Czary mary

Seria wpisów o leczeniu cukrzycy typu 1 dietą jest autorstwa eMMy "Sweet tooth" - gościnnej autorki na blogu PaleoSMAK.

Czarownica to kobieta, która zna się na czarach, a wiedźma to ta, która ma wiedzę.
Ta wiedza jest wszechstronna, czerpana z przyrody i natury. Czy dieta paleo nie opiera się na podobnych założeniach? Założeniach, że w naturze jest moc i potęga?

Dla mnie – dla osoby, która ukończyła Akademię Medyczną, to, co obecnie robię, jest wielkim czary mary. Mało komu opowiadam, w czym szukam wsparcia, ponieważ moje podejście do leczenia cukrzycy typu I ogromnie odbiega od konwencjonalnej medycyny. Czasami mam wrażenie, że tylko druga wiedźma jest w stanie mnie zrozumieć. Tylko na którym sabacie czarownic ją znajdę?

wegańskie wiedźmy

Niesamowite jest to, że wskaźnik umieralności na cukrzycę wśród lekarzy jest o 35% wyższy niż wśród reszty populacji.*) Czy winne są konwencjonalne metody leczenia, którym lekarze zazwyczaj bezkrytycznie się poddają? Czy nie podważa to słuszności stosowania tych metod skoro są nieskuteczne? Czemu w takim razie nie dopuszcza się innych sposobów?

Co ja takiego robię, że moja trzustka się regeneruje, a przeciwciała przeciwko tarczycy (choruję na Hashimoto) zmalały o jedną trzecią?
Czary mary jak nic.

Rewolucja dietetyczna, jaką przeprowadziłam (Dekalog eMMy: część I, II i III), przy okazji uszczelniła mi jelita. Doktor Amy Myers tłumaczy, że przy nieszczelnych jelitach toksyny i groźne drobnoustroje, które w normalnych warunkach zostałyby usunięte z organizmu, przedostają się do krwiobiegu. To powoduje, że układ immunologiczny zaczyna szaleć. A mój szalał.
Przeszczęśliwa, że po dwóch latach mam dowody na słuszność mojego postępowania (test buraczkowy** w końcu jest prawidłowy), spotykam dietetyczkę, która uważa, że to dopiero początek. Podpowiada mi, żebym wzmocniła swoje bakterie jelitowe, suplementując najlepszym według niej preparatem: Sanprobi super formuła. I to w dawce podwójnej, minimum przez rok.
Zasugerowała mi również Laktoferynę, która wspomaga odporność i uszczelnia nabłonek jelit. Jeszcze nie zaczęłam stosować. Moje obawy dotyczą tego, że jest białkiem z mleka krowiego.

Ciekawe, że jak zaczęłam zagłębiać temat, natknęłam się na teorię, że flora bakteryjna jest u każdego człowieka tak indywidualna jak odciski palców. Dlatego jedną uniwersalną kapsułką z apteki, cudów nie uczynimy.
Zamiast kupować na chybił trafił, i częściej chybił, niż trafił, lepiej pomóc naszym bakteriom, dając im odżywki, wspomagające ich namnażanie.

Kultura bakterii

Kolejnym abrakadabra było badanie mojej krwi z kropli krwi.
Moi znajomi lekarze uważają, że to bujdy na resorach. Mimo wszystko poszłam dwa razy.
Przy pierwszym badaniu wyszło, że moje erytrocyty są mało samodzielne, że mam reakcję autoagresji (co mnie powaliło: Dekalog eMMy część III), za mało witaminy C i dwa grzyby.
Stwierdziłam, że skoro na całą listę A4 mam tylko cztery podpunkty, to zlekceważyłam sprawę. Umówiłam się na badanie kontrolne za sześć tygodni.
W tym czasie zaprzyjaźniłam się z herbatką z głogu i na nowo przeprosiłam się z czystkiem.
(Zioła można pić bez przerwy tylko trzy miesiące, później należy odstawić na jeden miesiąc. Jeżeli jednak nie pije się regularnie, to przerwy nie są konieczne).

Po kilku dniach od badania, przez przypadek, wygadałam się w pracy o kolejnym moim niekonwencjonalnym pomyśle. Myślałam, że będzie to novum i ciekawostka. A tutaj wielki alarm!! Niby każdy przeciwny, niby nikt nie wierzy, a okazało się, że połowa osób zna kogoś, kto dzięki temu się wyleczył lub zmniejszył uciążliwe objawy. Jak powiedziałam, że wykryto u mnie Aspergillusa i Candidę albicans, to podniosło się larum.
Niekończące się wykłady i rady, że uogólnione zapalenie Aspergillusem (aspergiloza), może prowadzić do śmierci. Że jeżeli jakiś organ jest tym zaatakowany, to leczy się operacyjnie przez usunięcie tej części narządu oraz doustnie lekami przeciwgrzybicznymi.
Ostatnio na oddziale zmarł pacjent z cukrzycą typu I właśnie na aspergilozę.
Przeraziłam się, zaczęłam czytać. I co się okazało?! Że te grzyby powodują: astmę, Hashimoto i cukrzycę typu I. O ironio!! Prawie przez 20 lat mieszkałam w domu, gdzie wiecznie walczyliśmy z grzybem. Ocieplaliśmy dom, zainwestowaliśmy w wentylację. Ale zawsze gdzieś pojawiała się pleśń. W końcu się przeprowadziłam.
Na badaniu kontrolnym, po ośmiu tygodniach- grzyba nie ma…
Możliwe, że ktoś mi wmówił, że był widoczny. Możliwe, że były to ilości śladowe, które dzięki bakteriom jelitowym, czystkowi i innym „czarom” same się zlikwidowały. Nie wiem. Wiem jednak, że nawet niewielka wilgoć w łazience, zdrowia nie wróży.
Mam jednak wrażenie, że jeżeli ktoś ma wiedzę i więcej widzi, to może z kropli krwi wiele wyczytać.
Bez mówienia o chorej tarczycy i trzustce, na podstawie samego obrazu spod mikroskopu, zostałam zapytana, czy zdaję sobie sprawę o chorobach tych narządów.
Czyli jednak coś widać.
Może to bujdy na resorach, ale było mi to potrzebne, żeby zobaczyć nienawiść moich komórek limfocytarnych do siebie. Dzięki temu zobaczyłam, z czym mam do czynienia.
Zdałam sobie również sprawę, jak wiele rzeczy mogło wpłynąć na to, na co choruję.

Równocześnie chodzę raz w miesiącu do pani masażystki/fizjoterapeutki. Ale myślę, że mogę nazwać ja wiedźmą. Widzi więcej, niż inni. Wierzy w moc masażu brzucha.
Terapia wisceralna, która została opracowana przez A. Ogułowa, jest techniką masażu powstałą na bazie starosłowiańskiego masażu brzucha. Daje zadziwiające efekty i w optymalny sposób umożliwia powrót do zdrowia oraz utrzymania tego stanu w codziennym życiu. U podstaw wielu chorób występują zastoje w naczyniach żylnych i limfatycznych narządów wewnętrznych i w przestrzeni okołonarządowej. Stany zastoinowe, w swojej większości powodują spastyczne napięcie narządów, a to najczęściej prowadzi do zaburzeń procesów metabolicznych, a to z kolei do zaburzenia krążenia krwi i limfy. Zlikwidowanie zastojów żylno-limfatycznych w narządach i przestrzeniach wokół nich, wyeliminowanie przemieszczeń narządów wewnętrznych prowadzi do normalizacji czynności fizjologicznych i regeneracji całego organizmu, bez stosowania silnych preparatów leczniczych. ***)
Na samym początku jak do niej trafiłam, nie mówiłam o swoich schorzeniach. Kiedy jednak podczas masażu sama powiedziała „ale zblokowaną ma pani trzustkę”, zrozumiałam, że mam do czynienia z wiedźmą.
Poczułam, że dobrze trafiłam.
Zaufałam. Poddałam się również akupunkturze i innym czarom.

Kto nie chce, znajdzie powód, kto chce, znajdzie sposób

Byłam też na jodze śmiechu. Nie poczułam bluesa, więcej raczej nie pójdę.
Myślę, że w tym wszystkim chodzi o to, żeby szukać i próbować.
Żeby zadbać o swoje ciało. Mieć większe poczucie, co się w nim dzieje.
Uwierzyć w siebie. Uwierzyć, że organizm ma ogromne możliwości regeneracji, jeżeli tylko stworzy mu się dogodne warunki do tego.

Wiara w siebie czyni cię nasilniejszym z silnych

Sposobów na samouzdrowienie jest wiele.
Najważniejsze, to zdrowy rozsądek. Trzeba też pamiętać, że szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów.
Dlatego przyznam się również do stosowania czarów.

Moim zaklęciem, które śpiewam za Edytą Geppert jest:

Och życie,
Kocham Cię
Kocham Cię
Kocham Cię nad życie.
Jem jabłko winne
I myślę ech ty życie łez mych winne
Nie zamienię Cię na inne.

*) źródło: „Diabetyczna rewolucja” Dr R.O.Young, S.R.Young
**) test buraczkowy: po zjedzeniu buraków, przy nieszczelnych jelitach, mocz ma kolor buraczków
***) źródło: www.terapiawisceralna.pl

Pierwszy wpis z tej serii: Ja i moja cukrzyca typu I
Następny wpis: Możesz wyleczyć choroby autoimmunologiczne – Amy Myers

eMMa
"Sweet tooth"
lp.pw@htootteewsamme


Chcesz dostawać informacje na maila o nowych postach na stronie PaleoSMAK? Nie spamujemy, szanujemy prywatność i zawsze możesz się wypisać.

Czytaj więcej: Dieta paleo | Paleo dla początkujących | Efekty diety paleo | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Paleo dla dzieci? | Styl życia paleo

7 komentarzy do “Czary mary”

  1. Co prawda Cię nie znam i chyba większość artykułów o Paleo napisał tu Grzegorz, to fajnie że walczysz i szukasz innych metod na swoją cukrzycę. Niestety medycyna w takich chorobach jest beznadziejna, mam na mysli tą akademicką. Czarownica, znachor – tak dziś sie nazywa tych którzy leczą i potrafią wyleczyć oraz zgłębiają swoją wiedzę. Lekarze wyłącznie leczą (najlepiej jak najdłużej). Pewnie kojarzysz Jerzego Zięba, który ma świetne wykłady na YT (może oglądałaś), który jest nazywany jest znachorem bo umie wyleczyć, mówi niespotykane rzeczy o witaminach C, D3, szczepionkach itp. Ty dla wielu mozesz być czarownicą, ale ważne jest Twoje zdrowie a nie to, co inni i oficjalna medycyna myśli o Tobie.
    Moja koleżanka ma cukrzyce młodzieńczą więc typu 1, ponoć nieuleczalną, czy jakieś podstawowe rady mogłabyś mi dać, które mógłbym jej przekazać, by mogła jakoś ograniczyć insulinę chociaż trochę? Pozdrawiam Czarownico ;p

    1. vvaleczny1 mam wrażenie, że jak przeczytasz moje wszystkie wpisy, to mnie lepiej poznasz i znajdziesz podstawowe rady dla Twojej koleżanki. Wiem, że każdy jest inny i tak zwane dobre rady, czasami mogą dać zupełnie odwrotny efekt. Najważniejsze, to być przy danej osobie, dać poczucie pełnej akceptacji, nawet, jeżeli wybierze intensywną insulinoterapię. A jak przyjdzie moment, że postanowi coś z tym zrobić, będzie wiedziała, że jej pomożemy. Pozdrawiam

  2. Ja również cierpię na niedoczynność tarczycy, aie jest to hashimoto, w zasadzie nikt nie potrafi powiedzieć, co to jest dokładnie. Jadłam wodorosty, czosnek, ćwiczenia… Moje TSH spadło o 0,16 bez leków ale teraz ani drgnie… Mogłabyś powiedzieć jakie miałaś wyniki jeśli to nie problem?

    1. Olu, podobno najszybciej maleją przeciwciała, które najkrócej istnieją.
      Astmy pozbyłam się najszybciej, najpóźniej też się pojawiła.
      Walka z moją cukrzycą tak mnie pochłonęła, że „zapomniałam” o Hashimoto. 20 lat temu była niedoczynność, kilka lat brałam Euthyrox, później się wyciszyło. Jednak 5 lat temu, moje przeciwciała antyTPO:183,7 a
      antyTG: 602,9.
      W marcu tego roku: antyTPO: 131,3 a antyTG: 458,7.
      Nadal kosmos, ale mniejszy!!!
      No i regeneracja trzustki, ale o tym już pisałam.

      1. Dziękuję!
        Twój post jest bardzo pocieszający 😉 powiem szczerze, że moja niedoczynność jest dość dziwna, bo tzw. subkliniczna .. Moje antyTPO wynosiło ostatnio coś koło 8,9, więc raczej nie kwestia immunologiczna, ale niestety ft4: 11,32 – a ft3: 3,78. Są to dolne granice normy, choć bez objawów (jeszcze)!
        Co ciekawego, w tym roku – sądzę, że to dlatego, że nie jem nabiału (niestety zboża jeszcze się trafiają niekiedy) – mam dużo mniejsze objawy alergii! Dwa dni kataru i teraz spokój, a zwykle parę tygodni byłam w stanie sama wyciągnąć przemysł chusteczkowy z kryzysu 🙂
        Także coś w tym jest 🙂
        Pozdrawiam!

  3. No w końcu się doczekałam 🙂
    Zaczynałam już tęsknić za Tobą (mogę mówić na Ty?) Emmo 😉
    Masz rację, bycie wiedźmą jest trudne w dzisiejszych czasach 🙂 szczególnie jak ludzie patrzą ze zdziwieniem i niedowierzaniem…
    Często sama się z tym spotykam, kiedy mówię że np. moczę orzechy, żeby rozłożyć kwas fitynowy, jem mięso z pietruszką i skropione cytryną żeby zwiększyć wchłanianie żelaza i takie tam… Ale spokojnie, dzięki Internetowi żadna wiedźma nie musi być sama 😉

    1. Martuszka, absolutnie nie mam nic przeciwko mówieniu na Ty.
      Cieszę się, że jest nas więcej.

Dodaj komentarz

Twój adres nie zostanie opublikowany. Pola wymagane są oznaczone symbolem *