Z wizytą u starszego cukrzyka

Seria wpisów o leczeniu cukrzycy typu 1 dietą jest autorstwa eMMy "Sweet tooth" - gościnnej autorki na blogu PaleoSMAK.

Mijają kolejne lata i moja rodzina nauczyła się już moich nowych zwyczajów żywieniowych (Dekalog eMMy część I, II, III).

Mało tego, powoli sami przechodzą na dobrą stronę mocy ?

Ze względu na to, że widzę, iż w tym szaleństwie jest metoda, jestem odważniejsza w wyrażaniu swoich opinii. Z czasem stałam się nawet obojętna w stosunku do uwielbianych przeze mnie nabiałowo-zbożowo-cukrowych produktów.

Trening wytrzymałości jest ważny

Na początku byłam przerażona wyjściami do restauracji, weselami, wyjazdami wakacyjnymi. Z komentarzy wiem, że taki strach dotyka każdego cukrzyka, nie tylko takiego, który tak jak ja bez insuliny postanowił ujarzmić cukrzycę typu 1. Wiem jednak, że nie ma podstaw do tego typu obaw.

Po ostatnich wakacjach w Polsce (Wakacje z cukrzycą), jak i wyjeździe do Stanów, gdzie bez żadnego większego wysiłku byłam na swojej diecie i cukry miałam wzorowe, postanowiłam pojechać ze swoim prawie dziewięćdziesięcioletnim dziadkiem w odwiedziny do jego rodziny.

O moim dziadku wielokrotnie pisałam (Jak przeżyć święta z cukrzycą?) w odpowiedzi na maile mam małych cukiereczków, które umiały ogarnąć dietę nawet w przedszkolu, jednak po wizytach u dziadków cukry wariowały.

Ja mojego dziadka stawiam za przykład miłości i troski. Mimo, że jest z pokolenia ludzi, którzy doktora google nie znają, a zdanie lekarza medycyny współczesnej szanują ponad wszystko, to mimo to umiał uszanować moje „widzi-mi-się” żywieniowe. Dziwił się i widziałam, że nie do końca rozumiał, dlaczego mimo cukrzycy typu 1 jem totalnie inaczej niż zaleca współczesna diabetologia.

Jednak kiedy dowiedział się, że mogę uniknąć zastrzyków z insuliny zewnętrznej, dba o to, żeby nic mnie u niego nie kusiło. Piecze mięsa i kisi ogórki na mój przyjazd, a ze słodyczy stawia jako przekąskę słoik słonecznika. Przyjeżdżam do niego z poczuciem, że zależy mu na kontakcie ze mną.

Z tego powodu, bez żadnego problemu postanowiłam pojechać na kilka dni w jego rodzinne strony. Oczywiście bagażnik był pełen czarnych oliwek, pieczarek w naturalnej zalewie, awokado, orzechów, ksylitolu i kruszonego karobu na słodką przekąskę. Tak na wszelki wypadek, żeby nie latać później po sklepach małego miasta w poszukiwaniu czegoś, czego w małych miastach mogą nie mieć.

Jak dziadek zobaczył moje zapasy to powiedział: „Złożyłem ciotce zamówienie, i na nasz przyjazd, Ty będziesz miała indyka pieczonego.” Jak się później okazało, przykaz brzmiał dokładnie tak: „Ma swoją dietę. Nic nie może jej kusić: żadne słodycze!! Jedynie indyk i ogórki.”

Czyż nie jest to rozczulające? Rzeczywiście, lodówka w mieszkanku, w którym spaliśmy była pełna sałaty, rzodkiewki, jajek, pieczonego indyka i własnej roboty ogórków małosolnych.

Piszę o tym, ponieważ skoro mój dziadek nauczył się, mimo, że widzę, że mu to wewnętrznie nie grało, to inni też dadzą radę. Mój dziadek, który przez lata kupował dla mnie czekolady, ciastka, piekł baby ziemniaczane, nagle zmienił listę zakupów. Nie ukrywam: nie było łatwo. Bardzo przeżył pierwsze święta beze mnie. Ale co miałam zrobić? Pojechać i jeść rzeczy, które mi szkodziły? Nie miałam tyle siły w sobie, co mam teraz. Teraz pójdę do cukierni, kupię najlepszy sernik, zaniosę do cioci i pijąc z nią kawkę, nawet nie widzę, jak go je. Teraz, po czterech latach mam siłę. Na początku nie miałam

Dlatego poświęciliśmy rok, żeby móc kolejne lata cieszyć się swoim towarzystwem.

Jednak największy szok, miałam u cioci, u której się zatrzymaliśmy. Osiemdziesięcioletnia bardzo sprawna, mądra i inteligentna kobieta opiekowała się swoim mężem z demencją starczą i cukrzycą typu 1.

Zastanawiam się, kto był w większym szoku? Czy ja, widząc co je starszy cukrzyk (według zaleceń diabetologa, którego zasad skrzętnie przestrzegała ciocia), czy ciocia, widząc co ja jem, mając również cukrzycę typu 1.

Ja na śniadanie zjadłam: sałatę, słoiczek oliwek, pieczarki i przepyszne ogórki małosolne domowej roboty. Najadłam się jak bąk i nie musiałam podawać sobie insuliny.

Wujek: razowy chlebek i jakąś margarynę, której nikt nie jadł, bo nikomu nie smakowała, ale lekarz kazał, to kupili i nią smarują chleb…

Ja na obiad zażyczyłam sobie pieczonego indyka i ponieważ był suchy, ukroiłam sobie 20 gramów masła (z nabiału, raz na jakiś czas masło mi służy). Jakie było ich zdziwienie?

”Masło?! Bo ja wujkowi na parze kurczaka gotuję i marchewkę… bez tłuszczu. Bo tłuszcz jest niezdrowy.”

Powiedziałam, że mi marchewka podnosi cukier, a już tym bardziej taka rozgotowana…

A są przecież zdrowe tłuszcze…

Zdrowe tłuszcze

Na kolację zjadłam to samo co na śniadanie, a wujek dostał kleik ryżowy… na mleku… krowim..

Zrobiło mi się bardzo przykro, zwłaszcza, że dowiedziałam się, że coś ostatnio nie mogą sobie poradzić z cukrami…

Więc mówię, że wystarczy odstawić chleb i mleko. No i tutaj od razu pierwsze trudności: wujek, mimo, że z demencją starczą, bez chleba nie wyobraża sobie życia…

A już brak zupki ryżowej na mleku, to może skończyć się aferą…

Rozmawiałyśmy. Mówiłam, co ja jem. Ale niestety, jak inne ciotki przychodzą w gości z ciastem, to nawet jeżeli jedzą potajemnie, wujek potrafi znaleźć resztki w lodówce i je zjeść. No i cukry w kosmos.

Kolejna rzecz: co powiedzą lekarzowi? To jest małe miasto. Tam ze względu na wygodę wszystko załatwia się w jednej przychodni, bo do kolejnej to ciężko się dostać ponad osiemdziesięcioletniej cioci. Więc jak w jednej przychodni są wszyscy lekarze na miejscu, to jest to ogromny luksus. Luksus logistyczny.

A wystarczyłoby, gdyby ten diabetolog powiedział: zero chleba i nabiału. Skoro ciocia kupuje tą niedobrą margarynę według wskazań lekarza, gotuje specjalnie w osobnym garnku kleiki ryżowe i warzywka na parze, to mam poczucie, że zrobiłaby wiele, dla wyrównania cukrów swojego męża.

Jednak wówczas kto im pomoże, jak trzeba będzie ograniczać insulinę? Ja nie umiem przeliczać insuliny, ponieważ jej nie używam/ nie potrzebuję. Nie będzie kłamać lekarzowi, ponieważ to jest inne pokolenie. Już słyszę „Jeżeli nie będzie pani podawać insuliny, czyli nie zgadza się pani na proponowane przeze mnie leczenie, to nie będę leczył pani męża”, albo „Za niski cukier?! Żadne zmniejszanie insuliny: WIĘCEJ węglowodanów!!!”

Mimo, że ciocia jest świadomą, inteligentną i mądrą osobą, łatwo z ponad osiemdziesięcioletniej kobiety zrobić staruszkę z demencją starczą.

Ewentualnie powiedzą, że nie może jeść tylko mięsa i tłuszczów, bo pojawią się ketony w moczu (Ketony w moczu u cukrzyka), a ponieważ wujek jest po kilku operacjach nefrologicznych, strach rozwalonych nerek potrafi przestraszyć nie tylko starszą ciocię. A czyż glukoza w moczu nie robi większego spustoszenia?

Ot, taki smutny wniosek.

Jedyne wyjście: edukować i uświadamiać. Dlatego jestem ogromnie wdzięczna, że Grzegorz publikuje moje wpisy. Ku przestrodze.

Z życzeniami niskich cukrów i pięknej starości, na którą pracujemy całe życie,

eMMa
"Sweet tooth"
lp.pw@htootteewsamme


Chcesz dostawać informacje na maila o nowych postach na stronie PaleoSMAK? Nie spamujemy, szanujemy prywatność i zawsze możesz się wypisać.

Czytaj więcej: Dieta paleo | Paleo dla początkujących | Efekty diety paleo | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Paleo dla dzieci? | Styl życia paleo

48 komentarzy do “Z wizytą u starszego cukrzyka”

  1. Ja chciałam powiedzieć, że nowenna pompejańska działa. To dzięki niej natrafiłam na wspaniałych ludzi EmmaSweet, Gosia, nasz wspaniały lekarz i to dzięki niej mam teraz córkę, która nie bierze insuliny a ma cukry do 85 rano, a po posiłku do 120, c peptyd w normie, insulinę w normie. Wyniki takie, że żaden lekarz po tych wynikach nie powiedziałby że jest cukrzykiem.

  2. Ja tez mam cukrzyce 1od roku i dzieki tym wpisom nie stosuje insuliny. U mnie alergenem jest najprawdopodobniej bialko zwierzece- glownie wieprzowina, wolowina, kurczak. Ogolnie staram sie jesc mieso/jaja max 3razy w tyg. Po jednym dniu z samych warzyw cukry poranne 80-100. To dziala. Plus ostatni posilek do 18. Zdarza mi sie czesto jesc czekolade gorzka 70% po 20.. Nie jem zboz i nabialu- moze poza kasza gryczana/burgul w ilosci 2 lyzki do obiadu. Oliwa schodzi butlami podobnie maslo klarowane a salata kilogramami. Czuje sie swietnie! Dziekuje Emmo !

    1. Magda, bardzo Ci dziękuję za ten komentarz. GRATULUJE!!! życia z niskimi cukrami bez insuliny!!!
      Mam wrażenie, że im więcej osób zostawia takie informacje, że im się udało, tym bardziej jest to wiarygodne dla innych niedowiarków. W czasach, kiedy każdy może wszystko bezkarnie opisać w Internecie i to pod pseudonimem, ciężko we wszystko uwierzyć. W momencie, kiedy widzi się kolejny już taki komentarz, od kolejnego cukrzyka, odnoszę wrażenie, że jest to najlepsza motywacja/ "reklama" tego szaleństwa 😉

      1. Umowmy sie, ze cukry sa dobre wtedy jak sie ta diete TRZYMA? zreszta kazdy to wie, i grzechy sie zdarzaja..W moim przypadku nie-trzymanie diety to zjedzenie poznej kolacji, pomieszanie bialek lub zjedzenie nawet czegos ZDROWEGO wieczorem poznym- nie zdarzylo mi sie zjesc bulki, czy drozdzowki.. za bardzo sie boje skoku cukru. Nikt nie jest idealny .. ale to dowodzi tylko tego ze to dziala- dieta- nie insulina, oraz wysilek fizyczny – zamiast zastrzyku.. jesli cukier jest za wysoki.

      2. Pani Emmo nie wiem co mam robić?Jestem w rozsypce ,mój syn 17 lat zdiagnozowany cukrzycą typu 1 po przeciwciałach Gad wynik wyszedł mu 54,Cpeptyd 1,38.Insulina5,40 glukoza180.Badania glukozy zrobilam kontrolnie poniewaz choruje jeszcze na niedoczynność tarczycy i Hashimoto,,a czytałam że to chodzi w parze często więc zrobiłam no i masz .Raz miał też 340 po sushi.Przeszlismy na dietę.Teraz dzięki Pani wpisom od 2 tygodni cukry są w granicach 80,90 do 100 na czczo bez insuliny . Byliśmy prywatni u diabetologa 2tygodnie temu stwierdziła ,że stan przedcukrzycowy ,badać i że się na pewno rozwinie.Dzis byliśmy u innego diabetologa na kasę chorych i powiedział że syn musi iść na oddział trzeba porobić dodatkowe badania i pewnie insulinę będzie brać ,że będzie mieć szkolenie.Co ja mam zrobić motam się niesamowicie ma iść czy nie ?Co by Pani zrobiła na moim miejscu ?Dzięki Pani wpisom mam taką wielką nadzieję ,że może bez tej insuliny ,ale z drugiej strony jak mu się coś stanie jak dostanie wysoki cukier?Nie mam już sił ?

        1. Pani Mario, ale ja jestem ostatnią osobą, która może Wam doradzać!! Nie znam Was. Jedyne, co mogę zrobić, to opisywać swoją historię (co nieustannie czynię), mając nadzieję, że może to komuś pomoże.
          A czytała Pani moje wpisy? A komentarze innych mam słodziaków?
          A co Pani matczyne serce na to? No i najważniejsze, co na to najważniejsza osoba w tym wszystkim, czyli Pani syn?!?!
          To, co mogę doradzić, to żeby syn przeczytał moje wpisy, komentarze pod nimi i sam podjął decyzję. I uszanowałabym ją.
          Wspierałabym go w decyzji, którą sam wybierze. SAM!!!
          Co zrobicie, będzie dobrze.
          Ja po sushi (rozgotowany ryż) to też pewnie miałabym takie cukry! Z sushi to uwielbiam imbir 😛 w każdych ilościach. Nie podnosi mi cukru 🙂

          1. Emma ja dzięki Pani wpisom jeszcze nie wariuje z tą właśnie myślą , że jest szansa bez insuliny.Przeczytalam wszystko co Pani pisze .Wszystkie wpisy są dla mnie wielką podporą

          2. Pani Mario, jak ja miałam dygotkę obaw i niepewności, to cały czas powtarzałam sobie, jak mantrę, słowa przeczytane w książce Agnieszki Maciąg: " Wszystko jest dobrze. Wszystko jest po coś. W idealnym czasie". To sprawia, że łatwiej wziąć mi oddech i zatrzymuję tę spiralę strachu i "nakręcania się". Zaufałabym synowi. Uważam jednak, żeby móc podjąć świadomą decyzję, trzeba dokładnie poznać dwie strony medalu: czyli moją historię, ale może też warto posłuchać szkoleń współczesnej diabetologii. Mnie od razu zapisano na kilka takich szkoleń z edukatorką. Fajnie by było, gdybyście razem poszli na nie. Spokojnie. Ja dałam radę, Wy też dacie. A patrząc na komentarze: NIE JESTEŚ SAMA!!! Widziałaś ile tutaj ludzi się wspiera?!?! Można zwariować, ale tylko pozytywnie!! 🙂

    2. Magda, a mogłabyć zdradzić czy bierzesz jakieś witaminy?
      Typu D3, C, A, E, B? Pytam bo przy C, mam wrażenie że cukier….. do góry..się pnie… i nie wiem, czy brać czy nie, bo raczej w naturalnych rzeczach tyle nie znajdę aby zaspokoic dzienną dawkę.

      1. Nic nie biore bo uwazam ze witaminy to oszustwo a jesli nie oszustwo to poprostu nie wiem jakie sa dobre i prawdziwe?. Jem duuuzo warzyw i owocow- (awokado to przeciez owoc) wiec mam nadzieje ze dostarczam sobie witamin wraz z pozywieniem. Moze powinnam sie jakos dosuplementowac..

        1. Witaminy A, D, E i K są rozpuszczalne w tłuszczach i owoce ich najczęściej nie mają. W ogóle witaminy D nie ma w ogóle w pokarmach roślinnych. Ich najlepszym źródłem jest tłuszcz zwierząt, szczególnie ryb. Witaminę D potrafimy "zrobić" ze światła słonecznego, ale mamy go zdecydowanie za mało, więc warto ją suplementować.

  3. "Więc mówię, że wystarczy odstawić chleb i mleko." wiem że to tylko jedno zdanie z całości, ale niestety nie u wszystkich wystarczy odstawienie glutenu i nabiału:( Moje dziecko od 2 lat nie je glutenu, nabiału i produktów, których nie toleruje i niestety nie wygląda to tak fajnie jak u niektórych z Was. Nawet przy diecie z niewielką ilością węglowodanów np. po 50 g na dobę, cukry były bardzo wysokie pomimo podawania insuliny:( Nie u każdego odstawienie pewnych produktów daje sukces. U nas niestety nadal nic nie działa:(

    1. człowiek, oczywiście, że to nie wystarczy! U mnie to dopiero był pierwszy krok. Niestety, i mi węglowodany nie służą…
      Strasznie mi przykro, że u Was nic nie działa… Rotowanie? Moje przykładowe propozycje na cały dzień, też nie?
      Coś musi… skoro nawet insulina zewnętrzna nie ogarnia… Mimo to, głęboko wierzę, że skoro szukasz, trafiłaś na mój wpis i zostawiłaś komentarz, to na pewno dalej szukając znajdziesz rozwiązanie. Czego z całego serca Wam (Tobie i Twojemu dziecku) życzę 🙂

    2. a może je coś innego denerwuje układ odpornościowy?
      robiłaś jakieś testy??? – są orzechy, psiankowe itd – one też uczulaja , chelb i mleko to "pikuś" do reszty…. ,

      1. Agnieszka odpowiadam pod innym pyt, bo nie ma zaznaczonej odp. w twoim zapytaniu… Brałam insulinę po 4-6J do posiłków 3 razy dziennie, dodatkowo byłam słaba, serducho dostawało arytmii, więc wiedziałam że nie tędy droga…U mnie szybko zaczęło się stabilizować jak odstawiłam całkowicie cukier, gluten, wszelkie mąki, chleby nawet te bezglutenowe, nabiał i inne alergeny, które mi wyszły w testach na nietolerancje pokarmowe, kiedy podniosła mi się wit.D i B12 i do tego godzina ćwiczeń dziennie. Każdy organizm jest inny, inaczej reaguje i nie ma jednakowej recepty, żeby na każdego tak samo działało. Najważniejsze, że szukamy, próbujemy i wspieramy się razem tu z Emmą, a to znaczy tylko że idziemy w dobrym kierunku;-)))

    3. Rozumiem, bo to też mamy niestety. 3 lata walczymy dietą i nic. Podejrzewamy też borelię – testy nie wychodzą, ale objawy idealne. Łatwo nie jest …

  4. uwielbiam wpisy Emmy, ale mam do niej niedyskretne pytanie. Czy po wyeliminowaniu produktów, które podnoszą cukier, np owoce i zboza nie pojawiły sie zaparcia? U mnie na diecie niskoweglowodanowej pojawil sie ten problem. Zastanawiam sie jak sobie pomoc.

    1. U mnie po po wprowadzeniu diety eliminacyjnej-niskowęglowodanowej pojawiły się podobne problemy, ale to był etap przejściowy, widocznie jelita potrzebują czasu aby się przestawić… Pomogły soki warzywne, koktajle z zielonych warzyw, kiszonki i probiotyki. Pozdrawiam;-)

      1. dzieki za rady;) a po jakim czasie nastapila poprawa? I nadal jestes na diecie niskoweglowodanowej?

        1. Jestem na diecie eliminacyjnej/niskowęglowodanowej od roku. Czuję się rewelacyjnie, cukry niskie bez insuliny zewnętrznej. Faktycznie jak wspomniała Emma i Grzegorz trzeba wprowadzić więcej tłuszczy. Ja również do każdego posiłku dodaję kilka łyżek oliwy, najczęściej oliwy z oliwek w połączeniu z surowymi warzywami. U mnie po ok. 2 tygodniach się poprawiło. I do tego dużo , dużo ruchu, wówczas cały układ trawienny lepiej funkcjonuje…;-) Życzę wytrwałości i dużo zdrówka;-)

          1. Gosia a brałaś insulinę długodziałajaco i krótko też?
            Pytam bo dawki praktycznie już minimalne ale jakoś nie mogę tego odłaczyc na dłużej bo cukry w ….. , próbuje najpierw tą długodziałajacą wiec do tygodnia jest ok , a potem się nie trzymają
            ….więc czegoś brakuje i tak szukam pytam…. może ktoś..coś…- w tym temacie napisze 🙂 . Organizm musi zaskoczyć na te dobre tryby ..to wiem , no ale trzeba mu jeszcze jakoś pomóc.
            Pozdrawiam 🙂

    2. Zboża rozleniwiają jelita, więc te muszą się nauczyć spełniać swoje funkcje od nowa. Wkrótce na stronie pojawi się wpis o zaparciach 🙂

      1. może też napisz o śluzówce w jelitach i kosmkach jelitowych , ich stan i to w jakiej są formie wpływa – na nasz układ odpornościowy, no już o nieszczelności jelit nie wspomnę….

    3. Ska dziękuję, za miłe słowa i komentarz 🙂 Niedyskretne pytanie?! Błagam… ja tam bym bardziej napisała: gówniane 🙂 😀 ;P (gra słów, mam nadzieję, że zrozumiesz żart).
      Absolutnie nie mam żadnego problemu. Jak jadłam ciastka w czekoladzie, zagryzając je czekoladą i popijając kakao, to i owszem: miałam zaparcia.
      Od kiedy jem jak opisuję, nie mam z tym żadnego problemu. Wręcz przeciwnie. Jak odkryłam, że można zjeść cały słoiczek startych migdałów, i mieć niskie cukry, to po drugim ciut mnie przeczyściło… za dużo tłuszczu na raz. Działam jak dobrze naoliwiona maszyna 🙂
      Może spróbuj dodać do każdego posiłku łyżeczkę tłuszczu? Najpierw może tylko po łyżeczce, żebyś nie miała efektu jak ja po dwóch słoiczkach masła migdałowego 😉

      1. Dzięki za rady oraz świetną pracę jaką wykonujesz pisząc na tej stronie i dzieląc się doświadczeniem!

        1. Ska dziękuję 🙂 to dzięki takim osobom jak Ty, wiem co innych może bardziej lub mniej interesować.
          Daj znać, czy dodanie tłuszczy w Twoim wypadku pomogło i jaka ilość jest dla Ciebie OK.

          1. Dziękuję za zainteresowanie moim problemem;) Jak na razie łyżka masła klarowanego do posilkow nie pomaga. Zaczynam się bać, że metoda z tłuszczem nie dla mnie albo że powinnam zjeść go jakieś wielkie ilości, a trudno mi przełknąć tłuszcz. Ogolnie chyba jestem trudny przypadek.
            Na niskich węglach czuję się świetnie, poprawa cery i samopoczucia następuje od razu, tylko w toalecie bez efektów, a jest to dyskomfort. Czekam z niecierpliwoscia na wpis o zaparciach na blogu albo aż ktoś inny da mi jakąś radę jakiej nie wyprobowałam ;(

          2. Ska, spokojnie. Ja do posiłku dodaję około trzech łyżek tłuszczu, czasem więcej. Może każdego dnia zwiększaj ilość? A awokado przełkniesz? A moje ulubione masło z migdałów, np. z solą albo z ksylitolem? Przecież to są właśnie tłuszcze. Albo jajecznica z samych żółtek na oleju kokosowym, bądź innym?
            Smacznego eksperymentowania i efektów w toalecie ;P

          3. Dziękuję za cierpliwe odpowiadanie na moje lamenty;) U mnie jest chyba fobia tłuszczowa, boję się go zwiększac, bo chcę schudnąć a nie przytyć i stąd milion wątpliwości:(

          4. Tyje się od cukru, a nie od tłuszczu. Zwiększając ilość tłuszczu w diecie możesz nawet zacząć chudnąć (bo zaczynasz spalać tłuszcz zamiast gromadzić go na czarną godzinę). A co do zaparć – zrób eksperyment, żeby przez 2-3 dni pić naprawdę dużo wody – jakieś 2,5 l dziennie w postaci płynów (nie licząc wody w jedzeniu, np. owocach). Jak nie możesz tyle pić, to jedz dużo więcej soli. Powinno pomóc. Powodzenia!
            Aha – ja do sałatki daję jakieś 6-8 łyżek oliwy plus tłuszcz w mięsie i innych dodatkach do sałatki (np. nasionach konopi). Razem przeliczając, wyszłoby to spokojnie 12 łyżek, czyli jakieś koło 150 g tłuszczu chyba – na jeden posiłek. I jestem szczupły 🙂

  5. Bardzo to smutne co piszesz. Moja mama tez jest "pod opieką" diabetologa od 35 lat i miesiąc temu amputowano jej nogę. To jest przerażające, że diabetolog w ogóle nie bierze pod uwagę ewentualnych powikłań, nie zleca badań monitorujących stan pacjenta i pozwalających na odpowiednio wczesną reakcję. Zresztą chirurg naczyniowy twierdzi, że miażdżycy nie da się cofnąć, o homocysteinie nie słyszał lub ją bagatelizuje, temat witamin D3+K2 też nie istnieje 🙁

    Oczywiście jak piszesz nikt nigdy nie zająknął się nawet o indeksie glikemicznym, o diecie niskowęglowodanowej nie wspominając. To jest straszne – człowiek myśli, że skoro jest pod opieką "specjalisty" to ktoś dba o jego zdrowie. No niestety, podejście jest na zasadzie recepta, insulina i przyjdź pan za dwa miesiące.

    Na szczęście teraz jest lepszy dostęp do wiedzy, jak ktoś chce, to znajdzie np. Twojego bloga lub inne alternatywne źródła informacji i będzie się leczył na własną rękę (co generalnie nie jest dobre, od tego przecież powinni być lekarze!). Podejrzewam, że jestem w grupie ryzyka i ograniczam węglowodany (chociaż ciągle jestem słodki Dyzio), mam nadzieję, że uda mi się wywinąć.

    Dzięki za to, co robisz i za szczere relacje z Twojej walki z cukrzycą. Powodzenia!

    1. Olu, smutne, to jest to, co napisałaś…
      Mam wrażenie, że tego, czego Wam z mamą teraz potrzeba, to ogromnej siły wewnętrznej i wsparcia… Świat po takiej operacji wygląda już zupełnie inaczej… nie wspominając o barierach architektonicznych.
      Mam nadzieję, że kolejne szczere relacje z mojej walki z cukrzycą, pokarzą Wam obraz innego podejścia do diety. Może dzięki temu okaże się, że to okrutne powikłanie, było ostatnim?
      Czego z całego serca Wam życzę!!

  6. Witam Kochana Emmo;-) Ja również należę do grona cukrzyków 1 bez podawania insuliny;-) Jesteś moją inspiracją od ponad półtora roku, kiedy to trafiłam do szpitala z diagnozą cukrzyca 1 +początki Hashimoto …szok…Kilka lat wcześniej przechodziłam cukrzycę ciążową, którą regulowałam dietą i insuliną. Po diagnozie w szpitalu szybko trafiłam na Twoje wpisy, znalazłam wspaniałego lekarza, który mnie wspiera (zalecił dietę ze zdrowymi tłuszczami, bez zbóż, mleka +codzienny trening, u mnie joga i ćw.aerobowe) niestety nie diabetologa… Zrobiłam badania na nietolerancje pokarmowe, moimi alergenami okazały się zboża nawet gryka, mleko, niestety jajka i pojedyncze owoce. Najważniejsze to znaleźć źródło (stany zapalne) wywołujące choroby autoimmunologiczne: u mnie Candida, nieszczelne jelita, niska wit.D i B12. I nagle okazało się, że całodobowe cukry na diecie mam jak u zdrowej osoby. Przeciwciała spadają, również te na tarczycę, C-peptyd ok.10 ng/ml. Diabetolog w przychodni nie może się nadziwić, skąd u mnie od ponad roku tak niskie cukry i że być może " z jakiś niewyjaśnionych przyczyn moja trzustka się regeneruje"…
    Cieszę się, że jest coraz więcej osób takich jak Ty, które uświadamiają, że można żyć normalnie z cukrzycą 1, bez codziennych zastrzyków i stresu.
    Dziękuję z całego serca za Twoje wpisy, pozdrawiam ciepło i życzę Tobie jak i sobie, aby anty-GAD spadł poniżej 10 IU/ml 😉
    Gosia

    1. Kochana Gosiu, to ja Ci dziękuję, za tak cudowny komentarz 🙂
      Prawda jest taka, że dzięki takim osobom jak Ty, którym chciało się napisać tak wartościowe słowa (żeby było jasne, każdy komentarz uważam za wartościowy i uważam, że wiele wnosi dobrego), jak i licznym mailom, które dostaję, mam motywację do dalszego pisania.
      Piękne życzenia, za które z całego serca dziękuję 🙂 i jak cudowne jest to, że coraz więcej osób wie, co to są "te" niewyjaśnione przyczyny dzięki którym trzustka się regeneruje 🙂
      Co do GAD'ów… tylko dobrocią/miłością można je zmniejszyć, czyż nie?
      pozdrawiam również ciepło.

      1. Maria robiłam testy z krwi FOODPRINT220 + czyli na 220 produktów. Test był wykonany przez lekarza i wysłany do Laboratorium w Warszawie. Nie wiem czy mogę na blogu podawać firmę i namiary, to zależy od Emmy i Grzegorza…. Nietolerancja pokarmowa w chorobach autoimmunologicznych w tym cukrzycy1 polega na produkcji przeciwciał IgG i tworzenie antygenów, które są odkładane w tkankach i powodują przewlekły stan zapalny. Mi te testy życie ratują, ponieważ bez eliminacji produktów, które są dla mnie alergenami nie zregenerują się jelita… Dla mnie uzdrowienie nieszczelnych jelit to podstawa, aby zregenerowała się między innymi trzustka…
        Pozdrawiam;-)

          1. Dziękuję i również życzę ustabilizowania cukrów u syna, a nawet wyleczenia z cukrzycy 1 w co głęboko wierzę, że to możliwe.;-) Ważne też, żeby na początek przede wszystkim odstawić gluten, ponieważ cukrzyca1 ma takie samo tło genetyczne jak Celiaka. Oj można by pisać i pisać bez końca o swoich spostrzeżeniach….;-)

    2. Jesteście cudowne.Dzieki Waszym wpisom wierzę ,że może mi się uda z synem.Emma byliśmy z synem w szpitalu ,ale sprawdzałam co syn je zero ziemniaków,makaronu sosów , które podawali .Stwierdzili ,że za mało je.Kupowalam mu cichaczem ,a to surówki , łososia -obylo się jeszcze bez insuliny, pozdrawiam Was wszystkie bardzo serdecznie.

    3. Gosiu mogłabyś podać namiary na tego wspaniałego lekarza, który Cię wspiera. Moja córka również na zero insuliny. Cukrzyca typu 1 od grudnia. Mamy wsparcie od Emmy, ale brakuje nam jakiegoś lekarza na miejscu, najlepiej w Poznaniu.

      1. Mariola, nie wiem czy mogę na łamach bloga podawać namiary na lekarza…Faktycznie trudno znaleźć kogoś z podejściem holistycznym, kto jest skarbnicą wiedzy odnośnie zdrowego stylu życia. A z kolei bez wsparcia lekarza ciężko podejmować samemu pewne decyzję… Może napisz do mnie mmlyczynska123@gmail.com.

  7. Hanka, to ja bardzo dziękuję za ten miły komentarz.
    Mam takie wewnętrzne przekonanie, że najlepsze co mogę zrobić, to dać przykład.
    Jednak nadal uczę się, aby pozwolić innym żyć swoim życiem. Tak jak inni szanują moje "widzi-mi-sie" tak i ja staram się szanować innych wiarę, że jak nałykają się tabletek to wszystkie problemy znikną… nie ukrywam, nie jest to łatwe 😛

  8. Dziękuję Ci Emmo, za Twoje wpisy.
    Wprawdzie nigdy nie miałam problemów z cukrem, a "tylko" z arytmią i pęcherzem, natomiast – jak i Ty – jestem najlepszym dowodem na to, że można przeżyć bez całej gamy produktów, które są nam niby niezbędne do przetrwania. Ba – nie tylko przeżyć: żyć cudownie lekko, bez leków, bólu i stresu z tym wszystkim związanego.
    Rozumiem ludzi starszych, którzy nie wierzą w moje / nasze pomysły na uśmiechnięte życie. Rozumiem także młodszych, którzy wolą pojeść i popić do oporu, a potem nałykać się tabletek (na to, na owo i na tamto).
    Pięknie napisałaś: o starości, na którą pracujemy przez całe życie. Nie jest to lekka praca, wiadomo, ale efekty warte są trudów 🙂
    Pozdrawiam serdecznie.

Skomentuj Agnieszka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres nie zostanie opublikowany. Pola wymagane są oznaczone symbolem *