Z jedzeniem mięsa wiąże się wiele emocji, mamy z jednej strony wegetarian, dla których mięso jest symbolem cierpienia zwierząt, a z drugiej mięsożerców, dla których grill jest esencją szczęścia. Wokół mięsa i diety paleo jest też kilka nieporozumień, które są powodem mitów i nieprawdziwych informacji. Jedzenie mięsa jest ciągłym konfliktem interesów pomiędzy naszym zdrowiem, portfelem i sumieniem.
Tanie mięso niestety nie jest zdrowe i pochodzi od zwierząt trzymanych w okropnych warunkach. Zdrowsze mięso, szczególnie od zwierząt traktowanych z szacunkiem, jest drogie. No i niestety jest dużo zakłamania wokół zabijania zwierząt – rzeźnie są ukryte przed naszymi oczami, a w sklepie mamy ładnie zapakowane mięso i udajemy, że nie wiemy, skąd ono tak naprawdę pochodzi.
Wegetarianie nie tylko używają argumentów o niepotrzebnym męczeniu i zabijaniu zwierząt, ale podpierają się także dowodami naukowymi o szkodliwości jedzenia mięsa. Mięsożercy twierdzą, że człowiek od zawsze jadł mięso i także mają na podorędziu badania naukowe o dobroczynnym wpływie mięsa na nasze zdrowie. Zabrzmi to paradoksalnie, ale obie strony mają rację.
Jest bardzo dużo badań pokazujących związek pomiędzy jedzeniem większych ilości mięsa a rakiem i chorobami serca. Nie jest to raczej przyczyna i skutek, a tylko korelacja, ale całkiem sporo badań pokazuje, że ludzie jedzący więcej mięsa częściej zapadają na raka.
Można się przyczepić do jakości tych badań i tego, co one tak naprawdę pokazują. Najważniejsze jednak jest to, że ten związek widać u ludzi jedzących zboża i mało warzyw.
Jedzenie dużej ilości warzyw (szczególnie kapustnych jak np. brokuł) całkowicie chroni przed potencjalnie szkodliwym działaniem mięsa – jak uwzględnisz warzywa, to nie ma absolutnie żadnego związku pomiędzy rozsądnymi ilościami mięsa a rakiem i innymi chorobami {1}.
Dlaczego mięso ma być niezdrowe? I jak warzywa mogą nas bronić? Jest kilka hipotez na ten temat, jedna mówi, że chlorofil zawarty w zielonych warzywach zmienia metabolizm hemu (organicznie związanego żelaza) tak, że nie powstają rakotwórcze substancje. Tak, liście powodują, że inaczej trawimy i przyswajamy mięso {2}.
Inna hipoteza mówi o tym, że ludzie jedzący zboża mają w żołądkach dużo bakterii, które utleniają aminokwasy z mięsa i produkują związki przyczyniające się do chorób serca i układu krążenia. Jednak te bakterie nie lubią warzyw i praktycznie znikają z żołądków, jeśli jemy dużo zielonego. Dodatkowo przeciwutleniacze zawarte w roślinach skutecznie chronią zwierzęce białka przed utlenianiem i nasze ciała przed rakiem.
Szkodliwe substancje powstają w mięsie podczas obróbki termicznej na sucho (smażenie, pieczenie itp), a gotowanie (rosół!) i duszenie wydaje się dużo zdrowsze. Jak już musisz mięso piec, to wcześniej je marynuj, najlepiej w czymś kwaśnym (ocet, sok z cytryny…) i z przyprawami jak imbir albo czosnek, które ograniczają powstanie szkodliwych AGE {3}.
Grillowanie czy pieczenie mięsa może prowadzić do powstania szkodliwych amin heterocyklicznych, ale badania pokazują, że gdy jemy to mięso z warzywami kapustnymi, chlorellą, tłuszczami omega-3 i/lub polifenolami z czerwonego wina, herbaty i kawy, to chronią nas one {1, 4, 5, 6, 7, 8}.
Są też badania pokazujące, że jedzenie mięsa razem z oporną skrobią zmniejsza jego szkodliwy wpływ {9}. Oporna skrobia powstaje np. w ugotowanych, a później ostudzonych ziemniakach (zobacz też: Skrobia oporna oraz Czy ziemniaki są paleo?).
Inne teorie związane są z pewnym cukrem (Neu5Gc), który powoduje prozapalną reakcję naszych organizmów {10}. Cukier ten ma być obecny głównie w mięsie – wieprzowinie, wołowinie, jagnięcinie itp.
Są też badania wykorzystujące inny skrót (TMAO) do udowodnienia szkodliwego wpływu mięsa {11}, choć w tym przypadku raczej jest za wcześnie na wyciąganie jakichkolwiek wniosków {12, 13}.
Bardzo ważne też jest z jakim tłuszczem przyrządzamy mięso – jak użyjesz do tego przemysłowych olei (słonecznikowy, rzepakowy itp), to nie będzie ono zdrowe. Zobacz więcej na ten temat: Czy czerwone mięso jest rakotwórcze? Co tak naprawdę pokazują badania?
W świetle obecnej wiedzy wydaje się, że rzeczywiście przetworzone mięso może mieć niewielki negatywny wpływ na nasze zdrowie. Sama nauka jednak nie jest jednoznaczna – szczury podzielono na kilka grup karmionych różnymi karmami. Najzdrowsze były szczury karmione boczkiem, a największą śmiertelność miały te ze „zdrową karmą” – nasiona i oleje roślinne {14}.
Nie ma absolutnie żadnego badania opartego na czymś innym niż ankiety i kwestionariusze, które by pokazywały, że nieprzetworzone mięso ma komuś szkodzić. Wręcz przeciwnie – są badania, które pokazują, że dieta z czerwonym mięsem redukuje ryzyko stwardnienia rozsianego {15}.
Przeprowadzone ogromnym wysiłkiem naprawdę imponujące badanie, które polegało na monitorowaniu przez 10 lat zdrowia i diety 134.297 ochotników z 21 krajów wykazało, że nie ma korelacji pomiędzy spożyciem nisko-przetworzonego mięsa (czerwonego i drobiu) a ryzykiem śmierci, chorobami serca, rakiem albo udarami {16}.
Zainteresowanym polecam najbogatsze źródło informacji (po angielsku) o mięsie (szczególnie czerwonym) i jego wpływie na nasze zdrowie: {17}.
Mimo wszystko jeśli rozważamy szkodliwość mięsa, to z reguły mamy na myśli jego przetworzoną postać, np. hot-dogi i większość wędlin z cukrem i długą listą innych składników. Niedawne badanie obejmujące 218 tys. ludzi z 50 krajów wykazało, że codziennie jadanie rozsądnych ilości małoprzetworzonego mięsa i nabiału jest dobre dla serca i zmniejsza ryzyko przedwczesnej śmierci {18}.
Według niektórych paleo to głównie mięso i ten mit jest przyczyną krytyki naszego sposobu odżywiania i poglądów o jego rzekomej szkodliwości. Tymczasem paleo polega na jedzeniu niewielkich ilości dobrej jakości mięsa z dużą ilością roślin i zdrowych tłuszczów. Jedzenie od rana do wieczora talerzy pełnych chabaniny z supermarketu nie jest ani zdrowe, ani mądre, ani paleo.
Ekolodzy podnoszą alarm o tym, jakie to ilości wody idą na hodowlę bydła, ile to krowy produkują metanu (gaz cieplarniany). Nie wiem, czemu czepiają się tych biednych krów, bo wołowina stanowi mniej niż 15% hodowanego obecnie mięsa. Dużo więcej jadamy wieprzowiny, drobiu oraz ryb i owoców morza, do tego te zwierzęta mają często gorsze życie w hodowlach niż krowy.
Ekolodzy zapominają, że do XVIII wieku na terenie obecnych USA żyło 40-60 mln bizonów i tyle samo wynosi teraz ilość hodowanego bydła w tym kraju, a ponoć wtedy nie było efektu cieplarnianego. Kraje wysoko rozwinięte hodują więcej bydła na mleko niż na mięso, ale to też ekologom nie przeszkadza i czepiają się tylko mięsa wołowego, a nabiału nie atakują.
Zapotrzebowanie na wodę można liczyć na wiele różnych sposobów i dojść do różnych liczb. Według jednego z badań na wyprodukowanie kilograma wołowiny trzeba tyle samo wody, co na kilogram ryżu, awokado, orzechów albo cukru {19}.
Pomijam już fakt, że my, współcześni jaskiniowcy, preferujemy bydło hodowane naturalnie, na pastwisku i żywiące się trawą, a te zwierzęta mają dużo mniejsze zapotrzebowanie na wodę. Wodę w dodatku głównie darmową – z deszczu. Słyszał ktoś o podlewaniu pastwisk? Za to wiele upraw roślinnych jest nawadnianych.
Jemy mięso od zawsze (a co najmniej od kilku milionów lat), nawet nasi najbliżsi krewni, szympansy, na których tak często się powołują wegetarianie, nie tylko jedzą owady, ale od czasu do czasu polują, zabijają inne małpy i zjadają ich mięso. Są niezliczone badania pokazujące zły wpływ niejedzenia mięsa na nasze zdrowie.
Mięso zawiera określone aminokwasy i substancje odżywcze, których nie sposób uzyskać w odpowiednich ilościach z roślin. Co gorsza, brak tych składników odżywczych wpływa nie tylko na nasze zdrowie fizyczne, ale przede wszystkim na nasz umysł. Mamy badania pokazujące, że unikający czerwonego mięsa cierpią częściej na depresję, stany lękowe i samookaleczanie się {20, 21, 22, 23}.
Badanie prawie pół miliona starszych Brytyjczyków pokazało jasno, że im więcej mięsa, tym mniej demencji {24}.
Żyjemy jednak w XXI wieku, z jednej strony mamy coraz wyższe standardy etyczne, np. zakazujemy kary śmierci i chronimy przyrodę, z drugiej zaś strony przemysłowy chów zwierząt jest czystą ekonomią i całkowitym zaprzeczeniem etyki. Zwierzęta cierpią całe życie, żyją w ciasnych klatkach bez możliwości ruchu, szprycowane są hormonami i chemikaliami – mają jak najszybciej rosnąć i nic innego się nie liczy.
Młode są odbierane od matek, dużo prędzej, niż by od nich same odeszły w naturze, a matka nie ma czasu dojść do siebie, bo znów jest zapładniana. Przemysłowa hodowla i ubój, pomimo wielu regulacji prawnych, wciąż prowadzą do ogromnego i niepotrzebnego cierpienia tych zwierząt.
Ponieważ nie ma w Polsce dobrych przykładów, przytoczę tabelkę z Holandii, pokazującą pięć typów kurczaków sprzedawanych w popularnej tam sieci supermarketów Albert Heijn:
Kurczaki | Rasa | Przyrost (gr/dzień) | Czas życia (dni) | Kurczaków na m2 | Wybieg | Urozmaicone otoczenie |
---|---|---|---|---|---|---|
Budżetowe | Szybko rosnąca | 60 | 37 | 21 | Nie | Nie |
Zwykłe | Wolno rosnąca | <50 | 47 | 17 | Nie | Tak |
Z wybiegu | Wolno rosnąca | 42 | 56 | 12 | Kryty | Tak |
Excellent | Wolno rosnąca | 42 | 56 | 12 | Odkryty | Tak |
Bio/Eko | Wolno rosnąca | <32 | 70 | <10 | Odkryty | Tak |
Różnice pomiędzy najgorszymi a najlepszymi kurczakami są bardzo duże, kurczaki Bio żyją dwa razy dłużej, mają ponad dwa razy więcej miejsca, wolny wybieg i „rozrywki”. Niestety same te fakty powodują, że różnica w cenie musi być minimum czterokrotna. To cena, którą musimy zapłacić za zapewnienie zwierzętom trochę lepszej egzystencji i oszczędzenia im przynajmniej części niepotrzebnych cierpień.
[Aktualizacja 2019]Te kurczaki budżetowe wydają się być wycofane z Holandii i teraz cały sprzedawany tam drób jest od wolno rosnących ras.
Pomimo naszych najlepszych chęci, poglądów, czy sumienia ekonomia jest bezlitosna – albo dla naszych portfeli, albo dla zwierząt.
W języku angielskim istnieją pojęcia świadomy drapieżnik (conscious carnivore) albo etyczny drapieżnik (ethical carnivore). Gorąco zachęcam: zostań etycznym i świadomym drapieżnikiem. Oto kilka kwestii do przemyślenia:
- koniec zamykania oczu – uświadom sobie, dlaczego jesz mięso i w pełni pogódź się z tym jako przedstawiciel dominującego gatunku na Ziemi. Jedzenie mięsa, pomimo jego wpływu na środowisko i zwierzęta, jest naszą koniecznością, o ile chcemy zachować zdrowie. Ciekawe poglądy na ten temat mają buddyści – wierzą w reinkarnację i chcą zminimalizować jakiekolwiek cierpienia i krzywdy, ale pozwalają jeść mięso, o ile jest się w pełni świadomym tej decyzji, nie zamyka się oczu i nie ucieka się do niewiedzy.
- ogranicz spożycie mięsa – obecnie wielu z nas je więcej mięsa, niż go tak naprawdę potrzebujemy, dodatkowo jest to mięso fatalnej jakości. Pomożesz zwierzętom i swojemu zdrowiu, jeśli ograniczysz mięso do niezbędnego minimum i będziesz unikać jego marnowania i wyrzucania.
- jedz organy wewnętrzne i mniej atrakcyjne kawałki mięsa – pod pojęciem mięsa rozumiemy najczęściej mięśnie szkieletowe zwierząt, a w przypadku drobiu większość z nas ogranicza się do filetu z piersi. Tymczasem zwierzę to nie tylko mięśnie, a kurczak to nie tylko pierś – jedz inne, mniej atrakcyjne części zwierząt – np. nogi, wątrobę, serca, ozory… Są traktowane jak odpady i przez to tanie, a często zawierają dużo więcej składników odżywczych. Jedząc takie mięso będziesz zdrowszy, zaoszczędzisz pieniądze i zmniejszysz ilość zwierząt w rzeźniach.
- pij rosół albo jedz skórę i chrząstki – mięso jako mięśnie zwierząt to jedno z najbogatszych źródeł metioniny – niezbędnego aminokwasu, którego nadmiar (według badań na zwierzętach) skraca życie. Kolagen obecny w kościach, chrząstkach i skórze to doskonałe źródło innego aminokwasu – glicyny, która neutralizuje szkodliwy wpływ metioniny {25, 26}. Co najmniej połowa zwierzęcia to „odpady” takie jak kości, stawy, szyja, ogon, kolana, łapy/kopyta, uszy itp – to wszystko jest tanim (czasem darmowym) i doskonałym wkładem na rosół.
- unikaj chowu przemysłowego – niezależnie od tego, czy krowa żyje w fabryce, czy na łące, to i tak zostanie w końcu zabita, jednak życie tych krów jest diametralnie różne. Krowa w fabryce cierpi od rana do wieczora, a krowa na łące może żyć większość czasu tak, jak żyłaby na wolności i jej życie ma dużo większy sens.
- poszukaj lokalnych, etycznych źródeł mięsa – nawet jak mieszkasz w centrum miasta, to na targu albo w niektórych sklepach możesz kupić produkty lokalnych rolników. Jeśli nie mają wielkiego gospodarstwa na skalę przemysłową, to często ich zwierzęta nie mają tak złego życia. Spróbuj kupować bezpośrednio od hodowców,a będziesz mieć wgląd w to, co jadły zwierzęta i jak żyły od narodzin do nieuchronnego końca.
- zobacz ubój – na zachodzie jest coraz więcej inicjatyw, dzięki którym każdy może na własne oczy zobaczyć, jak wygląda zabijanie i oprawianie zwierząt. Na pewno nie jest to miłe ani lekkie widowisko, ale tylko dzięki temu będziesz w pełni świadomy swojego wyboru i nabierzesz dużo większego szacunku do mięsa na swoim talerzu. Na youtube jest sporo filmów pokazujących ubój zwierząt – zarówno przemysłowy jak i humanitarny.
- spróbuj własnej hodowli – większość z nas niestety nie ma na to warunków, ale niektórzy mogą rozważyć własną hodowlę drobiu albo królików i – co często się z tym wiąże – własnoręczny ubój.
Mięso mięsu nierówne, obecnie hodowane rasy zwierząt nie przeżyłyby długo na wolności, niektóre nawet nie rozmnażają się samodzielnie (np. indyki). Uwzględniając XXI wiek i nasze realia – jakie mięso wybierać? Jakie mięso kupować?
Mięso – najlepszy wybór: dziczyzna, ryby niehodowlane oraz organy wewnętrzne i mięśnie od wypasanych trawą przeżuwaczy (krów, owiec, kóz…) – te zwierzęta są albo dzikie, albo jeszcze najbardziej podobne do swoich dzikich przodków i żyją w bardzo zbliżony do nich sposób. Jeśli odżywiały się naturalnie (w przypadku bydła – trawa) i żyły na wolnym powietrzu, to będzie to najzdrowsze mięso, jakie można nabyć. Niekoniecznie musi być ono drogie, w określonych źródłach możesz je kupić po przystępnej cenie. Ryby niehodowlane też nie zawsze są drogie, np. sardynki, śledzie i makrele należą do najtańszych ryb. Z takiego mięsa możesz (i nawet powinieneś) zjadać tłuszcz – bez okrawania.
Mięso – dobry wybór: organy wewnętrzne i mięso drobiu i wieprzowiny (bio/eko w obu przypadkach, najlepiej niekarmione zbożami, kukurydzą ani soją), tłuste ryby hodowlane, konwencjonalna cielęcina, baranina albo jagnięcina – tłuszczów omega-6 będzie kilkukrotnie więcej niż omega-3, ale to wciąż jest całkiem niezły wybór, w dodatku czasem w bardzo przystępnej cenie
Mięso – średni wybór: chuda wołowina albo wieprzowina oraz wysokiej jakości wędliny – większość hormonów, antybiotyków i innych szkodliwych substancji gromadzi się w tkance tłuszczowej, o ile będziesz jeść chude mięso i okrawać widoczny tłuszcz, to nie będzie to jeszcze najgorszy wybór. To mięso niestety pochodzi z chowu przemysłowego i wiąże się ze sporym bagażem etycznym.
Mięso – zły wybór: tłusta wołowina i wieprzowina, chude ryby hodowlane, konwencjonalny drób oraz wędliny – niektóre mają nawet 15 do 20x więcej razy tłuszczów omega-6 od omega-3. Boczek i zwykły kurczak powinny gościć na naszych stołach okazyjnie, nie będzie dobrze dla zdrowia (ani dla sumienia), jak będziemy je często jadać.
Z czysto etycznego punktu widzenia najlepsza jest także wołowina (i inne duże zwierzęta) – w końcu jedna śmierć jest w stanie wyżywić naprawdę wielu z nas. Drób jest przeciwieństwem – jedna śmierć wyżywi tylko dwoje-troje ludzi.
Jak odróżnić mięso od zwierząt karmionych zbożem od mięsa zwierząt żywionych naturalnie? Niestety nie ma prostego wyznacznika, ale są pewne charakterystyczne cechy, na które możesz zwracać uwagę. Mięso od zwierząt karmionych naturalnie jest twardsze i ma bardziej intensywny zapach, a przez to lepszy smak. Tłuszcz „lepszych zwierząt” jest też bardziej żółty, podczas gdy zwierzęta karmione zbożami mają wyraźnie białą tkankę tłuszczową.
Dlaczego bydło karmione trawą i sianem jest lepsze? Pomijając kwestie etyczne i smakowe, w tłuszczu bydła karmionego trawą stosunek tłuszczów omega-6 do omega-3 jest około 4:1, podczas gdy u bydła karmionego zbożami jest to 21:1 {27}. Bydło żywione naturalnie najczęściej też żyło naturalnie i nie miało podawane hormonów i antybiotyków – to też ma znaczenie.
Nasz organizm ma określone zapotrzebowanie na białko, pamiętaj jednak, że nie musi to być tylko i wyłącznie białko zwierzęce. Warzywa i owoce mają niewielkie ilości białka, dobre źródła białka roślinnego niestety najczęściej należą do grup pokarmów, których unikamy albo limitujemy. Dość bogate w białko są orzechy, rośliny strączkowe, konopie i nawet niektóre pseudozboża, jak gryka, szałwia hiszpańska (chia) czy komosa ryżowa (quinoa).
Niestety białko roślinne przyswajane jest przez nas w niewielkim stopniu i nie może zastąpić w pełni białka zwierzęcego. U seniorów tylko białko zwierzęce chroni przed utratą sił i zdolności wykonywania codziennych czynności – rośliny nie mają takich właściwości {29}.
Mimo iż pseudozbóż i strączkowych raczej unikamy, szczególnie na niskowęglowodanowym paleo, to wielu z nas jada czasem np. fasolkę szparagową (czytaj więcej: Rośliny strączkowe nie takie zdrowe | Czy gryka jest paleo? | Czy orzechy są paleo?). Dużo białka dobrej jakości mogą nam dostarczyć nabiał (o ile go dobrze tolerujesz, czytaj więcej: Nabiał, jeść czy nie jeść?) oraz owoce morza – nie tylko ryby, ale też np. skorupiaki oraz algi (spirulina, chlorella).
Pamiętaj, że zarówno za mało jak i za dużo białka jest szkodliwe dla zdrowia. Niedomiar białka powoduje, że organizm nie może naprawiać ubytków albo syntezować ważnych hormonów. Nadmiar białka za to wpływa na poziomy insuliny w krwi, sprzyja cukrzycy, zatrzymuje ketogenezę oraz przyspiesza starzenie się.
Ile jeść białka? Jaka jest właściwa ilość? Czytaj więcej: Białko.
Ile jeść mięsa? Mięso składa się nie tylko z białka i możesz przyjąć, że ma go 20-25% wagowo. Zakładając, że dziennie masz zjeść 50 g białka, to można to przeliczyć na 8 jajek albo 200-250 g mięsa lub ryb. Czyli przykładowo – rano 2-3 jajka, na obiad kotlet 80-100 g, wieczorem ryba 80-100 g. Te wyliczenia całkowicie pomijają białko z owoców i warzyw, którego jest stosunkowo mało, ale orzechy, nasiona, rośliny strączkowe i nabiał mogą go dostarczyć całkiem sporo.
Dla uproszczenia możesz przyjąć, że do każdego posiłku powinieneś zjeść albo 2-3 jajka albo porcję mięsa (np. kotlet) lub ryby wielkości swojej dłoni (nie licząc palców). Jeśli w posiłku masz orzechy, nabiał i/lub rośliny strączkowe, to zjedz odpowiednio mniej mięsa, albo w ogóle. Pamiętaj, że nie taka duża puszka sardynek w oliwie z oliwek dostarcza 27 g białka, co dla szczupłych osób jest już połową dziennej dawki. 1 plasterek szynki ma około 3 g białka, większe jajko 6,3 g, a mały kabanos (15 cm) mniej więcej 9 g.
Jedzenie mięsa wciąż będzie rozbieżnością pomiędzy interesami naszego portfela, zdrowia i sumienia, ale mamy coraz więcej możliwości wyboru i załagodzenia tego konfliktu. Przy odrobinie wysiłku można znaleźć zdrowe mięso z etycznych hodowli, które nie zrujnuje naszego budżetu.
Czytaj więcej: Dieta paleo | Paleo dla początkujących | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Węglowodany tuczą a nie tłuszcz | Zboża szkodzą | Dieta niskowęglowodanowa | Paleo dla dzieci? | Nabiał – jeść czy nie jeść? | Cholesterol nie taki zły | Styl życia paleo
- Murray S, Lake BG, Gray S, Edwards AJ, Springall C, Bowey EA, Williamson G, Boobis AR, Gooderham NJ. Effect of cruciferous vegetable consumption on heterocyclic aromatic amine metabolism in man. Carcinogenesis. 2001 Sep;22(9):1413-20.
DOI/Crossref: 10.1093/carcin/22.9.1413 [PubMed] [Google Scholar] - de Vogel J, Jonker-Termont DS, van Lieshout EM, Katan MB, van der Meer R. Green vegetables, red meat and colon cancer: chlorophyll prevents the cytotoxic and hyperproliferative effects of haem in rat colon. Carcinogenesis. 2005 Feb;26(2):387-93.
DOI/Crossref: 10.1093/carcin/bgh331 [PubMed] [Google Scholar] - Nerurkar PV, Le Marchand L, Cooney RV. Effects of marinating with Asian marinades or western barbecue sauce on PhIP and MeIQx formation in barbecued beef. Nutr Cancer. 1999;34(2):147-52..
DOI/Crossref: 10.1207/S15327914NC3402_4 [PubMed] [Google Scholar] - Lee YJ, Hong YJ, Kim JY, Lee KW, Kwon O. Dietary Chlorella protects against heterocyclic amine-induced aberrant gene expression in the rat colon by increasing fecal excretion of unmetabolized PhIP. Food Chem Toxicol. 2013 Jun;56:272-7.
DOI/Crossref: 10.1016/j.fct.2013.01.028 [PubMed] [Google Scholar] - Takahashi M, Totsuka Y, Masuda M, Fukuda K, Oguri A, Yazawa K, Sugimura T, Wakabayashi K. Reduction in formation of 2-amino-1-methyl-6-phenylimidazo(4,5-b)pyridine (PhIP)-induced aberrant crypt foci in the rat colon by docosahexaenoic acid (DHA). Carcinogenesis. 1997 Oct;18(10):1937-41.
DOI/Crossref: 10.1093/carcin/18.10.1937 [PubMed] [Google Scholar] - Gorelik S, Ligumsky M, Kohen R, Kanner J. The stomach as a 'bioreactor': when red meat meets red wine. J Agric Food Chem. 2008 Jul 9;56(13):5002-7.
DOI/Crossref: 10.1021/jf703700d [PubMed] [Google Scholar] - Dashwood RH, Xu M, Hernaez JF, Hasaniya N, Youn K, Razzuk A. Cancer chemopreventive mechanisms of tea against heterocyclic amine mutagens from cooked meat. Proc Soc Exp Biol Med. 1999 Apr;220(4):239-43.
DOI/Crossref: 10.1046/j.1525-1373.1999.d01-41.x [PubMed] [Google Scholar] [Pełna treść w PMC] - Kato T, Takahashi S, Kikugawa K. Loss of heterocyclic amine mutagens by insoluble hemicellulose fiber and high-molecular-weight soluble polyphenolics of coffee. Mutat Res. 1991 Jan;246(1):169-78.
DOI/Crossref: 10.1016/0027-5107(91)90119-9 [PubMed] [Google Scholar] - Humphreys KJ, Conlon MA, Young GP, Topping DL, Hu Y, Winter JM, Bird AR, Cobiac L, Kennedy NA, Michael MZ, Le Leu RK. Dietary manipulation of oncogenic microRNA expression in human rectal mucosa: a randomized trial. Cancer Prev Res (Phila). 2014 Aug;7(8):786-95.
DOI/Crossref: 10.1158/1940-6207.CAPR-14-0053 [PubMed] [Google Scholar] - Samraj AN, Pearce OM, Läubli H, Crittenden AN, Bergfeld AK, Banda K, Gregg CJ, Bingman AE, Secrest P, Diaz SL, Varki NM, Varki A. A red meat-derived glycan promotes inflammation and cancer progression. Proc Natl Acad Sci U S A. 2015 Jan 13;112(2):542-7.
DOI/Crossref: 10.1073/pnas.1417508112 [PubMed] [Google Scholar] [Pełna treść w PMC] - Koeth RA, Wang Z, Levison BS, Buffa JA, Org E, Sheehy BT, Britt EB, Fu X, Wu Y, Li L, Smith JD, DiDonato JA, Chen J, Li H, Wu GD, Lewis JD, Warrier M, Brown JM, Krauss RM, Tang WH, Bushman FD, Lusis AJ, Hazen SL. Intestinal microbiota metabolism of L-carnitine, a nutrient in red meat, promotes atherosclerosis. Nat Med. 2013 May;19(5):576-85.
DOI/Crossref: 10.1038/nm.3145 [PubMed] [Google Scholar] [Pełna treść w PMC] - Chris Kresser M.S. Red Meat and TMAO: Cause for Concern, or Another Red Herring? dostęp 2019-11-05. [Link]
- Does Carnitine From Red Meat Contribute to Heart Disease Through Intestinal Bacterial Metabolism to TMAO? dostęp 2019-11-04. [Link]
- Parnaud G, Peiffer G, Taché S, Corpet DE. Effect of meat (beef, chicken, and bacon) on rat colon carcinogenesis. Nutr Cancer. 1998;32(3):165-73..
DOI/Crossref: 10.1080/01635589809514736 [PubMed] [Google Scholar] [Pełna treść w PMC] - Black LJ, Baker K, Ponsonby AL, van der Mei I, Lucas RM, Pereira G; Ausimmune Investigator Group. A Higher Mediterranean Diet Score, Including Unprocessed Red Meat, Is Associated with Reduced Risk of Central Nervous System Demyelination in a Case-Control Study of Australian Adults. J Nutr. 2019 Aug 1;149(8):1385-1392.
DOI/Crossref: 10.1093/jn/nxz089 [PubMed] [Google Scholar] - Iqbal R, Dehghan M, Mente A, Rangarajan S, Wielgosz A, Avezum A, Seron P, AlHabib KF, Lopez-Jaramillo P, Swaminathan S, Mohammadifard N, Zatońska K, Bo H, Varma RP, Rahman O, Yusufali A, Lu Y, Ismail N, Rosengren A, Imeryuz N, Yeates K, Chifamba J, Dans A, Kumar R, Xiaoyun L, Tsolekile L, Khatib R, Diaz R, Teo K, Yusuf S. Associations of unprocessed and processed meat intake with mortality and cardiovascular disease in 21 countries [Prospective Urban Rural Epidemiology (PURE) Study]: a prospective cohort study. Am J Clin Nutr. 2021 Mar 31.
DOI/Crossref: 10.1093/ajcn/nqaa448 [PubMed] [Google Scholar] - The truth about red meat, dostęp 2019-11-05. [Link]
- Components of heart healthy diet may differ from what was previously thought, dostęp 2019-11-05. [Link]
- Beckett JL, Oltjen JW. Estimation of the water requirement for beef production in the United States. J Anim Sci. 1993 Apr;71(4):818-26.
DOI/Crossref: 10.2527/1993.714818x [PubMed] [Google Scholar] - Dobersek U, Wy G, Adkins J, et al. Meat and mental health: a systematic review of meat abstention and depression, anxiety, and related phenomena. Crit Rev Food Sci Nutr. 2020;1‐1.
DOI/Crossref: 10.1080/10408398.2020.1741505 [PubMed] [Google Scholar] - Jacka FN, Pasco JA, Williams LJ, Mann N, Hodge A, Brazionis L, Berk M. Red meat consumption and mood and anxiety disorders. Psychother Psychosom. 2012;81(3):196-8.
DOI/Crossref: 10.1159/000334910 [PubMed] [Google Scholar] - Skarupski KA, Tangney C, Li H, Ouyang B, Evans DA, Morris MC. Longitudinal association of vitamin B-6, folate, and vitamin B-12 with depressive symptoms among older adults over time. Am J Clin Nutr. 2010 Aug;92(2):330-5.
DOI/Crossref: 10.3945/ajcn.2010.29413 [PubMed] [Google Scholar] [Pełna treść w PMC] - Opie RS, O'Neil A, Itsiopoulos C, Jacka FN. The impact of whole-of-diet interventions on depression and anxiety: a systematic review of randomised controlled trials. Public Health Nutr. 2015 Aug;18(11):2074-93.
DOI/Crossref: 10.1017/S1368980014002614 [PubMed] [Google Scholar] - Zhang H, Greenwood DC, Risch HA, Bunce D, Hardie LJ, Cade JE. Meat consumption and risk of incident dementia: cohort study of 493,888 UK Biobank participants. Am J Clin Nutr. 2021 Mar 22:nqab028.
DOI/Crossref: 10.1093/ajcn/nqab028 [PubMed] [Google Scholar] - Sugiyama K, Kushima Y, Muramatsu K. Effect of dietary glycine on methionine metabolism in rats fed a high-methionine diet. J Nutr Sci Vitaminol (Tokyo). 1987 Jun;33(3):195-205.
DOI/Crossref: 10.3177/jnsv.33.195 [PubMed] [Google Scholar] - Brind J, Malloy V, Augie I, Caliendo N, Vogelman JH, Zimmerman JA, Orentreich N. Dietary glycine supplementation mimics lifespan extension by dietary methionine restriction in Fisher 344 rats. Faseb J, Vol. 25, No. 1, April 2011.
- Dr. Mercola. Reasons to Switch to Grass-Fed Beef and Dairy, dostęp 2019-11-04. [Link]
- The more humanely a fish is killed, the better it tastes, dostęp 2019-11-05. [Link]
- Yuan M, Pickering RT, Bradlee ML, Mustafa J, Singer MR, Moore LL. Animal protein intake reduces risk of functional impairment and strength loss in older adults. Clin Nutr. 2020;S0261-5614(20)30330-7.
DOI/Crossref: 10.1016/j.clnu.2020.06.019 [PubMed] [Google Scholar] - Kris Gunnars, BSc. Protein Intake – How Much Protein Should You Eat Per Day? dostęp 2019-11-01. [Link]
- Optimal Protein on a Zero Carb Diet – Part 1, dostęp 2019-11-02. [Link]
- Optimal Protein on a Zero Carb Diet – Part 2, dostęp 2019-11-02. [Link]
- Ron Rosedale M.D. Protein: The Good, The Bad and The Ugly, dostęp 2019-11-06. [Link]
"W świetle obecnej wiedzy wydaje się, że rzeczywiście przetworzone mięso może mieć niewielki negatywny wpływ na nasze zdrowie. Sama nauka jednak nie jest jednoznaczna – szczury podzielono na kilka grup karmionych różnymi karmami. Najzdrowsze były szczury karmione boczkiem, a największą śmiertelność miały te ze „zdrową karmą” – nasiona i oleje roślinne {14}."
Przytoczone badanie pokazuje, że szczury karmione boczkiem spożywamy bardzo dużo wody, ze względu na wysoki poziom soli w boczku. W dyskusji, w przytoczonym badaniu, zaproponowano nawet hipotezę, że wysokie spożycie wody, a nie konsumpcja boczku, moze chronić szczury przed kancerogenezą.
Pana stwierdzenie, że przetworzone mięso może mieć niewielki negatywny wpływ na nasze zdrowie również jest błędne, ponieważ nawet w podstawowych podręcznikach dot. żywienia (Żywienie człowieka podstawy nauki o żywieniu, Jan Gawęcki) jest napisane, żeby ograniczać spożywanie mięsa, a dokładnie tłuszczu nasyconego, które występuje w nabiale, jajkach czy mięsie z powodu m. in. silnego działania hipercholesterolemicznego, a także przyspieszającego rozwój miażdżycy w naczyniach tętniczych oraz udziału w rozwoju niektórych chorób nowotworowych. Oczywiście tłuszcz nasycony nie występuje w nieprzetworzonych roślinach (olej kokosowy to wyrób przetworzony i podobnie jak inne "zdrowe" oleje, zdrowy nie jest), wiec tak się zastanawiam, czy ta Wasza dieta Paleo jest taka zdrowa? Od razu zaznaczę, że nie jestem weganką ani wegetarianką, bo zauważyłam, że jak już ktoś krytykuje dietę Paleo, to musi należeć do jednej z tych grup – odżywiam się głównie nieprzetworzoną dietą roślinną z minimalną zawartością żywności odzwierzęcej, spożywaną sporadycznie.
To właśnie te wszystkie podręczniki są błędne. Nagle to, co jedliśmy od milionów lat należy wyrzucić do kosza. Jakiś dziwnym trafem, odkąd mamy te podręczniki i dietetyków, to otyłość i rak mają coraz więcej ofiar – przypadek?
Niestety nie mogę się zgodzić z tym twierdzeniem. Otyłość i rak są konsekwencją różnych czynników – stres, nieodpowiednia żywność, nieodpowiednia ilość aktywności fizycznej i wielu innych.
Milion lat temu mieliśmy inne warunki życia, zdobycie jedzenia wiązało się z czymś więcej niż kilkoma kliknięciami w telefon lub ewentualnie pojechanie samochodem do sklepu i zrobieniem zakupów. Jakość jedzenia też była inna, jakość życia tak samo. Uważam, że porównywanie naszego teraźniejszego życia, do życia milion lat temu jest dziwne. Porównywanie teraźniejszych pokarmów do pokarmów, które jadło się milion lat temu jest również niezbyt trafione, bo czy milion lat temu ludzie robili omlety albo jedli olej kokosowy? Czy nasi przodkowie rzeczywiście jedli codziennie mięso lub czy w ogóle jedli każdego dnia przysłowiowe 2000 kcal, czy zdarzały im się dni, gdzie w ogóle nic nie jedli?
Bardzo bym prosiła jeszcze o wskazanie rzetelnych źródeł, które pokazują, że dieta paleo jest dietą zdrową, nie występują w niej niedobory witamin, choroby cywilizacyjne itp, najlepiej w porównaniu z dietą wysokowęglowodanową. Proszę mi jeszcze też wytłumaczyć, dlaczego te wszystkie podręczniki są błędne, bo takie zdanie, jakie Pan zamieścił na początku komentarze nie jest dla mnie satysfakcjonujące.
Agnieszka, większość badań jest wykonywana na zlecenia koncernów żywieniowych albo farmaceutycznych. Czasem się "przez przypadek" dowiadujemy z nich czegoś ciekawego, co wyszło przy okazji pokazywania, że te koncernowe rzeczy są bardzo fajne. Logiczne, że nikt nie będzie badał zdrowej diety i zdrowego jedzenia.
Podręczniki są najczęściej oparte o gusła i zabobony sprzed 60-70 lat.
Dieta paleo opiera się na najbardziej odżywczych pokarmach, z największą koncentracją składników odżywczych. Niestety we współczesnym świecie, nawet jedząc idealnie, możesz wciąż mieć niedobory, choćby magnezu, który został "wypłukany" z gleby przez sztuczne nawozy.
Nie wierz nikomu, nie wierz żadnym książkom ani znachorom z internetu. Zaufaj swojemu organizmowi. Przez kilka tygodni jedz prawdziwe zdrowe jedzenie i zobacz, jak się będziesz czuć. To takie proste.
Przechodziłam przez różne diety w tym niskowęglowodanowe i wysokotłuszczowe, na których czułam się fatalnie. Widzę, że jesteś bardzo anty nastawiony na badania. Nie jestem zwolennikiem lekarzy, ponieważ lekarze nie mają zielonego pojęcia o żywieniu, a ich celem jest zarabianie pieniędzy, a nie pomoc ludziom i rozwój w temacie (oczywiście są wyjątki). Jeśli chodzi o badania to nie brnę ślepo w tezę, że wszystko jest złe i robione na zlecenie big pharmy, oczywiście są też i takie badania, ale nie możemy wszystkiego wrzucać do jednego wora, nie wszystko jest czarne i białe. Nie zgadzam się z Twoim twierdzeniem, że podręczniki są stare i nieaktualne, no chyba że Ty tylko takie czytałeś. Mogę zaproponować Ci lekturę dr T. Colina Campbella, jego 20-letnie badanie na temat wpływu białka zwierzęcego na organizm człowieka, oraz inne jego dzieła i badania. Mi otworzyło to oczy. Wszystko zaczęło układać się w całość.
Niestety dieta paleo nie jest najzdrowszą dietą i tutaj nie mam żadnych wątpliwości. Mięso oprócz tłuszczu i białka nie zawiera nic cennego, nie zawiera żadnych enzymów, które będą rozkładać je w organizmie. Enzymy są zawarte tylko w żywności roślinnej surowej. Dietą paleo wyklucza zboża czy ziarna i nie mam na myśli tylko pszenicy, ale np. grykę, proso, komosę czy amarantus, oraz warzywa strączkowe – bardzo wartościowe pokarmy zawierające witaminy, np. z grupy B (oprócz b-12), szereg minerałów oraz aminokwasy i błonnik. Są one doskonałym uzupełnieniem pozostałych warzyw i owoców. Od dłuższego czasu jem prawdziwe, zdrowe jedzenie, czyli niskotłuszczową, nieprzetworzoną żywność roślinną z niewielkim i sporadycznym dodatkiem żywności odzwierzęcej i mogę stwierdzić, że jest to najlepsza dieta jaką kiedykolwiek stosowałam i nie zmienię jej na żadną inną. Nie chcę oczywiście nikogo krytykować i narzucać czegokolwiek, bo nie mam takiego zamiaru, chciałabym jednak, żeby ludzie poznali szczegółowo wady i zalety każdego pożywienia i każdej diety i sami mogli wybrać, co jest dla nich odpowiednie. Pozdrawiam i życzę miłego dnia.
Mam pytanie bo czegoś tu nie do końca rozumiem. W artykule o samym paleo jest napisane, że mamy jadać tłuszcz głównie pochodzenia zwierzęcego a tu zaś jest napisane, że najlepszy wybór mięsa to dziczyzna która jest właśnie najchudsza, najmniej tłusta i jakieś organy wewnętrzne typu żołądki cielęce czy ozor wołowy, które to chyba mają znikome ilości tłusczu a najgorszy wybór to tłusta wołowina i wieprzowina. To w końcu tłuszcz w paleo jest podstawą czy dodatkiem, czy może po prostu mamy jeść tylko ryby bo mają najwięcej omega-3. Przecież z samych warzyw to energii będę miał znikome ilości.
Dziczyzna wcale nie jest chuda! Chude mogą być mięśnie szkieletowe takich zwierząt, ale ich wewnętrzne organy są tłuste. W ciele też, zależnie od pory roku, mogą mieć sporo tłuszczu pod skórą. Jak wilki upolują zdobycz, to nie zaczynają od jej mięśni, tylko od organów wewnętrznych. One są najbardziej odżywcze. Szpik to prawie czysty tłuszcz i prawdziwa bomba odżywcza.
Skoro tak się autor powołuje na historię i genetykę, to nasze jelita tak się ukształtowały że są długie, prawie jak jelita zwierząt stricte roślinożernych. Jelita mięsożerców są znacznie krótsze. Sugeruje to jasno, że nasza naturalna dieta to rośliny z ewentualnie rzadkim dodatkiem mięsa. Częste spożywanie mięsa powoduje że w organizmie zachodzą mocne procesy gnilne, można sobie wyobrazić co tam wewnątrz nas się dzieje jeżeli codziennie jadamy mięso i ono stale zalega w jelitach gdzie potrafi w wysokiej temperaturze fermentować nawet przez 2 dni. Typowe zwierzęta mięsożerne wydalają pokarm bardzo szybko od momentu zjedzenia.
Mięso trawimy szybko i ono wręcz znika, rozpuszcza się. Jeśli coś fermentuje w naszych jelitach, to są to tylko i wyłącznie rośliny (poczytaj o diecie FODMAP).
Nasze zęby i układ pokarmowy podobne są do świni, która jest wszystkożerna. Pokazuje to, że naszym naturalnym pokarmem jest mięso i rośliny. Gdybyśmy mieli być tylko roślinożerni, to byśmy mieli kilka żołądków, jak przeżuwacze. Jakiekolwiek "gnicie mięsa" to bełkot wegetarian bez jakiejkolwiek wiedzy o trawieniu i układzie pokarmowym.
To może faktycznie wege-mit z tym gniciem mięsa, czuję się teraz trochę głupio że go powielam 😉 Niestety wegetarianie często grają nieczysto w imię tzw. misji, albo też bezkrytycznie wierzą w każdy anty-mięsny njus. Wiadomo że każdy chwali swoją teorię, dlatego staram się być neutralny i sceptyczny. 10 lat byłem weganinem i nadużywałem węgli, choć unikałem śmieciowego jedzenia i cukrów prostych. Po latach pojawiły się objawy insulinoporności, po zredukowaniu zbóż insulinooporność chyba odpuściła. Zdaję sobie więc sprawę że nadmierne spożycie węglowodanów może rozregulować organizm.
Zastanawiam się jeszcze wracając do tematu jak ma się sprawa z mięsem w przypadku nieszczelnego jelita, czy toksyny z mięsa nie zatruwają organizmu? Zauważyłem, że bardzo wiele osób rezygnujących z mięsa pozbywa się wielu problemów z cerą, jak trądziki, wypryski i inne zmiany skórne. Oczywiście może być to bardziej kwestia jakości sprzedawanego mięsa z dodawanymi konserwantami i siarczanami niż z samym mięsem.
Mnie osobiście przeraża też fakt, że zwierzęta hodowlane są karmione soją GMO (zdaję sobie sprawę że GMO jest też mocno kontrowersyjną sprawą i opinie są skrajnie różne) i nie sądzę, żeby taka kontrowersyjna sojowa monodieta nie miała wpływu pośrednio na spożywającym tak ,,wytworzone'' mięso.
Co to są "toksyny z mięsa"? To też jakiś wegański bełkot. Cera poprawia się po wyrzuceniu zbóż i nabiału, a nie mięsa. Społeczeństwa jedzące głównie mięso nie wiedzą, co to trądzik 🙂 W Polsce nie stosuje się soi, a tym bardziej GMO. Soja to głównie USA albo Ameryka Południowa, ale nie Europa.
,,Zwierzęta stłoczone w klatkach, które nigdy nie widziały słońca, często chorują, więc zdarza się, że podawane są im antybiotyki i szczepionki zawierające szkodliwe substancje odkładające się w ich tkance tłuszczowej.''
A soję stosuje się, dziwne żeby akurat w Polsce się nie stosowało skoro to najtańsza pasza. W Polsce popularne są pasze mieszane, zawierające zarówno pszenice jak i soję.
,,Produkty genetycznie zmodyfikowane zdecydowanie dominują. Na blisko 11 mln ton pasz serwowanych rocznie w Polsce na fermach drobiu, trzody czy bydła – ponad 9 mln ton jest na bazie genetycznie modyfikowanej soi. To oficjalne szacunki Ministerstwa Rolnictwa przedstawione KPRM.''
Mam wrażenie że ciężko o neutralność poglądową, każda ze stron czy to weganie czy paleo na siłę forsują swoje teorie.
A co z badaniami na temat rakotwórczości mięsa po obróbce termicznej?
Jak będziesz mięso grillować godzinę, to nic dziwnego, że powstaną tam różne szkodliwe substancje. Ugotuj to samo mięso na parze przez 10 minut albo podduś prze 20 minut i porozmawiamy – badań o szkodliwości takiego mięsa nie widziałem.
Poza tym każda obróbka termiczna żywności może działać rakotwórczo – zobacz, co to są akrylamidy i w jakich pokarmach oraz kiedy powstają.
Grzegorzu jestem świezakiem paleo, jestem kotem na 2 łapach bo jem głównie mieso i tłuszcz, do roslin nie specjalnie mnie ciagnie, mozesz napisać czy smazenie i pieczenie jest ok? bo cos tu czytalam o jakies suchej obrobce, nie do konca to kumam? przepraszam, jesli to glupie pytanie, mam autyzm i lubie prosty i dosadny jezyk a i tak czesto mam problem ze zrozumieniem ludzi, pozdrawiam. ps najczesciej mieso piekę w 200 ok 40min, smaże lub duszę, jem czesto miesa z rosolu, ale glownie jem drób, doradzisz mi coś proszę?
Drób jest praktycznie pozbawiony witaminy B12. A obróbka termiczna (pieczenie, smażenie, gotowanie…) najczęściej źle wpływa na walory odżywcze mięsa. Jak pieczesz w 200 stopniach, to nie jest to zbyt zdrowe. Najlepsza jest wołowina – surowa, albo gotowana/pieczona w niezbyt wysokiej temperaturze.
Zastanawiam sie, czy jedzenie miesa w tak duzych ilosciach nie obciaza organizmu? Czerwone mieso jest przeciez ciezkostrawne. Ograniczmy sie do ryb i drobiu.
Czerwone mięso nie jest ciężkostrawne. A drób (sklepowy) należy do najbardziej niezdrowego mięsa.
Rozumiem, ze najtansze mieso jest naszpikowane chemia. Warzywa i owoce rowniez:) Moim zdaniem drob ekologiczny oraz ryby morskie sa zdrowe. Spozywam bardzo duzo morskich ryb i dodatkowo suplementuje Omega3. Jestem bardzo pozytywnie nakrecona:) Jestem swiadoma i nie mam problemow z dokonywaniem slusznych wyborow a tym bardziej slusznych decyzji. Wybieramy z mezem tylko drob ekologiczny po ktorym nie mamy zadnych skutkow ubocznych w przeciwienstwie do najtanszego drobiu, po ktorym 3 dni bolaly mnie jelita i wytracily totalnie z rownowagi psycho-fizycznej. Nasz organizm nie jest obciazony.. Mamy mnostwo sily i energii zyciowej. Niestety nie przemawia do nas czerwone mieso, ktore zabija swiadomosc…
"Niestety nie przemawia do nas czerwone mieso, ktore zabija swiadomosc…"
o co chodzi?
Nie podoba mi sie ton przy przedstawianiu opinii ekologow. Polska nie jest największym, ani jedynym producentem wołowiny, a globalne ocieplenie, jak nazwa wskazuje, nie zna granic państw, a produkcja mięsa wołowego w znacznej mierze się mu przyczynia (dzikie stworzenia które biegaly po zielonych stepach, to nie krowy stłoczone na obszarze produkcyjnym). Jeśli chodzi o ilości kurczacych się zasobów wody pitnej, to pisanie, że nie jest źle, bo na produkcję roślin też idzie, to trzeba pamiętać, że te zwierzęta też coś jedzą. A jeśli chodzi o mięso od krów hodowanych na pastwiskach to, raz-ktorego zjadacza chleba stać na takie mięso, dwa-jaki procent, łatwo dostępnego, sklepowego mięsa jest tak produkowanego?
Nie chce się bawić w zagorzałego ktytykanta mięsa, ale nie podoba mi się lekcewazacy ton przy mówieniu o kwestiach ekologicznych, ważnych dla nas wszystkich.
Pozdrawiam
zgadzam sie, poza tym mieso zakwasza i b obciaza jelita, nie powinno sie go jesc duzo, tylko b malo
ryby sa b zakwaszajace i nie kazdy dobrze je toleruje; tu trzeba uwazac,
drob jest niezwykle obciazony chemia i antybiotykami, na dobra sprawe nie wiadomo czym go karmia jesli 1 kg kosztuje 4 zl z marza 50% wiec producent pewnie dostaje 1 zl, wiec czym karmi ten drob? wiec lepiej tego w ogole nie jesc, chyba ze mamy drob wolny od tego swinstwa
Nie ma takiego czegoś jak zakwaszanie czy odkwaszanie organizmu. To pseudonauka bazująca na gusłach sprzed prawie 100 lat 🙂
A w przypadku drobiu chodzi głównie o za dużo tłuszczów omega-6. Drób nie ma też praktycznie w ogóle witaminy B12.
dzieki
Równowaga kwasowo-zasadowa, to stan, w którym zostaje zachowany swoisty stosunek kationów i anionów w płynach ustrojowych, warunkujący odpowiednie pH i prawidłowy przebieg procesów życiowych. W wyniku oksydacji metioniny i cystyny tworzy się kwas siarkowy, w warunkach niecałkowitego spalania lipidów, które zachodzi podczas głodzenia lub gdy w pożywieniu jest dużo tłuszczów, a mało węglowodanów powstaje kwas acetooctowy i kwas beta-hydroksymasłowy. Stan nagromadzenia we krwi nadmiernych ilości substancji o charakterze kwaśnym lub niedobór substancji o charakterze zasadowym powoduje zaburzenia równowagi kwasowo-zasadowej. Kwasica (acydoza) to przesunięcie w kierunku kwasowym, natomiast zasadowica (alkaloza) to zaburzenia w kierunku wzrostu pH. Kwasica może prowadzić do utraty wapnia z kości i kamicy nerkowej.
To tak króciutko przedstawiłam tutaj, że jest takie coś, jak zakwaszenie organizmu. Proszę poczytać fachową literaturę w tym temacie i zamieszczać prawdziwe informacje.
Agnieszka, badania przeprowadzone w ciągu ostatnich nastu lat pokazują, że pH organizmu i płynów ustrojowych jest stałe i nie ma takiego czegoś jak "zakwaszanie organizmu". To pseudonaukowe brednie sprzed 70-80 lat.
Dzień dobry,
"niektóre aminokwasy – pokarmy roślinne ich po prostu nie mają".
Proszę o informację których aminokwasów nie można uzyskać z roślinnego pożywienia?
Z góry dziękuję i pozdrawiam
Nieprecyzyjnie napisane – wiele niezbędnych aminokwasów jest w pokarmach roślinnych w śladowych ilościach, choćby izoleucyna albo fenyloalanina. Jedynie soja i inne strączki zawierają ich pewne ilości, ale chyba nie ma osób, które by jadły soję na każdy posiłek każdego bez wyjątku dnia, prawda?
Skąd się wzięły pojęcia białka pełnowartościowego i niepełnowartościowego?
Ale masz rację, źle się wyraziłem w komentarzu.
Dzięki za szybka odpowiedź!
Soja zawiera np. izoleucyny więcej niż tuńczyk czy schab. W mniejszej ilości ale nadal dużej wystepuje ona w soczewicy, lnie i innych roslinnych składnikach, np. w soczewicy jest jej więcej niż w makreli czy pstrągu.
Zatem dostarczanie ich w odpowiedniej ilości na diecie roślinnej (normalnej, domowej, nie śmieciowej) nie stanowi najmniejszego problemu. W związku z tym twoje argumenty przeciw białkowym aspektom diety roslinnej są bezpodstawne.
Wyjaśnij mi więc pojęcie białka pełnowartościowego:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bia%C5%82ka_pe%C5%82nowarto%C5%9Bciowe
Dlaczego się to rozróżnia, skoro rośliny są takie cudowne?
Poza tym ważna jest ilość: przeciętna osoba codziennie je jajka, ser albo mięso, a nie wiem, czy przeciętny wegetarianin codziennie bez wyjątku je soję albo algi. Dlatego wegetarianie chcąc nie chcąc dostarczają tych ważnych białek mniej, niż ich potrzebują.
Odnośnikiem porównawczym dla bałka pełnowartościowego jest białko jaja.
Niewiele roślin zawiera białko z kompletem egzogennych aminokwasów. Jednak gdy łączymy w diecie np. strączki i zboża, to wtedy spożywamy wystarczającą ilość białka z kompletną ilością aminokwasów. Oczywiście wiem, że nie na diecie paleo 😉
Dziczyzna. Zwłaszcza sarna i jeleń. W Polsce do zdobycia bez problemu. Można kupić w sklepach ale lepiej od zaprzyjaźnionych myśliwych, wówczas mamy pewność jaki kawałek tuszy dostajemy i jak został pozyskany (chodzi o jak najszybsze uśmiercenie zwierzęcia ponieważ ma to wpływ na jakość mięsa) Spożycie dziczyzny w cywilizowanych krajach takich jak Niemcy czy Francja czy Skandynawia, ciągle rośnie a w Polsce dzięki kampani ekologów i wege mamy nieustająca falę krytyki wobec myśliwych i wędkarzy, dzięki czemu rynek dziczyzny kuleje a społeczeństwo jest niedoinformowane o zaletach tego produktu. Dziczyzna zwłaszcza mięso saren i jeleni jest w tej chwili w Polsce surowcem nr jeden i … prawie w całości idzie na eksport. Warto o tym pamiętać.
Co do drobiu: Na zajęciach na mojej uczelni mówiono, że w hodowli gęsi nie należy stosować antybiotyków w paszach, ze względu na to, że są to zwierzęta roslinożerne i antybiotyki mogą wyjalowic ich przewód pokarmowy i doprowadzić do śmierci. W hodowli innego rodzaju drobiu obowiązują restrykcyjne przepisy co do antybiotyków i teoretycznie używać ich nie można, chyba, że w wyjątkowych sytuacjach, jednak zakaz ten łatwo obejść. Przykładowo hodowca zgłasza że ptaki są chore i dostaje antybiotyk od lekarza ( często niezbyt uczciwego), antybiotyku oczywiście nie wykorzystuje do leczenia ptactwa lecz do zwiększania przyrostów. Natomiast mieszanki pasz którymi karmione są zwierzaki to już zupełnie inna historia. Z drugiej strony racją jest to, że jajka ekologiczne w miejscach o dużym skażeniu środowiska są bardziej toksyczne od fermowych, ze względu na to że w warunkach fermowych jest prowadzona ścisła kontrola stężenia niebezpiecznych substancji w skorupce. Osobiście po praktykach w rzeźni miałam wiele razy ochotę przejść na wegetarianizm ale niestety wygrało lenistwo, gdyż dieta wegetariańska wymaga bardzo dokładnego bilansowania posiłków. Staram się jednak bardziej patrzeć na źródło pochodzenia mięsa. Często także w dużych marketach np. W carrefurze można kupić dobrej jakości mięso, chociaż oczywiście tacka mięsa ekologicznego kurczaka jest o wiele droższa niż taka zwyczajna. Nasi profesorowie polecali mimo wszystko gesine bo nawet w hodowli towarowej takie mięso ma dużo lepszą jakość niż kurczak czy indyk, a poza tym zawiera więcej nnkt. Pozdrawiam serdecznie
Sprawa, niestety, jest skomplikowana. Mieszkam w Krakowie. Niedawno natrafiłam na badania, z których wynikało jasno, że jaja kurczaków eko/bio hodowanych w naszym regionie (małopolska) zawierają najwięcej toksyn – znacznie więcej niż nawet najpodlejsze "trójki". Smog i związane z nim zanieczyszczenie powietrza skażają nam po prostu środowisko. Podobnie będzie – logicznie rzecz biorąc, nie sądzę, aby były tu jakieś dostępne badania – z samymi kurczakami eko czy bydłem karmionym trawą.
Podobnie jak mieszkania nie są smogoszczelne, ale jednak zaleca się pozostawanie w nich w dniach podwyższonego smogu, tak zwierzęta hodowane w zamknięciu mimo wszystko są narażone mniej na bezpośrednią ekspozycję na toksyczne powietrze. A jak hodowane w zamknięciu – > to karmione zbożami -> i koło się zamyka.
JESLI SMOG NA DWORZE PROSZE ZOSTAC NA DWORZE BO PANI MIESZKANIE NIE JEST SMOGOSZCZELNE PROSZE ZOSTAC,
NIECH PANI JE JAJKA KARMIONE NIEWIADOMO CZYM zamiast eko powodzenia
zamiast zaprzeczac moze troche danych? sklad zawartosc?
Spokojnie, po co te nerwy? 🙂 Czytając Pani wpis mam 100% pewność że nie mieszka Pani w Krakowie, więc opowiem ciekawostkę – w ostatnim miesiącu hitem wśród krakowian była następująca zabawa – nakładamy na rurę od odkurzacza płatek kosmetyczny, zabezpieczamy i zostawiamy włączony na 10min na balkonie, w mieszkaniu (wersja nr 3 – w mieszkaniu po włączeniu oczyszczacza – i tu następuje gradacja godzinowa).
Zaręczam Pani – różnica nawet w mieszkaniu pozbawionym oczyszczacza w stosunku do pomiaru na zewnątrz jest DRAMATYCZNA. Podobnie jak zapach i "ciężar" powietrza który uderza po wyjściu z mieszkania "na dwór".
A całkiem na poważnie – zachęcam aby trochę na temat zanieczyszczeń poczytać.
I spokojnie – nie zamierzam jeść "jajek karmionych niewiadomo czym" 😉
Co do sumienia, mam problem z futrami. Chciałabym w przyszłości nabyć element tej garderoby, ale targa mną konflikt moralny. Jako, że staram się być etycznym mięsożercą, spożywać nie tylko „te lepsze” wnętrzności zwiętrząt, wspieram fundacje pomagajace różnym zyjącym istotom, to jednak nie chciałabym być hipokrytką. Z jednej strony nasi przodkowie od lat korzystali z futer, również futra są bardziej ekologiczne niż róznego rodzaju włókna nienaturalne, ale jak to uagrumentować? Czy jest jakiś sposób, aby znaleźć chociażby neutralne opinie o hodowlach, w których powstają futra? pozdrawiam.
No bardzo ciekawe, ja futer nie noszę, dlatego nie przyszło mi to trochę do głowy. Norki maja fatalne życie i nie wiem, czy ktokolwiek je hoduje w ludzkich warunkach. Da się zrobić futro z królików? Są odpowiedzialni hodowcy królików – gdybyś nabyła ileś skór z królików z dobrej hodowli i miała kogoś, kto by zrobił z tego futro? Nie wiem, trudne to.
Mówiąc o sumieniu i mięsie warto też wspomnieć o zakazie danym nam przez Pana Boga, który zabronił jedzenia mięsa nieczystego, czyli np. wieprzowiny. Czy Bóg miał tylko taki kaprys, czy rzeczywiście to mięso jest niezdrowe dla człowieka, to już drugorzędna sprawa.
Piotr,
coś Ci się pomyliło…Bóg nie zabronił jeść mięsa wieprzowego – nawet św.Piotrowi Bóg "zesłał" na szacie wizerunki zwierząt do jedzenia (m.in. świń) – do sprawdzenia w ewangelii – a obraz w/w w kościele św Piotra w Tel Awiwie, w ołtarzu głównym.
Gdyby Bóg nie chciał żebyśmy jedli wieprzowinę, to nie stwarzałby świń.
Cos mi tu nie gra z tymi małymi ilościami mięsa na paleo, ze zbyt duza ilością białka… cale życie jadłam weglowodany, po warzywach i owocach miałam potworne wzdecia i bóle brzucha. Od kiedy przeszłam na bardzo niskoweglowodanowe paleo (warzywa jem raz w tygodniu, owoców wcale) z duza ilością mięsa i ryb, czuje się genialnie. W życiu sie tak nigdy nie czułam, w końcu mogę normalnie funkcjonować. Wniosek z tego taki, ze nie mozna uogolniac. Dla każdego jest lepsze cos innego. A mięso w dużych ilościach wcale nie jest źle. Lepiej zjeść dziennie kilogram dobrej wołowiny niż wielka sałatkę warzywna i zagryzc bananem.
Na wzdęcia najlepsze byłoby paleo z elementami FODMAP. Niektórzy nasi przodkowie jedli tylko mięso, ale jedli bardzo tłuste mięso – białka jadali niewiele. Z białkiem naprawdę łatwo przesadzić.
Duże ilości mięsa, to duże stężenie kwasu moczanowego we krwi, czyli zakwaszenie organizmu. Po kilku latach chore stawy i nerki.
Tak głosi niczym niepoparta pseudonauka sprzed 50-60 lat.
Choć oczywiście nadmiar białka nie jest zdrowy.
Witaj Grzegorz.
Trafiłem do Ciebie po wysłuchaniu podkastu Więcej niż zdrowe odżywianie, gdzie byłeś gościem.
Odpowiadam konkretnie do tego komentarza, gdyż sprawa zakwaszenia bardzo mnie powstrzymuje przed mięsem.
Autorzy wspomnianego podkastu bardzo często odwołują się do tego terminu w kontekście spożycia mięsa. Nie tylko z resztą oni – bardzo wiele materiałów promujących wegetarianizm czyni zakwaszenie powodowane przez mięso jednym z głównych argumentów "za". Powstają nawet całe biznesy oparte o suplementy alkalizujące, czy "alkaliczny styl życia".
Czy mógłbyś rozwinąć tą tematykę na blogu lub wskazać konkretne książki/artykuły (mogą być ang.), które rzetelnie wyjaśniają tą kwestię?
Zobacz choćby https://paleoleap.com/acid-alkaline-balance-paleo/ oraz https://chriskresser.com/the-ph-myth-part-1/ i https://chriskresser.com/the-acid-alkaline-myth-part-2/
Po prostu to jedna wielka bujda 🙂
Do Piotra.
Czym niby miałoby być mityczne zakwaszenie organizmu? Zakwaszeniem czego? Moczu, soku żołądkowego, śliny, potu, płynu mózgowo-rdzeniowego, a może krwi (przypominam, że pH krwi u żywego człowieka przyjmuje wartość z zakresu 7,35-7,45, jakiekolwiek przekroczenie jest poważnym zagrożeniem dla życia)? I nie, mięso nie niszczy stawów. Radzę poczytać artykuły oparte na naukowych źródłach:
http://instytutzdrowegozywienia.blogspot.com/2014/11/dna-moczanowa.html
Odnośników jest tyle i z takich źródeł, że powinno to wystarczyć za dowód.
Monika, sprawdź czy nie masz cukrzycy. Twoje objawy „głodu cukrowego” pasują do cukrzycy, co nie znaczy że masz ją na pewno.
Na szczęściej nie mam, za to, jak się dowiedziałam, ten głód jest normalny bo wynika z walki ogranizmu przed odstawiniem węglowodanów. Zniknął po miesiącu paleo całkowicie.
Jestem obecnie na etapie wprowadzania różnych innych składników diety do menu i sprawdzam, jak reaguje organizm. Już widzę, że mam problem z laktozą i masłem (zapewne dlatego, że ostatnio trafiło do nas masło niepełne). Sprawdzam dalej, aczkolwiek czasami są to bolesne eksperymenty 🙁
Pamiętaj, że nabiał ma dwa problematyczne składniki – laktozę i kazeinę. Powodują one całkowicie różne problemy, w największym skrócie – laktoza daje biegunkę, a kazeina trądzik i choroby autoimmunologiczne. Niestety lekarze nie odróżniają ich od siebie.
Problem u mnie raczej wiąże się z laktozą, ponieważ po mleku pojawiają się okropne boleści brzucha, biegunki, wzdęcia. W przypadku meleka bez laktozy nie ma wcale tego problemu…
Problemy mam też po maśle 70% – przy 82% tego nie mam… pewnie dlatego, że w tym 70% mnóstwo tłuszczy roślinnych. Objawy – biegunka.
Sprawdzam też różngo rodzaju pieczywo i póki co nie zauważyłam nic negatywnego.
Jeśli chodzi o sery białe i inne przetwory mleczne, to aż się boję próbować po tym, co ostatnio przeżyłam po mleku.
Chyba muszę zrobić testy na nietolrancje. Są na rynku Food Detective ale nie wiem, czy warto je kupić.
dziekuje ze pan to powiedzial,
chcialabym dodac ze lekarze w Norwegi zakazuja ludziom jesc nabial, i pic mleko, ze wzgledu na kazeine i laktoze,
pozwalaja im jesc bardzo malo bialego sera/nie wiem dlaczego?/
Przeczytałam i mam pytanie. Czy do konwencjonalnego drobiu jako zły wybór zalicza się także kaczkę i gęsinę? Czy też chodzi głównie o kurczaki, o których mowa?
Głównie kurczaki i indyki, ale kaczki i gęsi pochodzące z masowych hodowli są takie same niestety – musiałabyś wiedzieć, skąd pochodzi dane mięso.
gdzie kupujecie dobre kurczaki?
ja mam tylko wybor te zbozowe w sklepie jako lepsze od tych z masowej chodowli, ale p Grzegorz je skreslil; wiec jakie, skad,gdzie , kupic dobre kurczaki
Odnośnie jedzenia mięs i jajek. Czy istnieje możliwość przebiałkowania na diecie paleo? Bo ja mam tutaj problem. Póki co otrzymywałam posiłki przygotowywane przez dietetyka, jednak weekendy są wolne od tych posiłków no i w ten sposób przyszło mi jeść coś na własną rękę no i teraz mój rozkład posiłkowy wyglądał tak:
sobota:
śniadanie: 1 pomidor z 1/3 cebuli + 8 kawałków kiełbasy
obiad: gotowane udo z kurczaka + ogórek konserwowy
podwieczorek: udo z kurczaka z grilla + sałatka z 1 pomidora i 1/2 ogórka z cebulką + musztarda
kolacja: omlet z 3 jajek z 1 brzoskwinią (3 jajka, odrobina proszku do pieczenia bo mi soda zaginęła gdzieś w szafce, odrobina soli i szczypta cukru, 3 łyżki mąki kokosowej) usmażone na oleju kokosowym z brzoskwiniami – omlet zjedzony na dwie osoby więc moja porcja podzielona przez 2 z tych składkików.
niedziela:
śniadanie: sałatka z pomidora (1 całego), i 1/3 ogórka z cebulką plus 1 plasterek boczku (miałam na talerzu więcej takiego fajnego chudego boczku ale coś mi nie pasował za bardzo)
obiad: udko z kurczaka i surówka z białej kapusty, marchewki, koperku z dodatkiem octu balsamicznego (obiad od teściowej 🙂 )
podwieczorku póki co brak ale pewnie dojem tego kurczaka z rożna tzn udko
kolacji też brak heh i pewnie będzie znowu omlet bo widziałam, że partner kupił brzoskwinie 😛
ja wiem, że tu nie ma żadnych rewelacji i ogólnie to wynikło to z braku czasu i jedzenia tego, co pod ręką – kurczak z rosołu i kurczak z rożna bo akurat mieliśmy ochotę no i pomidory nieustannie, bo ostatnio na zakupach przesadziłam i zakupiłam ich pół szuflady w lodówce a przecież nie mogą się zmarnować 🙂
i teraz moje pytanie: czy jedząc w taki sposób, czyli jedząc często mięso z kurczaka (chociaż tego nie przewiduję bo przecież są też inne mięsa 😛 ) istnieje możliwość przebiałkowania? Czy w moim dwudniowym menu nie było zbyt dużo mięsa? Bo od dietetyka dostaję mięso 2-3x dziennie i jajka więc przyjęłam, że dobrze robię (ale czy na pewno?) na jutro otrzymałam już posiłki i jest w nich śniadanie (paluszki drobiowe), obiad (bigos z młodej kapusty z mięsem), podwieczorek (pikantny krem z papryki) oraz kolacja (ciasto marchewkowe) (wszystko zamknięte w 1700 kcal – czyli o wiele bardziej urozmaicone niż to, co ja zjadłam przez weekend a co do kaloryczności moich posiłków to nie wiem, bo nie sprawdzałam.
Inna kwestia. Jak jeść na mieście, np. czy wychodząc ze znajomymi na kebab mogę zjeść mięso (baranina) i surówki?
Powiem tak: dopiero zaczynam z dietą paleo i dużo czytam, ale gdzie nie trafię tam inaczej piszą… wolno/nie wolno/można/mało/dużo i ja troszkę głupieję. To głupienie jest też związane z tym, co do tej pory wmawiał mi inny dietetyk: zero owoców na noc, zero jajek na twardo, wyłącznie na miękko, dużo nabiału i warzyw, mięso wyłącznie bez skóry i chude, zero masła, smalcu itp. Tu mam wszystko na odwrót bo dietetyk kazała mi wyłącznie zjadać owoce na noc a kolacje głównie węglowodanowe dla lepszego snu i regeneracji więc kolacje są z reguły słodkie. To mi odpowiada, bo ja ogólnie owoców nie lubię więc odpada dla mnie jedzenie ich w formie wszelkich sałatek owocowych albo w ilościach, które przekraczają moje możliwości (tak jak kazał wcześniejszy dietetyk, który zresztą kazał mi przygotowywać posiłki według schematu 1/2 talerza surówki, 1/4 talerza mięsa i 1/4 talerza ryżu/kaszy itp.) . No i tu trochę bardzo głupieję 🙂
A ostatnie pytanie moje dotyczy pewnego schematu. Ja dotychczas zjadałam 1x dziennie max 2x dziennie a swój dzień zapychałam kawą i colą. W związku z tym nie czułam głodu wcale (trudno się dziwić przy 2 i więcej litrach coli dziennie…. i 10 kawach (i więcej) dziennie pitych z mlekiem) Ale zauważyłam teraz, że od kiedy jem paleo to czuję się coraz bardziej głodna. Pierwsze dwa dni były dla mnie ilościowo nie do przejedzenia, od trzeciego dnia zaczęłam odczuwać głód. Rano wstaję i jem (nie jadłam rano od podstawówki) a później zjadam obiad, podwieczorek itp. Najadam się nimi (często nie zjadam nawet wszystkiego) ale po chwili znowu czuję głód, który przechodzi – czy ten głód może być związany z tym, że zaczęłam odżywiać organizm, czy może on wynikać z ograniczonej ilości spożywanych cukrów? czy jest normalny, czy może ze mną coś nie tak?
Pozdrawiam! 🙂
Jesteś głodna, bo nie jesz tłuszczu. Jedz tłuszczu duuużo, a jak tylko poczujesz głód, to duża łyżka (z czubkiem) oleju kokosowego pomoże.
Masz różne rodzaje głodu – głód pusty żołądek, głód niski cukier w krwi, głód nałóg pszeniczny itp – musisz się nauczyć je rozróżniać.
Na paleo oczywiście może się zdarzyć, że będziesz jeść za dużo białka, to dość często popełniany błąd. Nie skutkuje to raczej jakimiś konkretnymi chorobami, ale skraca życie i nie jest ogólnie za zdrowe.
Policz sobie wszystko – jeśli masz idealną wagę koło 60 kg, to przyjmij, że masz jeść 60 g białka dziennie, najlepiej jako 3 porcje po 20 gram. Więc na śniadanie 3 jajka, na obiad 100 g mięsa, na kolację 100 g mięsa – w największym uproszczeniu. Eksperymentuj, bo mając za mało zakwaszony żołądek źle trawisz białka, więc musisz ich jeść więcej. Z wiekiem też nasze zdolności przyswajania białka maleją, więc warto go jeść więcej.
Kebab (baranina i surówki) jest OK, jak zjesz bez bułki, tylko te ichnie sosy to pewnie olej sojowy z cukrem.
Po szczegóły najlepiej popytaj na forum: https://paleosmak.pl/forum/
Powodzenia!
Dziękuję za odpowiedź. No niestety nie mam prawidłowej wagi, bo moja aktualna waga to 117 kg stąd właśnie dieta i początek przygody z paleo, które mam nadzieję zostanie ze mną już na zawsze.
Będę pytać na forum 🙂 Chciałabym się dowiedzieć jak najwięcej no ale to dość trudne, bo co człowiek to ma inne przekonania i inne doświadczenia a więc też inne rady. Jedni liczą kalorie, inni uważają, że wcale się tego robić nie powinno tylko jeść do syta. Ciężko to wszystko jakoś poukładać 🙁 za dużo informacji na początek no ale staram się jakoś ogarnąć.
Nie dodałam jeszcze tylko tego, że nie są to marketowe standardowe udka z kurczaka takie, które jedno waży pół kilo (gdzie 1/2 to woda) 😛 tylko udka z kury z własnego chowu, więc są drobne i zbite. W każdym razie przyjmując tok, że ważę 117 kg i mam zjeść 117g białka to jest to mnóstwo mięsa – 5 jajek i 400g mięsa?
Nawet nie przeczytałaś tekstu powyżej i podlinkowanego wpisu o białku, szkoda. Masz zjeść tyle g białka, ile masz kg _prawidłowej_ wagi. Uwzględnij wzrost, budowę itp i wyjdzie, że prawidłową wagę masz X, najczęściej jest to 55-60 kg u kobiet.
Przeczytałam, ale chyba mi coś umknęło, że chodzi o wagę prawidłową – linka nie czytałam to prawda a jedynie artykuł bo nie zwróciłam na niego uwagi, ale zaraz nadrobię i przeczytam 🙂 Przepraszam, zaraz nadrobię.
Zapoznałam się z tym wszystkim i myślę, że już teraz wszystko wiem i rozumiem. Dziękuję.
Co do głodu – wydaje mi się, że zwyczajnie mój organizm domaga się cukru. Momentami wiąże się to ze złym samopoczuciem np. silnym rozdrażnieniem, brakiem koncentracji, wrażeniem kołatania serca, dziwnym widzeniem. Czuję się trochę jak na jakimś detoksie, jak po odstawieniu narkotyku. Trwa to chwilę (czasem dłuższą, czasem krótszą), ale mija i wszystko wraca do normy. Po pewnym czasie znowu to uczucie głodu i inne objawy. Najczęściej ok 20-30 min. po posiłkach. Sama nie wiem, uczę się 🙂
Dziękuję i pozdrawiam
Białka tyle co prawidłowa waga. Ile węglowodanów i tłuszczów, jak chce się schudnąć? 150 ww, reszta tluszcz?
Wszystko jest na stronie. Tłuszczu do smaku albo ile chcesz. Węglowodanów właściwą ilość:
https://paleosmak.pl/weglowodany/ile-jesc/
sosy w kebabach to mleko , mowia ze to jogurt, ale klamia
No ja mogę się obyć bez sosów 🙂 chodzi tylko o mięso – bez frytek, sosów i innych dodatków (poza surówką oczywiście czy warzywami bo można też prosić o same warzywa, np. pomidory, kapustkę itp.)
Cieszy mnie fakt, że można jeść samo mięso 🙂 ono mi w zupełności wystarczy bez wszelakich dodatków niedozwolonych 🙂
Z wspomnień mojej Babci.
Na wsi świnie zawsze bito dwa razy w ciągu roku (Boże Narodzenia i Wielkanoc) gdzie na święta zjadano sporą ich porcję. Wszystko co nie udało by się zjeść zasypywano solą w specjalnych beczkach. Sól wyciągała wodę z mięsa i tak robiła się solanka w której mięso mogło leżeć do kolejnego świniobicia.
Czyli jak często jedzono mięso poza świętami?
Raz może dwa razy w tygodniu, najczęściej w postaci wkładu do zupy.
Najważniejsza Babci zdaniem była słonina która jedzono znacznie częściej. Pajda chleba z kawałkiem słoniny i można było na tym cały dzień pracować w polu.
Oprócz tego smalec ze skwarkami też był zawsze pod ręką i używany do wszystkiego.
Oprócz jesieni drób jedzono rzadko bo ważniejsze były jajka. Tylko jesienią jedzono go gdy trzeba było zmniejszyć stado aby mniej potrzeba było im jedzenia na zimę.
Krowy prawie wyłącznie były trzymane dla mleka (które dawały tylko przez jakieś 8 miesięcy kiedy była świeża trawa)
Owce dla wełny.
Oczywiście jak się trafiło że ze wszystkich piskląt 10 okazywało się kogutami to szybko też trafiały albo na sprzedaż albo do gara. Podobnie to się ma do byków, knurów, baranów, itd.
Ze względu na to że mleko nie było dostępne przez cały rok latem i jesienią robiono sery na zimę. U mojej babci to był biały mocno solony suszony ser, który suszył się na strychu. Też ponoć jedna skiba takiego sera wystarczała na cały dzień przy pracy w polu.
Chleb robiono samemu średnio raz w tygodniu w wielkich bochenkach.
Co mnie szczególnie zdziwiło to latem mało ogólnie się gotowało. Bo było tyle pracy że nie było kiedy i dobrze było jak miało się czas żeby zjeść choć jeden posiłek dziennie. Babcia zawsze powtarzała że najlepszą fuchę miało się przy gotowaniu ziemniaków, grochu dla świń. Zawsze im się podjadało 🙂
Tak mi się przypomniało
Może było by warto utworzyć nowego posta na takie historie. To bardzo ważna wiedza która zagnie jak się jej nie utrwali.
Pozdrawiam
Jak chcesz napisać gościnny wpis z historiami swojej babci, to chętnie go opublikuję 🙂
Za 3 tyg znów pojadę odwiedzić rodzinę to zanotuję wszytko i wtedy mogę coś napisać.
W kontekście pieniędzy warto by jeszcze zwrócić uwagę na taki utajony aspekt oszczędzania – zaopatrując się w ograniczoną ilość produktów, odwiedza się generalnie jedynie jakiś mięsny i warzywniak, nie zahaczając o sklepy ogólnospożywcze, gdzie często ulega się „ach, ta rzecz jest mi przeniezbędnie potrzebna, kupię!” (nie mówię o sytuacji, gdy z jakichś względów zaopatrujemy się w jakichś marketach).
Skąd bierzecie tłuste ryby hodowlane? I jakie? Makrela lub śledź mogą być wędzone?
Ryby hodowlane przede wszystkim ze sklepu – karp, łosoś, pstrąg itp. Co do wędzenia mam mieszane uczucia, ale lepsza wędzona ryba niż żadna. Sam dość często jadam wędzoną makrelę i marynowane śledzie.
Epidemia otyłości/toksyczności która teraz panuje to najlepsze wytłumaczenie gdzie organizm upycha wszystkie szkodliwe rzeczy. Ogólnie w tłuszczu bo wszystkie pestycydy i herbicydy są rozpuszczalne w tłuszczach (żeby deszcz nie zmył ich z liści za szybko). Poza tym formy rozpuszczalne w tłuszczach są mniej toksyczne (nie mogą przenikać łatwo do krwi).
Także tłuszcz w szczególności ten biały pod skórą służący do izolacji termicznej tam trzymamy to co najgorsze i tego bym unikał z przemysłowej produkcji (szczególnie jeśli wygląda na przerośnięty). Tłuszcz tzw. trzewny czyli występujący w głębi organizmu jest raczej traktowany jako zapas na czas głodu i nie powinno być tam za duża złego. Zresztą najbardziej ceniony tłuszcz to ten z okolicy nerek (najsmaczniejszy :]). Organy wewnętrzne powinny zawierać najmniej tych złych rzeczy bo są najważniejsze dla przeżycia. Dużo złego mówi się o wątróbkach że to jest filtr i jest tam wszystko co najgorsze, ale ja z tym się nie zgadzam.
Ja mam taką zasadę jeśli organy wyglądają ładnie, to znaczy że zwierze radziło sobie całkiem nieźle i zjadam ze smakiem. Jeśli widzę że coś jest nie tak np. wątróbka się rozpływa, ma jakieś plamy czy coś takiego to odpuszczam sobie 🙂
Podsumowując jeśli organy wyglądają ładnie (przydało by się ich też powąchać ale to już coraz trudniejsze) i kosztują 4zł za kilo to według mnie śmiało nawet jeśli jest to z przemysłowej produkcji. Od czasu do czasu czemu nie.
Moja córeczka uwielbia najbardziej szpik z kości, skórę oraz serduszka ptactwa 🙂
Witam, bardzo interesujący artykuł. Mam tylko jedno pytanie. W jakich częściach mięsa gromadzą się różne toksyny/sterydy/chemikalia i inne niezdrowe substancje w pierwszej kolejności? W organach wewnętrznych? Jak wygląda sprawa jedzenia organów wewnętrznych zwierząt hodowanych „budżetowo”, czyli takie, które można znaleźć w hipermarketach?
Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedź.
Dużo niepożądanych substancji rozpuszcza się w tłuszczu, ale generalnie są one wszędzie. Wątróbka nawet od zwykłego kurczaka (od czasu do czasu) jest lepsza niż żadna. Pamiętaj, że nie musisz jeść mięsa od rana do wieczora i jedząc rozsądne ilości jajek i strączków możesz jeść mało mięsa.
Dzięki za odpowiedź.
czy mieliscie okazje poczytac o Eskimosach i wyginieciu karibu?
na poln Kanady karibu zniklo i eskimosi (Inuici) wymierali , bo zima jedli tluszcz z karibu, ktory zapewnial witaminy itd, autor ksiazki zostal wyleczony ( wycienczony, plul krwia) w ciagu 1 tygodnia po podaniu tluszczu z karibu
Przeciez zwierzeta tez sie zjadaja.
Witam
Polecam – Nutrition and Physical Degeneration autorstwa Weston A. Price (http://gutenberg.net.au/ebooks02/0200251h.html).
Książka jest zwieńczeniem jego badań nad odizolowanymi populacjami które niekiedy nie widziały jeszcze białego człowieka (około 1930 roku takie jeszcze istniały) a wykazywały się nieprzeciętnym zdrowiem fizycznym i psychicznym. O dziwo żadna z tych populacji nie była wegetarianami.
Jedno z ciekawszych fragmentów to o Indianach z Kanady i Eskimosach którzy mieli jedną ważną zasadę. „Nie jedli chudego mięsa”. Chude mięso jedli tylko w tedy gdy mieli wystarczającą ilość tłuszczu żeby móc to mięso w tym tłuszczu namoczyć (i zakonserwować). Bo jeśli nie to dostawali je psy :). To dla tego psy były tak tam popularne idealnie symbioza. Oni sami jedli głównie organy wewnętrzne i tłuszcz. Warzywa czy owoce okazjonalnie (dostępne tylko przez kilka tygodni). Byli nieprzeciętnie zdrowi, silnie i niezłomni.
I też ważna rada na bazie tej książki.
Jeśli ktokolwiek próbuje dać ci jakieś zalecenia dietetyczne to w pierwszej kolejności poproś go o pokazanie ci populacji ludzkiej która jada tak od co najmniej 5 pokoleń i są nadal nieprzeciętnie zdrowi. Jeśli takiej populacji niema to przepraszam ale ja eksperymentować na sobie i swojej rodzinie nie będę.
Nie ma na świecie takiej populacji która od co name 5 pokoleń nie jada produktów zwierzęcych i wykazuje się nieprzeciętnym zdrowiem. Wszyscy jedzą zwierzęta, ryby, produkty mleczne czy choćby owady.
Moje pytanie brzmi: jaka jest długość życia Eskimosów? Z tego co wyczytałam to dożywają do 70 lat – nie wydaję mi się, by było to jakoś zatrważająco długo.
Jest kilka populacji, które żyją troszkę dłużej np. mieszkańcy tzw. Niebieskich Stref – Adwentyści Dnia Siódmego, czy mieszkańcy Okinawy, którzy należą do najdłużej żyjących ludzi na świecie (ponad 100 lat) a jak wygląda ich dieta? Proszę sobie poczytać. Mogę tylko wspomnieć, że nie jest to ani paleo ani keto, a nisko przetworzona dieta roślinna z okazjonalnym spożyciem mięsa (głównie na święta).
Kluczowym składnikiem diet długowieczności są fasole, produkty pełnoziarniste i warzywa z ogródka. Mięso pojawia się okazjonalnie maksymalnie do kilku razy w miesiącu i praktycznie nie jadą się tam mięsa czerwonego albo przetworzonego np. boczku. W diecie liczy się równowaga kaloryczna pomiędzy węglowodanami złożonymi, tłuszczami a białkiem, z mocnym ograniczeniem spożywania tłuszczów trans i nasyconych oraz soli, która występuje np. w wędzonych produktach, kiełbasach czy wędlinach.
Pogratuluj sobie, bo dałaś się nabrać na propagandę kościelną. Adwentyści bardzo manipulują danymi. Wśród tych 100-latków nie ma ani jednego wegetarianina albo weganina, to musi o czymś mówić. A Eskimosi żyją krótko, bo żyją w kontenerach postawionych im przed dobry rząd Kanady i wcinają bułeczki przysłane przez dobry rząd Kanady.
Rozumiem, że na propagandę dotyczącą mieszkańców Okinawy też się dałam nabrać oraz innych mieszkańców zamieszkujących Niebieskie Strefy? Czytanie że zrozumieniem to prawdziwa sztuka w dzisiejszych czasach. Odwiedziłam tego bloga z racji zainteresowania różnymi sposobami żywienia i niestety po tych kilku komentarzach zamieszczonych tutaj muszę stwierdzić, że trochę się zawiodłam. Źródłowaniem są strony internetowe/blogi, a miały być rzetelne informacje na podstawie badań (tak przeczytałam w opisie "o mnie"), odpisujesz mi na komentarz, żeby nie czytać badań, bo są robione na zlecenie koncernów farmaceutycznych, poza tym sposób w jaki próbujesz przekonać każdego, wręcz narzucić, że Twoja dieta jest najlepszą dietą na świecie, też nie wzbudza jakiegokolwiek zaufania. Byłam na różnych blogach, które, podobnie jak Ty, zachęcały/narzucały swój tok myślenia i swoją dietę, że jest najlepsza i do tego np. prowadziły sprzedaż suplementów, bo jednak były jakieś niedobory, a trzeba było zarobić. Rozumiem, że trzeba z czegoś żyć, że wszystko kosztuje. Rozumiem też, że to jest Twoje podwórko i piszesz na co masz ochotę, ale mnie to trochę przypomina "kółeczko wzajemnej adoracji". Ja wiem, że miło się czyta teksty, które potwierdzają nasze tezy i zgadzają się z
naszymi opiniami, a te kontrowersyjne to już od razu trzeba zbanować i zbesztać zamiast zastanowić się i przedyskutować, czy może faktycznie mogą coś wnieść do naszego życia. Trochę to wszystko nie trzyma się kupy. Życzę Tobie i wszystkim Twoim czytelnikom dużo zdrowia i życia bez chorób. Pozdrawiam serdecznie.
Wystarczy spojrzeć na dzikie plemiona. Oni dobrze wiedzą co mają jeść i czego potrzebuje ich organizm. I choć czasem muszą głodować to jakoś nie widać, żeby byli słabi, chorzy itd. Wręcz przeciwnie. Są sprawni, szybcy, inteligentni i moglibyśmy się od nich dużo nauczyć. A zwierzęta to po prostu dla nich jedzenie. Taka jest przyroda. A my choć wyewoluowaliśmy to nie możemy zapominać, że też należymy do gatunku ssaków i też jesteśmy częścią przyrody. Mięso jest nam niezbędne. Tylko, że nauczyliśmy się jeść świństwa chemiczne (w tym takie też mięso), nabiał, cukier i zboża. Tak sobie myślę, że taki dziki człowiek to pewnie by tego nie ruszył i się zastanawiał co my jemy. No chyba, że naprawdę byłby bardzo wygłodniały
Angie, są silni i zdrowi, bo innych tam prędko szlag trafia! :D:D:D
Poza finansowymi (tabletki trzeba kupić) łykanie wielu suplementów w rozsądnych ilościach nie ma najczęściej negatywnych skutków dla zdrowia, choć czasem są wyjątki, np. suplementy cynku przy niedoborach miedzi mogą nawet pogorszyć zdrowie.
Ja nie rozumiem, jak możesz się zastanawiać nad sposobem odżywiania, który jest tak zły, że wymaga suplementowania. Prawie wszystkie zwierzęta coś zabijają, żeby przeżyć i tak ten świat jest skonstruowany.
To właśnie wegetariańska ideologia doprowadziła do powstania obecnej piramidy żywieniowej, ze zbożami i olejami roślinnymi w podstawie, która jest przyczyną chorób i wcześniejszej śmierci setek milionów osób. Jeśli ideologia jest ważniejsza dla Ciebie niż zdrowie, to raczej ta strona nie jest dla Ciebie.
Nie, nie rozważam przejścia na wegetarianizm, bo zwyczajnie lubię mięso i wydaje mi się, że mój organizm go potrzebuje. Pytam, bo ostatnio coraz częściej mówi się na temat przewagi jednaj diety na drugą, a że moja wiedza na te tematy jest ograniczona, postanowiłam zapytać kogoś, kto się na tym zna.
Właściwie nie wierzę w istnienie 'jedynej słusznej’ diety i nie nazywałabym diety wegetariańskiej 'złą’. Po prostu nie jest dla mnie i dlatego zadałam pytanie, żeby wiedzieć jak przekonać wegetarian, którzy próbują mnie 'nawrócić’.
I bardzo dziękuję za odpowiedź.
Lubię zajrzeć na tę stronę. Jednak kiedy czytam „Ja nie rozumiem, jak możesz się zastanawiać nad sposobem odżywiania, który jest tak zły, że wymaga suplementowania.” wówczas zastanawiam się co w naszej szerokości geograficznej robić w przypadku niedoboru witaminy D – wyczarować? Znam osoby będące paleo, a mimo tego suplementujące się. Smutne jest także to, że osobę, która w zasadzie chce propagować zdrowe odżywianie Pan nie potrafi zrozumieć. Wspaniale, że urodził się Pan oświecony i od kołyski był paleo, ale są ludzie, którzy do sedna dochodzą w drodze wątpienia. Zagłębiają się w temat i często dzięki temu przekonują się do tego w co wcześniej wątpili. Zaś słowami „Jeśli ideologia jest ważniejsza dla Ciebie niż zdrowie, to raczej ta strona nie jest dla Ciebie.” wykazuje Pan impertynencję. Jakże charakterystyczne zachowanie, w którym od podmiotu ważniejszy jest przedmiot, świat jest biały albo czarny, MY jesteśmy dobrzy, mądrzy i przebudzeni, WY źli, głupi i cudem żyjące ciemnoty. Odnoszę wrażenie, że nie zapoznał się Pan z komentarzami Idy, ale z automatu, bo pojawiło się słowo „wegetarianizm” zaatakował. Słabiutko. Na miejscu Idy, która za każdym razem „Bardzo dziękuje” za odpowiedź – napisałabym, że zachowuje się Pan jak ordynus. A, że Ida jest bardzo grzeczna, a mnie takie zachowanie oburza, więc piszę co o nim myślę. Jeżeli już decyduje się Pan odpisać osobie, która puka do Pana drzwi w poszukiwaniu odpowiedzi to niechże będzie to okraszone chociaż odrobiną kultury. Taka osoba jest poniekąd Pana gościem.
Ola, witamina D występuje w wielu pokarmach zwierzęcych, przede wszystkim w rybach, ale jeśli ich nie jesz wystarczająco dużo, to wtedy rzeczywiście warto rozważyć suplementowanie, szczególnie w miesiącach zimowych. Za pozostałe uwagi dziękuję, choć uważam, że źle zinterpretowałaś niektóre wypowiedzi.
Niedobory witaminy D to jest głównie problem z brakiem ekspozycji na słońce nie dieta. W diecie możemy uzyskać stosunkowo niewiele witaminy D. A na słoneczku w ciągu jednego dnia potrafimy zrobić około 20000 jednostek. Tyle co cała buteleczka suplementu 🙂 No cóż nie zostaliśmy stworzeni do siedzenia w biurze przez cały czas 🙁
pani Olu dla mnie to wyrazenie nie jest niegrzeczne, Jest b.nielogiczne ze ktos wybiera zla diete z brakami, ryzykujac ze bedzie chorowal. jaka ma pani gwarancje, ze suplementy sie wchlaniaja? zadna.
a za pare lat zoladek i wątroba zniszczone, bo suplementy to chemia.
skad ten rak? nie spadl z deszczem tylko z tabletkami, suplementami ,chemia i zla zywnoscia.
Pani Urszulo. Proszę zauważyć, że odniosłam suplementację do osób, które są na diecie paleo już od lat. I ma Pani rację, dla mnie to także nielogiczne, że ktoś wybrał dietę, która mu nie służy, a zamiast ją zweryfikować – pożera garściami suplementy. Zaś nie dalej jak m-c temu miał usuwaną zmianę rozrostową, o którą lekarze się bali, że może z czasem stać się złośliwa. Osobiście jestem za rozsądkiem. Nie po stronie żadnej z diet, bo tam gdzie rodzą się ideologie tam pojawia się zaślepienie.
Tak sobie przeglądam posty i nieraz brwi mi jeżdżą po czole ze zdumienia, że ludzie oczekują, że każdego będzie się za rękę prowadzić, bez wytchnienia cierpliwie tłumacząc i przekonując; tymczasem swój rozum mamy i jak w szkole nauczyli świętej piramidy żywienia, tak też czytania ze zrozumieniem, no i teoretycznie, robienia użytku z informacji.
lekarze w Polsce radza jesc wedlug piramidy, nawet cukrzykom; ale jesli mu powiesz , ze to zbrodnia co robi i zapytasz dlaczego to robi -to odpowie: bo ” firmy farmaceutyczne mnie do tego zmuszaja” .( odpowiedz lekarza w Krakowie Pradnik Bialy)
"Prawie wszystkie zwierzęta coś zabijają żeby przeżyć"
ok, tylko zwierzęta nie gotują, nie smażą itd.
jedzą surowe mięso.
obróbka termiczna raczej nie wpływa pozytywnie na składniki min., witaminy, itd.
polecam tatar z mięsa lub ryb 🙂
Chciałabym spytać Autora, czy możesz się ustosunkować do teorii, podobno podpartej faktami, że dieta wegetariańska może zawierać wszelkie niezbędne składniki odżywcze, które są nam potrzebne? Jest to najczęściej używany argument moich znajomych wegetarian, przez co czuję się źle psychicznie, bo nie jestem wege. Właściwie jadam mięso rzadko, bo góra trzy razy w tygodniu, od czasu do czasu rybę, ale nie chcę całkiem z niego rezygnować. A czuję, że powinnam, bo postępuję źle i przyczyniam się do śmierci niewinnych zwierząt.
Sama nie zabiłabym zwierzęcia, nawet pułapki na myszy bym nie zastawiła, może więc jestem hipokrytką? W starciach z wegetarianami brak mi argumentów.
Wegetarianie mają wiele niedoborów, najbardziej oczywisty jest chyba przypadek witaminy B12, która praktycznie nie występuje w pokarmach roślinnych. Całkiem sporo wegetarian łyka suplementy B12. Do tego dochodzi także witamina D, kwasy tłuszczowe omega-3 DHA/EPA i niektóre aminokwasy – pokarmy roślinne ich po prostu nie mają.
Każdego dnia coś musi umrzeć, żebyśmy mogli żyć i nie ma dużego znaczenia, czy jest to sałata czy krowa. A co do niewinnych zwierząt – cały świat oparty jest o zabijanie przez drapieżników niewinnych ofiar. Jak drapieżnik nie zabije ofiary, to sam umrze – cała przyroda kręci się wokół wzajemnego zabijania się i zjadania, a wegetarianizm jest działaniem wbrew naturze.
Bardzo dziękuję za odpowiedź.
Ale czy są jakieś negatywne skutki łykania suplementów jak B12?
Bardzo popularny wśród wegetarian jest argument, że człowieka od zwierząt różni to, że wyszedł z jaskini, zaczął uprawiać rośliny by po tysiącach lat nie musieć mordować by przeżyć.
Uważam, że racja leży gdzieś po środku, ale sama nie wiem do końca co o tym myśleć. Mnóstwo artykułów na temat paleo vs wege jest ze sobą sprzecznych.
myślę, że ten argument jest fałszywy,
człowieka od zwierząt różni mózg, który zaczął się rozwijać dopiero, gdy jadł mięso, bo mózg to tłuszcz
Nie mam zębów jak tygrys, więc nie mogę żywić się wyłącznie mięsem. Nie mam pięciu żołądków , więc nie mogę żyć trawą jak krowa. Wniosek: trzeba jeść wszystkiego po trochu, a wszelkie jednostronne diety są niezdrowe i prowadzą do niedoborów. Człowiek dorosły może robić co chce, jeść np. tabletki dla kosmonautów zamiast jedzenia, ale eksperymentowanie na zdrowiu i życiu małych dzieci w okresie intensywnego wzrostu – stosowanie diety, która wymaga suplementacji chemią!!! – powinno być karane.
Zgadzam sie.
Nie ma znaczenia, czy jest to sałata, czy krowa? Należałoby się zastanowić po pierwsze ile wody i paszy jest potrzebne do wyprodukowania kilograma mięsa, po drugie, czy wycinając sałatę z ogródka czujesz to samo, co wbijając nóż krowie w gardło. Ponadto, jeśli mięso zawiera znikome ilości omega 3, a w dobrej diecie powinno się jeść omega 3 do omega 6 w stosunku 1:1, to jak ma się obżeranie zwierzęcym tłuszczem do rzeczy? Przecież to oleje roślinne właśnie są źródłem omega 3 i głównie owoce morza i ryby. Krewetkę jestem w stanie zabić, krowy nie. Ktoś tu napisał poniżej, że pozwala dziecku instynktownie wybierać co je. Mój instynkt mi mówi, żeby nie jeść mięsa. I nie jestem w stanie zabić nawet ptaka, aczkolwiek nie mam problemu z wycięciem sałaty z ogródka. Może jakaś zryta jestem, nie wiem. Jest kilka rzeczy w paleo, z którymi się absolutnie zgadzam. są to: jajka są OK, owoce morza są OK, zboża szkodzą, mleko szkodzi, nieodpowiednio przygotowane strączki mogą szkodzić. Dlatego skomponowałam sobie moją osobistą dietę bazującą na tym co wyżej. Szkoda też, że w Polsce nie ma dostępu do białka z insektów, kiedyś oglądałam program, że niektóre ludy robią chleb z insektów i są całkiem całkiem zdrowotnie… To by było dość ciekawe…
Ponieważ mam problem z celiakią i dużo czytam o dietach… Byłam na diecie Dąbrowskiej przez całe 6 tygodni i czułam się dobrze. Zauważyłam ciekawą rzecz. Paleo dopuszcza te same warzywa, co dieta Dąbrowskiej. Podczas diety w ogóle nie ciągnęło mnie do mięsa, chociaż do jajek i orzechów strasznie! Powiem więcej – zaczęłam patrzeć na ludzi jedzących mięso jak na kanibali. A wcale nie miałam zamiaru porzucać mięsa po diecie! Potem wpadłam na tą stronę przy okazji szukania informacji na temat bezglutenowych chlebków. Próbowałam wprowadzić mięso do diety znowu, ale mi nie idzie zupełnie! I co teraz? Mam jeść na przymus, bo niby zdrowe? Mam to robić wbrew sobie?
Ależ mięso może zawierać bardzo dużo omega-3 – zależy od tego, co zwierzę jadło i jak żyło. Poza tym pamiętaj, że praktycznie wszystkie histeryczne wegetariańskie komentarze o "wbijaniu noża" są usuwane, bo tu nie ma miejsca na ideologiczne przepychanki.
Panie Grzegorzu, ale my nie jestesmy drapieznikami i nie dzialamy pod wplywem instynktu. Jako swiadome istoty mamy zdolnosc dokonywania wyborow.
Głównym problemem wegetarian jest to, że zamienili mięso na nabiał. Nabiał nie jest zdrowy ze względu na występującą w nim kazeinę, która jest jedną z przyczyn powstawania nowotworów. Jeśli wegetarianie zamienili by mięso na warzywa, owoce czy ziarna, sprawa wyglądałaby inaczej.
Witamina B-12 nie występuje w roślinach, ale wegetarianie jedzą także jajka lub pokarm na bazie mleka, więc problemów nie powinno z nią być, niektórzy nawet ryby, bo to podobno nie jest mięso. Witamina D wytwarzana jest w organizmie pod wpływem słońca, więc nawet nie powinna być nazywana witaminą tak na marginesie. Najwięcej wit. D zawierają grzyby, trochę mniej ryby i jajka, więc też nie powinno być teoretycznie problemu dla wegetarian. Zaleca się jednak tak czy siak suplementacja wit D zwłaszcza w naszej szerokości geograficznej w miesiącach jesienno-zimowych. Kwasy tłuszczowe omega-3 występują w nasionach (np. len, chia, konopie), orzechach (np. włoskie), kiełkach, warzywach liściowych, owocach jagodowych. Mniejsze ilości w rybach, chyba, że spożywamy je na surowo to więcej. Kwasy omega-3 bardzo szybko się utleniają, tak więc każda obróbka termiczną powoduje ich zubożenie, w olejach np. lnianym, trwa to do 2 tygodni, więc po tym czasie olej nie nadaje się do spożycia z powodu tzw jełczenia czyli utlenienia. Dlatego zalecane jest spożywanie ziaren, a nie tłoczonych z nich olejów.
Grzyby nie zawierają witaminy D3, która jest dla nas najważniejsza.
Gdyby dieta wege na ktora mialam mega faze jakis czas temu (ale juz mi przeszlo) byla taka cudowna i kompletna pomijajac wzgledy etyczne – to moj synek nie mial by meeega niedoborow witaminy B12 tak? a mial problemy neurologiczne z tegoz tytulu i szybko musial dostac B12 w zastrzykach Hmmm to jak to w koncu z tym nie jedzeniem miesa jest co? nie powinno byc absolutnie zanych niedoborow tak???? ……
Dla przykładu moja córeczka która nie przepadała za mięsem w ogóle (stosowaliśmy od początku BLW czyli sama wybierała co chce jeść) ostatnio (w wieku 2.2 lat) zjadła kilka dni temu całą kaczą nogę, najchętniej jadła skórę, tłuszcz, miękkie chrząstki i szpik z kości a najmniejszych zainteresowaniem cieszyły się chudsze kawałki mięsa :). Po czym następnego dnia i przez resztę tygodnia znów mięsa nie tyka. Raz ma fazę na białka z 6 jajek, raz na 0.5 kg groszku zielonego innym pęczak z masłem czy olej kokosowy. Mamy przynajmniej nadzieje dzięki temu nie zaburzyliśmy jej naturalnego instynktu i sama wie czego potrzebuje i w jakich ilościach. Niestety apetyty na pół paczki rodzynków też się zdarza :p
Odnośnie mięsa to nie jest tam aż tak dużo składników odżywczych. Najbardziej wartościowym pożywaniem pot tym względem są organy wewnętrzne które ją zużywają (bo każdy na podręczny zapas). Najlepsze to szpik kostny i wątroba. Podobnie najbardziej wydajne i skontrowane źródło witaminy C to nadnercza a witaminy A to oczy.
Myślę że na dobry początek rosołek na kości z dobrymi podrobami to będzie coś co każdemu dziecku zasmakuje. Ja często żeby uniknąć makaronu dodaje zamiast jego np. groszek zielony czy fasole szparagowa.
Dla porównania:
1kg polędwicy wołowej z bd źródła to grubo ponad 100zł
1kg wątróbki z tego samego zwierzęcia to 16zł
1kg kości szpikowych – przy większych zakupach koszt 1 uśmiech 🙂
Trochę chaotycznie za co przepraszam.
Podsumowując. Produkty zwierzęce zdecydowanie tak. Ale z mojej wiedzy mięso nie jest najlepszym produktem zwierzęcym.
Gratulacje, że nie zniszczyliście naturalnego instynktu córki. Rzeczywiście wydaje się, że mała sama najlepiej wie, czego potrzebuje i nie grożą jej absolutnie żadne niedobory, jak tylko będzie miała szeroki wybór pokarmów. Mięso jako mięśnie szkieletowe jest dobrym źródłem białka i przyzwoitym źródłem żelaza, ale rzeczywiście w inne składniki odżywcze dużo lepsze są podroby.