Nowocześni jaskiniowcy podróżują, także samolotem na duże odległości. Do samolotu możemy wziąć dużo własnego jedzenia (czytaj więcej: Podróż samolotem), ale warto pamiętać, że w lotach przez ocean mamy do wyboru posiłek bezglutenowy, choć niedawno pokazaliśmy, że może on zawierać gluten (zobacz: Posiłek bezglutenowy w samolocie – część 1). Tym razem bardziej pozytywny przykład: jak wygląda bezglutenowy posiłek w samolocie?
Na powrót z USA także miałem zamówione jedzenie bezglutenowe (GFML). Lot także odbywał się wieczorem i przez noc, podano nam kolację i śniadanie. Powyżej zdjęcie kolejnej bezglutenowej kolacji w samolocie.
Posiłek bezglutenowy w samolocie – jak wygląda, z czego się składa? Od góry od lewej:
- ciastko z kawałkami czekolady oznaczone „certified gluten free”, dairy free i nut free (bez glutenu, nabiału i orzechów) – kawałki czekolady (cukier, masa kakaowa, masło kakaowe, lecytyna sojowa, wanilina), brązowy cukier, margaryna bez nabiału (olej palmowy, olej sojowy, woda, sól, mono i dwuglicerydy kwasów tłuszczowych, lecytyna sojowa, konserwant: sorbinian potasu (E202), aromat naturalny, palmitynian retinylu, barwnik: beta karoten), brązowa mąka ryżowa, jajka, cukier, bezglutenowa razowa mąka owsiana, skrobia z tapioki, skrobia ziemniaczana, olej palmowy, cukier inwertowany, modyfikowana skrobia kukurydziana, naturalny aromat waniliowy, guma ksantanowa (E415), sól, soda oczyszczona (wodorowęglan sodu, E500b)
- bułka oznaczona gluten free, wheat, dairy, soy & nut free (bez glutenu, pszenicy, nabiału, soi i orzechów) – woda, brązowa mąka ryżowa, skrobia z tapioki, oporna skrobia kukurydziana, białka jajek, olej rzepakowy, szałwia hiszpańskiej (chia), otręby ryżowe, słonecznik, mąka z miłki abisyńskiej (teff), syrop trzcinowy, siemię lniane, drożdże, zagęszczacze: guma ksantanowa (E415), alginian sodu (E401) i guma guar (E412), sól, mąka z szarłatu (amaranth), białko groszkowe, mąka z sorgo, kwas mlekowy (E270), mączka chleba świętojańskiego (E410), barwnik karmelowy, odwodniony syrop kukurydziany, kwas cytrynowy (E330), kwas fumarowy (E297), enzymy
- woda
- przyprawa (mało widoczna, pod bułką) bez soli – cebula, przyprawy (czarny pieprz, słodka papryka, pietruszka, nasiona selera, bazylia, liść laurowy, majeranek, oregano, pikantny tymianek, pieprz cayenne, kolendra, kminek, gorczyca, rozmaryn), czosnek, marchewka, skórka z pomarańczy, pomidor, bezwodny sok cytrynowy, kwas cytrynowy (E330), olejek cytrynowy
- margaryna – mieszanka olei (palmowy, sojowy, lniany, rzepakowy i oliwa z oliwek), woda, sól, estry sorbitolowe roślinnych kwasów tłuszczowych, jednoglicerydy roślinnych kwasów tłuszczowych, zmodyfikowana lecytyna sojowa, sorbinian potasu (E202), tert-Butylohydrochinon (TBHQ) (E319), kwas cytrynowy (E330), sól wapniowo-disodowa EDTA (E385), aromaty sztuczne i naturalne, kwas mlekowy (E270), palmitynian retinylu, barwnik: beta karoten, octan tokoferylu (octan witaminy E)
- niezidentyfikowana „sałatka” – trudno powiedzieć, z czego się składała, wyglądała jak połamane ziarna jakichś zbóż z kawałkami warzyw
- ciepły posiłek – ryż, kurczak w sosie, fasolka szparagowa, czarna fasola
Na jednej tacce zmieścili kilka fabryk chemicznych, bułka ma prawie 30 składników (!), ciastko ponad 25, a margaryna około 20. Posiłek był bez glutenu, zgadza się, ale nie wszystko może być bezpiecznie spożywane przez osoby uczulone czy nadwrażliwe na gluten.
Ciastko zawiera mąką owsianą, a jedno z białek owsa – awenina – jest łudząco podobne do glutenu pszennego, nie bez powodu nazywa się je glutenem owsianym. Także jedno z białek ryżu – orzenina – może reagować krzyżowo z glutenem.
Ta dziwna „sałatka” zawierała coś, co według mnie wyglądało jak bulgur, który zazwyczaj robi się pszenicy, ale na opakowaniu była naklejka z moim numerem siedzenia. Mam więc nadzieję, że było to jakieś bezglutenowe zboże, które najprawdopodobniej niestety zawierało jakieś białka, bardzo podobne w strukturze i działaniu do glutenu.
Ciekawa była ziołowa przyprawa w proszku, która nie zawierała soli, a mimo to dość dobrze imitowała słonawy posmak i skutecznie zaspokajała słone kubki smakowe.
Cała kolacja była potwornie przeładowana węglowodanami, ważące 85 gram ciasteczko zawierało 54 g węglowodanów, z czego tylko 3 g błonnika i aż 33 g cukrów. Bułka (40 g) to tylko 14 g węglowodanów (z czego 3g błonnika), a jak dodamy „sałatkę” z bulgurem i ciepłe danie z ryżem i strączkami, to dostaniemy około 200-250 g węglowodanów w tym jednym posiłku.
Zapotrzebowanie i tolerancja na węglowodany są bardzo zróżnicowane, ale często przyjmuje się, że dziennie nie powinniśmy jeść więcej niż 75-150 g. Weźcie pod uwagę, że wielu pasażerów do podobnej kolacji prosiło o colę, której mała puszka (330 ml) zawiera 35 g cukru – ich kolacja mogła zawierać nawet ponad 300 g węglowodanów (niektóre osoby na paleo tyle jedzą przez tydzień).
Rano podano nam śniadanie (powyżej), tym razem dostałem nieduże pudełko opisane jako „bezglutenowy zestaw śniadaniowy”, który zawierał:
- sałatka owocowa – owoce (ananas, brzoskwinia, gruszka), sok ananasowy z koncentratu, sok cytrynowy z koncentratu, naturalne aromaty, kwas askorbinowy (witamina C, E300), kwas cytrynowy (E330)
- babeczka borówkowa – suszony syrop trzcinowy, jajka, woda, skrobia z tapioki, brązowa mąka ryżowa, borówki, olej rzepakowy, skrobia ziemniaczana, olej palmowy, cukier, kruszone suszone borówki, proszek do pieczenia (pirofosforan disodowy, soda oczyszczona (wodorowęglan sodu, E500b), skrobia kukurydziana, diwodorofosforan wapnia), sól, ekstrakt z wanilii, lecytyna słonecznikowa, skórka cytrynowa, guma ksantanowa (E415)
- margaryna – identyczna jak do kolacji, opisana powyżej
Śniadanie to także same węglowodany – w sałatce same najsłodsze owoce i jeszcze sok ananasowy, a ważąca 85 g babeczka to aż 40 g węglowodanów.
Zakładając, że bulgur w sałatce do kolacji był rzeczywiście bezglutenowy, to dokładnie wszystko podane mi przez cały lot nie zawierało glutenu pszennego ani nabiału. Niestety niektóre pokarmy zawierały zboża i ich białka łudzące podobne do glutenu, które u wrażliwych i uczulonych na gluten osób mogą reagować krzyżowo wywołując podobny efekt jak zjedzenie glutenu.
Zarówno kolacja jak i śniadanie to głównie węglowodany, przez cały lot podano mi ich co najmniej 300 g. Mniej więcej dwa lata temu nauczyłem się rozumieć sygnały mojego organizmu dotyczące węglowodanów i od tego czasu nie ograniczam ich jakoś specjalnie (jem ziemniaki i inne warzywa korzenne, niektóre strączki, dużo owoców), ale mimo to jadam najczęściej 50-150 g węglowodanów na dzień, a rzadko kiedy, od święta, do 200 g.
Zobacz też, jakie jedzenie można i warto wziąć ze sobą na lot (Podróż samolotem) oraz inny posiłek bezglutenowy w samolocie (zobacz: Posiłek bezglutenowy w samolocie – część 1).
Zobacz bezglutenowe chleby paleo:
- Chleb z mąki migdałowej
- Chleb z warzyw (niskowęglowodanowy)
- Chleb bananowy z mlekiem kokosowym
- Chleb bananowy z ziarnami kakao
- Chleb śródziemnomorski
- Chleb bananowy z migdałami
- Chleb z ziemniaków i lnu
- Chleb bananowy AIP (bez jajek)
- Chleb dyniowy AIP (bez jajek)
- Chleb bananowy z mąką ziemniaczaną
- Chleb bananowo-fasolowy
- Chleb z masła orzechowego (bez mąki)
- Chleb z batatów
- Chleb bananowo-gryczany AIP (bez jajek)
- Chleb bananowy z mąką gryczaną AIP (bez jajek)
- Chleb bananowy z mąką kasztanową i orzechami
Czytaj więcej: Dieta paleo | Paleo dla początkujących | Efekty diety paleo | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Paleo dla dzieci? | Styl życia paleo
Leciałam do Japonii kilka razy Lufthansą z zamawianym bezglutenowym jedzeniem. I zwykle danie główne to jakieś ziemniaki/ryż, mięso, sałatka warzywna i owoce – i do tego są przetworzone dodatki jak chleb bezglutenowy czy też sos do sałatki – ponieważ jest to osobno można z tego nie korzystać.
Ale japoński catering to mistrzostwo – mięso w sosie własnym, ziemniaki i mieszanka ryb, warzywa w wersji japońskiej, i surowe kawałki owoców . Jedyne rzeczy, które były nienaturalne to w osobnym pojemniku dressing i ciasteczko ryżowe (dodawana karteczka z ich składnikami). A jako przekąskę można było wybrać onigiri:-)
Czytałem kiedyś o fajnych badaniach wpływy głodówki w trakcie długich lotów samolotem na tzw. JetLag-a. Okazuje się że głodówka w trakcie podróży jest bardzo dobra bo w mózgu obszary odpowiedzialne za poczucie czasu i głodu są jakoś powiązane i jeden może wpływać na drugi i vice versa.
Czyli przez całą podróż nie jeż nic aż do najbliższego śniadania po wylądowaniu. Śniadanie (nowy harmonogram posiłków) pomaga zsynchronizować ci twój zegar biologiczny z nową strefą czasową.
Ponoć dużo sportowców z tego korzysta.
Ale niestety albo na szczęście nie miałem okazji tego przetestować bo ostatnio udaje mi się unikać dłuższych podróży.
Chyba muszę zabrać swoje zapasy na lot do Azji, bo po takiej ilości zbóż będę zdychać ze trzy dni…