Jedno z moich pierwszych pytań, jakie zadałam po zdiagnozowaniu u mnie cukrzycy typu I insulinozależnej było: „Co mogę jeść?”.
Odpowiedź jaką usłyszałam, brzmiała: „Wszystko. Wszystko, co tylko będę umiała przeliczyć na jednostki insuliny.”
Z jednej strony się ucieszyłam, z drugiej, coś tu było zbyt piękne.
Wielokrotnie pisałam, że postanowiłam ujarzmić moją cukrzycę dietą a nie insuliną zewnętrzną (Dekalog eMMy: część I, II i III). Zasady są dosyć, hmm… specyficzne.
Jednak, jeżeli je stosuję, poziom cukru jest w normie, a trzustka już prawie zregenerowana.
Nauczyłam się odkrywać nowe smaki, potrawy. Nowe, czyli bez nabiału, bez glutenu.
Długo szukałam pomysłu na budyń, który będzie zgodny z moją dietą i nie będzie wymagał kłucia.
Jakiś czas temu miałam już jedno podejście do paleo deseru, z mleka kokosowego i chia (Do czego wykorzystałam nasiona chia (szałwia hiszpańska) – 4 wyczesane w kosmos paleo desery). Wówczas, czyli ponad pół roku temu, po szałwii hiszpańskiej cukry po godzinie miałam wysokie. Jednak miesiąc temu, czyli zimą, zjadłam raz jeszcze i cukry wzorowe. Najprawdopodobniej dlatego, że za pierwszym razem jadłam ją w miesiącach, w których pyli.
Mimo to, nadal szukam inspiracji.
Przepisy na budyń znalazłam na blogu olgasmile.com. Świetny blog, pomocne i cierpliwe tłumaczenia na pytania w komentarzach. Ucieszyłam się na myśl o budyniu czekoladowym, który nie podniesie mi cukru.
Budyń czekoladowy, taki gęsty, że łyżka staje, to było coś, co kiedyś uwielbiałam.
Nauczona doświadczeniem po moim ostatnim eksperymencie z sokami (Diabetyczna rewolucja, plan cudu pH – część II) zaczęłam od zminimalizowania do jednej bezpiecznej dla mojej trzustki porcji.
Moje zmodyfikowane proporcje: 125 ml mleka kokosowego bądź innego, które nam służy
4–6 g karobu (jest to białko roślinne)
3 g cukru waniliowego bądź innego słodziwa
żółtko
10 g mąki bezglutenowej
Karob i cukier rozpuszczam w części mleka i podgrzewam w rondelku.
Karob mniej uczula niż kakao, jednak zaliczamy go do produktów bogatobiałkowych roślinnych. Ma to znaczenie przy cukrach porannych (Gdy poranne wstają zorze).
Nadaje kolor jak i smak, jest również słodki.
Resztę mleka miksuję z żółtkiem i mąką. Cały czas mieszając zawartość rondelka na ogniu, powolutku dodaję resztę mleka z żółtkiem i mąką. Mieszam tak długo, aż uzyskam gęstą konsystencję. Każdy ma swoją ulubioną gęstość budyniu. Moja „żeby łyżka stała” wymaga troszkę cierpliwości przy mieszaniu.
Od pewnego czasu nie jem zbóż. Ani pseudozbóż. Zdarza się, że zjem 30 g ryżu z olejem, albo 30 g kaszy gryczanej z olejem, ale dawno nie gościły w moim menu.
Wiedząc, że bezpieczną dla mnie porcją jest 30 g węglowodanów, dla bezpieczeństwa ilość mąki zredukowałam do 10 g.
Na pierwszy ogień poszła mąka kukurydziana. Wiem, że kukurydza jest zaraz po soi najbardziej zmodyfikowaną i szkodliwą dla układu autoimmunologicznego trucizną, ale naiwnie pomyślałam; „co mi zrobi 10 g?”.
Konsystencja obłęd. Smak – petarda. Wylizując dokładnie rondelek, jak dziecko garnek po świątecznych wypiekach mamy, przeszła mi myśl, czy to nie jest zbyt piękne żeby było prawdziwe?
No i tak też było… po godzinie cukry 206…
Wiem, nie ma się co chwalić. 206 to wstyd i hańba. Ale czy są cukrzycy, którzy będąc na intensywnej insulinoterapii NIGDY nie mieli nawet wyżej?! No trudno, wypadek przy pracy.
Wiem, że kukurydza to zło. Ale ten smak… 🙂
Dzięki Bogu moja trzustka szybciutko sobie z tym poradziła i już po godzinie nie było śladu takiego, hmm…, zamachu na mój własny organizm.
Kolejną mąką jaką dodałam, była mąka kokosowa. No i tutaj smak nie był najlepszy. Czułam sam kokos. Dało się zjeść.
Cukry już znacznie lepsze.
Następnie przyszła kolej na mąkę z kasztanowca… Aż wstyd przyznać, ale cukry większe niż po mące kukurydzianej. Smak całkiem, całkiem.
Po mące z teff cukry po godzinie już 171.
Najbezpieczniejszą dla mojego organizmu okazała się mąka z amarantusa, cukry po godzinie 154. Jak również smaczny.
Mimo to, nie zaprzestałam eksperymentu.
Pomyślałam sobie, że bardzo dawno nie jadłam ziemniaków. Mój organizm nie toleruje psiankowatych (klasyfikacja cukrzycy w zależności od zakresu nietolerancji według dr Witoszek: Cierpliwość bambusa), ale skoro Grzegorz napisał, że niektórzy lepiej znoszą czystą skrobię z ziemniaka (Chleb bananowy AIP, paleo, bez jajek), to stwierdziłam, że zrobię miks: 5 g mąki ziemniaczanej z 5 g mąki z amarantusa.
Mieszanka ta potwierdziła tylko moją alergię na psiankowate. Cukry powyżej 206.
Dla mojego organizmu najzdrowszym w tym momencie okazał się budyń z mąki z amarantusa.
Próbowałam jeszcze z dwoma/trzema żółtkami, inuliną. Zamiast karobu rozpuściłam gorzką czekoladę. Kwestia smaku no i cukrów.
Zrobiłam nawet na samej wodzie… szału nie ma, ale cukry niskie.
Ze względu na to, że żółtka również można „przedawkować” według zasad diety, którą stosuję, należy je rotować. Dlatego najlepiej spróbować dwa rodzaje mąki jednego dnia, a później po tygodniu. Żebyśmy mieli pewność, że to mąka jest tym składnikiem który sprawdzamy, a nie przedawkowane żółtka bądź też mleko kokosowe.
Dlatego kolejny był budyń bez żółtek. Z ryżu.
Należy ugotować ryż, jeszcze ciepły zblendować z mlekiem kokosowym, karobem i cukrem.
Ponieważ nie mam małego blendera, postanowiłam zmielić 30 g ryżu przed ugotowaniem. I to był błąd. Cukry po godzinie… szkoda pisać.
Kolejna porcja była już z gotowanym w całości ryżem. Po godzinie cukry 169.
Tak więc, dla mojej trzustki najlepsza jest mąka z amarantusa, a zaraz po niej budyń z ryżu.
Oczywiście, każdy jest inny. Może się okazać, że komuś mąka z amarantusa podniesie cukry tak, jak mi kukurydziana. Celem tego wpisu było pokazanie, jak sprawdzam i szukam nowych smaków.
Stąd, odpowiedzią na pytanie „Czy budyń podnosi cukry”, będzie:
Zależy z jakiej mąki i dla kogo.
Niedawno minęły trzy lata od mojego związku z paleo. Dopiero teraz mam poczucie, że jestem na tyle silna, że trzymam i pilnuję diety co do joty. Pomagają mi w tym moi najbliżsi, ale i wyniki badań, które są najlepszym dowodem na to, że dobrze robię.
Na początku, nie wyobrażałam sobie dnia bez chleba, bez nabiału (Nabiałowy odwyk).
A budyń na mleku innym niż krowim, i to nie ze sklepu, wzbudzał mieszane uczucia.
Mam wrażenie, że było to związane z poczuciem, że jestem jakaś gorsza, skoro wszyscy mogą jeść budyń ze sklepu a ja nie…
Teraz mi to już nie robi. Wiem, że nie jest to kwestia bycia gorszą czy lepszą.
Teraz, nie wyobrażam sobie dnia, z cukrami wyższymi niż 135.
Teraz wiem, że jest to możliwe.
Życzę smacznego eksperymentowania oraz niskich cukrów.
eMMa
"Sweet tooth"
lp.pw@htootteewsamme
Czytaj więcej: Dieta paleo | Paleo dla początkujących | Efekty diety paleo | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Paleo dla dzieci? | Styl życia paleo
Witaj
Moja 4 letnia córka od 1,5 miesięcy zdiagnozowana ct1.
Od dwóch tyg jesteśmy bez insuliny .
Jesteśmy na diecie . Cukry nie przekraczają 135 po jedzeniu .
Ale gdy przychodzi moment spania czyli 22 córka musi dojeść białko by szła spać z cukrem 135 ,wtedy o 24 ma 109 o 3:00 ma 80 o 7:30 71 .
Niestety zdarza się ze już o 5:00 rano ma 63 lub 53 …
skąd te wachania ? Czy to znaczy ze potrzebuje ona więcej białka ? Czy to nie szkodzi Jej ?
Proszę o poradę .
Lili, dziękuję za komentarz. Fajnie, że macie tak niskie cukry bez insuliny 🙂
Skoro nie podajesz insuliny, to czemu uważasz, że przed snem ma być 135?
Takie zasady dotyczą osób na intensywnej insulinoterapii.
Najważniejsze pytanie: jak się czuje córka?
Właśnie na tym polega piękno życia bez insuliny zewnętrznej, że nie ma strachu przed hipoglikemią. Ja raz na spacerze miałam poziom cukru 45. Raz, po całym dniu pracy 50. I czułam się świetnie.
pozdrawiam serdecznie
Czy przed zjedzeniem tych budyniów podawałaś insulinę? Bo widze że nic o tym nie pisałaś a ja mam świeżo wykrytą cukrzycę i nie wiem na razie co moge jesc tak żeby nie były wysokie itp
Wiktorio 14l, tak jak w tekście: "Wielokrotnie pisałam, że postanowiłam ujarzmić moją cukrzycę dietą a nie insuliną zewnętrzną (Dekalog eMMy: część I, II i III)" i "Długo szukałam pomysłu na budyń, który będzie zgodny z moją dietą i nie będzie wymagał kłucia." nie podaję insuliny zewnętrznej, ponieważ zasady diety o której piszę, trzymają moje cukry w ryzach.
Twoje pytanie mnie jednak nie dziwi, ponieważ jak miałam świeżo wykrytą cukrzycę, powtarzali mi, że dieta to mit w cukrzycy typu I.
pozdrawiam serdecznie
Przeczytałem praktycznie wszystko co piszesz i bardzo mi się to podoba co robisz i twoja cała droga, ja od jakiegoś czasu robię to samo ale teraz jakby nawrót i znowu muszę sprawdzać wiele pokarmów bo po niektórych mam nawet 180 gluk., które wcześniej były ok., ale staram się tak dobierać produkty żeby trzymały do 140 po posiłku no i niestety problem z porannym cukrem ok.125 prawie codziennie co bym nie starał się robić z jedzeniem, może masz jakiś pomysł?
Odpowiadając Izabeli to nie jest tak, że bardzo się boję ciał ketonowych ale miałem już kwasicę ketonową i nie chcę do niej dopuścić a żeby nie dopuścić trzeba więcej węglowodanów a ich więcej to wyższe cukry i koło się zamyka dlatego miałem nadzieję, że coś mi podpowiecie, że miałyście coś podobnego u siebie, poza tym od 2 tyg. bardziej chudnę mam szumy w głowie nasilają się po jedzeniu i takie jakby osłabienie, czasem czuję się dużo lepiej.
Piotrze, bardzo dziękuję za miłe słowa.
Czy to aby na pewno nawrót? A może to produkty, które jadasz codziennie?
Czasami nawet węglowodany (kasza gryczana) może dawać po pewnym czasie wyższe cukry.
Co do cukrów porannych, to pisałam o tym w "Gdy poranne wstają zorze".
Jeżeli chodzi o ciała ketonowe/ kwasicę ketonową to nigdy się na tym nie skupiałam. Może wynika to z tego, że bardzo stopniowo eliminowałam węglowodany z mojej diety? Nie wiem. Jednak każdy jest inny.
Pozdrawiam serdecznie i mam wrażenie, że niewielkie tylko zmiany, i wrócisz do niskich cukrów.
"Ketosis sounds scary to many as it’s associated with ketoacidosis, a state of intoxication that occurs if you don’t take your insulin, but Hanna is not concerned. She explains that this can only happen if you’ve been completely without insulin for a couple of hours. If you monitor your blood sugar regularly you don’t have to worry. Thus, ketoacidosis is caused by not taking insulin, not by reducing carbohydrates."
https://www.dietdoctor.com/type-1-diabetes-and-lchf-a-great-combination
Widzisz to Twoje błędne koło wynika z powszechnej niewiedzy. Ciała ketonowe zostały odkryte w 19-tym wieku właśnie u cukrzyków, bo nie cukrzyk objadający się węglowodanami nie jest w stanie tych ciał wytworzyć. I stąd wyciągnięto konkluzję, że ketoza to coś niefizjologicznego, niosącego śmiertelne zagrożenie. Tymczasem człowiek w czasach przed cywilizacyjnych, czyli zanim zaczął uprawiać zboża, jadał rzadko, często raz na dobę i był w ciągłej ketozie z przerwami na momenty gdy dopadł jakieś owoce. Stan ketozy wbrew współczesnej nauce, która uważa jedzenie wysokowęglowodanowe za normę, to jest właśnie stan fizjologiczny dla człowieka. Okazuje się, że wchodząc w ketozę można się wyleczyć z cukrzycy, lekoopornej padaczki, a nawet z nowotworów z glejakiem na czele.
Owszem b. niewielkie wydzielanie insuliny przez trzustkę, jak jest w typie1 cukrzycy, nieco komplikuje sprawę. Jeśli jednak zachowasz dwa warunki, które podałam w zalinkowanym tekście to raz, że nic Ci nie grozi, a dwa zyskasz dodatkowe ozdrowieńcze korzyści. A warunki te, to nie więcej niż 30 g węglowodanów na dobę i nie ma tu znaczenia czy to są węgle złożone czy proste, i jeśli Twoja trzustka produkuje wystarczającą ilość insuliny to jest ok, a jeśli nie to musisz to monitorować i insuliny sobie dodać i to jest ten drugi warunek. Przy zachowaniu tychże możesz sobie mieć ketony we krwi na zdrowie i nic Ci nie grozi. Pozdrawiam.
Dziękuję za te wyjaśnienia a jak zobaczyć czy trzustka produkuje wystarczającą ilość insuliny, po czym to poznać, że trzeba sobie dodać, jak to monitorować. wyjaśnienie logiczne patrzyłem też na ten link który umieściłaś zgadzam się z tym ale jak to kontrolować.
Sprawdzać poziom ketonów. Insulina nie tylko reguluje poziom glukozy ale też ketonów. Norma ketonów we krwi to do 3-5, powyżej musisz dodać insulinę.
Przy czym ile by tych ketonów nie było glukoza ma być w normie a będzie w normie jeśli utrzymasz niskie spożycie węglowodanów. I uwaga na białka, ich nadmiar wątroba przerabia na glukozę. Myślę, że przydatny będzie dla Ciebie ten link: http://barbellkitchen.pl/wp461/podcast/podcast-20-pawel-strychalski-ketoza-cukrzycy-typu-1/
Dzięki to ważne dla mnie, a dlaczego chudnę już nie chcę więcej chudnąć..
rozumiem, że dieta ta jest oparta głównie na produktach pochodzenia zwierzęcego, białku i tłuszczu niektórych roślin, warzywach i niektórych owocach. Jednak w jaki sposób brać wystarczającą ilość węglowodanów aby nie mieć ciał ketonowych w moczu. W warzywach ich prawie nie ma, kasz i ryżu nie wolno bo wysokie cukry po nich psiankowatych też, bardzo proszę o odpowiedz co robić w czym szukać odpowiedniej ilości węglowodanów muszę ich jeść ok. 80-100g aby nie mieć ciał ketonowych.
Piotrze, moja dieta oparta jest między innymi na mięsie i zdrowych tłuszczach.
Z owoców cukry trzymają mi tylko awokado i oliwki.
O tym wszystkim wielokrotnie wspominałam.
Aby odpowiedzieć Ci na Twoje pytania musiałabym skopiować teksty, które już napisałam.
Zdaję sobie sprawę, że dużo jest do przeczytania.
Ale może kilka pierwszych wpisów wyjaśni Twoje wątpliwości.
pozdrawiam serdecznie
Pytanie nie do mnie ale dlaczego Piotrze boisz się ketonów ? Przecież nasze komórki preferują ketony, przecież to jest warunek powrotu do zdrowia. Ja rozumiem, że jako cukrzyka ? przestraszono Cię ketonami, ale sytuacja jest tylko wtedy groźna gdy jednocześnie masz wysoki cukier, jeśli trzymasz niski cukier ketoza działa leczniczo. Bardzo niewiele naszych komórek potrzebuje wyłącznie glukozy i ta ilość jest b. niewielka bo wynosi 30-50 g na dobę. Co ciekawe trzustka chorego na cukrzycę nr 1 produkuje właśnie taką ilość insuliny, tzn. taką ilość, która potrafi zagospodarować te 30-50 g glukozy.
Co do budyniu, ostatnio robiłam z 3 składników : masło ok. 50g, gorzka czekolada 2-4 kostki, rozpuścić w kąpieli wodnej, dodać 2-4 żółtka i mieszać do uzyskania konsystencji czekoladowego, pysznego budyniu 🙂
W termomixie po dodaniu żółtek ustawiamy na temp. 70 stopni, obr.3, i mieszamy aż zgęstnieje.
Izabelo, bardzo dziękuję za przepis na budyń.
Nie jadam masła, ale dzisiaj kupię klarowane i w moim ulubionym rondelku wymieszam.
Nie mam termomixu, ale jestem przekonana, że świetnie wyjdzie.
pozdrawiam
Mam do ciebie jeszcze pytanie: Czy ty jesz pięć posiłków dziennie i rozdzielasz np. mięso na takie małe porcje, bo tylko one trzymają ci cukry? Bo sama się zastanawiam, czy u mnie nie byłoby to lepsze (nie cukrzyca) w kwestii alergizowania tego mięsa… po prostu jeść dwie porcję, a ja zawsze wszystko jem w jednej (no 5 posiłków to by mi było szkoda czasu)…
Julio, to wszystko zależy.
Jeżeli wiem, że wychodzę do restauracji, czy na obiad do znajomych, to jem tylko jedną porcję mięsa tego dnia. Jaką mi podadzą. Nie robię zamieszania, i nie proszę, aby kelner dopytał kucharza ile waży ta moja porcja mięsa na talerzu. Ani czy ma dobrze wytarowaną wagę? 😛
Jeżeli jadę do rodziców, i wiem, że będzie dla mnie upieczony królik, który bardzo rzadko jadam, to szaleję, i jem na śniadanie 135 gramów. Na kolejną porcję, żeby cukry były OK już 1/3 mniej, czyli 90 gramów. A na trzecią porcję, znowu 1/3 mniej, czyli 30 gramów. BARDZO RZADKO jadam to samo białko zwierzęce trzy razy w danym dniu, ale jeżeli jadam, to właśnie tak.
Najczęściej są to dwa posiłki: 70 – 80 gramów na porcję.
Im więcej studiuję medycynę niekonwencjonalną, tym bardziej odnoszę wrażenie, że zarówno moja cukrzyca jak i Twoje AZS to alergia na pokarm. A "personifikacja objawów" (u mnie wysokie cukry, u Ciebie wysypka?plamy?) wynikają z faktu, że jednak trochę się różnimy 🙂
pozdrawiam serdecznie
Powiem tak: u mnie ten problem raczej jest taki, że ja szybko przestaję tolerować dany pokarm, ale zaczyna się od niepozornych OP w stylu niewyspanie rano ;c mało jest pokarmów, które poważnie mi szkodzą na skórę, po roku DDP już się to uregulowało… Ale dalej mam wrażliwy przewód pokarmowy i jak czegoś jeść nie mogę, to on tego po prostu nie przyjmuje, taki kolejny "test" na nietolerancję… Ale miło, że mnie pamiętałaś z poprzedniego posta 😀
Proponuję budyń z avocado. Dojrzałe miksuje się z kakao lub karobem.
Tak Małgorzato, to też jest świetny pomysł. Bardzo dziękuję.
Jednak do tego trzeba mieć blender (tak mi się wydaje).
A ja mam bardzo stary, poczciwy mikser.
pozdrawiam serdecznie
Spróbuj tapiokę, ponoć hipoalergiczna ;D
Julio, słowem klucz, jest tutaj: "ponoć" 🙂
Tapioka w postaci kuleczek mi nie służy… z tego też powodu nie sięgałam po mąkę z niej.
Jednak smak ugotowanych na mleku kokosowym kuleczek z karobem…. mmmm…. petarda 🙂
Tak sobie teraz myślę, że dawno jej nie jadłam. Może warto spróbować.
Dziękuję za sugestię. Pozdrawiam serdecznie