Część II wpisu o książce Thomasa Smitha Insulina, nasz cichy zabójca.
Po trzech latach poszukiwania idealnej diety dla mojego regenerującego się organizmu wiem, że dobrze kombinuję.
Ludzie śmieją się z moich zasad, ale jak mówię, że C-peptyd już jest w zakresie normy, a przeciwciała przeciwtrzustkowe maleją i już są oznaczalne (tak, miałam poziom tak wysoki, że nie były oznaczalne!!) i nie muszę podawać insuliny, mimo że mam cukrzycę typu I, to zaczynają zastanawiać się, czy może rzeczywiście ma to sens?!
Ma!!! Jestem o tym przekonana.
Dlatego też, nie będę się wyśmiewać z jadłospisu Thomasa Smitha. Skoro twierdzi w swojej książce (o której pisałam: Insulina nasz cichy zabójca), że dzięki niej wyleczył się z cukrzycy typu II, to widocznie tak jest.
Widocznie jego organizm właśnie tego potrzebował.
Dla naszego organizmu znacznie lepiej, gdy otrzymuje składniki odżywcze z pożywienia niż z suplementów. Pożywienie naturalne z kolei jest o wiele lepsze niż pożywienie, które było w jakikolwiek sposób przetwarzane.
Oczywista oczywistość. Natomiast, żeby dostarczyć organizmowi niezbędnych składników odżywczych, konieczna jest różnorodna dieta. Dlatego zasady mojego sposobu odżywiania: dany produkt jem maksymalnie dwa i pół dnia (weryfikuje to poziom moich cukrów), sprawia, że przy takiej różnorodności jedzenia mam przekonanie, że mój organizm dostaje odpowiednie substancje (faktem jest, że nieźle muszę się nakombinować).
Nie można zakładać, iż w żywności zawarte są witaminy, tylko dlatego że wygląda ona świeżo i naturalnie. Obecnie żywność zawsze dobrze wygląda – nawet, jeśli jest bezwartościowa. Wrażenie świeżości produktu w sprzedaży uzyskuje się bardzo często poprzez spryskanie go siarczynami bądź innymi substancjami chemicznymi.
Większość twierdzeń T. Smitha do tej pory była dla mnie przekonująca i rzetelna.
Jednak reguła, żeby codzienna dieta składała się z 75% złożonych węglowodanów, 15% tłuszczów i olejów oraz 10% białka zwierzęcego i mlecznego, sprawiłaby, że musiałabym wrócić do intensywnej insulinoterapii. A za to podziękuję.
Uważa, że śniadania złożone z jajecznicy, bekonu i ziemniaków, również nie mają dobrego wpływu na nasz stan zdrowia.
Tutaj zaczynamy się nie zgadzać. Wyżej wymieniona propozycja śniadania na mój organizm ma świetny wpływ.
Przy jajecznicy trzeba tylko pamiętać, że białko jaja to już jedno białko zwierzęce, a kiedy przesadzimy z tłuszczami – to żółtka mogą nam nie służyć. Przy czym żółtka, bekon (skwarki) zaliczamy do tłuszczy.
Zostaliśmy nauczeni służenia przemysłowi mlecznemu. Mleko krowie jest dobre dla cieląt – nie dla ludzi. W momencie, gdy dociera do sklepu, dla organizmu praktycznie nie przedstawia żadnej wartości. Gdyby ktoś miał cielę – sierotę i trzeba by było je karmić z butelki, mleko ze sklepu spożywczego najprawdopodobniej by je zabiło.
Bardzo fajnie napisane. Świetne jako kontrkampania do: „Pij mleko będziesz wielki”. Ja wiem, że jak piłam mleko, to wielki był mój cukier. Już od roku nie piję mleka (nie było łatwo, byłam przecież nabiałoholiczką: Nabiałowy odwyk).
I dochodzimy do jadłospisu.
Najtrudniej było mu się zmierzyć ze śniadaniami. Wiem coś na ten temat.
Ja o chlebku razowym z tostera, z masełkiem, miodem albo dżemikiem i twarożkiem domowym długo śniłam!!! Tak, mi też było trudno.
Jedyne grzechy, które moja trzustka toleruje, to raz na jakiś czas: łyżka Nutelli.
Propozycja Thomasa Smitha, którą nazwał: świetny przepis na śniadanie dla cukrzyków…
Kaszka ryżowa:
1 miarka mieszanki małej fasoli (roślinny produkt bogatobiałkowy)
2 miarki brązowego ryżu (to jak dla mnie, już za dużo węglowodanów – chyba że za miarkę posłuży naparstek).
1 miarka pszenicy orkisz (zboże!!)
½ miarki jęczmienia perłowego
1 miarka orzechów (Hasińskie orzeszki ziemne, nasiona sezamu, orzesznik jadalny)
2 miarki suszonych owoców (rodzynki, ananasy, daktyle)
I do tego polewał to sosem sojowym lub dodawał suszone papryczki chilli…
Każdy jest indywidualnością. Jednemu coś służy, innemu nie. Słyszałam o dziecku z cukrzycą typu I (stosującemu podobne zasady do moich), które przez kilka miesięcy jadło soję, bo tylko ona trzymała mu cukry bez insuliny. Cóż, każdy jest inny.
Mi soja bardzo nie służy.
Wiem tylko, że jednego dnia mogę zjeść dwa, trzy białka roślinne, ale wówczas nie mogę zjeść mięsa. To już będzie za dużo (Gdy poranne wstają zorze).
W jego kaszce ryżowej są dwa białka roślinne (fasola i orzechy), ale najgorsze, że są zboża. Nawet nie próbowałam, wiem, że cukry byłyby w kosmos. Zboża (ryż) mi nie służą.
Po pewnych modyfikacjach dodatek z przykładowym jadłospisem z rozpisaniem na poszczególne dni może być inspiracją.
Śniadanie gotowane na parze: ziemniaki, marchew, seler, brokuł,
Surowe: pomidor, kiszony ogórek,
Oliwa z oliwek lub masło, posypka z czarnego sezamu.
Tak jak ogórki mogę jeść w każdej postaci i ilości, tak pomidory windują mi cukry.
Czarny sezam jest już jednym białkiem roślinnym.
Marchew i ziemniak mogą być. Jednak zostanę przy oliwie. Masła (nabiału) unikam.
Obiad: gotowane na parze: ziemniaki, korzeń pietruszki, burak
Warzywa surowe: zielony groszek z sosem vinaigrette
Oliwa z oliwek lub masło, nasiona słonecznika.
Zielny groszek jest kolejnym produktem bogatobiałkowym roślinnym. Uwielbiam go, jednak co za dożo to niezdrowo.
Nasiona słonecznika to czwarte białko roślinne. Zamieniłabym na posypkę z czarnego sezamu, albo nie dodawała w ogóle. Burak trochę za słodki jak dla mojej trzustki.
Nie najadłabym się tym obiadem. Ziemniaka mogę maksymalnie 100 g, i to raz na jakiś czas. Jak dodam buraka, będzie za dużo węglowodanów. Zamiast groszku, dorzuciłabym 150 g czarnych oliwek albo skwarki.
Przekąska: jabłko z piekarnika z cynamonem i masłem.
Dawno nie jadłam owoców, ale nie eksperymentowałabym. Jednak może komuś trzymać cukry. Moją przekąską są trufle kokosowe (Paradiso,firmy Govinda) bądź awokado.
Kolacja: zupa warzywna (przepis znajduje się w książce), z masłem, sezam czarny lub jasny.
Cały dzień nie jest zły. Tylko cztery białka to za dużo.
Ja miałabym już za wysokie cukry. Za dużo białek jednego dnia.
Zauważyłam, że jedno zwierzęce albo maksymalnie dwa, trzy roślinne na dzień, dają mi niskie cukry poranne.
Kilka propozycji trzeba pominąć. Takich jak: twarożek, jogurt, makaron, serek topiony, twarożek z otrębami pszennymi.
W celu wydłużenia przydatności do spożycia, z żywności zostały usunięte celowo istotne składniki odżywcze. W zamian rozpleniły się w naszym pożywieniu składniki wyraźnie toksyczne, wprowadzane poza jakąkolwiek kontrolą.
Autor uważa, że każdy z nas jest indywiduum, i u każdego co innego może działać.
Generalizuje jednak pisząc, że każdy organizm został stworzony głównie do spalania węglowodanów.
Tłumaczy to w ten sposób: jeśli w samochodzie masz problem z gaźnikiem, to nie przestawisz się z benzyny na olej napędowy.
Cóż, nie do końca się z tym zgodzę. Ja to rozumiem inaczej: skoro jestem uczulona na kota, to albo go unikam, albo biorę leki, żebym mogła być właścicielką kota.
Ja unikam węglowodanów, bo inaczej, będę musiała podawać sobie insulinę. Ale zawsze mam wybór.
Podobno, tak twierdzi Thomas Smith, z wyjątkiem arszeniku, cyjanku, szaleju i paru innych ogólnoustrojowych trucizn, zachowując rozsądny umiar, możemy właściwie jeść prawie wszystko, na co tylko mamy ochotę – z niewielkimi lub wręcz żadnymi natychmiastowymi konsekwencjami dla zdrowia w przypadku żywności niewłaściwej, a to dlatego, że nasz organizm ma cudowna umiejętność do jej kompensowania i uzdatniania.
Mój organizm na liście trucizn ogólnoustrojowych ma jeszcze zboża, nabiał i soję. A jeżeli chodzi o drugą część powyższego twierdzenia: mam totalnie inne zdanie.
* wszystkie cytaty pochodzą z książki T. Smitha Insulina, nasz cichy zabójca.
Książka jest dostępna w sprzedaży (sprawdź ceny).
eMMa
"Sweet tooth"
lp.pw@htootteewsamme
Czytaj więcej: Dieta paleo | Paleo dla początkujących | Efekty diety paleo | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Paleo dla dzieci? | Styl życia paleo
Choruje na cukryce typu I, mam pompę insulinową, czy na pompie mogę stosować tę dietę?
Kate_cukrzyk jedyne co może grozić osobie z cukrzyca typu I na intensywnej insulinoterapii po odstawieniu zbóż i nabiału, to hipoglikemia. Dlatego ważne, aby rozbić to powolutku, żeby się nie pogubić z cukrami.
Nie wiem jak dokładnie działa Twoja pompa (wiem, że są różne; nigdy nie byłam na pompie, chociaż mało brakowało), ale czy możesz regulować podaż zewnętrznej insuliny? Chodzi o to, czy jeżeli Twój poziom cukru nie będzie wymagał zewnętrznej insuliny, to pompa da Ci znać?
pozdrawiam serdecznie
Przeczytałam wszystkie Twoje wpisy i cieszę się, że znalazłam tę stronę. Od kilku lat mam cukrzycę t. 1 i oczywiście jestem na insulinie. Chciałabym jednak spróbować diety, dzięki której mogłabym zrezygnować lub ograniczyć leki. Brakuje mi jednak konkretnych wskazówek krok po kroku, od czego zacząć. Boję się, też czy będę mogła normalnie funkcjonować eliminując tak dużo produktów.
Podsumowując bardzo prosiłabym o jakąś instrukcję na początek, może też jakieś jadłospisy?
Będę wdzięczna za każdą radę.
Pozdrawiam
Maja w „Dekalogu eMMy część I,II i III” zebrałam konkretne wskazówki. Zaczęłabym od odstawienia nabiału, później glutenu. Powolutku.
Z doświadczenia wiem, że nie można zbyt drastycznie, żeby nie pogubić się z insuliną. Chodzi mi o to, że zapotrzebowanie na nią zacznie spadać.
Nie dziwię się, że się boisz. Ja też się bałam, o czym często wspominałam.
Normalnie funkcjonować, tzn iść na spacer bez konieczności sprawdzania co chwila poziomu cukru z obawy przed hipoglikemią? Tego się boisz?
Czy tego, że nie będziesz musiała w pewnym momencie wydawać pieniędzy na paski i peny z insuliną?
To jest najpiękniejsze uczucie- nie ma się co bać (też o tym pisałam).
pozdrawiam serdecznie
Dziękuję za szybką odpowiedź 🙂
Dziś cały dzień czytam i czytam i właśnie postanowiłam zacząć od odstawienia mleka i ograniczenia zbóż, mam tez chęć poeksperymentować z produktami z kokosa no a potem zobaczymy.
Bardzo liczę na pozytywne efekty..
Boję się głównie właśnie hipoglikemii i zastanawiałam się, jak radzisz sobie w sytuacji spadku cukru?
Maju, powolutku. Ja pół roku rozstawałam się z mlekiem. Daj sobie czas.
Rozumiem Twoje obawy, ponieważ strach hipoglikemii jest tak ogromny (o czym również wspominał Jan Nadzieja), że zapomina się, iż można mieć niski cukier bez obawy zasłabnięcia. Na tłustej diecie, cukier bardzo powolutku spada.
Jeżeli nie podaje się zastrzyków z insuliny, strach przed hipoglikemią jest bezpodstawny.
Zdrowy organizm (na diecie paleo) świetnie sobie z tym radzi.
Życzę Ci, abyś niedługo sama się o tym przekonała.
Cześć,
Chciałabym podziękować za Twoje wpisy. Za każdym razem motywują mnie do działania i niepoddawania się. Mam alergię pokarmową i stosuje DDP z 1 białkiem na dzień. Moi najbliżsi już przyzwyczaili się do „moich dziwactw”, ale często spotykam się z krytyką mojego sposobu odżywiania. Wówczas cel jaki sobie stawiam i widoczna poprawa (niestety powolna – ale już skórę mam w porządku – minęło atopowe zapalenie skóry – na które żadne leki już nie pomagały), dają nadzieję że droga, którą obrałam jest właściwa na ten czas. Dzięki i powodzenia!!!
Lilavati, to ja bardzo dziękuję, że moimi wpisami mogę Ci pomóc.
Jeżeli stosujesz dietę z jednym białkiem na dzień, to masz w Sobie ogromną siłę do działania.
Doskonale umiem sobie wyobrazić krytykę dotyczącą naszego sposobu odżywiania.
Świetnie, że widzisz poprawę!! Gratuluję!!
Nie ma co pisać, czy poprawa jest powolna, czy szybka. Jest taka, jaka powinna być. Widzimy tylko czubek góry lodowej, nie wiemy, co dzieje się wewnątrz.
Skoro skórę masz już w porządku, to jesteś na dobrej drodze.
Powodzenia. To co robisz, jest niesamowite.
Jestem po badaniach wątroby i wyniki są takie:
ALT 10,3 norma (0,0-33,0)
AST 17,3 norma (0,0-32,0)
Proszę powiedzieć czy są one prawidłowe.
Zaq wynik badania laboratoryjnego nie zawsze jest wyrocznią. Czasami to wskazówka/podpowiedź.
Człowiek człowiekowi nierówny i żeby postawić diagnozę, trzeba po prostu zobaczyć, porozmawiać, dotknąć, czasem ukłuć lub uderzyć młoteczkiem albo wsadzić do tuby rezonansu.
Według badań laboratoryjnych moja zdolność wydzielnicza trzustki jest już w normie laboratoryjnej, a mimo to, mam jeszcze cukrzycę.
Z tego też powodu nie odpowiem Ci na to pytanie.