Światowy dzień cukrzycy

Co roku 14 listopada, w rocznicę urodzin uznawanego za odkrywcę insuliny Fredericka Bantinga, obchodzimy międzynarodowy dzień cukrzycy – święto mające na celu zwiększenie ogólnej świadomości społeczeństwa na temat cukrzycy.

Myślę, że szczególnie w takim dniu warto sprawdzić, co takiego Polskie Towarzystwo Diabetologiczne zaleca pacjentom.

Cukrzyca, insulina, glukoza, cukier

Na stronie https://cukrzyca.info.pl dość łatwo można było znaleźć „Zalecenia kliniczne dotyczące postępowania u chorych na cukrzycę 2018” (źródło zniknęło z sieci w kwietniu 2021).

Muszę z góry uprzedzić, że spodziewałem się wiedzy antynaukowej, opartej na przesądach sprzed kilkudziesięciu lat. Celowo szukałem tam informacji, które mógłbym wytknąć. Pierwsze moje wrażenie, przed wgłębieniem się w lekturę, było jednak dość pozytywne. Potem się jednak okazało, że dobre wrażenie trwało tylko chwilę.

Po pierwsze zaskoczyła mnie objętość dokumentu – to około 100 stron. Co warto podkreślić – zalecenia kliniczne są dostępne po polsku i po angielsku.

Zespół redagujący zalecenia liczy prawie 50 nazwisk, większość z tytułem „prof. dr hab. n. med.”, a dodatkowo redakcja i rada naukowa całej publikacji liczy dużo utytułowanych osób – większość z Polski, ale jest także nie taka mała ilość osób z zagranicy.

Na plus zaliczam podsumowanie zmian w zaleceniach na rok 2018 w porównaniu do lat poprzednich – znacznie to zwiększa czytelność dokumentu.

Dokument ten zawiera na pewno sporo solidnej wiedzy, popartej doświadczeniem autorów. Nie jestem lekarzem i nie mam wykształcenia medycznego, nie próbuję więc oceniać zawartości medycznej.

Jako „hobbystyczny” dietetyk (bez żadnego oficjalnego wykształcenia w tym zakresie) mogę jednak skomentować informacje dotyczące żywienia.

Choć cukrzyca jest powikłaniem metabolicznym, a u początku metabolizmu jest zawsze odżywianie, to zadziwiająco mało miejsca poświęcono interwencjom dietetycznym, a zdecydowana większość to farmakologia.

Większość zaleceń dietetycznych ukrywa się w rozdziale 6 „terapia behawioralna”, choć nie wiem, czy to słuszne, by uważać żywienie za część behawioryzmu. Niestety lektura tego rozdziału potwierdziła mnie w antynaukowym charakterze tych zaleceń.

Poniżej kilka wybranych (bardzo tendencyjnie) cytatów i mój krótki komentarz:

  • „nie ma diety uniwersalnej dla wszystkich pacjentów z cukrzycą” – racja!
  • „redukcja nadmiaru masy ciała […] podstawowe znaczenie ma całkowita kaloryczność diety” – bzdura. Każdy, kto próbował różnych diet może potwierdzić, że liczenie kalorii jest bez sensu i że 1000 kcal z węglowodanów i 1000 kcal z tłuszczu działa zupełnie inaczej na nasz organizm.
  • „nie zaleca się jednak długotrwałego stosowania diet o znacznie obniżonej podaży kalorii węglowodanowych oraz głodówek” – powinno się to zdanie przeredagować, by brzmiało tak: „wbrew całej wiedzy naukowej nie zaleca się skutecznych terapii mających na celu poprawę glikemii, czyli obniżonej podaży kalorii węglowodanowych oraz głodówek„.
  • „udział węglowodanów w diecie powinien wynosić około 45% całkowitej ilości energii” – brakuje dopisku „bo inaczej koncerny produkujące insulinę będą niezadowolone”
  • „główne źródło węglowodanów powinny stanowić pełnoziarniste produkty zbożowe” – każdy, kto leczy cukrzycę dietą i sprawdza glukozę w krwi po posiłku, to wie, że to jedna wielka bzdura, bo zboża należą do pokarmów najsilniej podnoszących cukier
  • „tłuszcze nasycone powinny stanowić mniej niż 10% wartości energetycznej diety” – znów brakuje dopisku „wbrew całej wiedzy naukowej upieramy się przy tym hipisowskim kłamstwie”
  • „zawartość cholesterolu w diecie nie powinna przekraczać…” oraz „aby obniżyć stężenie cholesterolu frakcji LDL, należy zmniejszyć udział tłuszczów nasyconych w diecie” – zobacz poniżej

Na tym się poddałem i przestałem czytać. Tragedia.

Wygląda na to, że polscy diabetolodzy nie rozróżniają w ogóle cukrzycy typu 1 i 2 (pod względem żywienia). Cukrzyca typu 1 jest autoimmunologiczna, więc powinno się rozważyć eliminację pokarmów nasilających odpowiedź układu odpornościowego (czytaj więcej: Protokół autoimmunologiczny).

Choć mamy tysiące ludzi, którzy złagodzili albo uśpili choroby autoimmunologiczne odpowiednim żywieniem, to oficjalna medycyna jest wciąż daleka od polecania kalafiora zamiast tabletek.

Ale wróćmy do cholesterolu. Tak naprawdę to nie wiadomo, skąd wzięła się ta cała histeria cholesterolowa. Sam Ancel Keys, ojciec współczesnych zakłamanych i fałszywych zaleceń dietetycznych, uważał (zresztą zgodnie z prawdą), że cholesterol dietetyczny nie ma nic wspólnego z cholesterolem w krwi.

To właśnie Ancel Keys jest autorem słynnego „Badania 7 krajów”, z którego to wynikło, że tłuszcze nasycone nas zabijają. Jest to szkolny przykład manipulacji, bo Keys miał dane z około 50 krajów, z których absolutnie nic nie wynikało o szkodliwości tłuszczu. Z tych 50 wybrał więc 7 krajów, które akurat mu pasowały do z góry postawionej tezy.

Warto podkreślić, o jakich latach mówimy – Ancel Keys prowadził większość swoich badań w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy na świecie nie było jeszcze rodziców większości czytelników tego bloga.

Kontynuatorzy prac Ancela Keysa poszli dalej ścieżką szaleństwa i do swoich absurdalnych zaleceń dietetycznych dodali unikanie cholesterolu (limity na jajka itp).

Polskie Towarzystwo Diabetologiczne utknęło na „wiedzy” sprzed 60 lat i uważa, że od tamtej pory nauka nie dokonała żadnego postępu.

To właśnie około 60 lat temu ogłoszono, że tłuszcze nasycone szkodzą i że mamy jeść węglowodany i oleje roślinne. To, że właśnie dokładnie w tych samych czasach rozpoczęła się epidemia otyłości i chorób układu krążenia, według profesorów jest czystym przypadkiem i nie ma absolutnie niczego wspólnego.

Czepiam się tego cholesterolu, bo w 2015 roku wyszedł kolejny, ukazujący się co 5 lat, raport Dietary Guidelines for Americans publikowany przez Departamenty Rolnictwa i Zdrowia rządu USA. I to właśnie rok 2015 przyniósł przełomową zmianę.

W raporcie z roku 2015 rząd USA uznał w świetle obecnej wiedzy naukowej dietetyczny cholesterol za pozbawiony znaczenia i usunął limity jego spożycia (źródło).

Co więcej, zniesiono górne limity spożycia tłuszczu i raport wprost podaje, że ograniczenie spożycia tłuszczu i zastąpienie go węglowodanami nie zmniejsza ryzyka chorób układu krążenia.

Jest to naprawdę ważne, bo od 1980 roku ten raport konsekwentnie zalecał ograniczenia w jedzeniu tłuszczu i cholesterolu. Po 35 latach złagodzono to podejście i usunięto limity (brakło tylko „przepraszamy za okłamywanie i za zrujnowanie zdrowia całego pokolenia”).

Raport Dietary Guidelines for Americans wspomina też, że nie ma przekonujących dowodów naukowych na skuteczność diety niskotłuszczowej bogatej w złożone węglowodany w przypadku chorób serca, udarów mózgu, raka, cukrzycy i otyłości.

Fundamenty współczesnej dietetyki zostały zbudowane na kłamstwie 60 lat temu, a 3 lata temu rząd USA wycofał się z części tych kłamstw. Nasuwa się pytanie – ile trwa przepływ wiedzy z USA do Polski? Na pewno więcej niż 3 lata.

Tegoroczne zalecenia dietetyczne Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego wciąż tkwią w ubiegłym stuleciu i kompletnie ignorują wiedzę naukową opartą na nowoczesnych i rzetelnych badaniach.

Diabetolodzy także ignorują doświadczenia pacjentów, którzy wzięli swoje zdrowie we własne ręce i wyleczyli cukrzycę dietą – bez tabletek i zastrzyków. Co więcej – uważają takich pacjentów za wariatów (wpis eMMy na ten temat: Ja i moja cukrzyca typu I).

W 2018 roku towarzystwa diabetologiczne USA, Australii i Unii Europejskiej zaakceptowały dietę niskowęglowodanową jako metodę żywienia w przypadku cukrzycy typu 2 u dorosłych (źródło). Do polskich diabetologów wiedza ta nie dotarła, bo to pewnie jakieś kapitalistyczne herezje.

Nie czytałem dalej dokumentu, ale wyszukałem w treści takie słowa jak „gluten”, „statyny” i „sól”. Trujące, szkodliwe i skracające życie statyny są polecane w dokumencie kilkanaście razy, także dzieciom (czytaj więcej o cholesterolu i statynach: Cholesterol – fakty i mity).

Profesorzy także zalecają, by „ilość soli, pochodzącej ze wszystkich źródeł, nie powinna przekraczać 5 g/dobę”. Nie ma ani słowa o tym, że tak mało soli to po pierwsze niezdrowe, a po drugie sprzeczne z pozostałymi zaleceniami dietetycznymi – zalecają jeść zboża, a wszystkie produkty zbożowe są wyjątkowo słone! Czytaj więcej na ten temat: Sól.

Co mnie najbardziej zasmuciło, to że omawiane zalecenia w ogóle nie odradzają jedzenia przetworzonej żywności! Tymczasem nauka pokazuje, że nie ma dużego znaczenia, czy jemy mniej węglowodanów czy więcej – jeśli jemy mniej przetworzone jedzenie, to chudniemy i odzyskujemy zdrowie (czytaj więcej: Co lepsze – dieta niskowęglowodanowa czy niskotłuszczowa?).

50 profesorów ani słowem nie wspomniało o tym, żeby jeść prawdziwe jedzenie z natury, a nie chemiczny potworek z fabryki. To naprawdę przerażające!

To wszystko jest bardzo przykre, bo większość chorych na cukrzycę w mniejszym lub większym stopniu uwzględni polskie oficjalne zalecenia dietetyczne, a przez to skażą się na niski komfort życia (codziennie kłucie i zastrzyki) i wczesną śmierć poprzedzoną amputacjami i ślepotą.

Typowy Polak nie ma zielonego pojęcia o odżywianiu, ale widzi, że pani z kolorowego czasopisma, pan z telewizji i 50 profesorów z tego ważnego dokumentu – wszyscy razem zgodnie twierdzą, żeby jeść mało tłuszczu i jajek, a dużo zbóż. Coś więc w tym musi być.

50 profesorów nie może się mylić. To po prostu niemożliwe.


Chcesz dostawać informacje na maila o nowych postach na stronie PaleoSMAK? Nie spamujemy, szanujemy prywatność i zawsze możesz się wypisać.

Czytaj więcej: Dieta paleo | Paleo dla początkujących | Efekty diety paleo | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Paleo dla dzieci? | Styl życia paleo

Dodaj komentarz przez Facebooka poniżej albo formularzem na dole strony:

3 komentarze do “Światowy dzień cukrzycy”

  1. Dopiero zacząłem czytać (u mnie typ I, wiek 39), ale już czuje tu dużo inspiracji. Też jestem rozwalony tymi tekstami o zbożach – mam dokładnie takie odczucie, nic nie podnosi mi tak długotrwale cukru jak zboża. Co prawda to początki choroby, ale potrafię cały tydzień trzymać normę, jedząc warzywa, owoce (których powinienem niby unikać), a jak tylko pojawi się nawet domowy chleb z mąki orkiszowej, czyli o najmniejszym IG, boom – po 2h 180, potrzebuję kolejnej godziny, żeby zjechać poniżej 160 i kolejnej by wrócić na 120-130. Dodam, że nie biorę insuliny – wg. lekarzy mogę dawać na razie radę dietą i ćwiczenia, co oczywiście robię. Tylko czytając oficjalne zalecenie diety w cukrzycy, czuję, że trafiłbym na insulinoterapię do szpitala w 2 tygodnie. Może to i kwestia indywidualna, jeden organizm reaguje tak, inny inaczej, ale to nastawienie na zboża i tak zadziwia w oficjalnych dietach. A Tobie dziękuję za pozytywną energię 🙂

    1. Jaka więc jest, według Pana, przyczyna, że profesorskie "mądre głowy" promują właśnie taki a nie inny model żywienia? Czy robią to w wyniku własnej niewiedzy czy też, przeciwnie, mają z tego określone korzyści? (a więc byłby to spisek). Jest jeszcze inne możliwe wyjaśnienie: to Pan nie ma racji (sam Pan przecież pisze, że nie jest doktorem).
      Gdzie zatem jest prawda?

      1. Myślę, że bardzo ciężko przebić się nowym sposobom leczenia i myślenia przez utarty wcześniej szlak, poparty autorytetem przełożonych. Poza tym opieram się wyłącznie na swoim doświadczeniu związanym z własnym przebiegiem choroby. A może jest tak, że klasyfikacja cukrzycy typu 1 jest zbyt wąska i tak jak nie są znane przyczyny jej powstawania, a jedynie mechanizm, tak samo, nie są znane i zbadane do końca skutki spożywania poszczególnych produktów w jej różnych rodzajach. Jeżeli medycyna nie umie powstrzymać autoagresji organizmu, to równie dobrze, może nie umieć prawidłowo ocenić wpływu np. mąki na rozwój choroby. To są teorie. Faktem dla mnie jest to, że nie muszę brać nadal brać insuliny, hemoglobinę glikowaną mam na poziomie 6,2% i mogę w pełni cieszyć się sportem, wakacjami i życiem. Czego również życzę każdemu cukrzykowi.

Dodaj komentarz

Twój adres nie zostanie opublikowany. Pola wymagane są oznaczone symbolem *