od groma. Samo zbilansowanie kwasów omega-3 i omega-6 według niego wymaga sześciu kapsułek (1000 mg dziennie), dodatkowo zestaw Multi to kolejnych sześć kapsułek, magnez, chrom 3 razy dziennie po cztery tabletki, witamina D3… już wyszło około 30 DZIENNIE. A to tylko niewielki ułamek.
Żeby uniknąć połykania takiej ilości chemii, chętniej sięgniemy po cudowny zielony proszek. Mnie nie przekonał. Ale często przerywałam czytanie, żeby nie dać się podprogowej reklamie.
Nie po to odstawiam chemię w jedzeniu, zastrzyki insuliny minimalizuję do minimum, żeby łykać takie ilości suplementów.
Czasami mam wrażenie, że coś tu nie gra. Tak jak z pomidorami – najpierw sugeruje, aby ich nie jeść, później pisze, że są królami warzyw.
Ale kiedy zalecenie, aby podnieść poziom cukru we krwi brzmi:
Jeśli szybko musisz podnieść poziom cukru we krwi, nie sięgaj po dużą dawkę cukru – który może i spełni swoją rolę, ale jednocześnie wrzuca Cię do błędnego koła. Zamiast tego weź jedną łyżeczkę sproszkowanych kiełków sojowych i zmieszaj z litrem wody z dodanymi Kroplami pH.
Czyli jednak nie tylko mi soja podnosi cukry.
To po cholerę mam ją jeść?? Kropelki pH wzmacniają jej działanie, sprawiając, że szkodzi na maksa.
Mimo, że zdaję sobie sprawę z lokowania produktu, kupiłam chrom, cynk.
Czy to jest jeszcze zdrowy rozsądek?!
Chyba jednak jestem zbyt miękka…
Ciężko nie ulec poniższym argumentom:
Chrom, jako niezbędny minerał, zwiększa wydajność insuliny. (…) Widziałem na własne oczy, co chrom robi dla diabetyków i tych z nietolerancją glukozy, zwłaszcza w połączeniu z planem Cudu pH i ćwiczeniami. Radzę moim pacjentom brać trzy raz dziennie po 200 mcg chromu z Zielonym Drinkiem lub wodą. Większość Amerykanów nie spożywa nawet 50 mcg chromu dziennie.
Niektóre suplementy brzmią dosyć egzotycznie, ale nie ma co się martwić – odpowiednia ich ilość jest w zielonym proszku…
Między innymi: Gymnema Sylvestre (liście tej rośliny były wykorzystywane w Indiach od ponad 2 tysięcy lat; spowalnia przyswajanie cukru w układzie pokarmowym).
Ponadto poleca: kozieradkę, gorzki melon, glinkę, aloes, magnez, cynk jak i otręby pszenne (czyli gluten!).
Jest kilka twierdzeń, które wolę pominąć – same bujdy na resorach…
Powinieneś starać się ograniczać stres i pozwalać odpoczywać swoim nadnerczom. Naucz się relaksować, zadbaj o siebie. Niestety życie w dzisiejszych czasach oznacza też życie ze stresem – sama cukrzyca jest bardzo stresotwórcza, co tylko pogłębia jej stan.
Tak, rzeczywiście: diagnoza, szukanie rozwiązania, diety, oczekiwanie na wynik na glukometrze (który trwa przecież sekundy, a czasami mam wrażenie, że wieczność), rozczarowania, wyrzeczenia – to wszystko jest stresogenne.
Cały rozdział poświęca ćwiczeniom fizycznym. Zaleca jedne, odradza inne. Cukrzycy wiedzą, jak ważny jest ruch. Ale czasami, to tak najzwyczajniej w świecie się nie chce. Człowiek ma dosyć. Oczywiście, powinno nam się chcieć. Zawsze.
Sama widzę, że jak się ruszam, to z cukrami jest lepiej. A to, czy ktoś będzie biegał, chodził, bądź ćwiczył, krócej, dłużej, bardziej lub mniej intensywnie niż zaleca dr Young, to nie jest najważniejsze. Najważniejsze, żeby dana dziedzina sportu przynosiła nam radość, przyjemność i ogólnie fun.
Oczywiście, można wiele cennych wniosków i z tego rozdziału wyciągnąć, ale to jak ze wszystkiego.
Lekarz przyszłości nie poda żadnych lekarstw, ale zmotywuje pacjenta do dobrego wykorzystywania jedzenia, świeżego powietrza i ćwiczeń.Thomas Edison
Odkąd chodzę na terapię wisceralną i zaczęłam się tym interesować, okazało się, że wiele osób zajmujących się medycyną funkcjonalną, podkreśla wagę tego układu.
W medycynie chińskiej, bardzo duży nacisk kładzie się właśnie na ten aspekt.
Wiele rzeczy może go zablokować, wśród nich jest: brak regularnych ćwiczeń ale i przetrenowanie. Problemy emocjonalne i psychologiczne także mają na to wpływ. Układ limfatyczny spowalnia swoją pracę w wyniku takich emocji jak: gniew, stres, zmęczenie lub szok emocjonalny.
Dlatego Young, sam poleca masaże limfatyczne, jak i akupunkturę i akupresurę. Czyli coś, co ja intuicyjnie czułam, że mi służy (Czary mary).
Na samym końcu książki są przepisy.
Głównie ludzi, którzy wzięli udział w konkursie na „zasadowe dania” pod redakcją Shelley Redford Young – żony autora.
Są przepisy na napoje i zupy, sałatki, dressingi, dipy i sosy, przystawki, przekąski, a także desery. Jest też tofu (soja) i tortilla (gluten), którą zaleca jeść z umiarem, ale mimo wszystko zaleca.
Jak dla osób, które nie maja już pomysłów na zdrowe jedzenie, to może to być cenna inspiracja. Głównie dla wegetarian. Prawie w każdym przepisie jest główka kapusty, brokuły i chilli – dla mnie odpada, ze względu na cukry i kiepski wpływ na układ autoimmunologiczny.
Awokado i ogórek również są dodawane do 90% posiłków.
Do tego wszędzie zielony proszek i sproszkowane kiełki soi.
Sok z marchwi, jak i kalafior, cukinia, pomidory, czosnek, papryka i fasola nie są propozycjami dla mnie.
Ciekawe, dlaczego nic nie pisze o zielonych szparagach. Można je jeść na surowo.
Ja smażę na 20 gramach tłuszczu cały pęczek, posypuję solą i mam pewność, że cukry nie wzrosną.
Zupy są szczególnie dobre dla diabetyków: są płynami, bardzo szybko dostają się do krwiobiegu. Od teraz myśl o zupie jak o daniu śniadaniowym, skoro unikasz konwencjonalnych skrobiowych, przepełnionych cukrem i wysokoproteinowych opcji.
Cóż, może są cukrzycy, którym służą zupy. Mi, im bardziej coś przetworzone, tym bardziej podnosi cukier. Jedyne, co mogę zmielić (przetworzyć) na masło i nie podnosi mi cukru, to orzechy. Masło migdałowe, czy masło z orzechów pistacjowych robię sama, ale czasami jak jadę w niezapowiedzianą podróż, i nie mam nic przygotowanego, to kupuję gotowe, np. firmy Primavika. Zdaję sobie sprawę z zasad protokołu autoimmunologicznego, ale kiedy muszę z tylu rzeczy rezygnować, niestety, protokół lekko naginam.
Sałatka jest najważniejszym elementem posiłku, szczególnie dla kogoś cierpiącego na cukrzycę. Sałatki (…) zawierają dużo wody, są bogate w błonnik i powinny zajmować najwięcej miejsca na Twoim talerzu (70–80%).
Przykładowe zasadowe danie: wymieszać soję z soczewicą i szpinakiem. Dodać do tego sok z limonki, sól i imbir. Dokładnie wymieszać. Posypać orzechami brazylijskimi i pietruszką.
Jeżeli chodzi o ilość białek roślinnych, to w tym przepisie, oprócz soi (która dyskwalifikuje cały ten posiłek), jest jeszcze soczewica (drugie białko) i orzechy (trzecie). Czyli w jednym posiłku mamy trzy rodzaje białka roślinnego. A dla niskich cukrów porannych, powinno się przyjmować maksymalnie dwa białka roślinne na dobę (Gdy poranne wstają zorze).
Z tego też powodu, niewiele skorzystałam z tych porad.
Cieszę się, że przeczytałam tą książkę. Jest to jednak pozycja, do której już nie wrócę. Zrozumiałam, że mój organizm ma ciut inną definicję cudu.
Moim cudem jest malejąca od pewnego czasu liczba przeciwciał przeciw tarczycy. Od pięciu lat tarczyca jest tej samej wielkości, bez zwłóknień, a trzustka się regeneruje.
Moim cudem jest to, że nie jem nabiału, ani zbóż. Moim cudem jest to, że mam cukrzycę typu I, powinnam być na intensywnej insulinoterapii, i mimo wszechogarniającej informacji, że nie ma czegoś takiego jak dieta dla cukrzyka typu I, potrafię tak dobierać posiłki, że moje zapotrzebowanie na zastrzyki z insuliny jest coraz mniejsze.
To jest mój cud.
Każdemu życzę, aby docenił swój. Bo każdy, jestem przekonana, kto próbuje, dokonuje cudu.
Wszystkie niepodpisane cytaty pochodzą z książki: „Z cukrzycą można wygrać!
„Diabetyczna Rewolucja, plan cudu pH dla ludzi chorych na cukrzycę typu I i II”.
Pozwól, by jedzenie Cię uleczyło!” Dr Robert O. Young i Shelley Redford Young.
eMMa
"Sweet tooth"
lp.pw@htootteewsamme
Czytaj więcej: Dieta paleo | Paleo dla początkujących | Efekty diety paleo | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Paleo dla dzieci? | Styl życia paleo
Witam
Czytam o diecie paleo, napewno dziala, nie mam co do tego wątpliwości. Chodzi mi natomiast o wprowadzenie tej diety badź raczej modyfikacji – jesli moźna tak to nazwać -dla mojej 6.letniej corczki. Stella ,bo o niej mowa, jest w remisji od ponad roku. Mam kłopot z posiłkami w takim sensie, że ona bardzo wielu rzeczy nie chce jeść. Z warzyw je np.tylko ziemniaki. Jej posiłki skladaja sie glownie z białka , z dużą ilością tluszczu i małą ilością węglowodanów. Jej zapotrzebowanie energetyczne w zależności od pory roku, a co z tym idzie od wysiłku fizycznego , wacha się od 1200 do ok. 1500kcal dziennie. Je ogólnie sporo, ma duży apetyt, jest wysoka i szczupła. Wiem, ze nie mogę ograniczać jej ani posiłków ani kaloryczności, bo rośnie. I teraz moje pytanie :czym moge zastapić jej chleb żytni z ziarnami badz orkiszowy, jesli chcę zrezygnować ze zbóż… Jak taka dieta wyglada u najmłodszych? Mam jeszcze dwoje młodszych dzieci, więc jeśli zdecyduję się na modyfikacja naszej diety, polegajacą na wyeliminowaniu zbóż z posiłków, to czy dieta wysoko tłuszczowa nie będzie za nadto obciążać tak małych organizmów. Mam dzieci w wieku 6.-ciu, 4-ech oraz 2-óch lat.
Tak na koniec, powiem, że cieszę się ogromnie, że tutaj trafiłam i zgadzam się z Tobą chyba ze wszystkim co piszesz. Przeszłam przez to, nie osobiście, bo ja nie dostawałam insuliny, ale czuję, że mogę się wypowiedzieć. Nasza pani Doktor diabetolog na ostatniej wizycie już sama przyznała, że nie spidziewała się tak długiej remisji( dla mnie rok, to malo, chce żeby tak było już zawsze) i że kluczowa jest moja rola – pilnowanie diety i wysiłku fizycznego Czytałam w publikacjach naukowych, że dzieci po kwasicy ketonowej nie wchodzą w remisje. Proszę, moja córka weszła. Tym spostrzeżeniem kończę dzisiejszy wywód i wracając do sedna, proszę o informację a propos zbóż. Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego.
Basiu, o dzieciach na diecie paleo bardzo ładnie napisał Grzegorz na stronie. Wiem, że dzieci są bardzo mądre, i często intuicyjnie wybierają to, co im służy.
Każdemu co innego.
Ja, jako etap przejściowy w odstawianiu chleba miałam wafle ryżowe albo kukurydziane. Pisałam, że kukurydza to samo zło, ale jako etap przejściowy, może będzie służył Stelli.
Jak miałam do wyboru smażone bataty ( coś jak chipsy) na śniadanie, albo jajko zmiksowane i rozlane na patelni jak naleśnik z gorzką czekoladą, bądź inne fajne rzeczy, to chleb przegrywał tą konkurencję.
Ostatnio widziałam, jak ktoś cieńko pokroił bataty, włożył do tostera, i wyszły z tego paleo grzanki.
Jestem przekonana, że na coś wpadniesz.
A co Ty jesz zamiast chleba? Córki często chcą być jak mamy, i chętnie będą naśladować.
Pozdrawiam serdecznie.
Witam,
ja mam chcialabym sie dowiedziec skad wiadomo ze trzustka sie regeneruje?
ja prz rozpoznaniu cukrzycy mialam poziom przeciwcial anty+GAD powyzej 2000. teraz mimo stosowania diety i odstawienia insuliny nadal sie utrzymuje taki sam. co prawda nie dlugo jestem bez insuliny ale moja diabetolog kazala mi w pompie podawac mimo dobrych cukrow dawke 0,6 j na dobe. ale ja mam watpliwosci bo po co dawac insuline jak cukry przez cala dobe sa idealne (mam system ciaglego monitorowania glikemii). Lekarka jednak twierdzi ze musze podawac insuline zeby zabezpieczyc trzustke bo atak caly czas trwa. Poza tym twierdzi ze jak przestane karmic piersia to bede musiala wrocic do insuliny. Zbilo mnie to z tropu bo bylam z siebie dumna. Prosze o rade. Niechce uzzwac insuliny. Czy jest szansa ze atak ustanie?
przepraszam za brak polskich znakow.
Lucyno, a jak nazwać fakt, że trzustka wydziela coraz więcej własnej insuliny?
Moja diabetolog uważa, że to o niczym nie świadczy i kazała mi wrócić do intensywnej insulinoterapii, z tego samego powodu, co Twoja.
Nie dziwię się, że masz wątpliwości. Doskonale to rozumiem.
Nie powiem Ci, co masz zrobić.
Nie wiem, czy atak ustanie.
Wiem jednak, że masz prawo być z Siebie dumna!!
Dziękuję za słowa otuchy 🙂 Swoimi postami pomagasz wielu ludziom.
Jeszcze raz dziękuję bo każdy Twój post pokazuje, że są jeszcze inni którzy walczą o swoje zdrowie tak jak ja i że jest to możliwe 🙂
Dołączam się do podziękowań 😉
Bardzo Wam dziękuję. To bardzo miłe.
Witaj 🙂 ponowny bardzo pouczajacy wpis 🙂 i motywujacy zarazem 🙂 z twoich rad wyczytalam ze unikasz jak mozesz owocow.. Czy teraz w sezonie letnim kiedy jedt tyle swiezych truskawek czeresni, agrestu.. Mozna sobie jednak na cis pozwolic?
Kaju, można sobie na wszystko pozwolić. Jeżeli Twój organizm dobrze toleruje te owoce, to absolutnie nie widzę powodu, dla którego miałabyś ich unikać.
Ja nie unikam owoców, ja ich nie jem.
Wpis ” Zakazany owoc”, który pewnie przeczytałaś, jest nadal aktualny.
Kaju, małe sprostowanie. Zapomniałam, że jem awokado. A to przecież owoc. Jem je z solą, i świetnie trzyma cukry.
Dziękuję!
No tak, awokado jest tak tłuste, że zapominam często, że to też owoc.. Obecnie mam w lodowce 1, odmiana Hass, kupione na targu za 2zl (bardzo tanio, wzięłabym wiecej, ale musialam kupic jeszcze bób, szparagi i truskawki właśnie) 🙂
dzisiaj planuje zrobić surówkę z marchewki, selera, pomidorow, awokado i pietruszki 😉 ale jednocześnie strasznie mam ochote na truskawki, stad mój wpis…
(przepraszam za brak polskich znaków w niektórych miejscach, pisze z telefonu)
emmo, przede wszystkim dziękuję Ci bardzo za Twoje wpisy 🙂 Po diecie paleo i protokole auto nie myślałam że są jeszcze wyższe levele jeśli chodzi o leczenie cukrzycy dietą 🙂 Ja sama choruję już od wielu lat, nie wiem czy byłaby możliwa w moim wypadku jakakolwiek regeneracja trzustki, ale pracuję nad tym, by dawać sobie coraz mniej insuliny. Jestem teraz na pompie już od około 5 lat, w wielu sytuacjach jest to wygodniejsze, ale w równie wielu bardziej upierdliwe 🙂 Powiedz mi proszę ile mniej więcej dziennie jesz węglowodanów? Obawiam się o swoją tarczycę, a czytałam w kilku źródłach, że bez odpowiedniej dawki węgli można jej zaszkodzić i ciekawa jestem jak to wygląda u Ciebie. Pozdrawiam 🙂
Mogę coś o tym niestety powiedzieć – w wieku 16 lat miałam epizod anorektyczny (około 2 lata moje BMI było poniżej 18 i to dużo poniżej) 🙁 Ograniczenie jedzenie na maksa, pojawiły się problemy z brakiem okresu a TSH wzrosło w rok od 1,5 do około 3,5 przy ft4 koło 11 ng/L… TSH było jeszcze w normie, więc nikt się tym nie przejął specjalnie i wsadzono mnie jedynie na anty. Teraz (5lat po powrocie do normalnej wagi) moja tarczyca stopniowo coraz bardziej przestaje sobie dawać radę i jestem przekonana, że dramatyczne ograniczanie jedzenia wtedy to główna przyczyna :/ Choć nie wiem czy chodziło o brak węgli czy tłuszczy czy białek czy po prostu wszystkiego 🙁
Usi, bardzo dziękuję, że moją historią mogę Ci pomóc.
Już kilka razy wspominałam, ale dopiero cukrzyca zmotywowała mnie do tego, co robię. Tak bardzo skupiłam się na regeneracji trzustki i diecie minimalizującej podawanie insuliny, że tarczyca zeszła na drugi plan.
Wierzę, że to, co pomaga mojej trzustce, nie może zaszkodzić tarczycy.
Może się mylę. Jednak wszystkie badania wskazują, że z tarczycą jest też lepiej.
Nie wiem, co to znaczy odpowiednia dawka węglowodanów.
Muszę się przyznać, ale nie liczę ani wymienników, ani jednostek insuliny, ani ilości węglowodanów. Patrzę tylko na to, żeby dana porcja nie podnosiła mi cukru.
Wczoraj zjadłam na śniadanie utarte cztery żółtka, usmażone na łyżce oleju kokosowego i posypane łyżeczką stewi.
Później pęczek szparagów, uduszonych na łyżce oleju kokosowego ( na podwieczorek też).
Dwa awokado.
A na kolację znowu żółtka, tylko posypałam łyżeczką cukru pudru, bo stewia mi jakoś tak nie leżała. Do żadnego z tych posiłków nie podawałam insuliny, cukry maksymalnie 135 mg/dl. Czy to dużo węglowodanów?
Dla jednych dużo, dla innych mało. Uważam, że dla mnie w sam raz.
Nawet nie wiesz jak niecierpliwie wyczekuję wpisów od ciebie 😉 Siadam sobie z dobrą kawką (od 3 miesięcy bez mleka! tylko z olejem kokosowym i ksylitolem!) i robię sobię półgodzinną sesję sam na sam z tekstem 🙂 Analizuję potem każdy fragment i próbuję to odnieść do siebie 😉
W jednym się zgadzam z Tobą szczególnie – dla każdego co innego jest dobrego 😉 Tak jak nie każdy musi chcieć być lekarzem bądź prawnikiem, tak nie każdy może tolerować sok z kapusty czy brokuły 😉 Ty akurat nie tolerujesz i nie ważne, że każdy powtarza, że to takie zdrowe – prawda jest taka, że nasz organizm wie co DLA NIEGO jest zdrowe 😉 I bardzo się cieszę, że nie dajesz sobie nic wmówić bez konsultacji z nim 😉
Pozdrawiam ciepło i do zobaczenia przy następnym wpisie! 🙂
Martuszka:) bardzo dziękuję za miłe słowa.
Własnie taki mam cel: pokazać jak kombinuję, i żeby inni, na podstawie moich doświadczeń, znaleźli coś pożytecznego dla siebie.
Agato, bardzo dziękuję za komentarz i trafną uwagę. Twoje spostrzeżenia są niezwykle trafne.
Rzeczywiście, mam coraz więcej wewnętrznego spokoju.
Dr Young napisał : „Przy spaleniu tłuszczy (…) poczujesz się spokojnie, połączony z otoczeniem, nawet euforycznie. Będziesz myśleć jasno.”
Chyba coś w tym jest. 😛
Ja jeszcze dodałabym zmniejszenie ilości węglowodanów i związane z tym ustabilizowanie cukru – człowiek naprawdę robi się mniej nerwowy 😀
Książka jawi się, co bądź, fanatycznie. No i fakt, że nakręca do kupowania suplementów, powoduje reakcję dość odmienną, acz jestem zdania, że raz na jakiś czas warto się suplementować, bo naprawdę można odczuć różnicę w samopoczuciu, zwłaszcza, kiedy ma się utrudniony dostęp do zdrowej (nie tej propagowanej jako zdrowej) żywności.
Bardzo cieszy, poznać opinię na temat, zdałoby się, konkretnej ksiązki, opartą na wiedzy i doświadczeniu.
Strasznie Cię podziwiam, sama od niedawna jestem nabywcą świadomości o porządnej insulinooporności, a widząc po Tobie, że wygrywasz z cukrzycą – daje mi to motywacji. Wręcz odczuwam dumę, że to Ci się udało, bez insuliny i wątpliwej pomocy lekarzy. I nawet po Twoich wpisach, samym sposobie pisania widać, że nabywasz wewnętrznego spokoju 😉
Gratuluję i oby tak dalej!