Jedzenioholik. Anonimowy jedzenioholik (AJ). Żarłok. Mimo wszystko wolę określenie: kompulsywne objadanie. Rzadko to mówię. Co się dziwić, skoro mało kto wie, że mam cukrzycę, to jeszcze mniej osób dowie się, że miałam napady i nie potrafiłam przestać… jeść.
Pisałam o tym w ostatnim poście (Nazywam się eMMa i jestem jedzenioholiczką).
Nie wiedziałam, że na to choruję.
Hmm… a może nie chciałam tego zobaczyć? Cóż, najłatwiej oszukać samą siebie, czyż nie? Zwalałam to na brak motywacji.
Jednak dużo łatwiej mi, kiedy zdiagnozowałam u siebie tę chorobę.
Jedzenioholizm to niespecyficzne zaburzenie odżywiania polegające na kompulsywnym objadaniu się. Przejawia się nadmiernym spożywaniem pokarmów przy fizycznym braku odczuwania głodu. Zaburzenie to charakteryzuje się (…) napadami żarłoczności, które mają na celu rozładowanie napięcia. Osoba cierpiąca na jedzenioholizm spożywa jednorazowo zbyt duże ilości pożywienia w bardzo szybkim tempie. Jedzenioholizm jest poważnym uzależnieniem i nieleczony może mieć bardzo negatywne skutki zarówno psychiczne, jak i fizyczne.Źródło: Jedzenioholizm jako jedno z niebezpiecznych uzależnień behawioralnych / Barbara Zych // Świat Problemów – 2016, nr 4, s. 36-40
U mnie skutkami fizycznymi kompulsywnego objadania, jest między innymi cukrzyca typu I insulinozależna. Czemu? Ponieważ ból ciała, pokłutego brzucha, strachu przed hipo- i hiperglikemią wydaje się mniejszy, niż ból duszy. Bo łatwiej mi zająć myśli naprawianiem ataku na lodówkę czy skutków pielgrzymki po sklepowych alejkach ze słodyczami, niż zauważenie i zerwanie toksycznych relacji zarówno osobistych jak i służbowych. Bo głęboko w środku liczyłam, że atak ma sprawić, że moje życie stanie się bardziej znośne. Że zapomnę o swoich problemach, troskach. Traktuję to jako środek znieczulający. Sposób ucieczki w chwilach słabości, uspokajający w chwilach strachu, stresu, złości.
Według pewnych teorii wpływ na rozwój zaburzeń odżywiania mają także cechy osobowości, w tym głównie niskie poczucie własnej wartości, słaby kontakt z ciałem i zaburzony jego obraz. Jest to kolejne potwierdzenie słów doktor E. Bednarczyk-Witoszek twierdzącej, że psychiczną przyczyną wystąpienia cukrzycy typu I jest właśnie doświadczenie niszczenia poczucia własnej wartości i braku szacunku. Cukrzyk nie wierzy w siebie i zbyt często ma kontakt z tymi, którzy deprecjonują jego wartość, bądź sam nadmiernie się krytykuje (Dekalog eMMy część I).
Dla osoby, która wierzy w siebie, może być to niezrozumiałe. Cóż, dla mnie fakt, że księżna Diana jak i Marylin Monroe również chorowały na kompulsywne objadanie, nie dziwi. Właśnie one, robiąc tak wiele dla ludzi, wyglądając jak milion dolarów na prawie każdym oficjalnym wyjściu, chciały udowodnić innym, że jednak są coś warte…
Robiły wszystko, aby zasłużyć na miłość, szacunek, akceptację… Bardzo często osoby takie osiągają wiele sukcesów w życiu. Przy czym nie widzą tego, ponieważ patrzą przez pryzmat: jestem nic nie warta. Mogłabym przecież więcej… Bardzo często są szczupłe, pełnią wysokie i odpowiedzialne stanowiska w miejscu swojej pracy.
Poza tym środowisko może wzmacniać pewne osobowościowe predyspozycje do rozwinięcia się uzależnienia od jedzenia. Klimat emocjonalny i relacje rodzinnie, a także symboliczne znaczenie jedzenia często pełni funkcję specyficznej komunikacji pomiędzy członkami rodziny oraz ma niejednokrotnie dodatkowy, szczególny wymiar, np. nadmierne karmienie jest sposobem na okazywanie uczuć, ponieważ w danej rodzinie nie mówi się o uczuciach, słabościach czy trudnych momentach.Źródło: Jedzenioholizm jako jedno z niebezpiecznych uzależnień behawioralnych / Barbara Zych // Świat Problemów – 2016, nr 4, s. 36-40
Dzięki Wspólnocie Anonimowych Jedzenioholików zdałam sobie sprawę z tego, że ten problem dotyczy również i mnie. Sam fakt uzmysłowienia sobie bardzo mi pomógł. Mitingi dużo dają. Również analogia do zdrowienia oparta na „Dwunastu krokach anonimowych alkoholików” świetnie ze mną rezonuje.
Starając się zrozumieć, co oznacza każdy Krok jak i Tradycja oraz Zasada Anonimowych Jedzenioholików, natrafiłam na kilka blogów anonimowych alkoholików:
Kroki pisze się, przepracowuje, albo nawet robi — są to różne określenia tego samego działania — ze sponsorem. W tym przypadku mam wyjątkową awersję do określenia „przerabia” — ja nie mam Kroków przerabiać, są bardzo dobre dokładnie takie, jakie są. Jak je po swojemu przerobię, to prawdopodobnie stracą skuteczność i nie skorzystam z nich już ani ja, ani nikt inny. A jeśli w ogóle można tu mówić o jakimś przerabianiu, to może powinienem pozwolić, żeby to ten Program wreszcie przerobił mnie? Wspólnota AA i jej Program mają się bardzo dobrze, to ja mam problem z sobą, to ja ewentualnie jestem… do przeróbki.Źródło: https://opoka.org.pl/biblioteka/I/IP/wam_2011_12krokow_01.html
Tam, gdzie autor bloga pisze alkohol, my, jedzenioholicy, zamieniamy na jedzenie. A Anonimowi Alkoholicy, zamieniamy na Anonimowi Jedzenioholicy.
W żadnej szkole nie uczyli mnie o uczuciach. Jak byłam dzieckiem, na wszystko były słodycze: na smutek, na strach, w nagrodę, żeby się nie nudzić, na płacz, itp. itd.
Brak umiejętności wyrażania złości i zatrzymywanie jej w sobie powoduje wzrost napięcia. Jedzenie dla osób uzależnionych jest środkiem wyciszającym wewnętrzny niepokój. Trudności z przeżywaniem i wyrażaniem złości należą do głównych przyczyn kompulsywnego jedzenia.
Długo nie chciałam widzieć w sobie złości. Jak będę na kogoś zła, to nie będę lubiana. Jak odmówię zjedzenia kolejnego kawałka tortu, to zrobię przykrość babci, a ona przecież tak się starała. Skoro boję się odrzucenia, również przez rodzinę, wolę zjeść, niż pomyśleć, że zobaczą, że zrobiłam przykrość babci, i mnie odrzucą…
Kiedy dowiedziałam się, że istnieje Wspólnota Anonimowych Jedzenioholików, jeszcze nie do końca byłam pewna, czy to dla mnie. Cóż, kwestionariusz Czy jesteś jedzenioholikiem? pomógł mi odpowiedzieć na to pytanie.
- Czy jem, kiedy nie jestem głodny, lub nie jem, podczas gdy moje ciało domaga się pożywienia?
- Czy urządzam sobie uczty bez szczególnego powodu, jedząc czasem aż do momentu, gdy czuję się „napchany” lub wręcz chory?
- Czy to, ile ważę, lub to, w jaki sposób jem, wywołuje we mnie uczucie wstydu, zakłopotania, poczucie winy lub wyrzuty sumienia?
- Czy jem umiarkowanie w towarzystwie innych, aby później „dopchnąć” w samotności?
- Czy moje podejście do jedzenia wpływa na moje zdrowie i na mój tryb życia?
- Czy sięgam po jedzenie, gdy jestem pod wpływem intensywnych emocji – zarówno przyjemnych, jak i nieprzyjemnych?
- Czy moje zachowania związane z jedzeniem unieszczęśliwiają mnie lub innych ludzi?
- Czy kiedykolwiek próbowałem kontrolować wagę ciała poprzez stosowanie środków przeczyszczających lub moczopędnych, tabletek i zastrzyków odchudzających, nadmiernych ćwiczeń fizycznych, prowokowanie wymiotów lub uciekanie się do interwencji medycznych (w tym również chirurgicznych)?
- Czy podejmuję próby kontroli wagi poprzez głodówki lub drastyczne ograniczanie ilości przyjmowanego pokarmu?
- Czy snuję wizje i fantazjuję o tym, o ile lepsze byłoby moje życie, gdybym miał inną wagę lub nosił inny rozmiar ubrań?
- Czy odczuwam potrzebę bezustannego żucia, picia płynów lub wkładania czegoś do ust – jedzenia, gumy do żucia, pastylek miętowych, cukierków?
- Czy kiedykolwiek zjadłem jedzenie przypalone, zamrożone, zepsute, wyjęte ze śmietnika lub wzięte bezpośrednio z półki w sklepie?
- Czy istnieją pokarmy, w przypadku których po zjedzeniu pierwszego kęsa nie jestem w stanie powstrzymać się przed dalszym jedzeniem?
- Czy zdarzyło mi się kiedykolwiek stracić kilogramy dzięki diecie lub „utrzymywaniu kontroli” przez pewien czas, tylko po to, by zaraz potem zacząć objadać się w niekontrolowany sposób i /lub przybrać ponownie na wadze?
- Czy zbyt dużo czasu zajmują mi rozmyślania o jedzeniu, dywagacje czy i co zjem, planowanie kolejnych diet lub ćwiczeń fizycznych, bądź liczenie kalorii?
Źródło: https://anonimowijedzenioholicy.org/dla-nowych/kwestionariusz/
Z nadzieją zdrowienia,
eMMa
"Sweet tooth"
lp.pw@htootteewsamme
Czytaj więcej: Dieta paleo | Paleo dla początkujących | Efekty diety paleo | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Paleo dla dzieci? | Styl życia paleo
Poczytajcie proszę bloga wilczoglodna. Prowadzi go kobieta która przez to przeszła, jak również przez rozwinięcie zarlocholizmu, czyli bulimię. Ania dobrze wie o czym pisze, skutecznie udowadnia że to nie "choroba" ile zły nawyk który mocno się z różnych przyczyn (jak chęć odzyskania własnej wartości, albo zwykłego schudnięcia) rozwinął. I że da się poradzić sobie z problemem bardzo łatwo. Blog. Jest głównie dla bulimiczek, ale myślę że zarlocholicy rozniez znajdą w nim coś dla siebie. Odsyłam do bloga wilczoglodna.pl i polecam z całego serca
A ja myślę że to "wielkie" jedzenie ma ściśle związek z zaburzeniem flory bakteryjnej w organiźmie i należy przywrócić równowagę.
Sporo ostanio się o tym pisze tzw. mikrobiomy.
ostatnio znalazłam na FB na YT też jest – dr Marek Skoczylas, mówi o chorobach z autoagresji i działaniu korzania Chang Shan oraz Hortensji, piszę bo tak pomyślałam że może komuś to się przyda.
Nie będę się tu rozpisywać ale generalnie chodzi o zatrzymanie destrukcyjnego dzialania na własne komórki limfocytów TH17.
Emmo, czy Anonimowi Jedzenioholicy zalecają jakiś konkretny sposób odzywiania by sobie pomóc z problemem?
PS Czytałaś ksiązkę Kompulsywne Objadanie się Kathryn Hansen?
Aga, odnoszę wrażenie, że nie ma konkretnych zaleceń. W moim przypadku, uświadomienie sobie problemu, słuchanie historii innych AJ jak z tego wyszli i jak sobie radzą, ma ogromnie pozytywne działanie. Nadal jestem na swojej diecie. Nie czytałam tej książki. Dlaczego ją polecasz?
Bardzo Ci polecam tą książkę. To jest zupełnie inny sposób patrzenia na problemy z jedzeniem w kontekście psychologii i siły naszego umysłu. Wielu osobom pomogła rozwiązać problem właściwie od ręki.
– a robiłaść oczyszczanie wątroby i całego organizmu od pasożytów i innych intruzów?
to że tak bardzo chce siejeść ma konkretne podłoże…
Agnieszko dziękuję za sugestię: mam wrażenie, że ja to chyba wszystkiego już próbowałam… Co do intruzów: cyklicznie i różnymi metodami.
Agnieszko, jest takie coś jak geofagia – jedzenie ziemi i gliny. Ma to prostą i bardzo konkretną przyczynę – brak żelaza. Jak dzieciom brakuje wapnia, to liżą ściany albo jedzą kredę. Obżeranie się też może mieć przyczynę wynikającą z niedożywienia. Jeśli masz sposób odżywiania, który nie dostarcza kluczowych składników odżywczych, to organizm podejmuje desperackie próby, żeby je uzyskać. Choćby rzucając się na dowolne jedzenie, żeby dostać to, czego trzeba. W wielu współczesnych przypadkach chodzi o białko. Ludzie jedzący "zdrowo" dostarczają sobie zdecydowanie za mało białka, a do tego dochodzą problemy z trawieniem (za wysokie pH żołądka) albo przyswajaniem (zniszczone jelita). Rezultat to braki białka – przez to szwankuje synteza hormonów i enzymów (to wszystko też białka) oraz masa mięśniowa spada na łeb i szyję.