Co do szkoły zamiast chleba?

Dla wielu rodzin próbujących zrezygnować z chleba najtrudniejsze wydaje się to, co dać dzieciom jako drugie śniadanie do szkoły. Znam nawet rodziny, które są prawie paleo, a to „prawie”, to właśnie posiłki dzieci w szkole – chleb albo bułki. Co więc można dać dziecku do szkoły zamiast kanapek?

Co do szkoły zamiast chleba?

Zdjęcie powyżej przedstawia kilka przykładowych śniadań do szkoły mojego syna. Oczywiście niektóre z nich zawierają chleb, ale to chleb paleo – bez zbóż i nabiału.

Staramy się, żeby posiłek dzieci w szkole zawierał białko i tłuszcz, a jak węglowodany, to albo złożone, albo proste w towarzystwie błonnika. Niestety dzieci mają swoje gusta i smaki i czasem ciężko zdecydować, co włożyć do pudełka.

Zobacz też uaktualnioną wersję tego wpisu opublikowaną rok później: Co do szkoły zamiast chleba (część 2).

Właśnie – pudełko może być problemem. Większość pojemników na jedzenie do szkoły przystosowanych jest do kanapek i naprawdę było nam ciężko znaleźć pojemnik z przegródkami.

My kupiliśmy zestaw „lunch set” Sistema – jest w nim pudełko ze zdjęcia i całkiem zgrabna butelka, którą codziennie z wodą pakujemy do plecaka. Inne pojemniki tej firmy też są ciekawe i praktyczne.

Jak widać, mój syn bardzo lubi pomidorki koktajlowe, jabłka oraz wędliny, ale oczywiście staramy się mu to jedzenie urozmaicać.

Co można dać dziecku do szkoły?

Oczywiście ta lista nie jest kompletna. Nada się wszystko, co dobrze zniesie transport w pudełku i jest zdrowe. Pamiętaj, że prawie wszystko musi być odpowiednio przygotowane, np. obrane, poporcjowane itp – szczególnie dla młodszych dzieci.

Niektóre rzeczy, jak jak jajka albo ziemniaki warto lekko posolić. Także omlety zawierają sól, która (poza absurdalnymi ilościami) jest zdrowa i potrzebna (czytaj więcej: Sól).

Drugie śniadania mojego syna nie są idealne. Nie podoba mi się ilość węglowodanów w stosunku do białka i tłuszczu i to przetworzone mięso, choć jak mam surowe kiełbaski, to staram się je gotować na parze, zamiast smażyć.

Do szkoły zamiast chleba

Mimo wszystko jest to dość dobry kompromis pomiędzy smakami dziecka, praktycznością i zdrowiem.

To pudełko jest dość spore i oczywiście część jedzenia wraca do domu, ale wolimy, żeby dziecko miało wybór. Wędliny i daktyle zawsze znikają pierwsze. A to, co wraca ze szkoły, syn dojada i tak w domu po powrocie 🙂 Szanujemy jedzenie i u nas się nic nie marnuje.

Podane powyżej przykłady mogą być dobrą inspiracją, ale najlepiej współpracuj z dziećmi i dawaj im to, co lubią i co chętnie zjedzą. Staramy się pytać syna rano, co chce zjeść w szkole i próbujemy dostosować zawartość pudełka do jego życzeń.

Inne dzieci jedzą najczęściej chleb, ale czasem też jakieś słodycze i inny wysoko-przetworzony syf z fabryki – i oczywiście moje dziecko to widzi. Rozmawiamy z nim na ten temat, tłumaczymy, że te dzieci czasem boli brzuch, że często chorują, zęby im się psują itp.

Na razie to działa i mój syn widzi, że on sam prawie w ogóle nie choruje, nie ma problemów trawiennych, a dentysta na kontrolnych wizytach tylko go chwali. Lubi te swoje pudełka i jeszcze nie zdarzyło się, by prosił o coś innego, co inne dzieci jedzą.

Zobacz też uaktualnioną wersję tego wpisu opublikowaną rok później: Co do szkoły zamiast chleba (część 2).

Oczywiście wiem, że z biegiem czasu wpływ rodziców maleje na rzecz rówieśników, ale jednocześnie dzieci stają się mądrzejsze i rozsądniejsze. Przez to mam nadzieję, że uda nam się utrzymać zdrowe posiłki naszych dzieci do szkoły.

A Wy? Co dajecie dzieciom do szkoły?

Mogą się przydać przepisy na chleb bez zbóż i nabiału:


Chcesz dostawać informacje na maila o nowych postach na stronie PaleoSMAK? Nie spamujemy, szanujemy prywatność i zawsze możesz się wypisać.

Czytaj więcej: Dieta paleo | Paleo dla początkujących | Efekty diety paleo | Żywieniowe fakty i mity | Dieta na… | Paleo dla dzieci? | Styl życia paleo

Dodaj komentarz przez Facebooka poniżej albo formularzem na dole strony:

13 komentarzy do “Co do szkoły zamiast chleba?”

  1. Ja od jakiegoś czasu prowadzę Dietę Dobrych Produktów, dr Bednarczyk- Witoszek, która również wyklucza zboża i mleczne, a także wszystkie wędzonki, jabłka, marchew i miód, jako, że te trzy ostatnie uruchamiają te same szlaki metaboliczne co zboża. Co do jedzenia w szkole, podzielę się spostrzeżeniami. Moje dzieci np nie akceptują do szkoły owoców w postaci surowej. Akceptują natomiast musy owocowe w saszetkach. Można kupić saszetki atrakcyjne wizualnie do wielokrotnego napełniania. Akceptują także paprykę w paskach, oliwki, ogórki konserwowe, orzechy, migdały oraz ziarna słonecznika. Daję do szkoły kokosanki na białkach, makaroniki i trufle na bazie mąki migdałowej, sezamki i chałwę oraz gorzką czekoladę. Jedna z córek akceptuje np pasztet w plastrach i domową mielonkę wieprzową z galaretką. Wiem, że to cukier, ale dziewczyny chodzą do szkoły sportowej, więc potrzebują zwiększonej dawki węglowodanów prostych. Dzieci akceptują także owoce w postaci soków. Zjedzą sałatkę jarzynową. Można dać chipsy ziemniaczane zrobione samodzielnie lub nie, chipsy z plastrów surowego boczku, jajka na twardo, ale moje starsze dzieci nie chcą brać jajek w obawie przed opinią klasy. Ponadto codziennie daję zupę w termosie na bazie bulionów mięsnych. Oczywiście bez makaronów i bez kasz.

  2. U mnie zawsze kanapki. Niestety, nie potrafię zapakować pojemników tak aby ich nie było. Postęp który zrobiłam w tym roku, to fakt że są tylko dwie, resztę wypełniają dodatki: winogrona, kabanosy, ogórki, marchew, małe jabłka, serek wiejski.
    Czy nie przeszkadza Twojemu synowi, że obrane i pokrojone owoce po czasie zmieniają swój wygląd? Czy może masz patent żeby temu zapobiec? Moje starsze dziecko chętnie zjada jabłka ale obrane i pokrojone. Jednak jeśli są "utlenione" (brązowieją z czasem) nie jest w stanie ich zjeść, dlatego daję mu tylko całe jabłka ale te często wracają do domu.

    1. Jabłka nieco brązowieją, ale przygotowujemy je z samego rana tuż przed wyjściem, a przecież nie jest w szkole do wieczora. Z reguły wszystko zje najpóźniej w ciągu 3-4 godzin i nie przeszkadza mu to.
      Zapobiegniesz brązowieniu jabłek, jak je skropisz sokiem z cytryny, tylko że wtedy mogą być kwaśniejsze 🙂
      Najlepiej jednak nauczyć dzieci (na swoim przykładzie), że owoce i warzywa nie muszą być śliczne i że podsuszone czy zbrązowiałe także można jeść 🙂

    2. Ja posypuję cząstki jabłek cynamonem, nie widać, czy zbrązowiały. ? I cała klasa wyjada im te jabłka.

      1. Patent z cynamonem super, sprawdził się u statszego dziecka, młodsze zajada ciemniejące. Sama wymyśliłam sobie problem. Od kiedy jabłka są w cząstkach znikają u obojga dzieci, wcześnie często wracały.
        Od siebie do śniadaniówki polecam jajecznicę z ulubionymi dodatkami w formie muffinek. Pyszne i sycące ☺.

    3. Daj dziecku malutki nożyk do owoców i naucz obierać po prostu. To żadna sztuka, moja 4 letnia córka to potrafi. Utlenione jabłko nie dość że nieatrakcyjne wizualnie i smakowo to jeszcze mniejsza wartość odżywcza

  3. Cześć!
    Śledzę Twój blog od dawna i jest on dla mnie bardzo pomocny, nawet jeśli dietę paleo zgłębiłam naprawdę dobrze z konieczności (jestem autorką przekładu dwóch pozycji na ten temat).

    Mam do Ciebie pytanie – ostatnio dostałam pracę (wcześniej pracowałam z domu) i pojawił się u mnie problem w związku z koniecznością noszenia ze sobą lanczu. O ile pierwszy posiłek opanowałam (biorę jakieś mięso, np. pasztet z Twojego przepisu, i warzywa), to drugi, lżejszy posiłek to problem. Coś, co jem ok. 16:00 pełni u mnie raczej funkcję zapchajdziury, więc musi być lekkie, płynne i najlepiej na ciepło. Taszczenie ze sobą półlitrowego soku warzywnego trochę za bardzo obciąża mi torebkę. Ostatnio wyhaczyłam jednak coś takiego:

    https://www.warzywkubek.pl/

    Zerknij, proszę, w wolnym czasie i powiedz co sądzisz 🙂

    Pozdrawiam,

    A.

    1. Cześć, jak dla mnie to albo pracujesz za dużo, albo jesz za często 🙂
      Ja biorę pudełko z sałatką do pracy i jem je koło 13:00-13:30, a drugi posiłek jem w domu koło 19:00. W ogóle nie potrzebuję podjadać pomiędzy i jedzenie dwóch posiłków w pracy jest albo niedojadaniem, albo nałogiem.

      Zrób jeden dobry posiłek do pracy, pełen tłuszczu, białka i błonnika i na pewno nie będziesz głodna do wieczora. Te warzywa nie wydają się takie złe, ale miej świadomość, że są przetworzone i większość witamin czy przeciwutleniaczy dawno już znikła. Nie możemy porównywać zjedzenia świeżego pomidora do pomidora ususzonego i poszatkowanego kilka miesięcy temu, który cały ten czas przeleżał w plastikowej torebce. Szczególnie że suszone warzywa pochodzą często z najgorszego sortu, który nie nadaje się do sprzedaży na świeżo.

      Powodzenia!

      1. Dziękuję za odpowiedź,

        nie – nie jem za często ani nie pracuję za długo 😉
        Najlepiej się czuję, kiedy jem 4 razy dziennie. Dwa razy to dla mnie i za rzadko i za dużo jedzenia naraz – to akurat nie podlega dyskusji.

        Ale dziękuję za opinię, wezmę ją pod uwagę 🙂

  4. Daję mu zawsze jakieś owoce, orzechy (staram się mieszać kilka rodzajów), czasem marchew (innego warzywa zbyt nie chce), no i kanapki z chleba z Twojego przepisu z masłem, wędlinką, czy kiełbaską. Do picia zawsze woda. Próbowałam dawać jajko na twardo, ale nie chce w szkole jeść, więc je czasem na pierwsze śniadanie w domu. Czasami jak zrobimy z mężem jakiś smakołyk, to mu pakujemy, np kokosowe czekoladki (kokos, owoce, miód, ghee), albo jakieś ciasteczka, ale nie zbożowe, albo muffinki z warzyw i z kremem daktylowym. Nie jest jeszcze idealnie, ale i tak uważam, że naprawdę super. 🙂

    Podoba mi się Twój pojemnik na śniadanie, też muszę jakiś z podziałami kupić, lepiej się pakuje i trzyma niż w takim z jedną komorą.

  5. Ale artykuł na czasie! Dzięki!
    A mój syn (pierwszoklasista) dziś całkiem poważnie spytał: "Mamo, dasz mi w poniedziałek do szkoły czosnek marynowany?" ???
    Synom daje owoce, warzywa, jajko. Od poniedziałku będą chodzić na obiad w szkole i sami powiedzieli, żeby im dawać owoce i warzywa, bez chleba.
    Córka nie przepada za owocami, tez obiad w szkole, lubi kabanosy, jajka, suszone jabłka, migdały, niestety wafle ryżowe.
    Wiem, ze ten obiad w szkole to taki sobie jest i na gar zupy kilo wegety idzie, ale dzieci chcą chodzić, ja pracuje, później często od razu jedziemy do szkoły muzycznej, brak czasu. No i zjedzą w szkole cos ciepłego. Life…

Dodaj komentarz

Twój adres nie zostanie opublikowany. Pola wymagane są oznaczone symbolem *