Już ponad trzy lata nie podaję sobie insuliny zewnętrznej całodobowej, ponieważ dietą trzymam cukry na takim poziomie, że mimo cukrzycy typu I nie mam takiej konieczności.
Wskazówki z Dekalogu eMMy I, II i III są cały czas aktualne.
Jedyne, co uległo zmianie, to wzrosło moje poczucie pewności, że dobrze robię.
Mam większą odwagę mówienia, że nie jadam zbóż i nabiału, a alkohol dla mnie nie istnieje.
Najczęściej, jak ktoś wścibsko dopytuje, czemu tak jem, to milczę. Czasami odpowiadam, że „wyjątkowi ludzie mają wyjątkową dietę”; a jak już mi mega wiercą dziurę w brzuchu, że jak to tak, bez alkoholu?! i bez chleba?! To odpowiadam, że mi religia nie pozwala.
W restauracji wystarczy informacja, że jestem uczulona na nabiał i zboża, a jakiekolwiek sosy, proszę podać mi osobno.
Wielokrotnie pisałam, że nie widzę żadnych minusów w tym, co robię.
W końcu nauczyłam się, jak testować nowe produkty, żeby nie podnosiły mi cukrów. Nie popełniam już takich błędów, jak przy piciu soków (Diabetyczna rewolucja, plan cudu pH – część II).
Jem bardziej świadomie. I wbrew pozorom mniej wydaję na te „wyszukane” produkty, niż wydawałam na leki (ale o tym już wielokrotnie wspominałam).
Nadal nie liczę wymienników, ponieważ nie wymieniam ich na insulinę zewnętrzną. Nadal nie rozstaję się z glukometrem, jak i z wagą spożywczą.
Zaprzyjaźniłam się z nimi.
Najczęściej wszystko sama robię, mielę, gotuję. Czytaj dalej Gotowe produkty dla cukrzyka ze sklepu